M0-vember – lepiej znaleźć wcześniej, ale… jak leczyć?
Autor: Maciej Chyziak
Data: 03.12.2021
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Movember to nazwa akcji na całym świecie, która porusza tematykę regularnych badań profilaktycznych wśród mężczyzn. Działania edukacyjne skupiają się wokół raka jądra i raka prostaty. Wiemy, jak istotne jest wczesne wykrycie, ale czy zawsze możemy leczyć tak, jak trzeba?
Co roku w listopadzie na całym świecie w ramach akcji Movember poprzez działania budujące świadomość zwraca się uwagę na istotę badań profilaktycznych wśród mężczyzn, pod kątem typowo męskich nowotworów. Powszechnie wiadomo, że w przypadku nowotworów wcześniej znaczy lepiej. Sprawne rozpoznanie choroby na wczesnym etapie i szybki początek leczenia zwiększają jego skuteczność w przypadku wszystkich nowotworów.
Czy epidemia COVID-19 utrudnia diagnostykę raka prostaty?
Rak prostaty staje się w Polsce, niestety, coraz powszechniejszy. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Nowotworów, w Polsce odnotowano wzrost o 25 proc. zachorowań na złośliwy nowotwór gruczołu krokowego w latach 2014–2018. W tym samym okresie wzrosła liczba zgonów z powodu tej choroby z 4400 mężczyzn w 2014, do 5600 w 2018 r.
Z analizy danych Narodowego Instytutu Onkologii dotyczącej wpływu COVID-19 na organizację leczenia raka prostaty i sytuację pacjentów wynika, że istotnie zwiększyła się̨ liczba zgonów wśród osób, u których rozpoznano ten nowotwór złośliwy w ciągu 3 miesięcy przed zgonem, co może świadczyć pośrednio o większym zaawansowaniu choroby w momencie zdiagnozowania.
Co wpływa na tę sytuację?
– Utrudnienia w ścieżce diagnostycznej dla mężczyzn z objawami raka prostaty wynikające z epidemii COVID-19 w jakimś stopniu na pewno wpływają na wykrywanie choroby w bardziej zaawansowanych stadiach. Teleporada w POZ nie zastąpi rozmowy w gabinecie. A zmniejszona dostępność do diagnostyki obrazowej pogłębia tylko utrudnienia dla pacjentów – tak o wpływie epidemii COVID-19 na diagnostykę mówi dr Artur Drobniak z Kliniki Onkologii Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu.
Dr. hab. Jakub Żołnierek z NIO-PIB w Warszawie zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz – Aspekt psychologiczny u chorego jest tu równie istotny. Pacjenci z jednej strony nie zawsze przykładają odpowiednią wagę do pierwszych objawów, które mogą świadczyć o rozwoju raka prostaty, z drugiej zaś strach przed wyjściem z domu i zgłoszeniem się do lekarza i ośrodka diagnostycznego w obawie przed zakażeniem skutecznie utrudnił diagnostykę.
A jak uda się zdiagnozować…
Wczesne stadium raka prostaty to choroba bez przerzutów. Postawienie rozpoznania na tym etapie to szczęście ze względu na wczesne wykrycie choroby, ale i pech chorego – dlaczego?
Na najwcześniejszym etapie choroby, kiedy guz ograniczony jest do gruczołu krokowego, leczenie polega na jego operacyjnym wycięciu wraz ze sterczem albo zniszczeniu za pomocą radioterapii. W sytuacji, gdy komórki nowotworowe znajdują się także poza prostatą – tworząc przerzuty – stosowane jest leczenie systemowe. I tu, w ostatnim czasie, wiele się zmieniło. Zgodnie z międzynarodowymi rekomendacjami nowoczesne terapie hormonalne, takie jak apalutamid czy octan abirateronu lub enzalutamid należy stosować na wczesnych etapach terapii systemowej raka gruczołu krokowego. Dwa ostatnie są także zalecane w specyficznej grupie chorych z opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego – w skrócie CRPC (chorobie, która z czasem uodporniła się na zastrzyki hormonalne) bez przerzutów – czyli M0 (tj. bez zmian widocznych w tomografii komputerowej i scyntygrafii kośćca). Takie postępowanie cechuje się najwyższą skutecznością.
Chorzy, u których stwierdzono jedynie tzw. wznowę biochemiczną (wzrost stężenia PSA) bez cech choroby przerzutowej, a u których czas do podwojenia stężenia PSA był bardzo krótki, to grupa określana mianem CRPC M0 o dużym ryzyku ujawnienia się przerzutów. Jak zauważają eksperci raportu „Leczenie opornego na kastrację raka gruczołu krokowego”, ogromny problem stanowi brak dostępu do nowoczesnej hormonoterapii dla tej właśnie, liczącej w Polsce rokrocznie około 800 osób, grupy chorych.
– Nowoczesne terapie hormonalne, pozwalają odsunąć w czasie pojawienie się przerzutów o czas do tej pory niespotykany – podkreśla dr Drobniak. – Terapia hormonalna w grupie CRPC M0 to obecnie standard leczenia tych chorych. Niestety w Polsce nie jest to leczenie refundowane.
Brak refundacji nowoczesnej terapii hormonalnej dla grupy chorych grupy CRPC M0, tj. w chorobie bez przerzutów, to skazywanie chorych na wcześniejsze ich pojawienie się, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Bowiem to przerzuty fatalnie wpływają na kliniczny przebieg choroby, która staje się wtedy procesem pełnoobjawowym (np. z dolegliwościami bólowymi, choć zwykle nie tylko ograniczonymi do bólu), negatywnie wpływają na jakość życia chorego, przepowiadają wcześniejszą progresję choroby poza punkt, w którym możemy ją kontrolować, a w konsekwencji prowadzą do śmierci organizmu przytoczonego chorobą.
– Z mojego punktu widzenia, jako leczącego chorych na raka prostaty, jest to pominięcie bardzo ważnego etapu – takiego, który determinuje przyszłość chorych – mówi dr hab. Żołnierek. – Jako klinicyści czekamy na refundacje nowoczesnej hormonoterapii lekami takimi jak apalutamid, daralutamid czy enzalutamid. Są one rekomendowane przez poważne międzynarodowe, onkologiczne stowarzyszenia naukowe, są też refundowane w innych krajach europejskich, ponieważ dowiodły swojej skuteczności i bezpieczeństwa stosowania w kontrolowanych badaniach klinicznych. Dobrze, abyśmy mieli dostęp do takiej terapii tej grupy chorych w Polsce.
Ważny dostęp do nowoczesnej hormonoterapii
Współczynnik umieralności na raka prostaty zmniejsza się w dużych krajach UE. Polska jest jedynym krajem, w którym śmiertelność z powodu raka prostaty nie spada, a rośnie od 2015 roku. Choroba dotyczy coraz młodszych mężczyzn, dlatego skuteczne leczenie ma bardzo istotny wpływ na zmniejszanie obciążenia chorobowością, ograniczanie związanych z nią kosztów pośrednich i społecznych.
Aby to zmienić, konieczne są: wykrywanie raka prostaty na wcześniejszym etapie rozwoju choroby, poprawa dostępu do nowoczesnych technik chirurgii, w tym laparoskopowej i robotycznej, lepszy dostęp do nowoczesnej, zaawansowanej technologicznie radioterapii oraz do leczenia farmakologicznego. Do tego ostatniego musimy zaliczyć nowoczesną refundowaną hormonoterapię – na nią czekają chorzy i lekarze.
Czy epidemia COVID-19 utrudnia diagnostykę raka prostaty?
Rak prostaty staje się w Polsce, niestety, coraz powszechniejszy. Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Nowotworów, w Polsce odnotowano wzrost o 25 proc. zachorowań na złośliwy nowotwór gruczołu krokowego w latach 2014–2018. W tym samym okresie wzrosła liczba zgonów z powodu tej choroby z 4400 mężczyzn w 2014, do 5600 w 2018 r.
Z analizy danych Narodowego Instytutu Onkologii dotyczącej wpływu COVID-19 na organizację leczenia raka prostaty i sytuację pacjentów wynika, że istotnie zwiększyła się̨ liczba zgonów wśród osób, u których rozpoznano ten nowotwór złośliwy w ciągu 3 miesięcy przed zgonem, co może świadczyć pośrednio o większym zaawansowaniu choroby w momencie zdiagnozowania.
Co wpływa na tę sytuację?
– Utrudnienia w ścieżce diagnostycznej dla mężczyzn z objawami raka prostaty wynikające z epidemii COVID-19 w jakimś stopniu na pewno wpływają na wykrywanie choroby w bardziej zaawansowanych stadiach. Teleporada w POZ nie zastąpi rozmowy w gabinecie. A zmniejszona dostępność do diagnostyki obrazowej pogłębia tylko utrudnienia dla pacjentów – tak o wpływie epidemii COVID-19 na diagnostykę mówi dr Artur Drobniak z Kliniki Onkologii Szpitala Specjalistycznego im. Jędrzeja Śniadeckiego w Nowym Sączu.
Dr. hab. Jakub Żołnierek z NIO-PIB w Warszawie zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz – Aspekt psychologiczny u chorego jest tu równie istotny. Pacjenci z jednej strony nie zawsze przykładają odpowiednią wagę do pierwszych objawów, które mogą świadczyć o rozwoju raka prostaty, z drugiej zaś strach przed wyjściem z domu i zgłoszeniem się do lekarza i ośrodka diagnostycznego w obawie przed zakażeniem skutecznie utrudnił diagnostykę.
A jak uda się zdiagnozować…
Wczesne stadium raka prostaty to choroba bez przerzutów. Postawienie rozpoznania na tym etapie to szczęście ze względu na wczesne wykrycie choroby, ale i pech chorego – dlaczego?
Na najwcześniejszym etapie choroby, kiedy guz ograniczony jest do gruczołu krokowego, leczenie polega na jego operacyjnym wycięciu wraz ze sterczem albo zniszczeniu za pomocą radioterapii. W sytuacji, gdy komórki nowotworowe znajdują się także poza prostatą – tworząc przerzuty – stosowane jest leczenie systemowe. I tu, w ostatnim czasie, wiele się zmieniło. Zgodnie z międzynarodowymi rekomendacjami nowoczesne terapie hormonalne, takie jak apalutamid czy octan abirateronu lub enzalutamid należy stosować na wczesnych etapach terapii systemowej raka gruczołu krokowego. Dwa ostatnie są także zalecane w specyficznej grupie chorych z opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego – w skrócie CRPC (chorobie, która z czasem uodporniła się na zastrzyki hormonalne) bez przerzutów – czyli M0 (tj. bez zmian widocznych w tomografii komputerowej i scyntygrafii kośćca). Takie postępowanie cechuje się najwyższą skutecznością.
Chorzy, u których stwierdzono jedynie tzw. wznowę biochemiczną (wzrost stężenia PSA) bez cech choroby przerzutowej, a u których czas do podwojenia stężenia PSA był bardzo krótki, to grupa określana mianem CRPC M0 o dużym ryzyku ujawnienia się przerzutów. Jak zauważają eksperci raportu „Leczenie opornego na kastrację raka gruczołu krokowego”, ogromny problem stanowi brak dostępu do nowoczesnej hormonoterapii dla tej właśnie, liczącej w Polsce rokrocznie około 800 osób, grupy chorych.
– Nowoczesne terapie hormonalne, pozwalają odsunąć w czasie pojawienie się przerzutów o czas do tej pory niespotykany – podkreśla dr Drobniak. – Terapia hormonalna w grupie CRPC M0 to obecnie standard leczenia tych chorych. Niestety w Polsce nie jest to leczenie refundowane.
Brak refundacji nowoczesnej terapii hormonalnej dla grupy chorych grupy CRPC M0, tj. w chorobie bez przerzutów, to skazywanie chorych na wcześniejsze ich pojawienie się, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Bowiem to przerzuty fatalnie wpływają na kliniczny przebieg choroby, która staje się wtedy procesem pełnoobjawowym (np. z dolegliwościami bólowymi, choć zwykle nie tylko ograniczonymi do bólu), negatywnie wpływają na jakość życia chorego, przepowiadają wcześniejszą progresję choroby poza punkt, w którym możemy ją kontrolować, a w konsekwencji prowadzą do śmierci organizmu przytoczonego chorobą.
– Z mojego punktu widzenia, jako leczącego chorych na raka prostaty, jest to pominięcie bardzo ważnego etapu – takiego, który determinuje przyszłość chorych – mówi dr hab. Żołnierek. – Jako klinicyści czekamy na refundacje nowoczesnej hormonoterapii lekami takimi jak apalutamid, daralutamid czy enzalutamid. Są one rekomendowane przez poważne międzynarodowe, onkologiczne stowarzyszenia naukowe, są też refundowane w innych krajach europejskich, ponieważ dowiodły swojej skuteczności i bezpieczeństwa stosowania w kontrolowanych badaniach klinicznych. Dobrze, abyśmy mieli dostęp do takiej terapii tej grupy chorych w Polsce.
Ważny dostęp do nowoczesnej hormonoterapii
Współczynnik umieralności na raka prostaty zmniejsza się w dużych krajach UE. Polska jest jedynym krajem, w którym śmiertelność z powodu raka prostaty nie spada, a rośnie od 2015 roku. Choroba dotyczy coraz młodszych mężczyzn, dlatego skuteczne leczenie ma bardzo istotny wpływ na zmniejszanie obciążenia chorobowością, ograniczanie związanych z nią kosztów pośrednich i społecznych.
Aby to zmienić, konieczne są: wykrywanie raka prostaty na wcześniejszym etapie rozwoju choroby, poprawa dostępu do nowoczesnych technik chirurgii, w tym laparoskopowej i robotycznej, lepszy dostęp do nowoczesnej, zaawansowanej technologicznie radioterapii oraz do leczenia farmakologicznego. Do tego ostatniego musimy zaliczyć nowoczesną refundowaną hormonoterapię – na nią czekają chorzy i lekarze.