Halo, proszę odejść od komputera i zmienić dietę
Czy wkrótce nasz lekarz rodzinny będzie wiedzieć – z aplikacji w smartfonach – że zbyt mało się ruszamy, a nasza dieta jest niezdrowa, i zadzwoni do nas, sugerując, że warto skorzystać z badania profilaktycznego? Nie jest to wykluczone.
Rozmowa z dyrektor Centrum e-Zdrowia Agnieszką Kister.
Jakie są plany Centrum e-Zdrowia w zakresie rozszerzania usług e-zdrowie?
– Między innymi chcemy zbudować w systemie P1 kolejny moduł, który na podstawie algorytmów sztucznej inteligencji będzie przetwarzał dane pacjentów pochodzące z trzech źródeł. Po pierwsze ze zdarzeń medycznych raportowanych w EDM do systemu P1. Po drugie źródłem danych byłyby ankiety dotyczące trybu życia, które każdy będzie mógł wypełnić na swoim IKP. W ten sposób uzyskamy dodatkowe dane, niezwiązane ze zdarzeniami medycznymi, czyli nieuwzględnione w dokumentacji medycznej. Po trzecie informacje pochodziłyby z różnych aplikacji zdrowotnych i lifestylowych oraz zdalnych urządzeń. Po przetworzeniu przez AI danych pochodzących z tych trzech źródeł moglibyśmy podpowiedzieć pacjentowi, np. jak może zmodyfikować styl życia na bardziej zdrowy, oraz wskazać obszary, w których warto skorzystać np. z badania profilaktycznego. Raport może być potem udostępniony lekarzowi POZ, aby miał narzędzia pozwalające mu w aktywny sposób zainteresować się zdrowiem swoich pacjentów i być może też zachęcić ich do podjęcia działań profilaktycznych. To oczywiście bardzo ambitny plan – nie jest to projekt, który można zrealizować w ciągu roku. W tej chwili jesteśmy na etapie opracowywania jego koncepcji. Projekt jest zgodny ze światowymi trendami e-zdrowia i bardzo potrzebny, gdyż może mieć realny wpływ na zdrowie Polaków, i to w najlepszy sposób, to jest w myśl zasady „zapobiegaj zamiast leczyć”.
Czy pani zdaniem Polacy chętnie udostępnialiby swoje dane? Sądzę, że od razu powstałaby grupa krytyków podobna do antyszczepionkowców – nazwijmy ich antydawaczami danych…
– Wtórne wykorzystanie i dawstwo danych elektronicznych są rzeczywiście nowymi tematami w polskiej rzeczywistości. Nie znam badań dotyczących tego, czy Polacy byliby skłonni udostępniać swoje dane, jednak z międzynarodowych badań ankietowych wynika, że na świecie – co może być zaskoczeniem – odnotowuje się coraz większą otwartość ludzi na dzielenie się swoimi danymi. Oczywiście nie w sposób bezwarunkowy. Ta otwartość jest powiązana ze szczytnymi celami, takimi jak rozwój nauk medycznych czy działalności B+R. Liczę, że tak będzie również w Polsce, kiedy jako państwo wykonamy dwa ważne zadania w tej sprawie.
Co ma pani na myśli?
– Po pierwsze, dawstwo danych musi być uregulowane prawnie. W tej chwili przepisy dotyczące wykorzystywania, udostępniania i przetwarzania danych medycznych są dosyć ograniczone i nie nadążają za cyfrową rzeczywistością. Po drugie, niezwykle istotna jest edukacja społeczeństwa na temat istoty i konsekwencji udostępniania danych. To nie są oczywiste sprawy. Uważam, że naszą odpowiedzialnością jako strony publicznej jest zadbanie o to, żeby Polacy, decydując się na udostępnianie swoich danych, robili to w pełni świadomy sposób i potrafili zidentyfikować próby ich wyłudzania. Po trzecie, kluczową kwestią jest odpowiedni poziom zabezpieczenia danych zarówno w warstwie technicznej, jak i organizacyjnej oraz prawnej.
Z jakich źródeł mogłyby pochodzić dane i w jaki sposób można je wykorzystywać?
– Wybór jest szeroki. Mówimy zarówno o wyrobach medycznych, np. urządzeniach wszczepialnych wykorzystywanych przy problemach kardiologicznych, jak i różnych aplikacjach instalowanych w smartfonach, które monitorują naszą aktywność fizyczną i dietę. Takie aplikacje lifestylowe wbrew pozorom dostarczają wielu informacji na temat tego, jak zdrowy jest nasz styl życia.
Powstałyby profile konkretnego pacjenta, określonych grup czy Polaka w ogóle?
– Chcielibyśmy, aby powstały profile konkretnych pacjentów. Algorytmy w systemie P1 przetwarzałyby informacje o każdym, kto wyraził chęć skorzystania z takiej e-usługi, a zindywidualizowany raport otrzymałby pacjent oraz jego lekarz rodzinny. Mówimy tu o bardzo spersonalizowanej informacji zwrotnej.
Obrazując – udajemy się do lekarza rodzinnego, który wie, że nasza aktywność fizyczna jest za mała, niezdrowo jemy, i sugeruje, abyśmy zaczęli więcej biegać i zmienili nawyki żywieniowe.
– Tak. Albo wręcz to lekarz POZ mógłby być inicjatorem takiego kontaktu z pacjentem po otrzymaniu automatycznie generowanego z systemu P1 raportu zdrowotnego, w sytuacji gdy pacjentowi zagraża określony problem zdrowotny lub istnieje wysokie ryzyko wystąpienia choroby, z adnotacją czy sugestią, aby zainteresować się taką osobą. Chcielibyśmy w ten sposób zaktywizować zarówno pacjentów, jak i lekarzy rodzinnych – tym drugim ułatwiając zidentyfikowanie pacjentów, którymi należy się zająć w pierwszej kolejności.
Pytałem o profil zdrowotny Polaka – czy mógłby on powstać? I czy byłby jakkolwiek pomocny?
– Centrum e-Zdrowia może być dostarczycielem danych, które umożliwiałyby stworzenie takiego profilu, podsumowania stanu zdrowia Polaków lub profilu przeciętnego Polaka w wieku 20, 40 lub 60 lat. Powiedziałam „dostarczycielem”, bo takie zadanie to coś, czym zajmuje się na co dzień np. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny. Dane, które zbieramy, byłyby dużym wsparciem w stworzeniu takich profili.
A kiedy mogłyby powstawać pierwsze takie bazy? Określiła to pani jako „zadanie długofalowe”.
– W systemie P1 mamy ogromny zbiór danych, który na skutek raportowania zdarzeń medycznych będzie się dynamicznie powiększać. Natomiast to, kiedy i w jakim zakresie to dawstwo mogłoby się pojawić, zależy nie tyle od kwestii technicznych, bo ta gotowość w zasadzie już jest, ile przede wszystkim od podjęcia dyskusji na ten temat i „odzwierciedlenia” tego na poziomie przepisów.
Opublikowana rozmowa to fragment dłuższego wywiadu. Tekst w całości zostanie wydrukowany w „Menedżerze Zdrowia” 1–2/2021.