W Polsce nie ma Ministerstwa Zdrowia

Udostępnij:
W naszym kraju nie ma praktycznie promowania i dbania o zdrowie, dlatego Ministerstwo Zdrowia postrzegane jest jako Ministerstwo Choroby, bo tylko pacjent chory może liczyć na finansowanie z resortu. Powinniśmy zacząć stawiać na zdrowie – mówi dla Termedii Bożena Janicka, prezes PPOZ.
Dlaczego musimy zmieniać system, czy jest on naprawdę aż tak zły?

Musimy sobie zadać pytanie, czy stać nas na wszystko - co jest obecnie zapisane jako świadczenia zdrowotne gwarantowane w koszykach ustaw w ochronie zdrowia - a jeżeli nie, to znaczy, że potrzebna jest gruntowna reforma całego systemu, czyli przegląd koszyków i ich dostosowanie do posiadanych środków, oraz dalekie zmiany w zakresie ubezpieczeń. Tak naprawdę w Polsce ich nie mamy, jest ogólna składka i to płacona nie przez wszystkich , czyli płacimy taki para-podatek. Pacjent nie zdaje sobie sprawy ile co kosztuje, za co płaci z odprowadzanej składki, na ile ta składka wystarcza. Brakuje powszechnej wiedzy i edukacji społecznej. To w nią pacjent musi być osobiście zaangażowany. Ogólnie jest przyjęte przeświadczenie, że ochrona zdrowia jest za darmo. Dopóki tak będzie, dopóty nie będzie odpowiedzialności za zdrowie, choć wiemy, że jest to nasz konstytucyjny obowiązek. Taka wiedza o systemie i jego kosztach da pacjentowi poczucie wartości zdrowia i opieki zdrowotnej -medycyny. Dziś pacjent nie wie, ile kosztuje np. leczenie raka płuc tak często występującego u palaczy. Skąd biorą się koszty, że wynikają one nie tylko z badań, ale już pojawiają się wtedy, gdy pacjent zaczyna zaniedbywać swoje zdrowie.

Jak zmienić w takim razie ten model, co jest istotne?

Teraz dużo się mówi o zwiększaniu czujności pacjenta, do tego powinna dojść także odpowiedzialność za system,. Dzisiaj pacjent może zwrócić się o wszystko , wszędzie, ale osobiście, jednostkowo nie partycypuje w nic. Dlatego, chociaż politycznie to nie jest wygodne, a budzi też niepokoje u pacjentów, to jest powinno wprowadzić się regulatory popytu. Dziś takim jedynym regulatorem jest kolejka, pozornie sprawiedliwa , ale tylko pozornie , bo w niej równo stoją wszyscy i ci faktycznie potrzebujący tych świadczeń , ale i tacy , którzy realizują swoje oczekiwania . Regulatorem potrzeb a nie tylko oczekiwań jest świadome partycypowanie w kosztach leczenia, czyli współfinansowanie przez pacjenta ( np. na wzór Czech), ale z rozbudowaną w tym zakresie opieką społeczną, która będzie pomagać w tym zakresie pacjentom wymagającym świadczeń medycznych. W przeciwnym razie nadal będą tylko rosnące kolejki , bo one są efektem ograniczonych możliwości i finansów oraz wciąż rosnących oczekiwań pacjentów.

To w takim razie przyjrzyjmy się temu, co usłyszeliśmy, bo nikt nigdy tego nie widział, a nazywamy to pakietami Arłukowicza. Na ile to, o czym powiedział publicznie jest realne, czy ma szanse i czy może pójść w dobrym kierunku?

Poczynając od sprawy Cancer Planu, który jest świetny w swoim założeniu i pracowali nad nim fachowcy. Natomiast minister nie podał ścieżki wprowadzania, kiedy, w jaki sposób i w jakim zakresie. Nie wskazał środków finansowania na te nowe zadania. Jeżeli mają być finansowane z tych samych środków, z których są obecni pacjenci onkologiczni, to stojący juz w kolejkach, właśnie zostaną przesunięci przez nowych napływających , a wynikiem końcowym będzie wręcz zwiększanie się kolejek, To w ostateczności może doprowadzić do zablokowania systemu. Zwłaszcza że tych pacjentów pojawia się coraz więcej. Powstała teraz przecież nowa formuła dbałości o zdrowie pod hasłem "czujności onkologicznej". Czyli dzisiaj pacjenci, którzy nie są onkologicznymi chcą przebadać się wcześniej, właśnie w zakresie grożącej onkologii. Zachodzi obecnie zjawisko rozbudowy oczekiwań, bo już dzisiaj wiemy, że wzbudziło to ogromne zainteresowani, bo minister nie określił, co ma zawierać „zielona karta”, jaka jest jej granica.

Czyli jest zagrożenie, że może to wywołać pewien rodzaj „psychozy, paniki”?


Już tak się dziać zaczyna, bo rośnie zainteresowanie i wola badania, ale wciąż nie znamy kierunków, czy to ma być robione do określonych, konkretnych schorzeń, czy w stosunku do każdego podejrzenia. Minister jakby nie zdawał sobie sprawy, że wykrywalność i diagnostyka i to niezależnie czy u onkologa czy u lekarza rodzinnego też generuje dodatkowe koszty, porady... A z drugiej strony pojawiają się głosy żalu i obawy o leczenie- od bardzo chorych pacjentów , ale nie onkologicznych obawiających się, że przeskakujący kolejki pacjent onkologiczny, nawet podejrzany - pozbawi ich wyczekanego badania czy leczenia...pytają już dziś czy oni są gorsi.

To fakt, brakuje drogi finansowania i strategii działania w tym zakresie, jak powinna wyglądać, co określać?

Minister zapowiada rozszerzenia w różnych zakresach, w badaniach diagnostycznych w POZ , czyli zapowiada rozszerzenie możliwości diagnostyczno -terapeutycznych , bo na dziś my wykonujemy około 50 badań diagnostycznych, ale na to potrzebne są pieniądze. Za wskazaniem pakietu badań a tym samym i rozszerzenia możliwości leczenia w POZ musi iść wskazanie jego źródeł finansowania. Trudno rozmawiać o czymś, gdy nie wiadomo co jest planowane i ile jest na to pieniędzy. Musimy wiedzieć, skąd one będą pochodziły i komu planuje się je zabrać , aby przesunąć gdzieś indziej. W ramach tych samych zakresu sprawa jest prosta, ale już pomiędzy zakresami powstają bariery prawne. Potrzeba więc zmian ustawowych. Niepokój też budzi pojęcie pacjentów pierwszorazowych, którzy mają być lepiej opłacani. To powinno też być unormowane, a "wizyta pierwszorazowa" u danego lekarz , czy w danej chorobie ? Czy taki pacjent będzie w systemie łatwy do zweryfikowania, by nie stworzyć możliwości do prób wymuszania takich wizyt, gdzie jeden pacjent może być po kilka razy na pierwszorazowej wizycie, np. u kolejnego specjalisty.
A ogólnie w obecnej sytuacji to i tak nadal tylko "gdybamy"- bo nadal brakuje dokumentu ministra nad którym powinniśmy debatować, nie znamy propozycji, a co dopiero lekarstwa pana ministra na braki kadrowe - lekarzy, nie znamy też stopnia finansowania zapowiadanych zmian . I wreszcie działań zmierzających do tego, by głównym czynnikiem poprawy stanu zdrowia pacjentów, a co za tym idzie, naprawiania całego systemu, stała się społeczna edukacja i działania profilaktyczne . Bo teraz mamy Ministerstwo Choroby, które nie zajmuje się zdrowiem pacjentów, a gaszeniem pożarów na niemalże każdym polu leczniczym. My teraz staramy się reagować na istniejące i wokoło narastające, już problemy zdrowotne pacjentów, a w niewielkim stopniu działamy w kierunku ich zapobiegania. Powinniśmy stawiać na zdrowie.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.