
Czy Ministerstwo Zdrowia liczyło, że pielęgniarki nie zastrajkują?
8 maja resort przesłał organizacjom pielęgniarskim propozycję na piśmie i jest ona obecnie oceniana - poinformował media wiceminister zdrowia Cezary Cieślukowski. Według MZ do 2017 r. pensje pielęgniarek mogą wzrosnąć o ok. 20 proc."To rzucenie nam ochłapu" - komentują pielęgniarki.
Przesłanie propozycji tuż przed strajkiem, który odbył się 12 maja, środowisko pielęgniarskie przyjęło jako działanie, delikatnie mówiąc, niesmacznie.
- Ministerstwo nagle zapowiada podwyżki? 20 proc.? Przecież to nawet nie jest śmieszne. To niczego nie zmieni i nie spełnia to naszych oczekiwań. Ministerstwo o naszej sytuacji nie dowiedziało się przecież w tym miesiącu - mówi jedna z pielęgniarek.
A co na to resort?
- Obecna sytuacja środowiska pielęgniarskiego jest trudna, a jednym z głównych problemów są zbyt niskie wynagrodzenia. To problem, który de facto skutkuje tym, że nie wybierają tego zawodu nowe osoby - zauważa wiceminister Cieślukowski.
Stopniowe podwyższanie wynagrodzeń, ułatwienie podnoszenia kwalifikacji i wsparcie dla rozpoczynających studia pielęgniarskie zapowiedział m.in. wiceminister zdrowia Cezary Cieślukowski. Według resortu do 2017 r. pensje pielęgniarek mogą wzrosnąć o ok. 20 proc.
W planach resortowych znalazło się także wsparcie kształcenia przeddyplomowego pielęgniarek. Pielęgniarstwo i położnictwo byłoby kierunkiem współfinansowanym z budżetu państwa i funduszy europejskich. Projekt zakłada również ścisłą współpracę z przyszłymi pracodawcami i podmiotami opieki zdrowotnej oraz system stypendialny dla studentów. Ministerstwo planuje przeznaczyć na te działania ok. 300 mln zł, licząc, że w ciągu najbliższych kilku lat studia pielęgniarskie dodatkowo podejmie ponad 10 tys. osób. Obecnie co roku ten kierunek kończy od 4 tys. do 6 tys. osób.
Pielęgniarki oceniają takie działania jako rażąco nie na miejscu. Są zdania, że po spotkaniach, które odbyły się w kwietniu, był jeszcze czas na to, by podjąć negocjacje. Rzucenie propozycji na "pięć minut" przed strajkiem opisują: "Czyżby to miało nas powstrzymać, to trochę nieładne zagranie".
- Ministerstwo nagle zapowiada podwyżki? 20 proc.? Przecież to nawet nie jest śmieszne. To niczego nie zmieni i nie spełnia to naszych oczekiwań. Ministerstwo o naszej sytuacji nie dowiedziało się przecież w tym miesiącu - mówi jedna z pielęgniarek.
A co na to resort?
- Obecna sytuacja środowiska pielęgniarskiego jest trudna, a jednym z głównych problemów są zbyt niskie wynagrodzenia. To problem, który de facto skutkuje tym, że nie wybierają tego zawodu nowe osoby - zauważa wiceminister Cieślukowski.
Stopniowe podwyższanie wynagrodzeń, ułatwienie podnoszenia kwalifikacji i wsparcie dla rozpoczynających studia pielęgniarskie zapowiedział m.in. wiceminister zdrowia Cezary Cieślukowski. Według resortu do 2017 r. pensje pielęgniarek mogą wzrosnąć o ok. 20 proc.
W planach resortowych znalazło się także wsparcie kształcenia przeddyplomowego pielęgniarek. Pielęgniarstwo i położnictwo byłoby kierunkiem współfinansowanym z budżetu państwa i funduszy europejskich. Projekt zakłada również ścisłą współpracę z przyszłymi pracodawcami i podmiotami opieki zdrowotnej oraz system stypendialny dla studentów. Ministerstwo planuje przeznaczyć na te działania ok. 300 mln zł, licząc, że w ciągu najbliższych kilku lat studia pielęgniarskie dodatkowo podejmie ponad 10 tys. osób. Obecnie co roku ten kierunek kończy od 4 tys. do 6 tys. osób.
Pielęgniarki oceniają takie działania jako rażąco nie na miejscu. Są zdania, że po spotkaniach, które odbyły się w kwietniu, był jeszcze czas na to, by podjąć negocjacje. Rzucenie propozycji na "pięć minut" przed strajkiem opisują: "Czyżby to miało nas powstrzymać, to trochę nieładne zagranie".