Prezes-elekt PTO o swoich planach
Autor: Marta Koblańska
Data: 26.10.2016
Źródło: KG/MK
Działy:
Wywiad tygodnia
Aktualności
Doktor hab. Adam Maciejczyk, radioterapeuta i dyrektor Dolnośląskiego Centrum Onkologii, stanie na czele Polskiego Towarzystwa Onkologicznego w latach 2018-2022. Obecnie prezesem jest prof. Jacek Fijuth z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Zgodnie ze statutem PTO, funkcję przewodniczącego towarzystwa można pełnić tylko raz. Jakie cele stawia sobie prezes-elekt?
Jakie wyznacza pan sobie kierunki działań, priorytety, sprawy, na które będzie chciał zwrócić szczególną uwagę jako nowy prezes PTO z kadencją w latach 2018 – 2022?
Lata 2018 – 2022, gdy będę prezesem PTO, z dzisiejszego punktu widzenia są nieco odległe. Jednak już teraz wiemy, że będzie się zwiększał odsetek zachorowań na nowotwory. Dlatego onkologię trzeba planować na wiele lat do przodu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż teraz mają one duży poziom ogólności i z pewnością ulegną doprecyzowaniu za dwa lata. Najważniejsza jest integracja całego środowiska onkologicznego. Bardzo istotne jest dla mnie korzystanie z wiedzy i doświadczenia naszych specjalistów, a jest ich wielu, m.in. prof. Jan Walewski i prof. Piotr Rutkowski z Centrum Onkologii w Warszawie, dr hab. Stanisław Gódź ze Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, dr hab. Ewa Sierko z Kliniki Onkologii UMB oraz Białostockiego Centrum Onkologii oraz prof. Piotr Wysocki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zależy mi także na podniesieniu rangi onkologii jako dziedziny medycyny zarówno na gruncie naukowym, społecznym i systemowym. Warto przypomnieć, bo rzadko się o tym mówi, że pojęcie „onkologia” jako dziedzina medycyny zostało zdefiniowane w latach ’50 przez prof. Tadeusza Koszarowskiego. Definicja traktowała o tym, że onkologia jest nauką o zapobieganiu, wczesnym wykrywaniu oraz leczeniu skojarzonym chorych na nowotwory. Są to kluczowe cele onkologii. Ważnym jest, aby już podejmowane działania, które w ostatnim czasie znacząco się intensyfikują, zaczęły przynosić konkretne efekty. Chodzi m.in. o podpisanie bardzo ważnego dokumentu, tj. „Strategii wali z rakiem w Polsce”, nad którym pracowało nasze środowisko. Dokument ten do Ministerstwa Zdrowia trafił w lipcu. W tym zakresie liczę również na wsparcie obecnego prezesa zarządu PTO prof. Jacka Fijutha oraz byłego prezesa, obecnie członka honorowego PTO, prof. Jacka Jassema, który koordynował powstanie tego dokumentu.
Oczywiście bez wsparcia i zrozumienia ze strony Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia nie uda się poprawić sytuacji w polskiej onkologii. By tak się stało, poza deklaracjami potrzeba także lepszego finansowania. Dlatego priorytetem na najbliższe lata jest i będzie poprawa finansowania onkologii. My, lekarze, znamy potrzeby naszych pacjentów, wiemy, które obszary wymagają dofinansowania, aby mogły się rozwijać i zwiększać skuteczność leczenia. Poprawy wymaga chociażby diagnostyka, np. molekularna, która jest podstawą do opracowania najbardziej optymalnej da pacjenta terapii. Wierzę, że uda się wypracować dobry kompromis w tej kwestii. Obecne finansowanie jest nieadekwatne w stosunku do potrzeb i możliwości, jakie daje współczesna medycyna.
Inne równie ważne planowane kierunki działań to kształcenie. Mamy odczuwalny deficyt lekarzy onkologów, co również hamuje rozwój onkologii oraz ogranicza dostęp pacjentów do leczenia. Musimy zwiększyć liczbę specjalistów w poszczególnych dziedzinach, np. w ginekologii onkologicznej i w radioterapii onkologicznej. Bardzo istotnym elementem wszelkich zmian jest ponadto monitorowanie ich wyników i w tym zakresie też jest wiele do zrobienia. Wciąż mamy za mało danych na temat realizowanych świadczeń. Towarzystwa naukowe powinny odgrywać szczególną rolę w opracowywaniu nowych standardów leczenia onkologicznego.
Czym dla pana jest nominacja na nowego prezesa-elekta PTO?
To duże wyróżnienie i równocześnie olbrzymia odpowiedzialność. Czuję się zobowiązany przez nasze środowisko do działania na rzecz poprawy sytuacji w onkologii. Mam także świadomość, że wybranie osoby zajmującej się głównie zarządzaniem, a nie tylko nauką, wskazuje, jakie są obecnie potrzeby w polskiej onkologii. Mam ogromny szacunek dla środowiska naukowego, ponieważ wiem, że jest ono źródłem rozwoju medycyny. Postaram się być pomostem między onkologią akademicką a kliniczną. Tylko działając wspólnie, możemy zrobić coś dobrego dla naszych pacjentów.
Czy mogę pana prosić, jako onkologa - praktyka, specjalistę z zakresu radioterapii onkologicznej oraz terapii nowotworów wieku dziecięcego, o ocenę, z czego możemy być dumni w szeroko pojętej onkologii oraz gdzie przed nami lekcja do odrobienia?
Z pewnością możemy być dumni ze specjalistów, którzy są doceniani za granicą. Ich praca uznawana jest przez różne międzynarodowe gremia medyczne. Jako przykład można podać chirurgów dziecięcych: prof. Piotra Czaudernę z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i prof. Jana Godzińskiego z Wrocławia oraz hematoonkologów dziecięcych prof. Tomasza Szczepańskiego z Zabrza i dr hab. Bernardę Kazanowską z Wrocławia. Co istotne, potrafimy szkolić specjalistów, choć wymaga to nieustannego rozwoju.
Jak wszędzie są także bolączki, m.in. w działaniu wielodyscyplinarnym oraz jego organizacji. Wprowadzenie konsyliów w ramach pakietu onkologicznego było pierwszym i ważnym krokiem we właściwym kierunku, krokiem w wielodyscyplinarnym planowaniu leczenia onkologicznego. Choć przez chwilę konsylia zagrożone były likwidacją, mam nadzieję, że po wypowiedziach naszego środowiska konsylia ostatecznie pozostaną. Innym zgłaszanym problemem jest to, że niekiedy jakość pracy konsyliów budzi poważne zastrzeżenia. Naszym zadaniem jest poprawa takiej sytuacji. Największym zaś wyzwaniem, z którym musi się zmierzyć polska onkologia, jest zapewnienie równego dostępu do świadczeń onkologicznych wszystkim pacjentom, niezależnie od miejsca ich zamieszkania. Nie jest to zadanie tylko dla Polski, to problem całej Europy.
Czego można życzyć polskiej onkologii?
Przede wszystkim poprawy poziomu finansowania. Tak, aby nie odbiegał on od innych europejskich krajów. Zbyt niskie nakłady na onkologię dają tylko pozorne oszczędności. W efekcie mamy więcej pacjentów, którzy są za późno zdiagnozowani lub podjęte zostaje nieadekwatne leczenie. Obniża się jakość życia chorych, dłużej trwa ich powrót do normalnej aktywności społecznej i zawodowej. Przed nami intensywny czas działania i dialogu, ponieważ choroby nowotworowe już teraz są poważnym problemem społecznym, który będzie narastał.
Rozmawiała Kamilla Gębska
Lata 2018 – 2022, gdy będę prezesem PTO, z dzisiejszego punktu widzenia są nieco odległe. Jednak już teraz wiemy, że będzie się zwiększał odsetek zachorowań na nowotwory. Dlatego onkologię trzeba planować na wiele lat do przodu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż teraz mają one duży poziom ogólności i z pewnością ulegną doprecyzowaniu za dwa lata. Najważniejsza jest integracja całego środowiska onkologicznego. Bardzo istotne jest dla mnie korzystanie z wiedzy i doświadczenia naszych specjalistów, a jest ich wielu, m.in. prof. Jan Walewski i prof. Piotr Rutkowski z Centrum Onkologii w Warszawie, dr hab. Stanisław Gódź ze Świętokrzyskiego Centrum Onkologii, dr hab. Ewa Sierko z Kliniki Onkologii UMB oraz Białostockiego Centrum Onkologii oraz prof. Piotr Wysocki z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zależy mi także na podniesieniu rangi onkologii jako dziedziny medycyny zarówno na gruncie naukowym, społecznym i systemowym. Warto przypomnieć, bo rzadko się o tym mówi, że pojęcie „onkologia” jako dziedzina medycyny zostało zdefiniowane w latach ’50 przez prof. Tadeusza Koszarowskiego. Definicja traktowała o tym, że onkologia jest nauką o zapobieganiu, wczesnym wykrywaniu oraz leczeniu skojarzonym chorych na nowotwory. Są to kluczowe cele onkologii. Ważnym jest, aby już podejmowane działania, które w ostatnim czasie znacząco się intensyfikują, zaczęły przynosić konkretne efekty. Chodzi m.in. o podpisanie bardzo ważnego dokumentu, tj. „Strategii wali z rakiem w Polsce”, nad którym pracowało nasze środowisko. Dokument ten do Ministerstwa Zdrowia trafił w lipcu. W tym zakresie liczę również na wsparcie obecnego prezesa zarządu PTO prof. Jacka Fijutha oraz byłego prezesa, obecnie członka honorowego PTO, prof. Jacka Jassema, który koordynował powstanie tego dokumentu.
Oczywiście bez wsparcia i zrozumienia ze strony Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia nie uda się poprawić sytuacji w polskiej onkologii. By tak się stało, poza deklaracjami potrzeba także lepszego finansowania. Dlatego priorytetem na najbliższe lata jest i będzie poprawa finansowania onkologii. My, lekarze, znamy potrzeby naszych pacjentów, wiemy, które obszary wymagają dofinansowania, aby mogły się rozwijać i zwiększać skuteczność leczenia. Poprawy wymaga chociażby diagnostyka, np. molekularna, która jest podstawą do opracowania najbardziej optymalnej da pacjenta terapii. Wierzę, że uda się wypracować dobry kompromis w tej kwestii. Obecne finansowanie jest nieadekwatne w stosunku do potrzeb i możliwości, jakie daje współczesna medycyna.
Inne równie ważne planowane kierunki działań to kształcenie. Mamy odczuwalny deficyt lekarzy onkologów, co również hamuje rozwój onkologii oraz ogranicza dostęp pacjentów do leczenia. Musimy zwiększyć liczbę specjalistów w poszczególnych dziedzinach, np. w ginekologii onkologicznej i w radioterapii onkologicznej. Bardzo istotnym elementem wszelkich zmian jest ponadto monitorowanie ich wyników i w tym zakresie też jest wiele do zrobienia. Wciąż mamy za mało danych na temat realizowanych świadczeń. Towarzystwa naukowe powinny odgrywać szczególną rolę w opracowywaniu nowych standardów leczenia onkologicznego.
Czym dla pana jest nominacja na nowego prezesa-elekta PTO?
To duże wyróżnienie i równocześnie olbrzymia odpowiedzialność. Czuję się zobowiązany przez nasze środowisko do działania na rzecz poprawy sytuacji w onkologii. Mam także świadomość, że wybranie osoby zajmującej się głównie zarządzaniem, a nie tylko nauką, wskazuje, jakie są obecnie potrzeby w polskiej onkologii. Mam ogromny szacunek dla środowiska naukowego, ponieważ wiem, że jest ono źródłem rozwoju medycyny. Postaram się być pomostem między onkologią akademicką a kliniczną. Tylko działając wspólnie, możemy zrobić coś dobrego dla naszych pacjentów.
Czy mogę pana prosić, jako onkologa - praktyka, specjalistę z zakresu radioterapii onkologicznej oraz terapii nowotworów wieku dziecięcego, o ocenę, z czego możemy być dumni w szeroko pojętej onkologii oraz gdzie przed nami lekcja do odrobienia?
Z pewnością możemy być dumni ze specjalistów, którzy są doceniani za granicą. Ich praca uznawana jest przez różne międzynarodowe gremia medyczne. Jako przykład można podać chirurgów dziecięcych: prof. Piotra Czaudernę z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i prof. Jana Godzińskiego z Wrocławia oraz hematoonkologów dziecięcych prof. Tomasza Szczepańskiego z Zabrza i dr hab. Bernardę Kazanowską z Wrocławia. Co istotne, potrafimy szkolić specjalistów, choć wymaga to nieustannego rozwoju.
Jak wszędzie są także bolączki, m.in. w działaniu wielodyscyplinarnym oraz jego organizacji. Wprowadzenie konsyliów w ramach pakietu onkologicznego było pierwszym i ważnym krokiem we właściwym kierunku, krokiem w wielodyscyplinarnym planowaniu leczenia onkologicznego. Choć przez chwilę konsylia zagrożone były likwidacją, mam nadzieję, że po wypowiedziach naszego środowiska konsylia ostatecznie pozostaną. Innym zgłaszanym problemem jest to, że niekiedy jakość pracy konsyliów budzi poważne zastrzeżenia. Naszym zadaniem jest poprawa takiej sytuacji. Największym zaś wyzwaniem, z którym musi się zmierzyć polska onkologia, jest zapewnienie równego dostępu do świadczeń onkologicznych wszystkim pacjentom, niezależnie od miejsca ich zamieszkania. Nie jest to zadanie tylko dla Polski, to problem całej Europy.
Czego można życzyć polskiej onkologii?
Przede wszystkim poprawy poziomu finansowania. Tak, aby nie odbiegał on od innych europejskich krajów. Zbyt niskie nakłady na onkologię dają tylko pozorne oszczędności. W efekcie mamy więcej pacjentów, którzy są za późno zdiagnozowani lub podjęte zostaje nieadekwatne leczenie. Obniża się jakość życia chorych, dłużej trwa ich powrót do normalnej aktywności społecznej i zawodowej. Przed nami intensywny czas działania i dialogu, ponieważ choroby nowotworowe już teraz są poważnym problemem społecznym, który będzie narastał.
Rozmawiała Kamilla Gębska