Leki onkologiczne w refundacji w 2016 roku. To sukces. Jakich brakuje? – komentuje dr hab. Rafał Stec
Autor: Marta Koblańska
Data: 24.12.2016
Źródło: MK
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Cieszy zauważalny postęp w zakresie dostępności leczenia w onkologii. Wiele nowoczesnych terapii o udokumentowanej skuteczności jest już w Polsce refundowanych i aż 10 nowych preparatów pojawiło się w 2016 roku. To znaczący sukces.– mówi dr hab. Rafał Stec z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie w komentarzu dla portalu eOnkologia.
- Nie pamiętam takiego roku, żeby aż 10 nowych leków ukierunkowanych molekularnie, a są to leki bardzo drogie, znalazło się na liście refundacyjnej. Nawet bogatszych od nas krajów zachodnich nie stać na refundację wszystkich nowoczesnych terapii. Zatem kwalifikując leki do refundacji należy kierować się potwierdzoną ich skutecznością. Dla przykładu resort zdrowia w Polsce otworzył furtkę dla jednej z najnowocześniejszych, potwierdzonej badaniami klinicznymi, terapii w raku piersi pertuzumabem, pomimo, że brytyjski NICE (National Institute for Health and Care Excellence) ocenił to leczenie jako zbyt kosztowne w odniesieniu do poprawy przeżycia całkowitego. Podobnie w leczeniu czerniaków, dysponujemy w Polsce wieloma najnowocześniejszymi terapiami zbliżonymi do standardów światowych – mówi dr hab. Rafał Stec.
Jak dodaje Rafał Stec, w niektórych obszarach onkologii, leków refundowanych mogłoby być znacznie więcej. Chodzi m.in o lek stosowany w terapii raka nerki w III linii – sorafenib. Dla tej grupy chorych nie ma obecnie żadnej opcji terapeutycznej, poza badaniami klinicznymi, które nie zawsze są dostępne. Do III linii leczenia w raku nerki kwalifikuje się około 30 procent chorych rozpoczynających terapię w I linii. Nie jest to duża grupa pacjentów, stąd koszty refundacji nie byłyby tak znaczące. Z kolei w II linii leczenia raka nerki wg najnowszych zaleceń ESMO (European Society for Medical Oncology), które obejmują głównie dwa leki: niwolumab i kabozantynib, powinniśmy zmienić obowiązujący w Polsce schemat leczenia. Na dzień dzisiejszy leki te dostępne są wyłącznie w ramach tzw. badań rozszerzonego dostępu.
Co jednak spędza sen z powiek lekarzy? - Biurokracja przy włączaniu i wyłączaniu chorych z programów lekowych – odpowiada dr hab. Rafał Stec. - Oczywiście zgadzam się, że drogie terapie powinny być monitorowane, ale cała procedura kontroli pacjentów to znaczna ilość dokumentów, których wypełnianie zajmuje dużo czasu. „Odbiurokratyzowanie” onkologii byłoby dobrym kierunkiem, pozwalającym lekarzowi wykorzystać ten czas dla pacjentów i ich rodzin.
Jak dodaje Rafał Stec, warto się także zastanowić nad powrotem tzw. „chemioterapii niestandardowej”. Dotyczy ona pacjentów, którzy nie spełniają kryteriów włączenia do programu lekowego, a niewątpliwie mogliby odnieść korzyści z indywidualnego leczenia. - Czy nie warto otworzyć tej możliwości dostępu do nowych terapii poprzez indywidualne rozpatrywanie refundacji określonego leku na wniosek lekarza prowadzącego, po zasięgnięciu opinii konsultanta wojewódzkiego lub nawet krajowego, co zweryfikowałoby zasadność tych wniosków – uzasadnia dr hab. Rafał Stec.
- Nie mamy jeszcze dostępności do wszystkich leków o udokumentowanej skuteczności, ale wierzę, że nastąpi poprawa w tym zakresie. Obecnie pojawia się coraz więcej nowych leków, dających nadzieję na zwiększenie efektywności terapii onkologicznych, które przed podjęciem decyzji o refundacji powinny przejść weryfikację w kontrolowanych i randomizowanych badaniach klinicznych. Trzeba mieć nadzieję, że w 2017 roku podobna liczba nowych leków zostanie wprowadzona do refundacji.- podsumowuje dr hab Rafał Stec.
Jak dodaje Rafał Stec, w niektórych obszarach onkologii, leków refundowanych mogłoby być znacznie więcej. Chodzi m.in o lek stosowany w terapii raka nerki w III linii – sorafenib. Dla tej grupy chorych nie ma obecnie żadnej opcji terapeutycznej, poza badaniami klinicznymi, które nie zawsze są dostępne. Do III linii leczenia w raku nerki kwalifikuje się około 30 procent chorych rozpoczynających terapię w I linii. Nie jest to duża grupa pacjentów, stąd koszty refundacji nie byłyby tak znaczące. Z kolei w II linii leczenia raka nerki wg najnowszych zaleceń ESMO (European Society for Medical Oncology), które obejmują głównie dwa leki: niwolumab i kabozantynib, powinniśmy zmienić obowiązujący w Polsce schemat leczenia. Na dzień dzisiejszy leki te dostępne są wyłącznie w ramach tzw. badań rozszerzonego dostępu.
Co jednak spędza sen z powiek lekarzy? - Biurokracja przy włączaniu i wyłączaniu chorych z programów lekowych – odpowiada dr hab. Rafał Stec. - Oczywiście zgadzam się, że drogie terapie powinny być monitorowane, ale cała procedura kontroli pacjentów to znaczna ilość dokumentów, których wypełnianie zajmuje dużo czasu. „Odbiurokratyzowanie” onkologii byłoby dobrym kierunkiem, pozwalającym lekarzowi wykorzystać ten czas dla pacjentów i ich rodzin.
Jak dodaje Rafał Stec, warto się także zastanowić nad powrotem tzw. „chemioterapii niestandardowej”. Dotyczy ona pacjentów, którzy nie spełniają kryteriów włączenia do programu lekowego, a niewątpliwie mogliby odnieść korzyści z indywidualnego leczenia. - Czy nie warto otworzyć tej możliwości dostępu do nowych terapii poprzez indywidualne rozpatrywanie refundacji określonego leku na wniosek lekarza prowadzącego, po zasięgnięciu opinii konsultanta wojewódzkiego lub nawet krajowego, co zweryfikowałoby zasadność tych wniosków – uzasadnia dr hab. Rafał Stec.
- Nie mamy jeszcze dostępności do wszystkich leków o udokumentowanej skuteczności, ale wierzę, że nastąpi poprawa w tym zakresie. Obecnie pojawia się coraz więcej nowych leków, dających nadzieję na zwiększenie efektywności terapii onkologicznych, które przed podjęciem decyzji o refundacji powinny przejść weryfikację w kontrolowanych i randomizowanych badaniach klinicznych. Trzeba mieć nadzieję, że w 2017 roku podobna liczba nowych leków zostanie wprowadzona do refundacji.- podsumowuje dr hab Rafał Stec.