Dawid Zuchowicz/Agencja Gazeta
Ministerstwo Zdrowia zapowiada opracowanie wytycznych dotyczących leczenia endometriozy
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 13.01.2022
Źródło: Klaudia Torchała/PAP
Działy:
Aktualności w Ginekologia
Aktualności
– W terapii endometriozy nie ma ustalonych zasad, które ośrodki powinny zajmować się leczeniem operacyjnym. Nowe wytyczne wypracujemy jeszcze w tym roku – zapewnił wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski.
Na wniosek posłów Lewicy i KO sejmowa Komisja Zdrowia zajęła się 12 stycznia tematem leczenia endometriozy w Polsce. Choroba ta dotyczy ok. 180 mln kobiet na świecie i jest przyczyną m.in. niepłodności. W naszym kraju zapada na nią co dziesiąta Polka w wieku rozrodczym.
Poseł Marek Hok (KO), który jest lekarzem ginekologiem, wyjaśnił, że endometrioza jest chorobą narządów płciowych kobiet i charakteryzuje się obecnością komórek błony śluzowych trzonu macicy poza jamą macicy.
– Komórki te wykazują aktywność wydzielniczą. Reagują na zmiany hormonalne, w związku z tym dochodzi do różnych dolegliwości w czasie trwania cyklu miesiączkowego, ale również poza tym cyklem. Następstwem tego są wewnętrzne krwawienia, bolesność jamy brzusznej, zapalenia, tworzenie się w jamie brzusznej blizn, zrostów i guzów – powiedział.
Posłowie wskazywali, że w Polsce brakuje zajmujących się tą chorobą lekarzy specjalistów, a także wiedzy na jej temat. Pacjenci podkreślali, że konieczne jest wypracowanie zasad postępowania w leczeniu endometriozy.
Konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii prof. Krzysztof Czajkowski wytłumaczył, że endometrioza jest dość rozpowszechnioną chorobą, która wiąże się z licznymi następstwami – niemożnością posiadania dzieci i dolegliwościami bólowymi. Zwykle od pierwszych objawów do rozpoznania upływa 5–6 lat. Towarzyszy jej też coś w rodzaju histerii i nadrozpoznawalności.
Ekspert stwierdził, że wielu lekarzy leczy ją bez żadnego potwierdzenia, choć pacjentki faktycznie jej nie mają. Pewne przypadki choroby wykrywane są na przykład w czasie diagnozowania niepłodności. Dlatego też istotne jest wyznaczanie specjalistycznych ośrodków (III i IV stopnia), które zajmowałyby się tą chorobą. W tym celu na oddziały ginekologiczno-położnicze w województwach rozesłano ankietę z pytaniami, kiedy u pacjentek wystąpiły objawy choroby, na czym polegały i jaki jest stopień zaawansowania choroby oraz jakie podjęto leczenie. Jej wyniki powinny być pod koniec kwietnia i wtedy można będzie określić skalę problemu, ustalić też przyczyny, z jakich zgłaszają się pacjentki, oraz zweryfikować ośrodki, które operują zaawansowaną endometriozę.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski przyznał, że nie ma szczegółowych zaleceń w sprawie leczenia endometriozy, które są realizowane przez personel medyczny. Nie ma też określenia, które ośrodki zajmują się dużymi zabiegami ginekologicznymi leczącymi tę chorobę. Zaznaczył, że resort wprowadzi nowe wytyczne jeszcze w tym roku.
Podsumował, że w leczeniu farmakologicznym tej choroby refundowane są cztery leki, a pacjentki za opakowanie płacą maksymalnie 10 zł, czyli jest to dla pacjentki stosunkowo tanie i dostępne leczenie.
Prof. Czajkowski, odpowiadając na pytania uczestników komisji, wyjaśnił, że skuteczność leczenia operacyjnego wskazuje na 5 proc. nawrotów w ciągu roku po zabiegu. W okresie pięcioletnim dochodzi do 35–40 proc. nawrotów. Dodał, że etiologia choroby nie jest znana. Jeśli chodzi o jej leczenie, to jest jak z wahadłem Foucaulta – raz w jedną, raz w drugą stronę.
– Raz wychyla się w stronę stworzenia czegoś w rodzaju menopauzy, a innym razem wychyla się w stronę odtworzenia sytuacji trochę podobnej do ciąży, czyli podaje się leki o działaniu progesteronu. W obu wypadkach skuteczność leczenia jest taka sama – powiedział prof. Krzysztof Czajkowski.
Pokreślił też, że choroba ta spełnia kryteria chorób nowotworowych, bo skuteczność leczenia jest ograniczona i pojawiają się nawroty. Zgodził się też z sugestią, że warto by było w zaawansowanej endometriozie zapewnić pacjentkom możliwość np. korzystania z renty lub inne wsparcie finansowe.
Poseł Marek Hok (KO), który jest lekarzem ginekologiem, wyjaśnił, że endometrioza jest chorobą narządów płciowych kobiet i charakteryzuje się obecnością komórek błony śluzowych trzonu macicy poza jamą macicy.
– Komórki te wykazują aktywność wydzielniczą. Reagują na zmiany hormonalne, w związku z tym dochodzi do różnych dolegliwości w czasie trwania cyklu miesiączkowego, ale również poza tym cyklem. Następstwem tego są wewnętrzne krwawienia, bolesność jamy brzusznej, zapalenia, tworzenie się w jamie brzusznej blizn, zrostów i guzów – powiedział.
Posłowie wskazywali, że w Polsce brakuje zajmujących się tą chorobą lekarzy specjalistów, a także wiedzy na jej temat. Pacjenci podkreślali, że konieczne jest wypracowanie zasad postępowania w leczeniu endometriozy.
Konsultant krajowy w dziedzinie położnictwa i ginekologii prof. Krzysztof Czajkowski wytłumaczył, że endometrioza jest dość rozpowszechnioną chorobą, która wiąże się z licznymi następstwami – niemożnością posiadania dzieci i dolegliwościami bólowymi. Zwykle od pierwszych objawów do rozpoznania upływa 5–6 lat. Towarzyszy jej też coś w rodzaju histerii i nadrozpoznawalności.
Ekspert stwierdził, że wielu lekarzy leczy ją bez żadnego potwierdzenia, choć pacjentki faktycznie jej nie mają. Pewne przypadki choroby wykrywane są na przykład w czasie diagnozowania niepłodności. Dlatego też istotne jest wyznaczanie specjalistycznych ośrodków (III i IV stopnia), które zajmowałyby się tą chorobą. W tym celu na oddziały ginekologiczno-położnicze w województwach rozesłano ankietę z pytaniami, kiedy u pacjentek wystąpiły objawy choroby, na czym polegały i jaki jest stopień zaawansowania choroby oraz jakie podjęto leczenie. Jej wyniki powinny być pod koniec kwietnia i wtedy można będzie określić skalę problemu, ustalić też przyczyny, z jakich zgłaszają się pacjentki, oraz zweryfikować ośrodki, które operują zaawansowaną endometriozę.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski przyznał, że nie ma szczegółowych zaleceń w sprawie leczenia endometriozy, które są realizowane przez personel medyczny. Nie ma też określenia, które ośrodki zajmują się dużymi zabiegami ginekologicznymi leczącymi tę chorobę. Zaznaczył, że resort wprowadzi nowe wytyczne jeszcze w tym roku.
Podsumował, że w leczeniu farmakologicznym tej choroby refundowane są cztery leki, a pacjentki za opakowanie płacą maksymalnie 10 zł, czyli jest to dla pacjentki stosunkowo tanie i dostępne leczenie.
Prof. Czajkowski, odpowiadając na pytania uczestników komisji, wyjaśnił, że skuteczność leczenia operacyjnego wskazuje na 5 proc. nawrotów w ciągu roku po zabiegu. W okresie pięcioletnim dochodzi do 35–40 proc. nawrotów. Dodał, że etiologia choroby nie jest znana. Jeśli chodzi o jej leczenie, to jest jak z wahadłem Foucaulta – raz w jedną, raz w drugą stronę.
– Raz wychyla się w stronę stworzenia czegoś w rodzaju menopauzy, a innym razem wychyla się w stronę odtworzenia sytuacji trochę podobnej do ciąży, czyli podaje się leki o działaniu progesteronu. W obu wypadkach skuteczność leczenia jest taka sama – powiedział prof. Krzysztof Czajkowski.
Pokreślił też, że choroba ta spełnia kryteria chorób nowotworowych, bo skuteczność leczenia jest ograniczona i pojawiają się nawroty. Zgodził się też z sugestią, że warto by było w zaawansowanej endometriozie zapewnić pacjentkom możliwość np. korzystania z renty lub inne wsparcie finansowe.