123RF
Etapy żałoby
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 01.11.2022
Źródło: Ewa Bąkowska/PAP
Działy:
Aktualności w Lekarz POZ
Aktualności
Tagi: | Bogusława Błachowicz, żałoba |
Żałoba dla człowieka jest szokiem, okresem trudnych przeżyć i uczuć. Trzeba doświadczyć wiele jej etapów, by pożegnać się ze zmarłym a to – jak dowodzi psychoterapeutka Bogusława Błachowicz – nie jest proste.
Przeżywane etapy żałoby uczą akceptacji swoich zachowań, co powoduje, że "unikniemy obwiniania siebie i poczucia winy, godzimy się na to, że miejscem zmarłego jest cmentarz" – mówi.
– Bardzo często podczas praktyki psychoterapeutycznej spotykam się z pacjentami mającymi problem z przeżyciem żałoby. Kobieta, która straciła męża, najpierw boi się, jak sobie poradzi bez niego. Nie dowierza, że mąż nie żyje, złości się, że ją zostawił. Jeżeli jest wierząca, to złości się też na Boga i wyzywa go. Odczuwanie lęku czy wzburzenie są normalnymi zjawiskami, podobnie jak napady smutku i żalu. Normalnymi objawami są też np. zaburzenia łaknienia, snu czy brak zainteresowania otoczeniem. To wszystko prowadzi do zrozumienia teraźniejszości, akceptacji straty, by powrócić do codzienności – uważa Bogusława Błachowicz.
Dodaje, że bardzo ważne jest, by zrozumieć siebie w tym trudnym czasie, który może trwać od kilku miesięcy do dwóch lat. Przekonuje, że trzeba płakać, krzyczeć i rozpaczać, bo ze łzami wychodzi ból. Najgorzej jest, gdyczłowiek zamknie się w sobie. Wtedy zaczyna chorować.
– Prowadziłam terapię pacjenta, którego 18-letnia siostra zginęła w wypadku. Nie mógł się z tym pogodzić, było w nim dużo złości na kierowcę, który przeżył wypadek. Blokowana złość spowodowała, że nie przeżył żałoby i popadł w stan depresyjny – opowiada.
To spowodowało – jak mówi – że choć minęło wiele lat i mężczyzna założył własną rodzinę, kiedy urodziło mu się dziecko, nie był w stanie się czymkolwiek cieszyć, zatapiał się w sobie, do nikogo się nie odzywał. – Musiał przejść terapię, żeby przeżyć żałobę po siostrze od początku do końca – podkreśliła terapeutka.
Dzisiaj problem nieprzepracowanej żałoby – zdaniem Bogusławy Błachowicz – bardzo często dotyka kobiet, które po kilka razy przechodzą nieudane zapłodnienie metodą in vitro. - Poronienie jest utratą dziecka. Ta strata też musi być przepracowana, z czego nie do końca kobiety zdają sobie sprawę. – Miałam pacjentkę, która 10 razy poroniła. Kiedy w końcu udało się i donosiła ciążę, nie potrafiła już żyć normalnie i radować się macierzyństwem. Miała depresje i lęki. Wszystkie te uczucia, które trzymała w sobie, zaczęły pukać do jej ciała, że musi coś z tym zrobić – wskazała.
W wyniku nieprzepracowanej żałoby – zauważyła terapeutka – niektóre kobiety zaczynają sięgać po alkohol, ponieważ picie daje im ulgę. – Podczas picia rozpaczają i nie dają zgody na śmierć, ale to nie jest dobra żałoba, to jest jej zapijanie – wyjaśniła. Są pacjenci, którzy sięgają po narkotyki lub tracą majątki w kasynach.
Zdaniem Błachowicz, kobiety lepiej radzą sobie z przeżyciem żałoby, ponieważ są bardziej skłonne do płaczu i rozpaczy; mężczyźni odsuwają od siebie emocje, idą w kierunku "zapracowywania" uczuć. – To może prowadzić też do prób samobójczych, bo źle przeżyta żałoba może się przyczyniać do ponoszenia klęski na różnych polach życia, z czym człowiek nie potrafi sobie poradzić – przestrzegła.
Bardzo trudnymi żałobami są te po osobach, które same odebrały sobie życie lub zaginęły i nieznane jest ich miejsce pobytu.
– Takie żałoby są trudniejsze, bo nie wiadomo, dlaczego tak się stało; w przypadku samobójców dodatkowo wiąże się to ze wstydem rodziny, która nie przeżywa żałoby, bo nie potrafi o niej mówić – wskazała.
– Pracowałam z pacjentką, której mąż zaginął. Kobieta wpadła w depresję, nie wiedziała, co czuć, jak przeżywać i z czym się zmierzyć. Prawidłową terapię mogła przejść dopiero po kilku latach, kiedy znaleziono ciało męża, okazało się, że został zamordowany – dodała Błachowicz.
Zdaniem terapeutki, podczas żałoby trzeba rozmawiać o zmarłym, wspominać go, ponieważ wyrażanie różnych uczuć i emocji sprzyja zdrowieniu.
Tytuł i skróty pochodzą od redakcji.
– Bardzo często podczas praktyki psychoterapeutycznej spotykam się z pacjentami mającymi problem z przeżyciem żałoby. Kobieta, która straciła męża, najpierw boi się, jak sobie poradzi bez niego. Nie dowierza, że mąż nie żyje, złości się, że ją zostawił. Jeżeli jest wierząca, to złości się też na Boga i wyzywa go. Odczuwanie lęku czy wzburzenie są normalnymi zjawiskami, podobnie jak napady smutku i żalu. Normalnymi objawami są też np. zaburzenia łaknienia, snu czy brak zainteresowania otoczeniem. To wszystko prowadzi do zrozumienia teraźniejszości, akceptacji straty, by powrócić do codzienności – uważa Bogusława Błachowicz.
Dodaje, że bardzo ważne jest, by zrozumieć siebie w tym trudnym czasie, który może trwać od kilku miesięcy do dwóch lat. Przekonuje, że trzeba płakać, krzyczeć i rozpaczać, bo ze łzami wychodzi ból. Najgorzej jest, gdyczłowiek zamknie się w sobie. Wtedy zaczyna chorować.
– Prowadziłam terapię pacjenta, którego 18-letnia siostra zginęła w wypadku. Nie mógł się z tym pogodzić, było w nim dużo złości na kierowcę, który przeżył wypadek. Blokowana złość spowodowała, że nie przeżył żałoby i popadł w stan depresyjny – opowiada.
To spowodowało – jak mówi – że choć minęło wiele lat i mężczyzna założył własną rodzinę, kiedy urodziło mu się dziecko, nie był w stanie się czymkolwiek cieszyć, zatapiał się w sobie, do nikogo się nie odzywał. – Musiał przejść terapię, żeby przeżyć żałobę po siostrze od początku do końca – podkreśliła terapeutka.
Dzisiaj problem nieprzepracowanej żałoby – zdaniem Bogusławy Błachowicz – bardzo często dotyka kobiet, które po kilka razy przechodzą nieudane zapłodnienie metodą in vitro. - Poronienie jest utratą dziecka. Ta strata też musi być przepracowana, z czego nie do końca kobiety zdają sobie sprawę. – Miałam pacjentkę, która 10 razy poroniła. Kiedy w końcu udało się i donosiła ciążę, nie potrafiła już żyć normalnie i radować się macierzyństwem. Miała depresje i lęki. Wszystkie te uczucia, które trzymała w sobie, zaczęły pukać do jej ciała, że musi coś z tym zrobić – wskazała.
W wyniku nieprzepracowanej żałoby – zauważyła terapeutka – niektóre kobiety zaczynają sięgać po alkohol, ponieważ picie daje im ulgę. – Podczas picia rozpaczają i nie dają zgody na śmierć, ale to nie jest dobra żałoba, to jest jej zapijanie – wyjaśniła. Są pacjenci, którzy sięgają po narkotyki lub tracą majątki w kasynach.
Zdaniem Błachowicz, kobiety lepiej radzą sobie z przeżyciem żałoby, ponieważ są bardziej skłonne do płaczu i rozpaczy; mężczyźni odsuwają od siebie emocje, idą w kierunku "zapracowywania" uczuć. – To może prowadzić też do prób samobójczych, bo źle przeżyta żałoba może się przyczyniać do ponoszenia klęski na różnych polach życia, z czym człowiek nie potrafi sobie poradzić – przestrzegła.
Bardzo trudnymi żałobami są te po osobach, które same odebrały sobie życie lub zaginęły i nieznane jest ich miejsce pobytu.
– Takie żałoby są trudniejsze, bo nie wiadomo, dlaczego tak się stało; w przypadku samobójców dodatkowo wiąże się to ze wstydem rodziny, która nie przeżywa żałoby, bo nie potrafi o niej mówić – wskazała.
– Pracowałam z pacjentką, której mąż zaginął. Kobieta wpadła w depresję, nie wiedziała, co czuć, jak przeżywać i z czym się zmierzyć. Prawidłową terapię mogła przejść dopiero po kilku latach, kiedy znaleziono ciało męża, okazało się, że został zamordowany – dodała Błachowicz.
Zdaniem terapeutki, podczas żałoby trzeba rozmawiać o zmarłym, wspominać go, ponieważ wyrażanie różnych uczuć i emocji sprzyja zdrowieniu.
Tytuł i skróty pochodzą od redakcji.