Z czego wynikają duże różnice w wyleczalności nowotworów?
Autor: Małgosia Michalak
Data: 21.08.2014
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Ryzyko zachorowania na raka zależy od garnituru genetycznego każdego człowieka oraz od wpływu środowiska. Nie ma możliwości modyfikacji genomu, ale można zmodyfikować czynniki ryzyka, które wpływają na prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworów.
Z danych Krajowego Rejestru Nowotworów (2011) dotyczących umieralności na nowotwory złośliwe np. kobiet – w zależności od regionu Polski – wynika, że najmniejsza jest w województwie podkarpackim, a największa w pomorskim i kujawsko-pomorskim. Zatem czy w podkarpackim nowotwory leczone są najlepiej? – pytał prof. Sergiusz Nawrocki z Kliniki Onkologii i Radioterapii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego podczas IV Akademii Onkologicznej dla Dziennikarzy. Zadaniem eksperta istnieje szereg przyczyn, dla których mapa dotycząca umieralności na nowotwory wygląda tak, a nie inaczej.
– Zachorowalność jak i wyleczalność – szczególnie na nowotwory – to efekt, którego nie sposób w prosty sposób obliczyć. Można to przewidywać z pewnym prawdopodobieństwem. Jest to do pewnego rodzaju ruletka – mówił prof. Sergiusz Nawrocki.
Ryzyko zachorowania na raka zależy od garnituru genetycznego każdego człowieka oraz od wpływu środowiska. W przypadku różnych nowotworów modyfikatory ryzyka wyglądają różnie – np. w jednym przypadku będzie decydował genom – np. wrodzony nowotwór oka – siatkówczak jest w 100 proc. determinowany genetycznie. Czynniki środowiskowe nie mają w tym przypadku żadnego wpływu na jego wystąpienie, z kolei u palaczy papierosów jest prawie 90 proc. prawdopodobieństwo wystąpienia raka płuca. Tu z kolei geny nie mają nic do tego. Ekspert podkreślał, że nie ma możliwości modyfikacji genomu, ale można zmodyfikować czynniki ryzyka, które wpływają na prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworów. Przypominał, że prawie 1/3 wszystkich chorób nowotworowych można by zlikwidować, gdyby zmodyfikowano palenie tytoniu, 1/5, gdyby zlikwidować nadwagę i otyłość.
Prawdopodobieństwo wyleczenia zarówno indywidualnego, jak i populacyjnego także przypomina grę w ruletkę. Decyduje o tym biologia nowotworu, stopień zaawansowania nowotworu oraz dodatkowe schorzenia pacjenta, jego styl życia i stosowne leki.
– Leczenie także ma wpływ na wyleczalność. Wiadomym jest, że pacjent musi być szybko i prawidłowo zdiagnozowany oraz nie może czekać. Wydłużenie czasu oczekiwania stało się przyczynkiem do pakietu kolejkowego. Nie ma mocnych dowodów na to, jak owy czas wpływa na polepszenie wyników leczenia, niemniej z badań retrospektywnych wiadomo, że po postawieniu diagnozy wydłużenie czasu rozpoczęcia leczenia np. w nowotworach głowy i szyi o jeden miesiąc, przekłada się na 10 proc. szans względnego przeżycia – mówił ekspert i dodał: – Zarówno zachorowalność na raka jak i jego wyleczalność, to zjawiska, których nie można w prosty sposób obliczyć, modelować. Zależy to od wielu zmiennych. Na stan zdrowia populacji leczenie ma stosunkowo mały wpływ.
Przypomniał także, że z analiz amerykańskich – jak poprawić stan zdrowia Amerykanów wynika, że system ochrony zdrowia zaledwie w 10 proc. jest odpowiedzialny za stan zdrowia, 30 proc. to genetyka, warunki socjalne 15 proc. Zaś wpływ w 100 proc. mają nawyki żywieniowe i styl życia.
– Zachorowalność jak i wyleczalność – szczególnie na nowotwory – to efekt, którego nie sposób w prosty sposób obliczyć. Można to przewidywać z pewnym prawdopodobieństwem. Jest to do pewnego rodzaju ruletka – mówił prof. Sergiusz Nawrocki.
Ryzyko zachorowania na raka zależy od garnituru genetycznego każdego człowieka oraz od wpływu środowiska. W przypadku różnych nowotworów modyfikatory ryzyka wyglądają różnie – np. w jednym przypadku będzie decydował genom – np. wrodzony nowotwór oka – siatkówczak jest w 100 proc. determinowany genetycznie. Czynniki środowiskowe nie mają w tym przypadku żadnego wpływu na jego wystąpienie, z kolei u palaczy papierosów jest prawie 90 proc. prawdopodobieństwo wystąpienia raka płuca. Tu z kolei geny nie mają nic do tego. Ekspert podkreślał, że nie ma możliwości modyfikacji genomu, ale można zmodyfikować czynniki ryzyka, które wpływają na prawdopodobieństwo wystąpienia nowotworów. Przypominał, że prawie 1/3 wszystkich chorób nowotworowych można by zlikwidować, gdyby zmodyfikowano palenie tytoniu, 1/5, gdyby zlikwidować nadwagę i otyłość.
Prawdopodobieństwo wyleczenia zarówno indywidualnego, jak i populacyjnego także przypomina grę w ruletkę. Decyduje o tym biologia nowotworu, stopień zaawansowania nowotworu oraz dodatkowe schorzenia pacjenta, jego styl życia i stosowne leki.
– Leczenie także ma wpływ na wyleczalność. Wiadomym jest, że pacjent musi być szybko i prawidłowo zdiagnozowany oraz nie może czekać. Wydłużenie czasu oczekiwania stało się przyczynkiem do pakietu kolejkowego. Nie ma mocnych dowodów na to, jak owy czas wpływa na polepszenie wyników leczenia, niemniej z badań retrospektywnych wiadomo, że po postawieniu diagnozy wydłużenie czasu rozpoczęcia leczenia np. w nowotworach głowy i szyi o jeden miesiąc, przekłada się na 10 proc. szans względnego przeżycia – mówił ekspert i dodał: – Zarówno zachorowalność na raka jak i jego wyleczalność, to zjawiska, których nie można w prosty sposób obliczyć, modelować. Zależy to od wielu zmiennych. Na stan zdrowia populacji leczenie ma stosunkowo mały wpływ.
Przypomniał także, że z analiz amerykańskich – jak poprawić stan zdrowia Amerykanów wynika, że system ochrony zdrowia zaledwie w 10 proc. jest odpowiedzialny za stan zdrowia, 30 proc. to genetyka, warunki socjalne 15 proc. Zaś wpływ w 100 proc. mają nawyki żywieniowe i styl życia.