Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 23.01.2019
Źródło: Wiktor Górecki/KL
Tagi: | Wiktor Górecki |
- Podjęliśmy decyzję o budowie nowego systemu informatycznego - zapowiedział Adam Niedzielski, zastępca prezesa NFZ. Dlaczego? Bo NFZ używa starych systemów informatycznych, do których nie ma praw autorskich i przez to płaci miliony. Do sprawy odniósł się Wiktor Górecki. - Zapowiedź pana Niedzielskiego przypomina o uzależnieniu użytkowników oprogramowania od jego dostawców, o wzajemności i o sytuacji, w której "złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma" - skomentował ekspert w dziedzinie informatyzacji systemów ochrony zdrowia.
Komentarz Wiktora Góreckiego:
- W tekście pod tytułem "Złamią monopol Kamsoftu i Asseco" czytamy, że NFZ używa systemów informatycznych powstałych w latach 90. ubiegłego wieku, że jeden serwisowany jest przez Kamsoft (wcześniej Computerland), drugi przez konsorcjum Kamsoft i Asseco. Używa i płaci miliony. "Menedżer Zdrowia" poinformował, że utrzymanie i rozwój systemów, do których NFZ nie ma praw autorskich, tylko w latach 2010-2015 kosztowało 310 mln zł, a wartość ostatnich trzyletnich umów podpisanych w 2016 r. to ponad 160 mln zł brutto. A to oznacza, że Kamsoft i Asseco trzymają w szachu uzależnioną od siebie instytucję. I nie dość, że pobierają corocznie gigantyczny haracz, to jeszcze blokują modernizację stworzonego przez siebie przed laty oprogramowania. Doprawdy nie wiem, jaki firmy te mają w tym interes. Łatwo sobie wyobrazić, że powinny więcej zarobić modernizując system, nawet nie z powodu propozycji NFZ, ale dla własnej korzyści. Straty? Po obu stronach.
O uzależnieniu instytucji szczególnie w ochronie zdrowia od dostawców oprogramowania pisałem wielokrotnie. NFZ nie jest tu wyjątkiem. Podkreślam, to jest zjawisko systemowe wikłające obie strony. Kryje się za nim ogromny wzajemny brak zaufania niszczący obrót gospodarczy. Prawa autorskie stają się nie tyle wartością gospodarczą, ile zabezpieczeniem przed niechybną nieobliczalnością partnera publicznego i politycznego.
NFZ jest partnerem trudnym. Tym bardziej trudnym, im bardziej uzależnionym od Ministerstwa Zdrowia (ze swoją specyfiką biurokratyczną i charakterem politycznym). Trudnym, bo trwale prowizorycznym z groźbą likwidacji. W efekcie trudnym do porozumienia.
Płatnik nie mógł się porozumieć z dostawcami oprogramowania i rozpoczął pracę nad założeniami bazowymi dla podstaw (czyli wymagań dla modelu biznesowego i technologicznego). Jakie były wobec tego założenia, z którymi prowadził nieskuteczne negocjacje z demonicznymi dostawcami oprogramowania? To ilustruje skalę trudności i to, że instytucja ma kłopoty przede wszystkim ze sobą. Trudności właściwe dla sektora publicznego i biurokracji, problemy z kompetencją i odpowiedzialnością. To utrudnia nie tylko rozwiązywanie, ale i określanie własnych problemów i celów. To słabości strukturalne NFZ, podobne do tych znanych z praktyki ZUS i CSIOZ.
A dostawcy? To tym razem prywatni partnerzy fatalnego klinczu. Otóż wiadomo, że obrót gospodarczy wymaga partnerstwa. Dojrzale partnerstwo zakłada lojalność. Lojalność polega na tym, że sukces opiera się na potrzebach i atutach, a nie na słabościach partnera. Tym czasem informatyczny sektor prywatny mimo istnienia organizacji branżowych i doświadczeń zagranicznych nie potrafi wypracować form współpracy z sektorem publicznym, które pozwoli na rozwiązywanie rzeczywistych problemów i zaspakajania potrzeb. Nie potrafi i nie wypracowuje innych relacji niż oparte na pułapkach z praw autorskich i sztucznych tajemnic warsztatu. W efekcie narzędzia biznesowe jak przytoczone prawa autorskie, i wyszukane narzędzia zarządcze służą szachowaniu przeciwnika. Prowadzą do toksycznych uzależnień i wzajemnego obwiniania się, popadania w klincz na dekady.
Wiktor Górecki
Autor jest ekspertem w dziedzinie informatyzacji systemów ochrony zdrowia
Przeczytaj także: "Złamią monopol Kamsoftu i Asseco".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
- W tekście pod tytułem "Złamią monopol Kamsoftu i Asseco" czytamy, że NFZ używa systemów informatycznych powstałych w latach 90. ubiegłego wieku, że jeden serwisowany jest przez Kamsoft (wcześniej Computerland), drugi przez konsorcjum Kamsoft i Asseco. Używa i płaci miliony. "Menedżer Zdrowia" poinformował, że utrzymanie i rozwój systemów, do których NFZ nie ma praw autorskich, tylko w latach 2010-2015 kosztowało 310 mln zł, a wartość ostatnich trzyletnich umów podpisanych w 2016 r. to ponad 160 mln zł brutto. A to oznacza, że Kamsoft i Asseco trzymają w szachu uzależnioną od siebie instytucję. I nie dość, że pobierają corocznie gigantyczny haracz, to jeszcze blokują modernizację stworzonego przez siebie przed laty oprogramowania. Doprawdy nie wiem, jaki firmy te mają w tym interes. Łatwo sobie wyobrazić, że powinny więcej zarobić modernizując system, nawet nie z powodu propozycji NFZ, ale dla własnej korzyści. Straty? Po obu stronach.
O uzależnieniu instytucji szczególnie w ochronie zdrowia od dostawców oprogramowania pisałem wielokrotnie. NFZ nie jest tu wyjątkiem. Podkreślam, to jest zjawisko systemowe wikłające obie strony. Kryje się za nim ogromny wzajemny brak zaufania niszczący obrót gospodarczy. Prawa autorskie stają się nie tyle wartością gospodarczą, ile zabezpieczeniem przed niechybną nieobliczalnością partnera publicznego i politycznego.
NFZ jest partnerem trudnym. Tym bardziej trudnym, im bardziej uzależnionym od Ministerstwa Zdrowia (ze swoją specyfiką biurokratyczną i charakterem politycznym). Trudnym, bo trwale prowizorycznym z groźbą likwidacji. W efekcie trudnym do porozumienia.
Płatnik nie mógł się porozumieć z dostawcami oprogramowania i rozpoczął pracę nad założeniami bazowymi dla podstaw (czyli wymagań dla modelu biznesowego i technologicznego). Jakie były wobec tego założenia, z którymi prowadził nieskuteczne negocjacje z demonicznymi dostawcami oprogramowania? To ilustruje skalę trudności i to, że instytucja ma kłopoty przede wszystkim ze sobą. Trudności właściwe dla sektora publicznego i biurokracji, problemy z kompetencją i odpowiedzialnością. To utrudnia nie tylko rozwiązywanie, ale i określanie własnych problemów i celów. To słabości strukturalne NFZ, podobne do tych znanych z praktyki ZUS i CSIOZ.
A dostawcy? To tym razem prywatni partnerzy fatalnego klinczu. Otóż wiadomo, że obrót gospodarczy wymaga partnerstwa. Dojrzale partnerstwo zakłada lojalność. Lojalność polega na tym, że sukces opiera się na potrzebach i atutach, a nie na słabościach partnera. Tym czasem informatyczny sektor prywatny mimo istnienia organizacji branżowych i doświadczeń zagranicznych nie potrafi wypracować form współpracy z sektorem publicznym, które pozwoli na rozwiązywanie rzeczywistych problemów i zaspakajania potrzeb. Nie potrafi i nie wypracowuje innych relacji niż oparte na pułapkach z praw autorskich i sztucznych tajemnic warsztatu. W efekcie narzędzia biznesowe jak przytoczone prawa autorskie, i wyszukane narzędzia zarządcze służą szachowaniu przeciwnika. Prowadzą do toksycznych uzależnień i wzajemnego obwiniania się, popadania w klincz na dekady.
Wiktor Górecki
Autor jest ekspertem w dziedzinie informatyzacji systemów ochrony zdrowia
Przeczytaj także: "Złamią monopol Kamsoftu i Asseco".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.