Specjalizacje, Kategorie, Działy
Archiwum

Dr Piotr Dreher: Epidemia pogłębiła zaburzenia psychiczne

Udostępnij:
Epidemia pogłębiła stan pacjentów, u których wcześniej stwierdzono zaburzenia psychiczne. Do szpitala trafiają chorzy w ostrym zespole abstynencyjnym czy w trakcie ostrej fazy schizofrenii lub choroby dwubiegunowej – powiedział dyrektor Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie, dr n. med. Piotr Dreher.
Dyrektor podkreślił, że na początku pandemii, w trakcie tzw. twardego lockdownu, dało się zauważyć zmniejszoną liczbę pacjentów w lubelskim Szpitalu Neuropsychiatrycznym. Podał, że przed pandemią obłożenie łóżek na oddziałach psychiatrii ogólnej wynosiło 80–90 proc., a w trakcie lockdownu spadło do 60–70 proc.

– To wcale nie znaczy, że nagle ludzie przestali mieć problemy psychiczne. Lockdown spowodował, że osoby wymagające hospitalizacji psychiatrycznej zostawały po prostu w domach i były leczone wyłącznie w formie ambulatoryjnej. Główną przyczyną tego, że pacjenci nie zgłaszali się do szpitala była np. izolacja domowa spowodowana chorobą COVID-19, a także strach przed pobytem w szpitalu w trakcie epidemii – wyjaśnił dr n. med. Piotr Dreher.

Zaznaczył, że izolacja związana z epidemią pogłębiła stany pacjentów, u których wcześniej stwierdzono zaburzenia psychiczne. – Wiemy to, ponieważ pacjenci trafiali jednak do nas, ale z pewnym opóźnieniem, bo w kolejnych miesiącach mieliśmy odwrotny trend, gdy obłożenie łóżek było na poziomie 105 proc. – dodał dyrektor.

Od końca marca 2020 r. w Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublinie działa jedyny w woj. lubelskim zakaźny oddział dla osób psychicznie chorych, do którego trafiają osoby z zakażeniem koronawirusem i dodatkowo z chorobą psychiczną. Aktualnie na 32 miejsca zajętych jest 16.

– Większość pacjentów przyjmowanych na ten oddział była w ostrym zespole abstynencyjnym, czyli tzw. majaczeniu alkoholowym. Drugą grupę stanowiły osoby w trakcie ostrej fazy choroby psychicznej, np. schizofrenii lub choroby dwubiegunowej. Można więc wywnioskować, że ta izolacja w domach podczas pandemii spowodowała pewne „wyzwolenie” pełnych objawów choroby. Była taką przyczyną, „czynnikiem spustowym” do rozwinięcia się pełnoobjawowej choroby psychicznej – wytłumaczył dr Dreher.

Dodał, że na zakaźny oddział psychiatryczny trafiali również pacjenci z lękiem, poczuciem winy czy osamotnienia.

Nawiązując do specyfiki leczenia pacjenta psychiatrycznego z COVID-19, zaznaczył, że na oddziale zakaźnym niemożliwa jest izolacja pacjenta psychiatrycznego. – Pacjentowi niepsychiatrycznemu można powiedzieć, żeby przycisnął guzik na wezwanie, sam skorzystał z toalety, ale w psychiatrii to nie funkcjonuje. Czasem kontakt z takimi pacjentami jest utrudniony. Bywają pobudzeni, agresywni albo przeciwnie – zobojętniali, wobec czego nie da im się tego wytłumaczyć lub oczekiwać samodyscypliny i troski o swoje zdrowie. Zdarza się też, że urojenia, omamy przyćmiewają samą chorobę covidową i są wiodącym elementem – podkreślił lubelski psychiatra.

Zapytany o to, jakie skutki psychiczne wywrze na społeczeństwie pandemia, odpowiedział, że na pewno poczucie lęku. – A zwłaszcza w tych rodzinach, które doświadczyły odejścia kogoś bliskiego z powodu COVID-19. Wzmocni się też poczucie strachu, złości, gniewu, napięcia – zauważył dr Piotr Dreher.

Ocenił również, że wiele szkód wyrządziły telepraca i nauka zdalna, bo zarówno dorośli, jak i dzieci potrzebują kontaktu z drugim człowiekiem lub rówieśnikiem. – Zapotrzebowanie na psychiatrów dziecięcych bardzo wzrosło. W tej chwili prowadzimy zapisy do poradni na kwiecień, maj. Natomiast na oddziale młodzieżowym od paru miesięcy mamy pełne obłożenie i dostawki. Najczęściej u dzieci pojawiają się teraz zaburzenia adaptacyjne, które mogą wywołać chorobę psychiczną. Wspomniane zaburzenia zmierzają najczęściej albo w stronę autoagresji, czyli samookaleczeń, zachowań destrukcyjnych, albo w kierunku izolacji, czyli wycofania się, zobojętnienia – dodał dyrektor Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.