Zaoczne studia pielęgniarskie sposobem na braki kadrowe
Tagi: | pielęgniarka, pielęgniarki |
Aby uzyskać licencjat z pielęgniarstwa lub położnictwa, nie trzeba będzie rezygnować z pracy. Pojawi się możliwość zdobycia dyplomu na studiach niestacjonarnych.
- Projekt nowelizacji ustawy o zawodach pielęgniarki i położnej, którym zajmie się rząd, przewiduje możliwość zdobycia licencjatu z położnictwa i pielęgniarstwa na studiach niestacjonarnych – pisze „Rzeczpospolita”.
To przełom, bo do tej pory studia pierwszego stopnia z tych dziedzin można było kończyć wyłącznie stacjonarnie.
Problem braku pielęgniarek zaostrzyło wprowadzenie norm ich zatrudnienia. Przypomnijmy, minimalny wskaźnik zatrudnienia pielęgniarek w oddziałach o profilu zachowawczym powinien wynosić 0,6 etatu na łóżko, a dla oddziałów o profilu zabiegowym 0,7 etatu na łóżko. Ten wymóg wprowadziło obowiązujące od stycznia rozporządzenie ministra zdrowia. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy trzy czwarte szpitali podjęło jakieś kroki dostosowawcze.
Przykład z Wrocławia
We Wrocławiu doszło z tego powodu do prawdziwego dramatu – groźby zamknięcia części oddziałów „Przylądka Nadziei”.
- Brakuje pielęgniarek i stoimy przed zagrożeniem zamknięcia jednego z oddziałów. Pielęgniarki i i ratownicy medyczni przyjdźcie do nas do pracy i ratujcie dzieci. W onkologii dziecięcej liczy się czas. Przyjmiemy Was choćby jutro - napisała na swoim facebookowym profilu prof. Alicja Chybicka, kierująca wrocławskim "Przylądkiem Nadziei" cytowana przez "Gazetę Wrocławską".
Przeczytaj także: "Lekarz z importu".
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
To przełom, bo do tej pory studia pierwszego stopnia z tych dziedzin można było kończyć wyłącznie stacjonarnie.
Problem braku pielęgniarek zaostrzyło wprowadzenie norm ich zatrudnienia. Przypomnijmy, minimalny wskaźnik zatrudnienia pielęgniarek w oddziałach o profilu zachowawczym powinien wynosić 0,6 etatu na łóżko, a dla oddziałów o profilu zabiegowym 0,7 etatu na łóżko. Ten wymóg wprowadziło obowiązujące od stycznia rozporządzenie ministra zdrowia. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy trzy czwarte szpitali podjęło jakieś kroki dostosowawcze.
Przykład z Wrocławia
We Wrocławiu doszło z tego powodu do prawdziwego dramatu – groźby zamknięcia części oddziałów „Przylądka Nadziei”.
- Brakuje pielęgniarek i stoimy przed zagrożeniem zamknięcia jednego z oddziałów. Pielęgniarki i i ratownicy medyczni przyjdźcie do nas do pracy i ratujcie dzieci. W onkologii dziecięcej liczy się czas. Przyjmiemy Was choćby jutro - napisała na swoim facebookowym profilu prof. Alicja Chybicka, kierująca wrocławskim "Przylądkiem Nadziei" cytowana przez "Gazetę Wrocławską".
Przeczytaj także: "Lekarz z importu".
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.