Nowotwory zapomniane
Autor: Małgosia Michalak
Data: 15.05.2014
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
O trudnym leczeniu nowotworów górnego odcinka przewodu pokarmowego, szczególnie trzustki, ale też o nowych technologiach mówi prof. Andrzej W. Szawłowski z Kliniki Nowotworów Górnego Odcinka Układu Pokarmowego Centrum Onkologii w Warszawie.
Podczas konferencji na temat patologii, diagnostyki i leczenia nowotworów górnego odcinka pokarmowego skupiliście się państwo na pokazaniu pewnych trendów, ale i nowych technologii.
- Bo to jest przyszłość. Nowe technologie przyczynią się także do zmniejszania kolejek do specjalistów, choć w Polsce na razie jest tylko jeden robot da Vinci, który może być wykorzystywany w leczeniu raka prostaty, a także trzustki. W Czechach jest ich sześć. A chodzi o to, aby zmniejszać kolejki nie tylko poprzez działania administracyjne, ale poprzez nowe technologie, które często są bezpieczniejsze. Co prawda na razie nie ma standardów leczenia, ale to leży w gestii towarzystw naukowych. W Polsce nowe techniki są wprowadzane indywidualnie, dzięki inicjatywom oddolnym, nie systemowo, a powinny istnieć wyspecjalizowane ośrodki, które te technologie wdrażają.
Jakie nowe techniki zwiększają szanse chorych?
- Choćby technologia ablacji, nanotechnologie, które wykorzystują przepływ prądu o wysokiej częstotliwości, co powoduje śmierć komórki nowotworowej z oszczędzeniem ważnych struktur, na przykład przewodów żółciowych. Ma to coraz szersze zastosowanie w leczeniu nowotworów trzustki i może być stosowane zamiast leczenia chirurgicznego. Nowotwory trzustki są bardzo trudne do leczenia.
Dlaczego?
- Ze względu na położenie i na diagnostykę. Objawy nowotworu trzustki są często skryte i lekarz pierwszego kontaktu przepisuje leki przeciwbólowe, które je maskują, a choroba rozwija się dalej i w efekcie pacjent trafia do nas już z żółtaczką. Mamy bardzo słabe wyniki leczenia nowotworu trzustki. W Polsce przeżywalność pięcioletnia jest na poziomie 10 procent, natomiast na świecie ta liczba wynosi około 40 procent. Technika nanoknife stwarza szansę na obniżenie ryzyka związanego z leczeniem, powikłania są bowiem duże i mogę być śmiertelne i w efekcie wielogodzinny wysiłek chirurga może być zniweczony. Trendem w leczeniu raka trzustki jest więc leczenie skojarzone chemioterapii i radioterapii lub poprzez techniki minimalnie inwazyjne.
Koszty leczenia przy zaawansowaniu choroby muszą być wysokie.
- Tak, bo to nowotwory trudne do leczenia, wymagające podejścia interdyscyplinarnego i zarówno decyzje terapeutyczne, jak i technika leczenia tych chorych są skomplikowane. Stosować trzeba techniki przeciwzakrzepowo-zatorowe, odżywiania, a grupa chorych z nowotworami górnego odcinka układu pokarmowego jest zaniedbana. NFZ wywiązuje się ze swoich zobowiązań, ale nie robi nic więcej. Jest to grupa chorych, o których najmniej się mówi. To są nowotwory traktowane po macoszemu.
Czy są problemem społecznym?
- Rak żołądka jest problemem społecznym, a mimo to nie ma żadnych badań przesiewowych w kierunku jego wczesnego wykrywania. Praktycznie jedynie w wypadku jelita grubego funkcjonuje program badań przesiewowych. Największym problemem nowotworów górnego odcinka przewodu pokarmowego jest więc wczesna diagnostyka, co rzutuje na wyniki leczenia. Japonia doszła do wniosku, że lepiej zainwestować w badania przesiewowe i wykrywalność jest na poziomie 80 procent, w Polsce natomiast na poziomie 10 procent.
Z czego to wynika?
Z ekonomii. Przeprowadzenie ogólnopolskich badań przesiewowych w kierunku raka przełyku, na którego zapada rocznie 1,2 – 1,3 tys. Polaków, byłoby bardzo drogie. Ale jak mówiłem, nie ma takich badań także w kierunku nowotworu żołądka, który utrzymuje się na stałym wysokim poziomie, a przypadki wczesne mogą być uleczalne. Główną metodą leczenia jest chirurgia, czyli operacje otwarte bądź minimalnie inwazyjnie, i chorzy mogą być beneficjentami poszczególnych metod, ale z równocześnie trzeba pamiętać, że jeśli jest ich dużo, to żadna nie jest dobra.
Rozmawiała Marta Koblańska
- Bo to jest przyszłość. Nowe technologie przyczynią się także do zmniejszania kolejek do specjalistów, choć w Polsce na razie jest tylko jeden robot da Vinci, który może być wykorzystywany w leczeniu raka prostaty, a także trzustki. W Czechach jest ich sześć. A chodzi o to, aby zmniejszać kolejki nie tylko poprzez działania administracyjne, ale poprzez nowe technologie, które często są bezpieczniejsze. Co prawda na razie nie ma standardów leczenia, ale to leży w gestii towarzystw naukowych. W Polsce nowe techniki są wprowadzane indywidualnie, dzięki inicjatywom oddolnym, nie systemowo, a powinny istnieć wyspecjalizowane ośrodki, które te technologie wdrażają.
Jakie nowe techniki zwiększają szanse chorych?
- Choćby technologia ablacji, nanotechnologie, które wykorzystują przepływ prądu o wysokiej częstotliwości, co powoduje śmierć komórki nowotworowej z oszczędzeniem ważnych struktur, na przykład przewodów żółciowych. Ma to coraz szersze zastosowanie w leczeniu nowotworów trzustki i może być stosowane zamiast leczenia chirurgicznego. Nowotwory trzustki są bardzo trudne do leczenia.
Dlaczego?
- Ze względu na położenie i na diagnostykę. Objawy nowotworu trzustki są często skryte i lekarz pierwszego kontaktu przepisuje leki przeciwbólowe, które je maskują, a choroba rozwija się dalej i w efekcie pacjent trafia do nas już z żółtaczką. Mamy bardzo słabe wyniki leczenia nowotworu trzustki. W Polsce przeżywalność pięcioletnia jest na poziomie 10 procent, natomiast na świecie ta liczba wynosi około 40 procent. Technika nanoknife stwarza szansę na obniżenie ryzyka związanego z leczeniem, powikłania są bowiem duże i mogę być śmiertelne i w efekcie wielogodzinny wysiłek chirurga może być zniweczony. Trendem w leczeniu raka trzustki jest więc leczenie skojarzone chemioterapii i radioterapii lub poprzez techniki minimalnie inwazyjne.
Koszty leczenia przy zaawansowaniu choroby muszą być wysokie.
- Tak, bo to nowotwory trudne do leczenia, wymagające podejścia interdyscyplinarnego i zarówno decyzje terapeutyczne, jak i technika leczenia tych chorych są skomplikowane. Stosować trzeba techniki przeciwzakrzepowo-zatorowe, odżywiania, a grupa chorych z nowotworami górnego odcinka układu pokarmowego jest zaniedbana. NFZ wywiązuje się ze swoich zobowiązań, ale nie robi nic więcej. Jest to grupa chorych, o których najmniej się mówi. To są nowotwory traktowane po macoszemu.
Czy są problemem społecznym?
- Rak żołądka jest problemem społecznym, a mimo to nie ma żadnych badań przesiewowych w kierunku jego wczesnego wykrywania. Praktycznie jedynie w wypadku jelita grubego funkcjonuje program badań przesiewowych. Największym problemem nowotworów górnego odcinka przewodu pokarmowego jest więc wczesna diagnostyka, co rzutuje na wyniki leczenia. Japonia doszła do wniosku, że lepiej zainwestować w badania przesiewowe i wykrywalność jest na poziomie 80 procent, w Polsce natomiast na poziomie 10 procent.
Z czego to wynika?
Z ekonomii. Przeprowadzenie ogólnopolskich badań przesiewowych w kierunku raka przełyku, na którego zapada rocznie 1,2 – 1,3 tys. Polaków, byłoby bardzo drogie. Ale jak mówiłem, nie ma takich badań także w kierunku nowotworu żołądka, który utrzymuje się na stałym wysokim poziomie, a przypadki wczesne mogą być uleczalne. Główną metodą leczenia jest chirurgia, czyli operacje otwarte bądź minimalnie inwazyjnie, i chorzy mogą być beneficjentami poszczególnych metod, ale z równocześnie trzeba pamiętać, że jeśli jest ich dużo, to żadna nie jest dobra.
Rozmawiała Marta Koblańska