A jednak – izby porodowe zamiast porodówek
Już w marcu w „Menedżerze Zdrowia” zastanawialiśmy się, czy nie przywrócić funkcjonujących jeszcze do niedawna izb porodowych – okazuje się, że sprawą zajmują się urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia.
Szpitalne porodówki stają się nieopłacalne i są likwidowane. Liczba cięć cesarskich systematycznie się zwiększa i wynosi niemal 50 proc., a w jednym z warszawskich szpitali w 2023 r. doszła do 67 proc. Źle się dzieje w położnictwie – dlatego w marcu tego roku pytaliśmy, czy może to nie czas, by przywrócić w Polsce (działające do 2008 r.) izby porodowe prowadzone przez położne i tym samym zadbać o większą liczbę porodów fizjologicznych oraz odciążyć system.
Niewykluczone, że ministerialni urzędnicy czytali nasz tekst „Izby porodowe – reaktywacja?”, bo Radio Zet zapowiada, że resort chce przywrócić izby porodowe.
„Menedżer Zdrowia” potwierdza te doniesienia.
– Planowane rozwiązania będą jeszcze konsultowane, ale mają przede wszystkim pomóc szpitalom zoptymalizować działalność. Dyrektorzy szpitali będą jednak mieli wybór – mówi „Menedżerowi Zdrowia” rzecznik Ministerstwa Zdrowia Jakub Gołąb.
Czerwiec, wakacje
Prace nad zmianami mają rozpocząć się pod koniec czerwca, a ustawa dotyczące nowości ma być procedowana pod koniec wakacji.
W resorcie zdrowia już przygotowywana jest mapa porodówek, w których rodzi się jedno dziecko dziennie lub nawet jedno na kilka dni – te, przy uwzględnieniu kryterium odległości 40 km od innych takich oddziałów – miałyby zastąpić izby porodowe, które przypominałaby nieco przychodnię porodową. Gdy byłyby potrzebne, otwierano by je, a na kobiety w ciąży czekałyby już położne.
W takich placówkach przyjmowane byłyby tylko nieskomplikowane porody z niezagrożoną ciążą.
Będzie bezpieczniej
Co to oznacza dla pacjentek?
– Ewentualne zmiany na pewno w żaden sposób nie utrudnią dostępu do potrzebnego leczenia i opieki. Wręcz przeciwnie, pacjentki będą bezpieczniejsze – zapowiada Jakub Gołąb.
Więcej o porodówkach po kliknięciu w poniższy baner.