123RF
Albo szczepisz się, albo płacisz za powikłania po chorobie
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 24.01.2017
Tagi: | Andrzej Horban, Milena Kruszewska, Maciej Hamankiewicz, Marek Posobkiewicz, Lidia Brydak, szczepienia, szczepionki |
Profesor Lidia Brydak w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” zasugerowała, że należy obciążyć nieszczepionych kosztami leczenia powikłań po chorobie. Spytaliśmy liderów opinii i zainteresowanych, co sądzą o tej propozycji. Odpowiedzi? Między innymi: „Konieczna byłaby nie tylko zmiana przysięgi Hipokratesa, ale i konstytucji” i „Jak tak dalej pójdzie, zdesperowani ludzie wyjdą na ulice”.
– Jeżeli ktoś ma odwagę wystąpić przeciw szczepieniom, niech będzie konsekwentny. Jeżeli stanie się coś niedobrego i dojdzie powikłań po chorobie, niech wyjmie pieniądze z kieszeni i zapłaci. Dlaczego to nie działa w ten sposób? – spytała prof. Lidia Brydak, kierownik Krajowego Ośrodka ds. Grypy, kierownik Zakładu Badania Wirusów Grypy w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego – Państwowym Zakładzie Higieny w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. Co na jej słowa eksperci i zainteresowani?
Andrzej Horban, konsultant krajowy do spraw chorób zakaźnych:
– Równie dobrze można byłoby wpaść na pomysł, że nie leczy się za pieniądze publiczne palaczy chorujący na raka czy chorobę wieńcową, bo przecież na każdej paczce papierosów jest ostrzeżenie. Snując dalej tę myśl, można nie leczyć wielu ludzi, którzy zachorowali na X, Y i Z, bo nie zaszczepili się, mimo że są szczepionki obowiązkowe na dolegliwość X, Y i Z. Ale w takim przypadku konieczna byłaby nie tylko zmiana przysięgi Hipokratesa, ale i konstytucji.
Szczepienia przeciwko grypie nie są obowiązkowe, więc w tym przypadku sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Jak udowodnić, że obywatel zachorował na grypę? Oznacza to, że każdemu zakatarzonemu należy wykonać testy potwierdzające lub wykluczające grypę. Załóżmy zatem, że w Polsce żyje 35 milionów ludzi, a każdy przynajmniej pięć razy w roku ma katar. Oznacz to konieczność wykonania 175 milionów diagnostyk. Koszt jej, licząc po cenach okazyjnych, to co najmniej 100 złotych. Oznacza to, NFZ wydać musiałby ponad 17 miliardów złotych. Podsumowując, propozycję pani profesor należy potraktować jako żart.
Rozumiem, że propozycja pani profesor Brydak bierze się z frustracji wynikającej z katastrofalnie niskiej wyszczepialności na grypę. Musze przyznać, że podzielam to uczucie.
Milena Kruszewska, rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia:
– W Polsce nie przyjęto systemu ponoszenia kosztów w związku z niestosowaniem się do zaleceń profilaktyki. Przyjęcie rozstrzygnięcia, zgodnie z którym pacjenci niezaszczepieni przeciwko grypie ponosiliby koszty leczenia powikłań grypy, spowodowałoby, że takie oczekiwania należałoby również konsekwentnie kierować wobec innych grup pacjentów (np. osoby palące należałoby obciążyć kosztem leczenia chorób odtytoniowych, a kobiety niepoddające się systematycznie badaniom cytologicznym należałoby wówczas obciążyć kosztem leczenia nowotworów szyjki macicy). W opinii Ministerstwa Zdrowia działania w tym obszarze powinny koncentrować się na edukacji lekarzy i pacjentów w zakresie celowości i skuteczności szczepień ochronnych.
Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej:
– Jest faktem niezaprzeczalnym, że zdrowie jest w naszych rękach i mam na myśli każdego Polaka. Oczywiście zdarzają się wypadki, nieszczęścia, choroby, infekcje, ale znaczna część zachorowań wynika z braku dochowania staranności o własną psyche i ciało. Całkiem sporą grupę pacjentów stanowią tkwiący w nałogach. Kolejną grupę ci, którzy przechodzą przez jezdnię w niewłaściwych miejscach, przekraczają dozwoloną prędkość pojazdu mechanicznego, wyzwalają w sobie agresję tam, gdzie jej nie potrzeba, nie dochowują zasad zdrowego żywienia, jedzą i pija bez umiaru. Do tych wszystkich osób zaliczyłbym również osoby zaprzeczające korzyściom zdrowotnym wynikającym ze szczepień.
Bardzo wielu ludzi jest zdania, że pijący alkohol i cierpiący z tego powodu na marskość wątroby powinni sami płacić za leczenie, podobnie jak palacze z nowotworem płuc lub pęcherza moczowego, tych zaś, którzy nie zaszczepili się przeciwko grypie i w wyniku tej infekcji i zapalenia mięśnia sercowego zmarli,rodzina powinna pochować na własny koszt itd. itp. Nawet jeśli mają rację, nie szans na przebicie się z ta racją w kraju, w którym nie ma systemu ochrony zdrowia opartego na ubezpieczeniach i wymuszającego na obywatelach zachowania prozdrowotne. W systemie opartym na ubezpieczeniach konstrukcja jest bardzo prosta: tam, gdzie ryzyko ubezpieczeniowe jest wysokie, składka staje się wysoka, a to wyzwala procesy myślowe u tych, którzy w inny sposób nie potrafią rozumieć podstawowych spraw. W polskim systemie finansowanym poprzez NFZ czy - jak planuje rząd - poprzez fundusze publiczne nie ma żadnych szans na sankcje za niewłaściwą postawę wobec samego siebie.
Marek Posobkiewicz, szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego:
– Zdecydowana większość społeczeństwa rozumie ideę szczepień, ufa pediatrom oraz lekarzom rodzinnym i poddaje się szczepieniom. Wiele osób korzystających z tego rodzaju profilaktyki nie chce współfinansować ze swojej składki zdrowotnej leczenia osób mających powikłania wskutek choroby, mimo że można było jej uniknąć dzięki szczepionce. W wielu krajach, w których istnieje wielu ubezpieczycieli zdrowotnych, dzięki profilaktycznemu inwestowaniu w swoje zdrowie pacjent zdobywa bonusy m.in. w postaci zniżek w składce ubezpieczeniowej. Coraz częściej słychać też głosy, nie tylko w naszym kraju, że rodzice w rzetelny i rozsądny sposób podchodzący do obowiązku szczepień nie chcą, żeby do tego samego przedszkola bądź szkoły, do których chodzą ich dzieci, uczęszczały dzieci niezaszczepione.
Powinniśmy pamiętać jednak, że osoby niezaszczepione oprócz tego, że same mogą zachorować i mieć poważne powikłania, mogą stanowić również śmiertelne zagrożenie dla tych, których stan zdrowia nie pozwala na szczepienie, a kontakt z niektórymi patogenami może być dla nich wyrokiem...
Aneta Sieradzka, członek zespołu Młodzi Menedżerowie Medycyny i autorka bloga „Prawo w transplantacji”:
– W Polsce obserwujemy niedostateczny stopień zaufania społeczeństwa wobec lekarzy i ochrony zdrowia. Stosowanie jakichkolwiek form represji finansowych nakładanych na pacjentów nie wpłynie pozytywnie na relacje lekarz-pacjent. Pacjent ma prawo do uzyskania od lekarza przystępnej informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu, a także ma prawo do odmowy. Szczepienia przeciw grypie mają charakter zalecane przy jednoczesnym braku podstaw prawnych co do obowiązku szczepień przeciw grypie, co oznacza, że możemy się szczepić, ale nie musimy. Ponadto, jeżeli rozważamy stosowanie sankcji finansowych w sytuacji powikłań z uwagi na brak szczepienia to jednocześnie państwo powinno zagwarantować pacjentowi zadośćuczynienie i pokrycie kompleksowego leczenia w tym często wieloletniej rehabilitacji w przypadku kiedy pacjent przyjął szczepionkę i doszło do powikłań. W obecnym stanie prawnym pacjentowi pozostaje możliwość skorzystania z długoletniej drogi sądowej. Tylko racjonalne procedury mają szansę na to, że my jako społeczeństwo chętnie będziemy się szczepić, mając wcześniej zaufanie do lekarza. Obecnie nam tego zaufania bardzo brakuje i chyba od tego należałoby zacząć.
Przeczytaj także: „Prof. Brydak: Powinniśmy obciążyć nieszczepionych kosztami leczenia powikłań po chorobie” i „Eksperci punktują antyszczepionkowców”.
Andrzej Horban, konsultant krajowy do spraw chorób zakaźnych:
– Równie dobrze można byłoby wpaść na pomysł, że nie leczy się za pieniądze publiczne palaczy chorujący na raka czy chorobę wieńcową, bo przecież na każdej paczce papierosów jest ostrzeżenie. Snując dalej tę myśl, można nie leczyć wielu ludzi, którzy zachorowali na X, Y i Z, bo nie zaszczepili się, mimo że są szczepionki obowiązkowe na dolegliwość X, Y i Z. Ale w takim przypadku konieczna byłaby nie tylko zmiana przysięgi Hipokratesa, ale i konstytucji.
Szczepienia przeciwko grypie nie są obowiązkowe, więc w tym przypadku sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Jak udowodnić, że obywatel zachorował na grypę? Oznacza to, że każdemu zakatarzonemu należy wykonać testy potwierdzające lub wykluczające grypę. Załóżmy zatem, że w Polsce żyje 35 milionów ludzi, a każdy przynajmniej pięć razy w roku ma katar. Oznacz to konieczność wykonania 175 milionów diagnostyk. Koszt jej, licząc po cenach okazyjnych, to co najmniej 100 złotych. Oznacza to, NFZ wydać musiałby ponad 17 miliardów złotych. Podsumowując, propozycję pani profesor należy potraktować jako żart.
Rozumiem, że propozycja pani profesor Brydak bierze się z frustracji wynikającej z katastrofalnie niskiej wyszczepialności na grypę. Musze przyznać, że podzielam to uczucie.
Milena Kruszewska, rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia:
– W Polsce nie przyjęto systemu ponoszenia kosztów w związku z niestosowaniem się do zaleceń profilaktyki. Przyjęcie rozstrzygnięcia, zgodnie z którym pacjenci niezaszczepieni przeciwko grypie ponosiliby koszty leczenia powikłań grypy, spowodowałoby, że takie oczekiwania należałoby również konsekwentnie kierować wobec innych grup pacjentów (np. osoby palące należałoby obciążyć kosztem leczenia chorób odtytoniowych, a kobiety niepoddające się systematycznie badaniom cytologicznym należałoby wówczas obciążyć kosztem leczenia nowotworów szyjki macicy). W opinii Ministerstwa Zdrowia działania w tym obszarze powinny koncentrować się na edukacji lekarzy i pacjentów w zakresie celowości i skuteczności szczepień ochronnych.
Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej:
– Jest faktem niezaprzeczalnym, że zdrowie jest w naszych rękach i mam na myśli każdego Polaka. Oczywiście zdarzają się wypadki, nieszczęścia, choroby, infekcje, ale znaczna część zachorowań wynika z braku dochowania staranności o własną psyche i ciało. Całkiem sporą grupę pacjentów stanowią tkwiący w nałogach. Kolejną grupę ci, którzy przechodzą przez jezdnię w niewłaściwych miejscach, przekraczają dozwoloną prędkość pojazdu mechanicznego, wyzwalają w sobie agresję tam, gdzie jej nie potrzeba, nie dochowują zasad zdrowego żywienia, jedzą i pija bez umiaru. Do tych wszystkich osób zaliczyłbym również osoby zaprzeczające korzyściom zdrowotnym wynikającym ze szczepień.
Bardzo wielu ludzi jest zdania, że pijący alkohol i cierpiący z tego powodu na marskość wątroby powinni sami płacić za leczenie, podobnie jak palacze z nowotworem płuc lub pęcherza moczowego, tych zaś, którzy nie zaszczepili się przeciwko grypie i w wyniku tej infekcji i zapalenia mięśnia sercowego zmarli,rodzina powinna pochować na własny koszt itd. itp. Nawet jeśli mają rację, nie szans na przebicie się z ta racją w kraju, w którym nie ma systemu ochrony zdrowia opartego na ubezpieczeniach i wymuszającego na obywatelach zachowania prozdrowotne. W systemie opartym na ubezpieczeniach konstrukcja jest bardzo prosta: tam, gdzie ryzyko ubezpieczeniowe jest wysokie, składka staje się wysoka, a to wyzwala procesy myślowe u tych, którzy w inny sposób nie potrafią rozumieć podstawowych spraw. W polskim systemie finansowanym poprzez NFZ czy - jak planuje rząd - poprzez fundusze publiczne nie ma żadnych szans na sankcje za niewłaściwą postawę wobec samego siebie.
Marek Posobkiewicz, szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego:
– Zdecydowana większość społeczeństwa rozumie ideę szczepień, ufa pediatrom oraz lekarzom rodzinnym i poddaje się szczepieniom. Wiele osób korzystających z tego rodzaju profilaktyki nie chce współfinansować ze swojej składki zdrowotnej leczenia osób mających powikłania wskutek choroby, mimo że można było jej uniknąć dzięki szczepionce. W wielu krajach, w których istnieje wielu ubezpieczycieli zdrowotnych, dzięki profilaktycznemu inwestowaniu w swoje zdrowie pacjent zdobywa bonusy m.in. w postaci zniżek w składce ubezpieczeniowej. Coraz częściej słychać też głosy, nie tylko w naszym kraju, że rodzice w rzetelny i rozsądny sposób podchodzący do obowiązku szczepień nie chcą, żeby do tego samego przedszkola bądź szkoły, do których chodzą ich dzieci, uczęszczały dzieci niezaszczepione.
Powinniśmy pamiętać jednak, że osoby niezaszczepione oprócz tego, że same mogą zachorować i mieć poważne powikłania, mogą stanowić również śmiertelne zagrożenie dla tych, których stan zdrowia nie pozwala na szczepienie, a kontakt z niektórymi patogenami może być dla nich wyrokiem...
Aneta Sieradzka, członek zespołu Młodzi Menedżerowie Medycyny i autorka bloga „Prawo w transplantacji”:
– W Polsce obserwujemy niedostateczny stopień zaufania społeczeństwa wobec lekarzy i ochrony zdrowia. Stosowanie jakichkolwiek form represji finansowych nakładanych na pacjentów nie wpłynie pozytywnie na relacje lekarz-pacjent. Pacjent ma prawo do uzyskania od lekarza przystępnej informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu, a także ma prawo do odmowy. Szczepienia przeciw grypie mają charakter zalecane przy jednoczesnym braku podstaw prawnych co do obowiązku szczepień przeciw grypie, co oznacza, że możemy się szczepić, ale nie musimy. Ponadto, jeżeli rozważamy stosowanie sankcji finansowych w sytuacji powikłań z uwagi na brak szczepienia to jednocześnie państwo powinno zagwarantować pacjentowi zadośćuczynienie i pokrycie kompleksowego leczenia w tym często wieloletniej rehabilitacji w przypadku kiedy pacjent przyjął szczepionkę i doszło do powikłań. W obecnym stanie prawnym pacjentowi pozostaje możliwość skorzystania z długoletniej drogi sądowej. Tylko racjonalne procedury mają szansę na to, że my jako społeczeństwo chętnie będziemy się szczepić, mając wcześniej zaufanie do lekarza. Obecnie nam tego zaufania bardzo brakuje i chyba od tego należałoby zacząć.
Przeczytaj także: „Prof. Brydak: Powinniśmy obciążyć nieszczepionych kosztami leczenia powikłań po chorobie” i „Eksperci punktują antyszczepionkowców”.