Medscape: Onkolodzy nieszczęśliwi w pracy, prawie połowa czuje wypalenie zawodowe. O sytuacji w Polsce mówi prof. Janusz Heitzman
Autor: Marta Koblańska
Data: 31.01.2018
Źródło: Medscape/MK
Medscape przygotowało raport na temat wypalenia zawodowego oraz depresji wśród amerykańskich onkologów. Portal zadał pytania 15 tys. lekarzy z 29 specjalności. Aż 42 procent onkologów odpowiedziało, że najszczęśliwsi są poza pracą. Pracę z zadowoleniem wykonuje 28 procent onkologów.
Z ankiety wynika również, że 45 procent onkologów czuje wypalenie zawodowe lub depresję lub obie rzeczy naraz. Najbardziej wypalenie zawodowe czują kobiety, aż 48 procent z nich. Wśród mężczyzn zjawisko występuje rzadziej, ale 35 procent onkologów płci męskiej przyznało się do wypalenia zawodowego. Połowa onkologów radzi sobie z wypaleniem poprzez ćwiczenia fizyczne, 44 procent rozmawia z rodziną lub przyjaciółmi, jednak aż 22 procent sięga po alkohol, 4 procent kieruje się ku lekom, nikotynie lub marihuanie.
Najczęstszym powodem wypalenia zawodowego jest biurokracja (66 procent) oraz przeciążenie pracą – 39 procent. Jedynie 22 procent onkologów szuka profesjonalnej pomocy w rozwiązaniu swoich problemów. 17 procent onkologów wskazało, że są introwertykami. Również 17 procent odpowiedziało, że są ekstrowerykami. Aż 46 procent z nich przyznaje, że ich depresja wpływa na kontakty z kolegami z pracy. 34 procent uważa, że depresja nie ma wpływu na postępowanie z pacjentami, ale jednocześnie 34 procent przyznaje, że jest mniej zaangażowana i słabiej słucha i odpowiada na wątpliwości chorego. 7 procent przyznaje, że swoją frustrację wyładowuje na chorych. 16 procent popełnia błędy, których w normalnym stanie potrafiliby uniknąć. Aż 9 procent przyznaje, że popełnia błędy przynoszące szkodę pacjentom.
Aż 88 procent onkologów nie uczestniczy w programach nakierowanych na stres i wypalenie w miejscu pracy. Jednocześnie 58 proc. z nich bierze jedynie 3-4 dni wolnego w ciągu roku.
Czy w Polsce onkolodzy mają podobne problemy? Zapytaliśmy prof. Janusza Heitzmana, wiceprezesa Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, dyrektora Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Oto co odpowiedział:
- Oczywiście, aby zidentyfikować sytuację w Polsce należałoby przeprowadzić stosowne badania. Ale problem wypalenia zawodowego jest poważny w środowisku lekarzy i nie dotyczy jedynie onkologów, choć jednak to wśród onkologów spotykamy się z dużym odsetkiem osób uzależnionych i to nie tylko od alkoholu, ale i leków. Praca onkologa pozostawia lekarza samotnego w obliczu ważnych decyzji, na przykład powiedzenia pacjentowi ile życia mu pozostało. Onkolodzy pracują również w oddziałach terminalnych i obcują ze śmiercią na co dzień, a świadomość, że pacjent rozmawia z lekarzem tylko raz stanowi doświadczenie sprzyjające rozwijaniu zespołu wypalenia zawodowego, rozwoju przewlekłego stresu. Onkolog żyje w poczuciu stałego napięcia, w poczuciu własnej niedoskonałości i nie radząc sobie z tym często myśli, że im więcej będzie pracował tym bardziej przełoży się to na satysfakcję pacjenta. Dlatego jest przemęczony, sięga po leki nasenne i nie potrafi się zregenerować tym bardziej, że nasz system ochrony zdrowia i tak przeciąża lekarzy, czego jesteśmy świadkami przy wypowiedzeniach klauzul opt-out. A w onkologii życie jest zależne od lekarza, on daje nadzieję. W onkologii mamy do czynienia ze szczególnym przykładem nadziei na życie. Zresztą dokonał się postęp i rzeczywiście w wielu sytuacjach rak przestał być chorobą śmiertelną, a stał się chorobą przewlekłą. Ale lekarz, żeby dać nadzieję pacjentowi musi wierzyć, że to co robi ma sens, musi być wypoczęty i zregenerowany. Tymczasem w Polsce mało uwagi poświęca się obciążeniom lekarzy, wymaga się od lekarza żelaznych sił i hartu ducha, jasnego umysłu, a nie dostrzega się, że czasem jest człowiekiem zmęczonym, z problemami także finansowymi. Dlatego trudno się dziwić, że wśród lekarzy rozwijają się zespoły uzależnień, czy wypalenie zawodowe.
Najczęstszym powodem wypalenia zawodowego jest biurokracja (66 procent) oraz przeciążenie pracą – 39 procent. Jedynie 22 procent onkologów szuka profesjonalnej pomocy w rozwiązaniu swoich problemów. 17 procent onkologów wskazało, że są introwertykami. Również 17 procent odpowiedziało, że są ekstrowerykami. Aż 46 procent z nich przyznaje, że ich depresja wpływa na kontakty z kolegami z pracy. 34 procent uważa, że depresja nie ma wpływu na postępowanie z pacjentami, ale jednocześnie 34 procent przyznaje, że jest mniej zaangażowana i słabiej słucha i odpowiada na wątpliwości chorego. 7 procent przyznaje, że swoją frustrację wyładowuje na chorych. 16 procent popełnia błędy, których w normalnym stanie potrafiliby uniknąć. Aż 9 procent przyznaje, że popełnia błędy przynoszące szkodę pacjentom.
Aż 88 procent onkologów nie uczestniczy w programach nakierowanych na stres i wypalenie w miejscu pracy. Jednocześnie 58 proc. z nich bierze jedynie 3-4 dni wolnego w ciągu roku.
Czy w Polsce onkolodzy mają podobne problemy? Zapytaliśmy prof. Janusza Heitzmana, wiceprezesa Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, dyrektora Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Oto co odpowiedział:
- Oczywiście, aby zidentyfikować sytuację w Polsce należałoby przeprowadzić stosowne badania. Ale problem wypalenia zawodowego jest poważny w środowisku lekarzy i nie dotyczy jedynie onkologów, choć jednak to wśród onkologów spotykamy się z dużym odsetkiem osób uzależnionych i to nie tylko od alkoholu, ale i leków. Praca onkologa pozostawia lekarza samotnego w obliczu ważnych decyzji, na przykład powiedzenia pacjentowi ile życia mu pozostało. Onkolodzy pracują również w oddziałach terminalnych i obcują ze śmiercią na co dzień, a świadomość, że pacjent rozmawia z lekarzem tylko raz stanowi doświadczenie sprzyjające rozwijaniu zespołu wypalenia zawodowego, rozwoju przewlekłego stresu. Onkolog żyje w poczuciu stałego napięcia, w poczuciu własnej niedoskonałości i nie radząc sobie z tym często myśli, że im więcej będzie pracował tym bardziej przełoży się to na satysfakcję pacjenta. Dlatego jest przemęczony, sięga po leki nasenne i nie potrafi się zregenerować tym bardziej, że nasz system ochrony zdrowia i tak przeciąża lekarzy, czego jesteśmy świadkami przy wypowiedzeniach klauzul opt-out. A w onkologii życie jest zależne od lekarza, on daje nadzieję. W onkologii mamy do czynienia ze szczególnym przykładem nadziei na życie. Zresztą dokonał się postęp i rzeczywiście w wielu sytuacjach rak przestał być chorobą śmiertelną, a stał się chorobą przewlekłą. Ale lekarz, żeby dać nadzieję pacjentowi musi wierzyć, że to co robi ma sens, musi być wypoczęty i zregenerowany. Tymczasem w Polsce mało uwagi poświęca się obciążeniom lekarzy, wymaga się od lekarza żelaznych sił i hartu ducha, jasnego umysłu, a nie dostrzega się, że czasem jest człowiekiem zmęczonym, z problemami także finansowymi. Dlatego trudno się dziwić, że wśród lekarzy rozwijają się zespoły uzależnień, czy wypalenie zawodowe.