Nie chcemy niepożądanych zdarzeń zamiatać pod dywan
Tagi: | niepożądane zdarzenia medyczne, Łukasz Jankowski, Jakub Kosikowski, Mateusz Kowalczyk, NIL, Naczelna Izba Lekarska, NRL, Naczelna Rada Lekarska |
– Resorty zdrowia i sprawiedliwości obiecały „klauzulę wyższego dobra”. Zmiany mają być wprowadzone do maja, wtedy powiemy „sprawdzam” – powiedział prezes NRL Łukasz Jankowski, dodając, że dzięki nim pacjenci szybciej uzyskają rekompensaty za niepożądane zdarzenia medyczne, a wśród pracowników medycznych skończy się „atmosfera strachu”.
- Naczelna Rada Lekarska wskazuje, że 70 proc. niepożądanych zdarzeń medycznych, które zdarzają się w podmiotach świadczących usługi medyczne, to wina niewydolnego systemu ochrony zdrowia
- Obecny w Polsce system rozliczania zdarzeń niepożądanych oparty jest na penalizacji i strachu. To prosta droga do wypalenia zawodowego kadr medycznych i utraty wyspecjalizowanego personelu
- W Europie co dziesiąty pacjent szpitalny staje się ofiarą zdarzenia medycznego. Samorząd lekarski zabiega o to, aby poszkodowani pacjenci otrzymali odszkodowanie w prosty i szybki sposób
- Podobne spojrzenie na problem mają przedstawiciele resortów zdrowia i sprawiedliwości, którzy obiecali lekarzom „klauzulę wyższego dobra”. Ten drugi chciałby zmiany wprowadzić w Kodeksie karnym
Winę za błędy ponosi niewydolny system
– 70 proc. niepożądanych
zdarzeń medycznych, w tym błędów medycznych, to wina niewydolnego systemu ochrony zdrowia.
Żyjemy w atmosferze systemu stawiającego na karanie niewinnych
lekarzy, którzy ciągani są po sądach, prokuraturach, tracą czas, a mogliby
skupić się na leczeniu pacjentów – powiedział rzecznik prasowy NIL Jakub
Kosikowski.
Według europejskich statystyk co dziesiąty pacjent w szpitalu padnie ofiarą zdarzenia medycznego. Jak tłumaczył rzecznik NIL, takie zdarzenie może być wynikiem błędu lekarskiego, ale też organizacji systemu (postępowania wielu osób). Obecnie – jak mówił – pacjent, gdy chce pociągnąć kogoś do odpowiedzialności i uzyskać odszkodowanie, skazany jest na wieloletnie udowadnianie, że jest to błąd lekarski, lub błąd systemowy, a nie po prostu zdarzenie, które może się wydarzyć.
– Zależy nam na tym, żeby 10 proc. pacjentów, którzy ucierpią w wyniku takiego zdarzenia, mogło uzyskać odszkodowanie w prosty i przystępny sposób, oraz aby mogli przeznaczyć te środki na rehabilitację i przystosowanie swojego życia do tego, co się stało – mówił rzecznik.
Jak kontynuował, NRL chce, aby te błędy nie były zamiatane pod dywan, aby niepożądane zdarzenia były nauczką dla szpitala i personelu medycznego – po to, by więcej nie dochodziło do takich przypadków lub, by zminimalizować ryzyko wystąpienia takich zdarzeń w przyszłości.
Przez wypalenie zawodowe tracimy kadry
Natomiast wiceprezes NRL
Mateusz Kowalczyk zwrócił uwagę, że po okresie pandemii ponad 60 proc.
personelu medycznego zmaga się z wypaleniem zawodowym. Jak stwierdził, jest to
szeroka grupa objawów – od zaburzeń lękowych po uzależnienia i depresję. Podkreślił,
że przodują tutaj specjalizacje zabiegowe – tego rodzaju praca powoduje największe narażenie na
stres.
Dodał również, że w kontekście „klauzuli wyższego dobra”, mając na względzie zdrowie psychiczne personelu medycznego, samorząd lekarski uważa, że trzeba wzmocnić atrakcyjność specjalizacji zabiegowych, zwłaszcza wśród młodych lekarzy. – W perspektywie kilku, kilkunastu lat nie będzie miał kto nas operować. Uważamy, że jest to ostatni moment na to, abyśmy mogli temu zapobiec – powiedział wiceprezes.
– Jeśli tracimy wysoko wyspecjalizowanego chirurga z powodu wypalenia zawodowego, to zastąpienie takiej osoby kimś nowym jest bardzo czasochłonne i kosztochłonne. Warto, aby decydenci zdali sobie sprawę z tego, że nas nie stać na to, aby system tracił takie osoby – dodał.
Na penalizacji błędów medycznych tracą wszyscy
– Na systemie opartym na karaniu tracą zarówno pacjenci, jak i lekarze. Pierwsi – bo sprawa przeciąga
się w sądach i prokuraturach, u drugich [lekarzy – red.], którzy zostali pozwani w postępowaniu karnym, wzrasta ryzyko samobójstw
– zauważył prezes NRL Łukasz Jankowski.
Jak wyjaśnił, celem złożonego w resorcie zdrowia projektu ws. „klauzuli wyższego dobra” jest przeniesienie ciężaru z postępowania karnego na odpowiedzialność cywilną, zadośćuczynieniową dla pacjenta.
Prezes Jankowski tłumaczył, jak miałaby działać klauzula.
– Chodzi o to, aby lekarz, jeżeli widzi, że doszło do niepożądanego zdarzenia medycznego, mógł poinformować pacjenta. Przekazałby, że szpital analizuje zdarzenie, że zostało ono zgłoszone do rejestru zdarzeń niepożądanych, a pacjent może udać się do Rzecznika Praw Pacjenta, gdzie odpowiedni komitet odnotuje tę sprawę i poszkodowany otrzyma rekompensatę, z której środki przeznaczy na rehabilitację – mówił.
Chodzi o kulturę sprawiedliwości
Prezes NRL dodał, że proponowane zmiany mają być jednocześnie
wstępem do „kultury sprawiedliwego traktowania” (tzw. just culture).
– Chcemy systemu, który traktuje pacjentów i lekarzy w sposób sprawiedliwy, chcemy systemu, który się uczy się na błędach i z pełną odpowiedzialnością podchodzi do leczenia – powiedział.
Jednocześnie zwrócił uwagę, że w krajach zachodnich postępowania karne w przypadku lekarzy właściwie się nie zdarzają. Są prowadzone jedynie w przypadku medyków, którzy dopuścili się rażącego zaniedbania.
– W Polsce postępowania prokuratorskie liczone są w tysiącach, a skazywani są pojedynczy lekarze lub w ogóle – stwierdził Łukasz Jankowski, dodając, że to powoduje, że na system, który obecnie funkcjonuje, marnujmy czas pacjentów, zdrowie lekarzy i publiczne pieniądze.
– Nikt do tej pory nie postawił na pierwszym miejscu pacjenta i jego dobra. Chcemy z otwartą przyłbicą powiedzieć: doszło do zdarzenia, my ze swojej strony się uczymy, do podobnego zdarzenia więcej nie dojdzie, a pacjent dotknięty takim zdarzeniem, będzie mógł liczyć na pełne wsparcie – wyjaśnił.
– Ministerstwo Zdrowia i Ministerstwo Sprawiedliwości obiecały nam „klauzulę wyższego dobra”. Do maja tego roku resort sprawiedliwości chciałby te zmiany wprowadzić w Kodeksie karnym – powiedział prezes Jankowski. Zapowiedział, że w maju NIL będzie chciała sprawdzić efekty prac służących wprowadzeniu proponowanych zmian.
– Jesteśmy ostrożni w tym, aby spodziewać
się w maju wiążących rozstrzygnięć, jednak czekamy na te wyniki – wskazał.
Przeczytaj także: „Medycyna asekuracyjna szkodzi! Pora na zmianę”.