Zapomnieli na cztery lata o zmarłym pacjencie. Jego ciało przez ten czas leżało w... prosektorium
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 21.10.2015
Źródło: KL, Gazeta Wrocławska
Tagi: | prosektorium, szpital, Wrocław, pacjent |
Z powodu bałaganu w szpitalu, ciało zmarłego majora przeszło cztery lata przeleżało w prosektorium wrocławskiej Akademii Medycznej. Rodzina zmarłego nie miała o tym pojęcia choć… imię, nazwisko i data urodzenia mężczyzny były znane i dotarcie do rodziny nie stanowiłoby problemu.
O bulwersującej sprawie informuje "Gazeta Wrocławska". Jak donosi, w związku z zaistniałą sytuacją uczelnia i województwo dolnośląskie mają zapłacić po 100 tysięcy zadośćuczynienia jego żonie i córce. Prawomocny wyrok zapadł we wtorek (20 października) przed wrocławskim Sądem Apelacyjnym.
Jak informuje dziennik, historia jest dramatyczna i nie do końca wyjaśniona. Ofiara to zawodowy żołnierz, major wojsk lotniczych z jednostki w Świdwinie. W 2006 roku wyszedł z domu i zniknął. Rodzina dopiero w 2011 roku dowiedziała się o jego losach. Co robił i gdzie był przez pół roku nie wiadomo. Wiadomo, że po pół roku trafił do ówczesnego Szpitala Kolejowego przy al. Wiśniowej we Wrocławiu. Podał swoje imię, nazwisko, datę urodzenia, czyli dane, które umożliwiały odszukanie jego bliskich. Niedługo zmarł. Ciało trafiło do Akademii Medycznej. Tu przeleżało do 2011 roku. Wygląda tak jakby wszyscy o zmarłym majorze zapomnieli. Dopiero po latach ktoś sobie przypomniał. Wtedy uruchomiono procedurę, którą należało zastosować od razu po śmierci. Poinformowano Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który odszukał bliskich zmarłego oficera.
Jak informuje dziennik, historia jest dramatyczna i nie do końca wyjaśniona. Ofiara to zawodowy żołnierz, major wojsk lotniczych z jednostki w Świdwinie. W 2006 roku wyszedł z domu i zniknął. Rodzina dopiero w 2011 roku dowiedziała się o jego losach. Co robił i gdzie był przez pół roku nie wiadomo. Wiadomo, że po pół roku trafił do ówczesnego Szpitala Kolejowego przy al. Wiśniowej we Wrocławiu. Podał swoje imię, nazwisko, datę urodzenia, czyli dane, które umożliwiały odszukanie jego bliskich. Niedługo zmarł. Ciało trafiło do Akademii Medycznej. Tu przeleżało do 2011 roku. Wygląda tak jakby wszyscy o zmarłym majorze zapomnieli. Dopiero po latach ktoś sobie przypomniał. Wtedy uruchomiono procedurę, którą należało zastosować od razu po śmierci. Poinformowano Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, który odszukał bliskich zmarłego oficera.