Martwe dusze w małopolskiej ochronie zdrowia: przestępstwo wykryli dziennikarze

Udostępnij:
Przestępczy biznes w małopolskiej służbie zdrowia kwitł kilka lat i, co ciekawe, nie wykryli go kontrolerzy ani urzędnicy NFZ, ale dziennikarze, którzy swoimi ustaleniami podzielili się z prokuraturą.
Wcześniej nikt nie sprawdzał, czy zakontraktowane badania są realizowane. Nikt nie pytał - nawet wyrywkowo - pacjenta, czy odwiedził lekarza. Nikt nie badał, czy procedury przetargowe nie są naginane. Było niemal oczywiste, że zawinił brak nadzoru i kontroli. Skazani też mogą mówić o szczęściu - nie trafili za kraty, kary zostały im warunkowo zawieszone.

Przychodnie powstawały tylko po to, by rejestrować wirtualnych pacjentów i zbijać fortunę za samą gotowość do ich leczenia. Setki tysięcy złotych płynęły też z dopisywania fikcyjnych wizyt, badań i zabiegów. Czołowe role w tej aferze odegrali urzędnicy z małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, którzy za łapówki podpisywali kontrakty finansowane przez podatników.

To główne tezy aktów oskarżenia, które w ostatnich latach krakowska Prokuratura Apelacyjna skierowała do sądu. Większość spraw już się zakończyła prawomocnymi wyrokami. Jedna wciąż się toczy. Na ławie oskarżonych w krakowskim Sądzie Okręgowym zasiada 9 osób: lekarze, właściciele niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej i trzech byłych urzędników małopolskiego oddziału NFZ, w tym Marek M., były dyrektor. Stawiane mu zarzuty dotyczą lat 2001- 2003, gdy pełnił funkcję dyrektora oddziału Branżowej Kasy Chorych dla Służb Mundurowych w Krakowie. Pogrążają go m.in. byli podwładni.

Jednym z nich jest Zbigniew S., informatyk, współautor oszukańczego biznesu. Przez cztery lata pracował w Małopolskiej Kasie Chorych, a następnie w NFZ. Był odpowiedzialny za wdrażanie w prywatnych spółkach medycznych programu informatycznego do obsługi kontraktów. I przy okazji dbał o ich interesy. W śledztwie szczegółowo opisał, jak selekcjonował z bazy danych nazwiska osób, którym przysługiwały uprawnienia do korzystania ze świadczeń refundowanych przez branżową kasę chorych. Przekazywał je właścicielom „zaprzyjaźnionych“ przychodni i w ten sposób ludzie - niemając o tym pojęcia - stawali się ich pacjentami.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.