Specjalizacje, Kategorie, Działy

Pakiet onkologiczny nie wymusza jakości leczenia

Udostępnij:
Słabym punktem pakietu jest to, że diagnostyka radiologiczna może być zlecana na zewnątrz, co rodzi ryzyko, że badania opisują niekoniecznie specjaliści wyczuleni onkologicznie. – mówi prof. Jacek Fijuth z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, przewodniczący Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Onkologicznego.
Pakiet onkologiczny miał poprawić skuteczność leczenia onkologicznego, czy rzeczywiście można się tego spodziewać?

Niekorzystne współczynniki lecznicze dla Polski wynikają w znacznej mierze z opóźnień diagnostycznych, z tego, że u zbyt dużej liczby chorych rozpoznajemy raka w stadium już zaawansowanym. Pakiet ma przyśpieszyć ten proces, ale w dalszym ciągu obejmuje jedynie wycinek leczenia onkologicznego i nie monitoruje jego skuteczności. Być może wyniki leczenia staną się przedmiotem kolejnych regulacji, ale na razie ich nie ma, podobnie jak nie ma żadnych administracyjnych regulacji wpływających na samą jakość leczenia. Podobnie, pakiet nie dotyczy profilaktyki, a mamy fatalną zgłaszalność na badania przesiewowe.

Co byłoby potrzebne?

Wprowadzenie systemu certyfikacji ośrodków onkologicznych potwierdzonego przez Ministerstwo Zdrowia i NFZ oraz ujednoliconych standardów diagnostyczno-leczniczych w całym kraju. Wciąż mamy w tym zakresie zbyt dużą dowolność. Są wydawane rekomendacje diagnostyczno-terapeutyczne Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej i innych towarzystw naukowych, ale nie ma formalnego obowiązku stosowania się do nich, a to w moim przekonaniu nie jest korzystne dla chorych. Tym bardziej, że ta dowolność dotyczy zazwyczaj nowotworów występujących najczęściej, ponieważ te rzadsze leczą wyspecjalizowane placówki. Podobnie słabym punktem pakietu jest to, że diagnostyka radiologiczna może być zlecana na zewnątrz, co rodzi ryzyko, że badania opisują niekoniecznie specjaliści wyczuleni onkologicznie.

Czyli jakość kuleje?


Na pewno. Dodatkowo, zgodnie z zarządzeniem NFZ w przychodniach wprowadzono możliwość prowadzenia konsultacji onkologicznych przez lekarzy rezydentów, co prawda pod nadzorem kierowników specjalizacji, ale jednak ci lekarze nie są jeszcze ukształtowanymi specjalistami z zakresu onkologii. W założeniu chodziło o to, aby móc przyjąć zwiększoną liczbę pacjentów, ale to ma wpływ na jakość diagnostyczno-terapeutyczną. Właściwie jedynym elementem pakietu wprowadzającego kontrolę jakości jest powoływanie konsylium wielospecjalistycznego, które może na podstawie dokumentacji ocenić to, czy wszystkie potrzebne badania zostały choremu wykonane, czy należałoby ta diagnostykę pogłębić. Konsylium ma prawo zawrócić pacjenta ze ścieżki pakietu i skierować do ponownej diagnostyki, aby ustalić stopień zaawansowania nowotworu i wyznaczyć leczenie. A na innych etapach realizacji pakietu takiej możliwości nie ma, czyli to, że faktycznie jakość zostanie zweryfikowana zależy od kompetencji i odpowiedzialności lekarzy tworzących konsylia.

Opinie odnośnie wymogu konsyliów są bardzo różne. Jedni uważają, że są potrzebne, inni że to wydłuża czas do chwili rozpoczęcia leczenia.

Konsylia są potrzebne, bo onkologia opiera się na współpracy wielu specjalistów i z założenia powinni to być najbardziej doświadczeni lekarze. Jednak rzeczywiście, czy to rozwiązanie stosować do wszystkich pacjentów jest kwestią dyskusyjną, bo czy w każdym przypadku do ustalenia sposobu leczenia nowotworu hematologicznego potrzebny jest radioterapeuta? Tym bardziej, że liczba radioterapeutów w Polsce jest mała. Ośrodków leczących onkologicznie jest o wiele więcej niż ośrodków radioterapii. Oczywiście można zapłacić za dojazd i za usługę, ale to dla mniejszych ośrodków łączy się także z czasem pozyskania takiego specjalisty. Nie ma problemu z konsyliami w dużych ośrodkach onkologicznych. W nich lekarze zbierają się codziennie i omawiają przypadki kilkudziesięciu chorych.

Wracamy do konieczności określenia, kto powinien prowadzić leczenie nowotworów.

W mojej opinii, powinny być określone warunki brzegowe dla jednostek podejmujących się leczenia chorych onkologicznych, zarówno w zakresie wymogów kadrowych, wyposażenia w sprzęt specjalistyczny jak i doświadczenia w realizacji określonych procedur diagnostyczno-terapeutycznych. Pożądane jest, aby dany ośrodek, samodzielnie lub w ścisłej współpracy z innymi placówkami, zapewniał kompleksowość terapii onkologicznej. Ośrodki powinny podlegać certyfikacji i stałemu nadzorowi w zakresie kompetencji przez powołaną do tego agendę.

Czy pakiet mógł pogorszyć jeszcze tą skuteczność?

Nie, w mojej opinii standard leczenia nie pogorszył się nagle, w relacji do ubiegłego roku. Standard radioterapii jest taki sam, nie widzę również powodu, dla którego chirurgia miałaby być gorsza. Problemem może być jednak realizacja wstępnej i pogłębionej diagnostyki, czyli sztandarowego założenia pakietu, mającego na celu potwierdzenie i jak najwcześniejsze określenie stopnia zaawansowania nowotworu. W powszechnej opinii jej wycena tych procedur przez NFZ jest zbyt niska, więc może istnieć pokusa, aby ograniczyć wachlarz badań diagnostycznych, które powinny być wykonane dla ustalenia stopnia zaawansowania nowotworu. W niektórych przypadkach określone badania mogą okazać się za drogie, więc lekarze mogą ich nie wykonywać. Taki wariant byłby wypaczeniem idei pakietu onkologicznego.
 
Redaktor prowadzący:
dr n. med. Katarzyna Stencel - Oddział Onkologii Klinicznej z Pododdziałem Dziennej Chemioterapii, Wielkopolskie Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii im. Eugenii i Janusza Zeylandów w Poznaniu
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.