Czy to coś więcej niż propaganda?
– Projekt rewizji Krajowego Planu Odbudowy zawiera między innymi założenia reformy szpitalnictwa – znalazło się w nim wiele wzniosłych haseł, które części czytelników mogą przypominać retorykę czasów słusznie minionych. Chcę wierzyć, że chodzi o coś więcej niż o propagandę – pisze w „Menedżerze Zdrowia” Rafał Janiszewski.
Opublikowano projekt rewizji Krajowego Planu Odbudowy, zawierający między innymi założenia reformy szpitalnictwa – rządzący stawiają sobie za cel „zwiększenie efektywności, dostępności i jakości świadczeń zdrowotnych”. Plany są niemalże rewolucyjne. Dokonać ma się restrukturyzacja szpitali oraz pojawi się fundusz ich – zarówno merytorycznego, jak i finansowego – wsparcia.
Oczywiście jest „ale”. Otóż czytamy, że dokona się „restrukturyzacja sektora szpitali poprzez konsolidację, przeprofilowanie oraz zmianę zakresu i struktury usług opieki zdrowotnej świadczonych przez szpitale, na podstawie krajowych i regionalnych planów przekształceń oraz map potrzeb zdrowotnych zarówno na poziomie krajowym, jak i regionalnym, a także odpowiednia aktualizacja sieci szpitali”.
Pragnę zwrócić państwa uwagę, iż wyraźnie wskazano, że miarą potrzeb zdrowotnych mają być mapy potrzeb zdrowotnych. Wzbudza to mój niepokój z tego względu, że one nijak nie pokazują faktycznych potrzeb zdrowotnych. Rozmaici eksperci w temacie ochrony zdrowia – również ja – wskazywali na ten absurd wielokrotnie. Skoro zaś wiadomo, że mapy nie odzwierciedlają rzeczywistego zapotrzebowania na świadczenia zdrowotne, to oczywiste jest, że nie mogą być podstawą do określenia niezbędnych zasobów.
Idźmy dalej. Projekt zakłada „racjonalizację piramidy opieki zdrowotnej poprzez przesunięcie niektórych świadczeń zdrowotnych ze szpitali na niższe poziomy opieki (podstawowa opieka zdrowotna, opieka ambulatoryjna)”.
Trudno rozstrzygnąć, co podmiot liryczny ma na myśli. Mogę się jedynie domyślać, że plan jest taki, by ruch chorych odbywał się od POZ, przez ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, po leczenie stacjonarne. Jeżeli zgadłem, to od razu powiem, że to się projektodawcy nie uda.
Nie uda się, ponieważ dzisiaj na poszczególnych piętrach wspomnianej piramidy opieki zdrowotnej jest zbyt wiele zaniedbań, braków, niezrealizowanych potrzeb. Pacjenci nie przechodzą całości ścieżki i nie zaczną jej przechodzić tylko dlatego, że ktoś to zaplanuje i opisze wzniosłymi słowami.
Najbardziej obrazowym dowodem na to, jak w systemie jest źle, jest onkologia. Dane wyraźnie wskazują, że zdecydowana większość pacjentów trafia do ośrodków zajmujących się leczeniem raka, dopiero gdy choroba jest zaawansowana. Są to pacjenci w trzecim i czwartym stadium. Trafiają bezpośrednio do szpitala. Bardzo często w trybie pilnym.
Co takiego miałoby się stać, by projektowana ustawa zmieniła tę sytuację? W jaki sposób restrukturyzacja szpitali wymusi pokonywanie całej ścieżki? Jakie będą zaproponowane rozwiązania dla pacjentów, którzy we wspomnianej piramidzie tejże oczekiwanej ścieżki nie przebyli w całości?
Martwi mnie również, gdy czytam, że Krajowy Plan Odbudowy zakłada „tworzenie profesjonalnego systemu nadzoru nad szpitalami, wzmocnienie kadry zarządzającej oraz zachęcanie do stosowania nowoczesnych systemów, narzędzi i metod zarządzania w opiece zdrowotnej”.
Doradzam dyrektorom polskich szpitali od przeszło trzydziestu lat i powiem krótko – czapki z głów przed nimi i przed tym, jakich cudów dokonują, by wobec permanentnego niedofinansowania systemu zapewnić ciągłość udzielania świadczeń oraz osiągać dobre wyniki leczenia.
Dlatego odczuwam niepokój, gdy po raz kolejny słyszę o pomysłach tworzenia jakiegoś specjalnego korpusu, który będzie miał za zadanie pouczać tych – w zdecydowanej większości – bardzo dobrych menedżerów, którzy znają swój szpital i cały system jak własną kieszeń, jak lepiej zarządzać.
Dalej czytam natomiast o „zmianie struktury właścicielskiej szpitali publicznych – w sytuacjach wymagających radykalnych działań (na podstawie obiektywnej ewaluacji) czasowe przejęcie kontroli nad szpitalem przez podmiot restrukturyzujący na czas przeprowadzenia jego restrukturyzacji”.
Mówiąc wprost – jest to zapowiedź wprowadzenia zarządzania komisarycznego. Wprowadzenia do szpitali komisarzy, którzy będą mieli do dyspozycji narzędzia nie tylko merytoryczne, ale i finansowe do tego, by stworzyć kompleksowy program przekształcenia placówek.
Między wierszami czytam, że skoro owo przekształcenie odbędzie się na podstawie wspomnianych, felernych, map potrzeb zdrowotnych, oznaczać to będzie spłaszczenie koszyka, czyli ograniczenie działalności restrukturyzowanych placówek.
Taka jest brutalna prawda.
Mamy zatem restrukturyzację, zarządzanie z góry i komisaryczne zarządy. A co z pacjentami leczącymi się w szpitalach, które obejmą zapowiadane zmiany? Co z chorymi wymagającymi opieki, której po restrukturyzacji szpital już udzielał nie będzie?
Z projektu wynika, że odpowiedzią na ich potrzeby ma być między innymi przeniesienie części świadczeń ze szpitali do POZ i AOS.
Projekt wskazuje kierunek zmian w zakresie szpitalnictwa jasno – polegać on będzie na sektorowym ujednoliceniu zakresu udzielanych świadczeń, na ich maksymalnej ambulatoryzacji oraz pełnej kontroli nad zarządzaniem tymi szpitalami.
W projekcie nie odnajduję natomiast wcale kluczowej rzeczy, jaką jest finansowanie świadczeń.
Jeśli ktoś myśli, że spłaszczając koszyk świadczeń gwarantowanych poprzez przenoszenie świadczeń szpitalnych do ambulatorium, uzyska oszczędności, które pozwolą na zaspokojenie faktycznych potrzeb zdrowotnych obywateli, to się myli.
W Polsce od lat mamy stale rosnący dług zdrowotny, a przecież nie jesteśmy samotną wyspą. Funkcjonujemy w dynamicznie rozwijającym się świecie, w którym rozwój medycyny dokonuje się nieustannie, a niektóre odkrycia i nowe technologie – jak choćby terapie genowe – można śmiało nazwać rewolucyjnymi.
Nowości kosztują – to prawda, ale jednocześnie zwiększają efektywność systemu. To również prawda.
Wobec tego oczywisty jest fakt, że pieniędzy, które są dziś w systemie, nie wystarczy, by zaspokoić potrzeby pacjentów. No, chyba że zamierzamy je zaspokoić tylko na papierze i posiłkując się nieszczęsnymi mapami potrzeb zdrowotnych, a podmiot liryczny wykaże, że potrzeby zdrowotne są mniejsze niż faktyczna chorobowość i zachorowalność. Chcę wierzyć, że tak nie jest, a w omawianym dokumencie i projekcie Krajowego Planu Odbudowy chodzi o coś więcej niż o propagandę.
Komentarz właściciela kancelarii doradczej Rafała Janiszewskiego opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 3–4/2023.
Przeczytaj także: „Nawet oddłużenie nie wystarczy”, „Pomoc czy nie pomoc – oto jest pytanie” i „Reforma szpitalnictwa – nowe otwarcie”.