Dlaczego kolejki, relikt PRL, przetrwały w ochronie zdrowia RP
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 20.08.2018
Źródło: Bartłomiej Leśniewski
- Mamy dobrą ochronę zdrowia, ale zmorą są kolejki – przekonują nas kolejne rządy. Może uczciwiej powiedzieć - ochrona zdrowia jest kiepska i dlatego mamy kolejki. A bez zmian systemowych kolejki pozostaną.
Podejmowano kolejne wysiłki i za rządów PO, i za rządów PiS, by niewiele zmieniając w ochronie zdrowia, kolejki skrócić. To polityczne zadanie stawiają kolejnym ministrom zdrowia ich przełożeni. Czy to wykonalne?
Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting w Poznaniu oraz wykładowca i ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku:
– Kolejne rządy i kolejni ministrowie zdrowia obiecują Polakom skrócenie kolejek do lekarzy. Niestety, dotychczas żadna kolejna ekipa nie potrafiła poprawić sytuacji w tym zakresie, a wręcz przeciwnie - pogarszała sprawę. W 2012 r. na dostęp do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych w Polsce czekaliśmy przeciętnie około 2 miesięcy, w 2014 r. - już 3 miesiące. Pacjent, który trafił do lekarza w czerwcu 2017 r., musiał czekać na wizytę 3,1 miesiąca. Ale najszybszy wzrost czasu oczekiwania na dostęp do świadczeń nastąpił w ostatnim roku. W maju 2018 r. na pomoc czekaliśmy przeciętnie już 3,7 miesiąca, co oznacza, że w ciągu roku kolejki wydłużyły się niemal o 3 tygodnie. Tak wynika z raportu przygotowanego przez Fundację Watch Health Care i Warsaw Enterprise Institute.
Doświadczenie pokazuje, że kolejki po jakiekolwiek dobra (towary lub usługi) tworzą się tam, gdzie popyt przewyższa podaż i w konsekwencji pojawia się deficyt. Zjawisko to obserwujemy w polskiej służbie zdrowia od lat.
Społeczeństwo nasze starzeje się coraz szybciej i w związku z tym generuje coraz większy popyt na świadczenia zdrowotne. Równocześnie obserwujemy tendencję decydentów do zmniejszania podaży świadczeń zdrowotnych, czego jaskrawym przejawem było wprowadzenie tzw. sieci szpitali, która w krótkim czasie wyeliminowała z publicznego sektora pokaźną liczbę łóżek szpitalnych. Placówki, które znalazły się w sieci, są wciąż niedofinansowane i źle zarządzane, co skutkuje marnotrawstwem środków i ich sukcesywnym zadłużaniem się. Ponadto brakuje wizji i spójnej strategii działania, co tylko pogarsza sytuację. Końca kryzysu nie widać.
Niezbędne jest zatem jak najszybsze zakończenie działań pozornych i przystąpienie do poważnej i profesjonalnej reorganizacji polskiej służby zdrowia. Minister zdrowia powinien pilnie przygotować systemowy, strategiczny plan naprawy sytuacji, albowiem obecny sposób łatania kolejnych „dziur” w polskim systemie ochrony zdrowia do niczego dobrego nas nie doprowadzi.
Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Obawiam się, że z kolejkami musimy się pogodzić i przywyknąć do myśli, że będą nam towarzyszyć. Po prostu – w Polsce brakuje lekarzy. W samych kolejkach nie widziałbym jednak nic złego. One są w każdym niemal systemie, a w Polsce pojawiają się przecież nawet w placówkach prywatnych.
I o ile moim zdaniem kolejki nie są złem samym w sobie, o tyle w Polsce wyraźnie szwankuje system zarządzania kolejkami. Jeśli już musimy się nimi pogodzić, trzeba doprowadzić do tego, by z dużą skutecznością wyławiać przypadki pilne. I w wypadku takich pacjentów zapewniać im szybkie leczenie bez kolejek. Mam na myśli nie tylko ratowanie życia czy chorych onkologiczne, ale np. choroby reumatyczne, w których szybkie podjęcie leczenie chroni przed trwałą deformacją stawów. Dodałbym do tego postulat skrócenia kolejek w tych dziedzinach, w których są karykaturalnie długie. Gdy uda się nam zrealizować oba postulaty, czyli dobrze definiować przypadki pilne i reagować na wydłużanie kolejek w niektórych dziedzinach, będzie można uznać, że zrobiliśmy wystarczająco wiele, by kolejki były dla pacjentów jak najmniej dolegliwe. Tyle że nam się tych postulatów dotychczas spełnić nie udało…
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting w Poznaniu oraz wykładowca i ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku:
– Kolejne rządy i kolejni ministrowie zdrowia obiecują Polakom skrócenie kolejek do lekarzy. Niestety, dotychczas żadna kolejna ekipa nie potrafiła poprawić sytuacji w tym zakresie, a wręcz przeciwnie - pogarszała sprawę. W 2012 r. na dostęp do bezpłatnych świadczeń zdrowotnych w Polsce czekaliśmy przeciętnie około 2 miesięcy, w 2014 r. - już 3 miesiące. Pacjent, który trafił do lekarza w czerwcu 2017 r., musiał czekać na wizytę 3,1 miesiąca. Ale najszybszy wzrost czasu oczekiwania na dostęp do świadczeń nastąpił w ostatnim roku. W maju 2018 r. na pomoc czekaliśmy przeciętnie już 3,7 miesiąca, co oznacza, że w ciągu roku kolejki wydłużyły się niemal o 3 tygodnie. Tak wynika z raportu przygotowanego przez Fundację Watch Health Care i Warsaw Enterprise Institute.
Doświadczenie pokazuje, że kolejki po jakiekolwiek dobra (towary lub usługi) tworzą się tam, gdzie popyt przewyższa podaż i w konsekwencji pojawia się deficyt. Zjawisko to obserwujemy w polskiej służbie zdrowia od lat.
Społeczeństwo nasze starzeje się coraz szybciej i w związku z tym generuje coraz większy popyt na świadczenia zdrowotne. Równocześnie obserwujemy tendencję decydentów do zmniejszania podaży świadczeń zdrowotnych, czego jaskrawym przejawem było wprowadzenie tzw. sieci szpitali, która w krótkim czasie wyeliminowała z publicznego sektora pokaźną liczbę łóżek szpitalnych. Placówki, które znalazły się w sieci, są wciąż niedofinansowane i źle zarządzane, co skutkuje marnotrawstwem środków i ich sukcesywnym zadłużaniem się. Ponadto brakuje wizji i spójnej strategii działania, co tylko pogarsza sytuację. Końca kryzysu nie widać.
Niezbędne jest zatem jak najszybsze zakończenie działań pozornych i przystąpienie do poważnej i profesjonalnej reorganizacji polskiej służby zdrowia. Minister zdrowia powinien pilnie przygotować systemowy, strategiczny plan naprawy sytuacji, albowiem obecny sposób łatania kolejnych „dziur” w polskim systemie ochrony zdrowia do niczego dobrego nas nie doprowadzi.
Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Obawiam się, że z kolejkami musimy się pogodzić i przywyknąć do myśli, że będą nam towarzyszyć. Po prostu – w Polsce brakuje lekarzy. W samych kolejkach nie widziałbym jednak nic złego. One są w każdym niemal systemie, a w Polsce pojawiają się przecież nawet w placówkach prywatnych.
I o ile moim zdaniem kolejki nie są złem samym w sobie, o tyle w Polsce wyraźnie szwankuje system zarządzania kolejkami. Jeśli już musimy się nimi pogodzić, trzeba doprowadzić do tego, by z dużą skutecznością wyławiać przypadki pilne. I w wypadku takich pacjentów zapewniać im szybkie leczenie bez kolejek. Mam na myśli nie tylko ratowanie życia czy chorych onkologiczne, ale np. choroby reumatyczne, w których szybkie podjęcie leczenie chroni przed trwałą deformacją stawów. Dodałbym do tego postulat skrócenia kolejek w tych dziedzinach, w których są karykaturalnie długie. Gdy uda się nam zrealizować oba postulaty, czyli dobrze definiować przypadki pilne i reagować na wydłużanie kolejek w niektórych dziedzinach, będzie można uznać, że zrobiliśmy wystarczająco wiele, by kolejki były dla pacjentów jak najmniej dolegliwe. Tyle że nam się tych postulatów dotychczas spełnić nie udało…
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.