Jesteśmy na "nie". 93 proc. z nas negatywnie ocenia publiczną służbę zdrowia, ale nie chce do niej dopłacać
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 09.04.2018
Źródło: KL, Dziennik Gazeta Prawna
Co trzeci z 1,3 tys. respondentów w ostatnim roku wydał na prywatne wizyty i badania ponad 1000 zł, a co czwarty – od 500 do 1000 zł. Jednak na pytanie, czy są oni za podniesieniem składki zdrowotnej, twierdząco odpowiedziało jedynie 22 proc. ankietowanych - to wyniki raportu Fundacji My Pacjenci przygotowanego we współpracy z Naczelną Izbą Lekarską oraz Naczelna Radą Pielęgniarek i Położnych.
- O wiele więcej, bo 41 proc., zgodziłoby się na dopłaty - informuje "Dziennik Gazeta Prawna" i dodaje, że na poziomie deklaratywnym badani przekonywali, że byliby skłonni dopłacać kwoty do 50 zł za wizytę u specjalisty czy do 10 zł za wizytę u lekarza rodzinnego, dzień pobytu w szpitalu czy badania diagnostyczne.
Jednak najchętniej wskazywanym rozwiązaniem jest szukanie pieniędzy w istniejącym już budżecie, czyli zmniejszenie wydatków na inne sektory i skierowanie ich na zdrowie. Za takim działaniem opowiedziała się połowa badanych. W pierwszej kolejności wskazywali, że można by ograniczyć dotacje dla górnictwa (73 procent), wydatki na administrację lokalną (59 procent) oraz wojsko (40 procent).
Autorzy raportu zwracają uwagę na paradoks. Jesteśmy gotowi, by dokładać do służby zdrowia z własnego portfela, ale wolimy płacić bezpośrednio wybranemu lekarzowi lub placówce niż korzystać z pośrednictwa instytucji.
– Świadczy to o braku zaufania do publicznej ochrony zdrowia i braku wiary, że wyższe składki przełożą się na polepszenie dostępu do opieki zdrowotnej – uważa Jakub Szulc, ekspert EY do spraw ochrony zdrowia, w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". Jego zdaniem panuje przekonanie, że problem nie polega jedynie na braku funduszy, ale również na tym, że państwo źle zarządza systemem. Dlatego Polacy wolą sami decydować, na co wydają pieniądze.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
Jednak najchętniej wskazywanym rozwiązaniem jest szukanie pieniędzy w istniejącym już budżecie, czyli zmniejszenie wydatków na inne sektory i skierowanie ich na zdrowie. Za takim działaniem opowiedziała się połowa badanych. W pierwszej kolejności wskazywali, że można by ograniczyć dotacje dla górnictwa (73 procent), wydatki na administrację lokalną (59 procent) oraz wojsko (40 procent).
Autorzy raportu zwracają uwagę na paradoks. Jesteśmy gotowi, by dokładać do służby zdrowia z własnego portfela, ale wolimy płacić bezpośrednio wybranemu lekarzowi lub placówce niż korzystać z pośrednictwa instytucji.
– Świadczy to o braku zaufania do publicznej ochrony zdrowia i braku wiary, że wyższe składki przełożą się na polepszenie dostępu do opieki zdrowotnej – uważa Jakub Szulc, ekspert EY do spraw ochrony zdrowia, w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". Jego zdaniem panuje przekonanie, że problem nie polega jedynie na braku funduszy, ale również na tym, że państwo źle zarządza systemem. Dlatego Polacy wolą sami decydować, na co wydają pieniądze.
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
