Coraz więcej zgonów z powodu Karoshi. Będziemy drugą Japonią?

Udostępnij:
Rocznie z powodu przepracowania umiera kilkaset osób. Rząd chce wprowadzić obowiązkowe płatne pracownicze urlopy. Premier Japonii Shinzo Abe zamierza zająć się sprawą nieuzasadnionych żądań pracodawców wobec swoich podwładnych i skończyć z fałszywym gloryfikowaniem pracy po nadgodzinach jako powodu do dumy. W Polsce sytuacja na rynku pracy także jest niepokojąca, ale nie robimy z tym nic.
Yuu Wakebe z resortu zdrowia chce, by płatne wakacje były zagwarantowane przez prawo. Na razie chodzi jedynie o 5 dni obowiązkowego urlopu.

"Karoshi to z japońskiego śmierć z przepracowania i rocznie dotyka kilkuset osób. Głownie z powodu zawałów serca i udarów mózgu. Ale znane są też przypadki samobójstw, jak głośna sprawa z 2010 roku, kiedy kierownik jednej z restauracji powiesił się, bo spędzał w pracy prawie 200 nadgodzin w miesiącu. Ale symptomy przepracowania dotyczą niemal wszystkich pracujących obywateli kraju. Statystyczny Japończyk wybiera jedynie 9 dni urlopu rocznie. I to mimo faktu, że zazwyczaj przysługuje mu dwa razy więcej wolnego. Dla porównania w Wielkiej Brytanii wykorzystanie 14 dni płatnego urlopu latem jest standardem.

Zatrudnieni nie chcą brać urlopu przede wszystkim ze względu na to, że narażą się pracodawcy. W Japonii wychodzenie z pracy o czasie jest wystarczającym powodem o zarzucenie im przez pracodawcę nielojalności. Ale pracujący nie chcą też narazić się kolegom z firmy, którzy sami będą musieli nadrobić pracę osoby przebywającej na urlopie. Chęć wzięcia wolnego wywołuje w pracownikach automatycznie poczucie winy wobec pozostałych" - czytamy we "Wprost".

Jednym z powodów - zdaniem ekspertów - jest wypaczony etos pracy. Jeszcze w latach 80. firmom dano wolną rękę na ustalanie warunków zatrudnienia. Wolna ręka zamieniła się w maksymalne wykorzystywanie siły roboczej i powstanie wzoru pracownika- pracoholika, który niczym żołnierz trwa na posterunku.
Aż 22 proc. mieszkańców Tokio, Kioto czy Osaki pracuje dłużej niż 49 godzin tygodniowo. Dla porównania w USA tylko 16 proc. pracowników spędza tyle czasu w pracy, a we Francji i Niemczech jedynie 11 proc.
A u nas coraz więcej Polaków pracuje ponad siły, choć nie są pracoholikami. Głównie młodzi biorą na siebie za dużo obowiązków. Są przekonani, że dadzą radę zrobić jeszcze jeden projekt, wziąć jeszcze jedno zlecenie.

Europejski Sondaż Społeczny z 2010 roku pokazuje problem na reprezentatywnej próbie 679 Polaków, której zadano pytanie o główny powód, dla którego angażują się w pracę. Najczęściej respondenci deklarowali, że chcą odczuwać satysfakcję ze swoich dokonań, 27 proc. ankietowanych wskazało na tę odpowiedź. Drugą najczęściej wskazywaną przyczyną była chęć utrzymania pracy (25 proc.). Najrzadziej padała odpowiedź: zadania, które wykonuję w pracy są ciekawe (6 proc.) Pozostali udzielali następujących odpowiedzi: każdy ma obowiązek zawsze starać się wszystko robić jak najlepiej (18 proc.), chcę więcej zarabiać lub otrzymać awans (12 proc.), moja praca jest użyteczna dla innych ludzi (12 proc.).

Dochodzi do tego strach przed utratą pracy, brak możliwości jej zmiany, niestabilne umowy, niskie pensje - w ten sposób niedługo możemy stać się tą wymarzoną przez jednego z prezydentów drugą Japonią, tyle że w najczarniejszym jej wydaniu.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.