Kto pracował nad sukcesami roku 2013 w ochronie zdrowia

Udostępnij:
Wielka Gala nagrody „Sukces Roku” : w środę w Warszawie, na Zamku Królewskim. Laureatami w siedmiu kategoriach są Krystyna Wechmann, Józef Grabowski, Marcin Szulwiński, Adam Roślewski, Leszek Czupryniak, autorzy akcji edukacyjno-profilaktycznej „Servier dla serca”, Ewa Błaszczyk oraz Margit Kossobudzka. Wbrew klimatowi panującemu w ochronie zdrowia w ochronie zdrowia w roku 2013 – osiągnęli sukces w tej dziedzinie. - Przez nieco ponad dwadzieścia lat z polskimi Amazonkami stworzyłyśmy imperium kobiet podziwiane na całym świecie – mówi o sposobach na te sukcesy w wywiadzie dla „Menedżera Zdrowia” Krystyna Wechman, Osobowść Roku.2013.
Rozmowa z Krystyną Wechmann, prezes Federacji Stowarzyszeń „Amazonki”, Osobowością Roku 2013 w Ochronie Zdrowia

Kapituła konkursu przyznała pani tytuł Osobowość Roku 2013 w Ochronie Zdrowia. Czy tę osobowość, ten upór w pomaganiu kobietom chorym na raka piersi ukształtowała pani choroba, czy to właśnie ona uwolniła tę cechę?
Diagnoza była początkiem mojej niechcianej i niezaplanowanej podróży w nieznane. W 1991 r. rak piersi był tematem tabu i nawet lekarze przed zabiegiem nie używali słowa „rak”. Już w trakcie leczenia wiedziałam, że nie wrócę do pracy. Narastał we mnie bunt, że jest tyle kobiet, które chorują, ale milczą. Odnosiłam wrażenie, że powinnam się tego raka wstydzić. Nie godziłam się na to. Jeszcze w trakcie terapii w 1991 r. założyłam poznański klub Amazonek. Do działania zainspirowały mnie zdjęcia dwóch kobiet z warszawskiego klubu Amazonek, które pojawiły się w maju 1991 r. na łamach „Twojego Stylu”. Początkowo wspierało mnie kilka Polek, teraz jest nas ponad dwadzieścia tysięcy! Dlatego z perspektywy czasu w tej niechcianej podróży doceniam kolejne stacje. Poznałam na nich wspaniałych ludzi i przeżyłam chwile, które gdyby nie choroba, nigdy by się nie zdarzyły. Przez ponad dwadzieścia lat z polskimi Amazonkami stworzyłyśmy imperium kobiet podziwiane na całym świecie. To wszystko daje mi ogromną energię, ładuje akumulatory. Gdyby nie choroba, moje życie z pewnością nie byłoby tak atrakcyjne. To dość przewrotne, bo przecież diagnoza raka dla każdej kobiety jest czymś potwornym. W moim wypadku jednak obróciła się w coś dobrego.

Amazonki to najaktywniejsza grupa chorych onkologicznie, ale i największa organizacja kobieca w Europie. Stoi pani na czele dwudziestoletniej federacji zrzeszającej aż 200 klubów i 25 tys. kobiet z doświadczeniem raka piersi. Czy ponad 20 lat temu przeczuwała pani, że pani determinacja przyczyni się do powstania tak silnego ruchu pacjenckiego?
Nie, ale moja determinacja to wynik złości na podejście do raka. Pamiętam, że kiedy usłyszałam diagnozę, znajoma mojej mamy prosiła mnie, niemal błagała na kolanach, żebym nie szła na chemioterapię. Taka była wówczas świadomość: chemioterapia zabija, a rak boi się noża. Dlatego przez te wszystkie lata walczyłam o to, żeby słowa „rak piersi” były wymawiane normalnie.

W 2013 r. Federacja Stowarzyszeń „Amazonki” obchodziła dwudziestolecie. Co pani zdaniem w ciągu tych dwóch dekad się zmieniło – nie tyle w medycynie, ile w społecznym podejściu do raka piersi?
Wiele zmieniło się w świadomości. Dziś lekarze od razu po diagnozie mówią kobiecie, że to rak piersi i trzeba podjąć leczenie. Ta zmiana jest ważna, bo przecież wroga trzeba poznać. Amazonki dają świadectwo, że raka można pokonać i żyć. Przez te dwadzieścia lat udało nam się wywalczyć refundację protez piersi i rekonstrukcji piersi, ale nadal niestety nie mamy takiego wsparcia w Ministerstwie Zdrowia, jakiego bym oczekiwała. W porównaniu z Niemkami nasza sytuacja jest znacznie gorsza. Jednak ogólnie, patrząc na nasz system ochrony zdrowia i na innych pacjentów onkologicznych, nasza grupa nie może narzekać. Słyszymy: „No tak, mają, bo Amazonki wywalczyły”. To trochę jakbyśmy patrzyli na bardzo bogatego człowieka i mieli pretensje, że się wzbogacił. A przecież nic w tym złego, że same wywalczyłyśmy te udogodnienia. Cieszy mnie, że nasza działalność jest widoczna, a ja wchodząc do Ministerstwa Zdrowia, nie jestem osobą anonimową. Zawdzięczam to nie tylko sobie, lecz wypracowanemu systemowi na rzecz uświadamiania kobiet i to nie tylko chorych – dbamy przecież także o profilaktykę.

Ogromną pani zasługą jest wykształcenie armii Amazonek wolontariuszek. To ponad 1200 kobiet, które same pokonawszy raka, dodają otuchy innym chorym kobietom. Co jest najtrudniejsze w takim wolontariacie?
Każda kobieta, która się do nas zgłasza, dowiaduje się, że dwa lata po zakończeniu terapii może przyjść na szkolenie dla wolontariuszek. My to postrzegamy jako pewnego rodzaju spłacenie długu. Często taka kobieta od razu zastrzega, że się do tego nie nadaje. Na przeszło dwadzieścia tysięcy Amazonek tylko 1200 podjęło się takiego wolontariatu. W przeciwieństwie do podobnych organizacji w innych krajach nie czekamy, aż pacjentka zgłosi się do nas, ale same idziemy do niej na oddział szpitalny wyposażone w materiały edukacyjne, poradniki o rehabilitacji itd. Ale w tym kontakcie chyba najważniejsze jest to, że będąc przy łóżku chorej, pozwalamy jej wejść w nasze buty. Kiedy odwiedza ją Amazonka, pacjentka ma już w głowie swoją wizję choroby, przeważnie jest to smutny scenariusz. Mogę jej udowodnić, że ta historia może mieć zupełnie inne zakończenie. Często słyszę od chorej, że po wizycie mojej czy moich koleżanek przespała pierwszą noc spokojnie. Dla nas oczywiście to też jest trudne – przeżyć swoją chorobę i później wrócić na oddział onkologiczny i ponownie zobaczyć ten ogrom nieszczęścia. Dzisiaj jestem coraz rzadziej na oddziałach, częściej odwiedzają je moje koleżanki. Moja misja na teraz to głównie dobijanie się do drzwi ministerialnych, dbałość o dostęp do leczenia i udział w różnych kampaniach społecznych.

Co mogą uświadomić takie kampanie? Na badania profilaktyczne wciąż zgłasza się zbyt mały odsetek kobiet…
Z doświadczenia wiem, że nie można dbać o profilaktykę, siejąc w takich kampaniach strach chociażby słowami: co roku na raka piersi umiera 50-tysięczne miasteczko. To nie działa. Dlatego kampanie, w które się angażuję, mają wydźwięk pozytywny: rak – to się leczy.

Pełny tekst w wywiadu w najnowszym numerze "Menedżera Zdrowia".
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.