Bukiel i Biliński: Bądźmy wszyscy na manifestacji w Warszawie!
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 14.09.2016
Źródło: KL
Tagi: | Krzysztof Bukiel, Jarosław Biliński, Porozumienie Rezydentów, lekarz, lekarze, rezydent, rezydenci |
Od środy (14 września) we wszystkich oddziałach i zakładach opieki medycznej w Polsce ma być odczytywany list autorstwa przewodniczącego OZZL i wiceprzewodniczącego Porozumienia Rezydentów. Lekarze piszą w nim: - Sytuacja lekarzy w Polsce jest porażką. Doprowadzimy do koniecznych zmian. Pierwszym krokiem będzie wielka manifestacja, która odbędzie się 24 września w Warszawie. Jeśli te działania nie pomogą to podejmiemy wspólnie kolejne kroki. Jeszcze bardziej zdecydowane i dotkliwe.
Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy i Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów:
- Jak wszyscy wiemy publiczne nakłady na ochronę zdrowia w Polsce to około 4,6 procent PKB. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, aby nakłady te wynosiły minimum 6,8 procent PKB dla zapewnienia podstawowego bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli.
To oznacza, że Polacy żyją w niebezpieczeństwie, bez odpowiedniej profilaktyki i leczenia, czekając na pomoc w kolejkach, Kolejne rządy w Polsce od dekad nie dbają o zdrowie swoich obywateli! Widać to na każdym kroku – zaczynając od kolejek do lekarzy, których brakuje i limitowania świadczeń zdrowotnych, aż po długość życia obywateli. A ta jest obecnie około 5 lat krótsza dla mężczyzn i 3 lata krótsza dla kobiet niż średnia europejska. Czy jeden z najniższych nakładów na ochronę zdrowia w Europie nie jest zatem barbarzyństwem? Okradaniem ludzi z kilku lat ich życia? Dla urzędników powoli pacjent staje się jedynie numerem Pesel w systemie NFZ. Niczym więcej. Jest też drugi aspekt niedofinansowania systemu - spójrzmy na siebie samych i prześledźmy fakty.
Mimo wielu zmian, jakie zaszły w systemie publicznej ochrony zdrowia i w całej gospodarce sytuacja lekarzy w dalszym ciągu jest porażką. Lekarz w Polsce jest najpierw urzędnikiem, biurokratą, sekretarką, pomocnikiem, a na końcu medykiem. Wynagrodzenia lekarzy za podstawowy czas pracy są nadal dalekie od poziomu, który można by uznać za godziwy i społecznie sprawiedliwy. Funkcjonując w społecznym przeświadczeniu o elitarności ekonomicznej zawodu, lekarze rekompensują sobie to pracą ponad siły na niekończących się dyżurach i kolejnych etatach. Z przeprowadzonego w 2014 roku badania wynika, że aż 83 procent lekarzy pracowało ponad normatywny czas pracy! A 10 procent przepracowywało 360-500 godzin miesięcznie! Zgodnie z danymi prezentowanymi przez Naczelną Izbę Lekarską 76 procent z nas zauważa u siebie objawy przemęczenia i przepracowania, a podobne symptomy widzimy u prawie 90 procent swoich kolegów. Skutki powyższych danych są zatrważające. Lekarz żyje znacznie krócej niż przeciętny obywatel RP (według różnych badań od 2,5 do 11 lat krócej!). Taka praca zabija lekarzy! Jest również niebezpieczna dla naszych pacjentów. Dlaczego zatem tyle pracujemy, widząc, że nie dajemy już rady? Odpowiedź na to pytanie obrazują kolejne liczby. Lekarz rezydent w Polsce zarabia od 12 do 15 złotych netto na godzinę, a specjalista średnio około 26 złotych na godzinę według danych GUS za 2015 rok! To wszystko, w obliczu niedawnej, tragicznej i kolejnej już śmierci lekarza w pracy, tym razem naszej Koleżanki z Białogardu będącej na niekończącym się dyżurze przestaje być patosem i kolejnym wykrzykiwanym hasłem. Jasno i dobitnie widać, że tracimy życie i zdrowie pracując na i w opisanych wyżej warunkach. Wielu z nas przyzwyczaiło się już do tego i nie wierzy, że można to zmienić.
Starsi koledzy pamiętają ile wysiłku włożyli w próbę radykalnych, realnych i efektywnych zmian. Teraz macie nowego, młodego i zdeterminowanego partnera - młode pokolenie lekarzy. Wśród młodych lekarzy bańka frustracji, niespełnienia, niedocenienia i braku poszanowania społecznego sięgnęła zenitu rok temu, gdy reaktywowali Porozumienie Rezydentów OZZL i rozpoczęli szeroko zakrojoną kampanię społeczną, medialną i dysputę z władzą, między innymi o swym wynagrodzeniu, urągającym godności osoby wysoko wykształconej oraz o losie naszych pacjentów. W czerwcu tego roku na zorganizowanej przez rezydentów manifestacji przedstawiciele wszystkich środowisk lekarskich wyrazili poparcie dla działań młodych lekarzy. Wszystkie organizacje lekarskie i studenckie poparły postulaty o wprowadzeniu minimalnej pensji dla lekarza bez specjalizacji i specjalisty na poziomie odpowiednio dwóch i trzech średnich krajowych.
Postulaty formułowane i sygnowane przez Konstantego Radziwiłła, wtedy jeszcze prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, a obecnie ministra zdrowia. Wierzyliśmy, że nasz Kolega do tego doprowadzi. Zawiedliśmy się.
Jesteśmy rok po zmianie władzy w Polsce. Zarówno z programu partii rządzącej, głosów poszczególnych jej polityków, expose Pani Premier, wypowiedzi prezesa PiS, a przede wszystkim dotychczasowej postawy obejmującego urząd Ministra Zdrowia, Konstantego Radziwiłła wynikało, że istnieje realna szansa na uzdrowienie i postawienie na nogi polskiego systemu ochrony zdrowia. Po tym czasie już wiemy, że obietnice nie były wiele warte. Przedstawione propozycje zmian (Narodowa Służba Zdrowia, likwidacja NFZtu, Program 75+ i inne zmiany kosmetyczne) są pozorne i nie przyczynią się do poprawy warunków pracy i leczenia, gdy nakłady na publiczną ochronę zdrowia pozostaną na tym samym, jak dotychczas rażąco niskim poziomie. Po wielu apelach i protestach, m.in. wspomnianych wyżej, Rząd pokazał, że „chce” zwiększyć finansowanie ochrony zdrowia do 6 proc. PKB, ale… za 9 lat. Co ciekawe, w kolejnych latach obecnej kadencji rządu te nakłady mają jednak jeszcze… spaść!
Rządzący dostrzegają także nieprzystające do wykształcenia, stresu i odpowiedzialności pensje i planują, że rezydent będzie zarabiał o 3,75 złotych na godzinę więcej niż dziś, a minimalna pensja specjalisty wyniesie 3500 złotych netto…. w 2022 roku. Szanowni Państwo, to nie jest żart. Kolejny raz, w kolejnym rządzie Ministerstwo Zdrowia jest niechcianym bękartem resortowym i satelitą na radarze rządu. Najgorsze, że pogodził się z tym „nasz” minister, ogłaszając przytoczone wyżej „propozycje” jako sukces. To chyba największa pogarda, którą nam ostatnio zaserwowano.
Po wielu akcjach i apelach, teraz czas na ten list, który czytany w całej Polsce ma zatrzymać na chwilę nasz lekarski świat i otworzyć nam oczy, pozwolić rozejrzeć się wokół i zauważyć, że jeśli my nie zmienimy opisywanych powyżej faktów, to nic się nie zmieni. Będziemy ratować życie ludzi za niegodne wynagrodzenie, żyć krócej niż przeciętny Polak, będziemy sfrustrowani poziomem świadczonych usług, a przede wszystkim świadomością, że nasi pacjenci cierpią i błądzą w systemie. Dlatego musimy działać aktywnie.
Aktualnie, brakuje środków na procedury medyczne. Każe się nam wybierać komu przedłużymy życie i kogo będziemy leczyć. Kolejki pod gabinetami uwłaczają i nam i pacjentom. Nie chcemy leczyć gdy będzie miejsce, ale gdy pacjent tego potrzebuje. Dlaczego rząd w ramach wielu projektów nie zaproponował programu Zdrowie+? Czas to zmienić.
Teraz jest na to realna szansa. Powstało Porozumienie Zawodów Medycznych, skupiające dziewięć ogólnopolskich związków zawodowych zawodów medycznych i szereg innych organizacji zrzeszających wszystkie zawody medyczne. Mamy też poparcie organizacji pracodawców i dyrektorów szpitali, którzy wiedzą, że bez realnych zmian nie dadzą rady prowadzić placówek z korzyścią dla pacjentów i respektem dla pracowników. Wspólnie weźmiemy odpowiedzialność za polskiego pacjenta i nas samych.
Doprowadzimy do koniecznych zmian. Pierwszym krokiem na tej drodze będzie wielka wspólna manifestacja, która odbędzie się 24 września w Warszawie (początek o godzinie 12 na Placu Zamkowym).
Wcześniej przekażemy nasze listy poparcia sporządzonych postulatów na ręce pani Premier Szydło. Wręczymy obywatelski projekt ustawy, w którym zapisane będą minimalne wymogi finansowania ochrony zdrowia i pensji jej pracowników.
Jeśli te działania nie pomogą to podejmiemy wspólnie kolejne kroki. Jeszcze bardziej zdecydowane i dotkliwe.
Idźmy zatem dalej. Jednoczmy się. Mówmy wspólnym głosem. Jeśli w dalszym ciągu będą nas lekceważyć i marginalizować, jeśli usłyszymy z ust ministra, że chodzi nam tylko o kasę - nie bójmy się wtedy odpowiedzieć – dokładnie tak, chodzi nam tylko o kasę. Kasę na wydłużenie życia Polaków, na leczenie ich w godnych warunkach, na wynagrodzenie pracy personelu, najważniejszego ogniwa każdego systemu ochrony zdrowia.
Doprowadźmy do tego. Na początek bądźmy wszyscy na manifestacji w Warszawie. Podpiszmy list poparcia do Pani Premier. Dajmy politykom jasny sygnał, że bez wprowadzenia naszych postulatów rozpocznie się wielki sprzeciw. Wierzymy, że w tym wypadku wygrają pacjenci i godność naszego zawodu.
Do zobaczenia!
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
- Jak wszyscy wiemy publiczne nakłady na ochronę zdrowia w Polsce to około 4,6 procent PKB. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, aby nakłady te wynosiły minimum 6,8 procent PKB dla zapewnienia podstawowego bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli.
To oznacza, że Polacy żyją w niebezpieczeństwie, bez odpowiedniej profilaktyki i leczenia, czekając na pomoc w kolejkach, Kolejne rządy w Polsce od dekad nie dbają o zdrowie swoich obywateli! Widać to na każdym kroku – zaczynając od kolejek do lekarzy, których brakuje i limitowania świadczeń zdrowotnych, aż po długość życia obywateli. A ta jest obecnie około 5 lat krótsza dla mężczyzn i 3 lata krótsza dla kobiet niż średnia europejska. Czy jeden z najniższych nakładów na ochronę zdrowia w Europie nie jest zatem barbarzyństwem? Okradaniem ludzi z kilku lat ich życia? Dla urzędników powoli pacjent staje się jedynie numerem Pesel w systemie NFZ. Niczym więcej. Jest też drugi aspekt niedofinansowania systemu - spójrzmy na siebie samych i prześledźmy fakty.
Mimo wielu zmian, jakie zaszły w systemie publicznej ochrony zdrowia i w całej gospodarce sytuacja lekarzy w dalszym ciągu jest porażką. Lekarz w Polsce jest najpierw urzędnikiem, biurokratą, sekretarką, pomocnikiem, a na końcu medykiem. Wynagrodzenia lekarzy za podstawowy czas pracy są nadal dalekie od poziomu, który można by uznać za godziwy i społecznie sprawiedliwy. Funkcjonując w społecznym przeświadczeniu o elitarności ekonomicznej zawodu, lekarze rekompensują sobie to pracą ponad siły na niekończących się dyżurach i kolejnych etatach. Z przeprowadzonego w 2014 roku badania wynika, że aż 83 procent lekarzy pracowało ponad normatywny czas pracy! A 10 procent przepracowywało 360-500 godzin miesięcznie! Zgodnie z danymi prezentowanymi przez Naczelną Izbę Lekarską 76 procent z nas zauważa u siebie objawy przemęczenia i przepracowania, a podobne symptomy widzimy u prawie 90 procent swoich kolegów. Skutki powyższych danych są zatrważające. Lekarz żyje znacznie krócej niż przeciętny obywatel RP (według różnych badań od 2,5 do 11 lat krócej!). Taka praca zabija lekarzy! Jest również niebezpieczna dla naszych pacjentów. Dlaczego zatem tyle pracujemy, widząc, że nie dajemy już rady? Odpowiedź na to pytanie obrazują kolejne liczby. Lekarz rezydent w Polsce zarabia od 12 do 15 złotych netto na godzinę, a specjalista średnio około 26 złotych na godzinę według danych GUS za 2015 rok! To wszystko, w obliczu niedawnej, tragicznej i kolejnej już śmierci lekarza w pracy, tym razem naszej Koleżanki z Białogardu będącej na niekończącym się dyżurze przestaje być patosem i kolejnym wykrzykiwanym hasłem. Jasno i dobitnie widać, że tracimy życie i zdrowie pracując na i w opisanych wyżej warunkach. Wielu z nas przyzwyczaiło się już do tego i nie wierzy, że można to zmienić.
Starsi koledzy pamiętają ile wysiłku włożyli w próbę radykalnych, realnych i efektywnych zmian. Teraz macie nowego, młodego i zdeterminowanego partnera - młode pokolenie lekarzy. Wśród młodych lekarzy bańka frustracji, niespełnienia, niedocenienia i braku poszanowania społecznego sięgnęła zenitu rok temu, gdy reaktywowali Porozumienie Rezydentów OZZL i rozpoczęli szeroko zakrojoną kampanię społeczną, medialną i dysputę z władzą, między innymi o swym wynagrodzeniu, urągającym godności osoby wysoko wykształconej oraz o losie naszych pacjentów. W czerwcu tego roku na zorganizowanej przez rezydentów manifestacji przedstawiciele wszystkich środowisk lekarskich wyrazili poparcie dla działań młodych lekarzy. Wszystkie organizacje lekarskie i studenckie poparły postulaty o wprowadzeniu minimalnej pensji dla lekarza bez specjalizacji i specjalisty na poziomie odpowiednio dwóch i trzech średnich krajowych.
Postulaty formułowane i sygnowane przez Konstantego Radziwiłła, wtedy jeszcze prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, a obecnie ministra zdrowia. Wierzyliśmy, że nasz Kolega do tego doprowadzi. Zawiedliśmy się.
Jesteśmy rok po zmianie władzy w Polsce. Zarówno z programu partii rządzącej, głosów poszczególnych jej polityków, expose Pani Premier, wypowiedzi prezesa PiS, a przede wszystkim dotychczasowej postawy obejmującego urząd Ministra Zdrowia, Konstantego Radziwiłła wynikało, że istnieje realna szansa na uzdrowienie i postawienie na nogi polskiego systemu ochrony zdrowia. Po tym czasie już wiemy, że obietnice nie były wiele warte. Przedstawione propozycje zmian (Narodowa Służba Zdrowia, likwidacja NFZtu, Program 75+ i inne zmiany kosmetyczne) są pozorne i nie przyczynią się do poprawy warunków pracy i leczenia, gdy nakłady na publiczną ochronę zdrowia pozostaną na tym samym, jak dotychczas rażąco niskim poziomie. Po wielu apelach i protestach, m.in. wspomnianych wyżej, Rząd pokazał, że „chce” zwiększyć finansowanie ochrony zdrowia do 6 proc. PKB, ale… za 9 lat. Co ciekawe, w kolejnych latach obecnej kadencji rządu te nakłady mają jednak jeszcze… spaść!
Rządzący dostrzegają także nieprzystające do wykształcenia, stresu i odpowiedzialności pensje i planują, że rezydent będzie zarabiał o 3,75 złotych na godzinę więcej niż dziś, a minimalna pensja specjalisty wyniesie 3500 złotych netto…. w 2022 roku. Szanowni Państwo, to nie jest żart. Kolejny raz, w kolejnym rządzie Ministerstwo Zdrowia jest niechcianym bękartem resortowym i satelitą na radarze rządu. Najgorsze, że pogodził się z tym „nasz” minister, ogłaszając przytoczone wyżej „propozycje” jako sukces. To chyba największa pogarda, którą nam ostatnio zaserwowano.
Po wielu akcjach i apelach, teraz czas na ten list, który czytany w całej Polsce ma zatrzymać na chwilę nasz lekarski świat i otworzyć nam oczy, pozwolić rozejrzeć się wokół i zauważyć, że jeśli my nie zmienimy opisywanych powyżej faktów, to nic się nie zmieni. Będziemy ratować życie ludzi za niegodne wynagrodzenie, żyć krócej niż przeciętny Polak, będziemy sfrustrowani poziomem świadczonych usług, a przede wszystkim świadomością, że nasi pacjenci cierpią i błądzą w systemie. Dlatego musimy działać aktywnie.
Aktualnie, brakuje środków na procedury medyczne. Każe się nam wybierać komu przedłużymy życie i kogo będziemy leczyć. Kolejki pod gabinetami uwłaczają i nam i pacjentom. Nie chcemy leczyć gdy będzie miejsce, ale gdy pacjent tego potrzebuje. Dlaczego rząd w ramach wielu projektów nie zaproponował programu Zdrowie+? Czas to zmienić.
Teraz jest na to realna szansa. Powstało Porozumienie Zawodów Medycznych, skupiające dziewięć ogólnopolskich związków zawodowych zawodów medycznych i szereg innych organizacji zrzeszających wszystkie zawody medyczne. Mamy też poparcie organizacji pracodawców i dyrektorów szpitali, którzy wiedzą, że bez realnych zmian nie dadzą rady prowadzić placówek z korzyścią dla pacjentów i respektem dla pracowników. Wspólnie weźmiemy odpowiedzialność za polskiego pacjenta i nas samych.
Doprowadzimy do koniecznych zmian. Pierwszym krokiem na tej drodze będzie wielka wspólna manifestacja, która odbędzie się 24 września w Warszawie (początek o godzinie 12 na Placu Zamkowym).
Wcześniej przekażemy nasze listy poparcia sporządzonych postulatów na ręce pani Premier Szydło. Wręczymy obywatelski projekt ustawy, w którym zapisane będą minimalne wymogi finansowania ochrony zdrowia i pensji jej pracowników.
Jeśli te działania nie pomogą to podejmiemy wspólnie kolejne kroki. Jeszcze bardziej zdecydowane i dotkliwe.
Idźmy zatem dalej. Jednoczmy się. Mówmy wspólnym głosem. Jeśli w dalszym ciągu będą nas lekceważyć i marginalizować, jeśli usłyszymy z ust ministra, że chodzi nam tylko o kasę - nie bójmy się wtedy odpowiedzieć – dokładnie tak, chodzi nam tylko o kasę. Kasę na wydłużenie życia Polaków, na leczenie ich w godnych warunkach, na wynagrodzenie pracy personelu, najważniejszego ogniwa każdego systemu ochrony zdrowia.
Doprowadźmy do tego. Na początek bądźmy wszyscy na manifestacji w Warszawie. Podpiszmy list poparcia do Pani Premier. Dajmy politykom jasny sygnał, że bez wprowadzenia naszych postulatów rozpocznie się wielki sprzeciw. Wierzymy, że w tym wypadku wygrają pacjenci i godność naszego zawodu.
Do zobaczenia!
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.