W onkologii wszyscy powinni grać do jednej bramki a nie konkurować
Autor: Agata Solecka
Data: 03.03.2014
Problemem polskiej onkologii nie jest dostępność do świadczeń, a przede wszystkim jakość opieki oraz bezpieczeństwo stosowanych metod – w rozmowie z portalem eOnkologia mówi prof. dr hab. n. med. Krzysztof Warzocha, dyrektor Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie oraz Instytutu Hematologii i Transfuzjologii, specjalista w zakresie hematologii, onkologii klinicznej i zdrowia publicznego.
Dostępność do świadczeń onkologicznych w Polsce pozostawia wiele do życzenia. W długich kolejkach stoją pacjenci do zdiagnozowania choroby, leczenia. A czas w chorobach nowotworowych odgrywa główną rolę w zwiększeniu szans na wyzdrowienie. Jak pan ocenia sytuację?Wbrew powszechnej opinii, powiem, że dostępność do świadczeń onkologicznych w naszym kraju wcale nie jest zła. Zasadniczym problemem jest jakość opieki oraz bezpieczeństwo stosowanych metod. W Polsce, niestety, nie obowiązują standardy diagnostyczno-lecznicze, które powinny być wprowadzone na zasadzie obowiązkowej w ośrodkach, które leczą za publiczne pieniądze. Jednocześnie w wypadku każdego pacjenta z nowo rozpoznaną chorobą nowotworową niezbędne jest ustalenie ścieżki diagnostyczno-terapeutycznej przez zespoły wielodyscyplinarne, zajmujące się różnymi metodami leczenia onkologicznego. Mówiąc o dostępności do świadczeń onkologicznych, należy też zaznaczyć, że problemem jest nie liczba ośrodków świadczących usługi onkologiczne – jest ich dużo, prawie 400 – tylko to, by chciały z sobą współpracować, a nie konkurować o wszystko – kontrakty, kadrę specjalistyczną, a nawet pacjenta. Spowodowane jest to m.in. tym, że wiele powstających ośrodków nastawionych jest jedynie na generowanie zysków poprzez „wyłapywanie” pacjentów „mniej chorych” i leczenie metodami najbardziej rentownymi. Jednocześnie na skutek limitów narzucanych przez NFZ wielospecjalistyczne publiczne centra onkologii posiadają w Polsce około 20 proc. wolnego potencjału infrastrukturalnego i kadrowego i mogą przyjmować więcej chorych, ale ten potencjał albo nie jest wykorzystywany, lub jest – tylko kosztem tych jednostek (tj. w obszarze niezapłaconych nadwykonań).
O tym, że potrzeba zmian, mówią pacjenci, środowisko medyczne, a ostatnio premier. Wiosną mamy poznać rządowe propozycje rozwiązania np. problemu kolejek do świadczeń onkologicznych. Pana zdaniem, co należy zrobić, by uporządkować sytuację, by pacjent był w centrum uwagi i nie błąkał się po piętrach systemu?Niezbędna jest standaryzacja metod diagnostyczno-leczniczych, o których wspomniałem wcześniej, np. mocą rozporządzenia. Trzeba też doprowadzić do powołania zespołów wielodyscyplinarnych, które powinny planować leczenie każdego pacjenta z nowo rozpoznaną chorobą nowotworową. Taki plan terapii powinien stanowić podstawę do rozliczenia realizowanych świadczeń z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ważne jest wprowadzenie referencyjności ośrodków udzielających świadczeń onkologicznych w zależności od potencjału posiadanych kadr, sprzętu, stosowanych metod leczenia itp. Referencyjność nie może być deklarowana, lecz certyfikowana oraz audytowana. Kolejny element umożliwiający poprawę sytuacji, to utworzenie organizacji nadzorującej system opieki onkologicznej w Polsce – pod postacią krajowej rady ds. onkologii i hematologii oraz jednostki, która będzie na bieżąco monitorować sytuację oraz będzie ciałem opiniodawczym krajowej rady, ministra zdrowia i NFZ. W krajach rozwiniętych taką instytucją – podległą bezpośrednio rządowi – jest zwykle narodowy Iinstytut. Instytut ten powinien także uczestniczyć w kształceniu kadr specjalistycznych, a tych w naszym kraju w dziedzinie onkologii, radioterapii i chirurgii onkologicznej zdecydowanie brakuje.
Czy konieczne jest zwiększenie funduszy na onkologię?Trzeba przede wszystkim zmienić alokację pieniędzy w taki sposób, by najbardziej skuteczne metody postępowania były refundowane w pierwszej kolejności. Należy zastanowić się nad zróżnicowaniem wyceny świadczeń dla ośrodków posiadających określony stopień referencyjności. Alternatywną i/lub komplementarną metodą byłoby uwolnienie limitów dla ośrodków posiadających najwyższy stopień referencyjności, zapewniających dostęp do kompleksowych świadczeń we wszystkich typach nowotworów. Można przyjąć również wariant kompromisowy, że po uwolnieniu limitów w niektórych obszarach (wybrane ośrodki?, wybrane choroby?) należy równocześnie przystąpić do realizacji zmiany wyceny świadczeń dla ośrodków posiadających określony stopień referencyjności, który wymaga zarówno nakładów czasowych oraz istotnych zmian legislacyjnych.
Zniesienie limitów świadczeń w onkologii to model idealny?Powszechne uwolnienie limitów w onkologii jest utopią, która systemu opieki onkologicznej nie usprawni i kolejek nie skróci – doprowadzi za to do niekontrolowanego (nielimitowanego) przepływu pieniędzy publicznych do świadczeniodawców realizujących najlepiej wyceniane procedury. Pilotaż uwolnienia limitów w województwie kujawsko-pomorskim, opierający się na wielospecjalistycznym centrum onkologii im. Franciszka Łukaszczyka w Bydgoszczy, jest dobrym rozwiązaniem. Gwarantuje dobrze wydane pieniądze m.in. z tego względu, że ośrodek należy do najlepszych w Polsce i nie jest gorszy niż najlepsze ośrodki w Europie. Jest kierowany przez doskonałego menadżera, posiada specjalistyczną kadrę reprezentującą wszystkie dyscypliny onkologiczne i wszystkie one grają do jednej bramki, stosując przyjęte standardy diagnostyczne i lecznicze.
Liczba zachorowań na nowotwory rośnie, przecież nie wszyscy znajdą opiekę w wielospecjalistycznych centrach onkologii.To prawda, dlatego idea zwiększenia dostępności do leczenia kompleksowego nie oznacza jego realizacji pod jednym dachem. Alternatywą może być postępowanie rozdrobnione do innych ośrodków, jednak pod warunkiem działania skoordynowanego, na podstawie wcześniej przygotowanej opinii specjalistów wchodzących w skład zespołów wielodyscyplinarnych. Ponadto w wypadku nowotworów o rzadkim występowaniu należy dążyć do tego, by terapia była prowadzona wyłącznie w tych ośrodkach, które mają doświadczenie w ich diagnozowaniu i leczeniu.
Jaki jest zasadniczy cel proponowanych zmian? Wszystkie wymienione działania zakładające wymuszenie opieki skojarzonej i kompleksowej oraz standaryzacji świadczeń i referencyjności ośrodków powinny zmierzać do spełnienia podstawowego celu, jakim jest poprawa dostępności, skuteczności i bezpieczeństwa świadczeń onkologicznych realizowanych z pieniędzy publicznych. Są one możliwe do osiągnięcia poprzez stworzenie sieci współpracujących, a nie konkurujących placówek, dla których czynnikiem pozycjonującym nie będzie organ tworzący czy struktura właścicielska, a jedynie faktycznie posiadany potencjał wykonawczy mierzony certyfikatami referencyjności, wystandaryzowanymi procedurami diagnostyczno-leczniczymi, zespołami wielospecjalistycznymi opracowującymi plany leczenia oraz wewnętrznymi i zewnętrznymi systemami monitorowania jakości udzielanych świadczeń.
O tym, że potrzeba zmian, mówią pacjenci, środowisko medyczne, a ostatnio premier. Wiosną mamy poznać rządowe propozycje rozwiązania np. problemu kolejek do świadczeń onkologicznych. Pana zdaniem, co należy zrobić, by uporządkować sytuację, by pacjent był w centrum uwagi i nie błąkał się po piętrach systemu?Niezbędna jest standaryzacja metod diagnostyczno-leczniczych, o których wspomniałem wcześniej, np. mocą rozporządzenia. Trzeba też doprowadzić do powołania zespołów wielodyscyplinarnych, które powinny planować leczenie każdego pacjenta z nowo rozpoznaną chorobą nowotworową. Taki plan terapii powinien stanowić podstawę do rozliczenia realizowanych świadczeń z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ważne jest wprowadzenie referencyjności ośrodków udzielających świadczeń onkologicznych w zależności od potencjału posiadanych kadr, sprzętu, stosowanych metod leczenia itp. Referencyjność nie może być deklarowana, lecz certyfikowana oraz audytowana. Kolejny element umożliwiający poprawę sytuacji, to utworzenie organizacji nadzorującej system opieki onkologicznej w Polsce – pod postacią krajowej rady ds. onkologii i hematologii oraz jednostki, która będzie na bieżąco monitorować sytuację oraz będzie ciałem opiniodawczym krajowej rady, ministra zdrowia i NFZ. W krajach rozwiniętych taką instytucją – podległą bezpośrednio rządowi – jest zwykle narodowy Iinstytut. Instytut ten powinien także uczestniczyć w kształceniu kadr specjalistycznych, a tych w naszym kraju w dziedzinie onkologii, radioterapii i chirurgii onkologicznej zdecydowanie brakuje.
Czy konieczne jest zwiększenie funduszy na onkologię?Trzeba przede wszystkim zmienić alokację pieniędzy w taki sposób, by najbardziej skuteczne metody postępowania były refundowane w pierwszej kolejności. Należy zastanowić się nad zróżnicowaniem wyceny świadczeń dla ośrodków posiadających określony stopień referencyjności. Alternatywną i/lub komplementarną metodą byłoby uwolnienie limitów dla ośrodków posiadających najwyższy stopień referencyjności, zapewniających dostęp do kompleksowych świadczeń we wszystkich typach nowotworów. Można przyjąć również wariant kompromisowy, że po uwolnieniu limitów w niektórych obszarach (wybrane ośrodki?, wybrane choroby?) należy równocześnie przystąpić do realizacji zmiany wyceny świadczeń dla ośrodków posiadających określony stopień referencyjności, który wymaga zarówno nakładów czasowych oraz istotnych zmian legislacyjnych.
Zniesienie limitów świadczeń w onkologii to model idealny?Powszechne uwolnienie limitów w onkologii jest utopią, która systemu opieki onkologicznej nie usprawni i kolejek nie skróci – doprowadzi za to do niekontrolowanego (nielimitowanego) przepływu pieniędzy publicznych do świadczeniodawców realizujących najlepiej wyceniane procedury. Pilotaż uwolnienia limitów w województwie kujawsko-pomorskim, opierający się na wielospecjalistycznym centrum onkologii im. Franciszka Łukaszczyka w Bydgoszczy, jest dobrym rozwiązaniem. Gwarantuje dobrze wydane pieniądze m.in. z tego względu, że ośrodek należy do najlepszych w Polsce i nie jest gorszy niż najlepsze ośrodki w Europie. Jest kierowany przez doskonałego menadżera, posiada specjalistyczną kadrę reprezentującą wszystkie dyscypliny onkologiczne i wszystkie one grają do jednej bramki, stosując przyjęte standardy diagnostyczne i lecznicze.
Liczba zachorowań na nowotwory rośnie, przecież nie wszyscy znajdą opiekę w wielospecjalistycznych centrach onkologii.To prawda, dlatego idea zwiększenia dostępności do leczenia kompleksowego nie oznacza jego realizacji pod jednym dachem. Alternatywą może być postępowanie rozdrobnione do innych ośrodków, jednak pod warunkiem działania skoordynowanego, na podstawie wcześniej przygotowanej opinii specjalistów wchodzących w skład zespołów wielodyscyplinarnych. Ponadto w wypadku nowotworów o rzadkim występowaniu należy dążyć do tego, by terapia była prowadzona wyłącznie w tych ośrodkach, które mają doświadczenie w ich diagnozowaniu i leczeniu.
Jaki jest zasadniczy cel proponowanych zmian? Wszystkie wymienione działania zakładające wymuszenie opieki skojarzonej i kompleksowej oraz standaryzacji świadczeń i referencyjności ośrodków powinny zmierzać do spełnienia podstawowego celu, jakim jest poprawa dostępności, skuteczności i bezpieczeństwa świadczeń onkologicznych realizowanych z pieniędzy publicznych. Są one możliwe do osiągnięcia poprzez stworzenie sieci współpracujących, a nie konkurujących placówek, dla których czynnikiem pozycjonującym nie będzie organ tworzący czy struktura właścicielska, a jedynie faktycznie posiadany potencjał wykonawczy mierzony certyfikatami referencyjności, wystandaryzowanymi procedurami diagnostyczno-leczniczymi, zespołami wielospecjalistycznymi opracowującymi plany leczenia oraz wewnętrznymi i zewnętrznymi systemami monitorowania jakości udzielanych świadczeń.