
Fot. Arch. OZZPiP
Dargiewicz: Zmierzamy drogą do strajku generalnego
Cały czas jesteśmy w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i tą drogą zmierzamy do strajku generalnego, który nie jest jednak celem. Nieustannie dajemy szanse rządzącym na skorygowanie sytuacji pielęgniarek i położnych - mówi Menedżerowi Zdrowia Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca OZZPiP.
Jak przebiegał strajk ostrzegawczy, który podjęłyście 12 maja?
Według sondażu przeprowadzonego przez telewizję, uzyskałyśmy ponad 70 proc. poparcia społeczeństwa. Popierają nas związki lekarzy, jak OZZL i nawet PZ, z którym do tej pory nie współpracowałyśmy. Strajkowały wszystkie regiony w kraju, i tak jak mówiłam wcześniej, formy protestu były różne. W całej Polsce były szpitale, gdzie na dwie godziny pielęgniarki odeszły od łóżek, najwięcej było ich na Śląsku. Były też zorganizowane pikiety, a tam, gdzie nie było akcji pielęgniarki solidaryzowały się poprzez ubiór.
8 maja Ministerstwo Zdrowia złożyło wam propozycje, jak je Pani ocenia?
Są one zbyt odległe w czasie, nierozwiązujące problemu. Do 2017 r. nie ma ani czasu, ani możliwości na czekanie. Młode pielęgniarki i położne muszą przyjść już do zawodu, a te starsze trzeba poprosić, by wyszkoliły młodsze koleżanki. Trzeba je jednak zachęcić przede wszystkim finansowo, a tego w propozycjach MZ brakuje. Ministerstwo kładzie nacisk na wykształcenie, czego nie negujemy, bo jest bardzo potrzebne, ale tym nie skłoni młodych do pojęcia pracy w Polsce, bo my kształcimy super pielęgniarki do pracy za granicą.
W jaki sposób będziecie walczyć dalej? Strajk generalny?
Cały czas jesteśmy w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i tą drogą zmierzamy do strajku generalnego, który nie jest jednak celem. Nieustannie dajemy szanse rządzącym na skorygowanie sytuacji pielęgniarek i położnych. Jeżeli będziemy zmuszone, to jak zapowiadałyśmy, we wrześniu podejmiemy strajk generalny. Nie damy się nabrać na czcze obietnice.
Rozmawiał Janusz Maciejowski
Według sondażu przeprowadzonego przez telewizję, uzyskałyśmy ponad 70 proc. poparcia społeczeństwa. Popierają nas związki lekarzy, jak OZZL i nawet PZ, z którym do tej pory nie współpracowałyśmy. Strajkowały wszystkie regiony w kraju, i tak jak mówiłam wcześniej, formy protestu były różne. W całej Polsce były szpitale, gdzie na dwie godziny pielęgniarki odeszły od łóżek, najwięcej było ich na Śląsku. Były też zorganizowane pikiety, a tam, gdzie nie było akcji pielęgniarki solidaryzowały się poprzez ubiór.
8 maja Ministerstwo Zdrowia złożyło wam propozycje, jak je Pani ocenia?
Są one zbyt odległe w czasie, nierozwiązujące problemu. Do 2017 r. nie ma ani czasu, ani możliwości na czekanie. Młode pielęgniarki i położne muszą przyjść już do zawodu, a te starsze trzeba poprosić, by wyszkoliły młodsze koleżanki. Trzeba je jednak zachęcić przede wszystkim finansowo, a tego w propozycjach MZ brakuje. Ministerstwo kładzie nacisk na wykształcenie, czego nie negujemy, bo jest bardzo potrzebne, ale tym nie skłoni młodych do pojęcia pracy w Polsce, bo my kształcimy super pielęgniarki do pracy za granicą.
W jaki sposób będziecie walczyć dalej? Strajk generalny?
Cały czas jesteśmy w ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych i tą drogą zmierzamy do strajku generalnego, który nie jest jednak celem. Nieustannie dajemy szanse rządzącym na skorygowanie sytuacji pielęgniarek i położnych. Jeżeli będziemy zmuszone, to jak zapowiadałyśmy, we wrześniu podejmiemy strajk generalny. Nie damy się nabrać na czcze obietnice.
Rozmawiał Janusz Maciejowski