Leczenie jak randka w ciemno: „oszczędzamy” na badaniach laboratoryjnych
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 30.08.2017
Źródło: BL
Słowo oszczędzamy zasługuje na cudzysłów. Bo oszczędność jest pozorna. Badania są najtańszą i najłatwiej dostępną metodą oceny zdrowia pacjenta. Dlaczego ich unikamy?
To, że stosujemy je rzadziej niż w innych częściach Europy udowodnił NIK. - W Polsce diagnostyka laboratoryjna jest niedoceniania, a nakłady w zakresie dostaw wyrobów do diagnostyki laboratoryjnej na tle krajów Unii Europejskiej są niewielkie - wynoszą jedynie 8,5 euro na osobę (dane z 2015 r.), podczas gdy np. w Słowenii jest to 23 euro, w Austrii 30 euro, a w Belgii 33,5 euro – pisze NIK.
Rzeczywiście: na zachodzie Europy pacjent często nim zobaczy lekarza już jest ukłuty w palec, ma pobrany wymaz itp. Może to jednak lekarze z tych krajów przesadzają z badaniami? Zapytaliśmy ekspertów.
Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Badania kosztują świadczeniodawców i dlatego nie są przepisywane. Sytuacja zmienia się dopiero na poziomie AOS, na poziomie POZ nie sięga się po nie wystarczająco często. Szkoda, bo badania znacznie poprawiają jakość diagnozy. To z kolei przekłada się na wybór skutecznej terapii i przede wszystkim na szybkie odnalezienie przyczyn choroby. Efektem jest polepszenie jakości i obniżenie kosztów terapii.
Być może rozwiązaniem jest proponowany przez ministerstwo budżet powierzony lekarzowi, który wykorzystać mógłby wyłącznie na badania. Tyle, że z jednym zastrzeżeniem – jaka będzie wysokość tego budżetu. Bo jeżeli niska – sytuacja się nie poprawi.
Krzysztof Kuszewski, ekspert ochrony zdrowia, b. wiceminister zdrowia:
- To dość przewrotne pytanie, czy to polscy lekarze zbyt rzadko przepisują badania, czy to na zachodzie Europy są one stosowane zbyt często. Bo jest i tak, i tak. W wielu krajach badania laboratoryjne są nadużywane, bo na wypadek, gdy coś pójdzie nie tak lekarze obawiają się zarzutów procesowych, że „lekarz nawet nie przepisał badań”. Wtedy badania są zlecane tak na wszelki wypadek.
Ale prawdą jest i to, że w Polsce zbyt rzadko sięgamy po te narzędzia na kilku poziomach ochrony zdrowia. W tej sytuacji smuci to, że w warunkach niedoboru mamy obszary, gdzie badań nadużywamy. Myślę tu o dublowaniu badań. Zdarza się, że szpital nie ufa wynikom dostarczonych z innych ośrodków niż własne. I badanie niepotrzebne jest powtarzane.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski
Rzeczywiście: na zachodzie Europy pacjent często nim zobaczy lekarza już jest ukłuty w palec, ma pobrany wymaz itp. Może to jednak lekarze z tych krajów przesadzają z badaniami? Zapytaliśmy ekspertów.
Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego:
- Badania kosztują świadczeniodawców i dlatego nie są przepisywane. Sytuacja zmienia się dopiero na poziomie AOS, na poziomie POZ nie sięga się po nie wystarczająco często. Szkoda, bo badania znacznie poprawiają jakość diagnozy. To z kolei przekłada się na wybór skutecznej terapii i przede wszystkim na szybkie odnalezienie przyczyn choroby. Efektem jest polepszenie jakości i obniżenie kosztów terapii.
Być może rozwiązaniem jest proponowany przez ministerstwo budżet powierzony lekarzowi, który wykorzystać mógłby wyłącznie na badania. Tyle, że z jednym zastrzeżeniem – jaka będzie wysokość tego budżetu. Bo jeżeli niska – sytuacja się nie poprawi.
Krzysztof Kuszewski, ekspert ochrony zdrowia, b. wiceminister zdrowia:
- To dość przewrotne pytanie, czy to polscy lekarze zbyt rzadko przepisują badania, czy to na zachodzie Europy są one stosowane zbyt często. Bo jest i tak, i tak. W wielu krajach badania laboratoryjne są nadużywane, bo na wypadek, gdy coś pójdzie nie tak lekarze obawiają się zarzutów procesowych, że „lekarz nawet nie przepisał badań”. Wtedy badania są zlecane tak na wszelki wypadek.
Ale prawdą jest i to, że w Polsce zbyt rzadko sięgamy po te narzędzia na kilku poziomach ochrony zdrowia. W tej sytuacji smuci to, że w warunkach niedoboru mamy obszary, gdzie badań nadużywamy. Myślę tu o dublowaniu badań. Zdarza się, że szpital nie ufa wynikom dostarczonych z innych ośrodków niż własne. I badanie niepotrzebne jest powtarzane.
Oprac. Bartłomiej Leśniewski