Lekowa tykająca bomba zegarowa
Tagi: | Sebastian Szymanek, polityka lekowa, lek, leki |
– 80 proc. substancji czynnych wykorzystywanych przy produkcji najbardziej powszechnych leków, na przykład na choroby układu krążenia, Unia Europejska importuje przede wszystkim z Chin i z Indii. Przecież to siedzenie na tykającej bombie zegarowej – mówi Sebastian Szymanek, prezes zarządu Polpharmy.
Prezes Szymanek rozmawia z „Dziennikiem Gazetą Prawną” – o polityce lekowej, koronawirusie i niebezpeczeństwie.
Leczenie powikłań
– To, że udało się nam przejść przez pandemię COVID-19 w miarę sprawnie, to nie efekt wspaniałej polityki lekowej, ale tego, że COVID-19 przyszedł do nas z pewnym opóźnieniem i lokalni producenci mieli chwilę na przygotowanie. Skupili się nie na leczeniu pacjentów z koronawirusem, ale na leczeniu powikłań nim wywołanych – mówi xxx
– To było możliwe tylko dzięki działaniom, które krajowi producenci podjęli na własną rękę. Rząd w żadnej mierze im w tym nie pomógł. Problem w tym, że politycy nie mieli potem żadnej głębszej refleksji. A przecież konflikt polityczny, wojenny, wojny handlowe z Chinami i Indiami, to nie są sytuacje abstrakcyjne, musimy być na nie gotowi w kontekście zabezpieczenia łańcuchów dostaw –
Wnioski? Brak
Czy można powiedzieć, że politycy nie wyciągnęli z pandemii wniosków?
– Ten problem nie dotyczy tylko Polski, ale całej Europy. A to tylko pogarsza sprawę. 80 proc. substancji czynnych wykorzystywanych przy produkcji najbardziej powszechnych leków, np. na choroby układu krążenia, Unia importuje przede wszystkim z Chin i z Indii. Przecież to siedzenie na tykającej bombie zegarowej.
– Europa przynajmniej zaczęła o tym mówić, a niektóre państwa – coś robić. Co w tym czasie zrobiła Polska? Dyskutuje – podsumowuje Szymanek w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.
Przeczytaj także: „Nasi wrogowie mogą się cieszyć”.