Fot. arch. P. Warczyński
Minister Warczyński o śmierci na FB
Redaktor: Bartłomiej Leśniewski
Data: 26.08.2014
Źródło: JM
Piotr Warczyński, wiceminister zdrowia, na swoim facebookowym profilu prowadzi bardzo ciekawą rozmowę o tym, jak informować pacjenta o zbliżającej się śmierci.
Ministrowi Warczyńskiemu zwierzyła się użytkowniczka:
- Proponuję ulepszyć program na studiach medycznych w wiadomym zakresie (informacja o umieraniu, przyp.red.). Dziś lekarz poprosił mnie, żebym poinformowała pacjentkę o tym, że "umiera". Powiedziałam: "to Pan jest lekarzem. Mogę panu pomóc i możemy zrobić to razem. Musi pan się tego "nauczyć”. Czy może pan? – pisze kobieta o loginie Kapsyda Korbo. - Bardzo chciał. I pogadaliśmy razem. Po wyjściu z sali lekarz rozpłakał się na korytarzu. Czasem jest tak źle, tak cholernie ciężko, rzadko piszę o interwencjach – dodaje.
- Wszystkie programy można ulepszyć, ale zmienić ludzi i ich mentalność o wiele trudniej. Jako lekarz, jak to trywialnie dzisiaj brzmi, byłem przy śmierci wielu osób, nie wszystkie chciały dowiedzieć się, że umierają – odpowiada Warczyński. - Kiedyś myślałem, że każdy powinien dowiedzieć się prawdy o szansach na przeżycie lub o nieuniknionej śmieci, że powinien mieć czas na pożegnanie się z najbliższymi, czas na załatwienie niezałatwionych, ostatnich spraw. Jednak nauczyłem się, że takich odważnych, którzy chcą wiedzieć, jest niewielu. Większość chce mieć nadzieję do samego końca i to jest dla nich jedyne akceptowalne rozwiązanie. Nie dziwi mnie płaczący lekarz, jak jest ciężko przeżywać śmierć swoich pacjentów, swoich bliskich, bo walcząc o ich zdrowie i życie takimi się dla nas stają, niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, a jeżeli ta bezsilność dotyczy dzieci, trudno to sobie wyobrazić – wyjaśnia.
To bardzo trudny temat. Czytając te wypowiedzi, takie osobiste, oparte na własnych przeżyciach, dają niesamowitą wiedzę o człowieku.
I na koniec pada wyznanie i nadzieja.
- Oby jak najwięcej lekarzy w takich chwilach płakało, to są ci z powołaniem, najlepsi, ale jak bardzo wtedy jest im ciężko i jak długo to wytrzymają? – pisze na swoim profilu minister.
Minister jest obecnie na urlopie, jak sam pisze zaszyty gdzieś w puszczy, w ciszy i wolny od codziennego zgiełku. To sprzyja refleksji.
Poznajemy też marzenie Piotra Warczyńskiego:
„Na chwilę wychyliłem głowę z głębi puszczy, w której się zaszyłem (tu pewnie tylko działają telefony satelitarne). Wracam tam z nadzieją, że tam zostanę, jeszcze nie teraz, ale niedługo.(…)… polecam są takie miejsca w Polsce”.
- Proponuję ulepszyć program na studiach medycznych w wiadomym zakresie (informacja o umieraniu, przyp.red.). Dziś lekarz poprosił mnie, żebym poinformowała pacjentkę o tym, że "umiera". Powiedziałam: "to Pan jest lekarzem. Mogę panu pomóc i możemy zrobić to razem. Musi pan się tego "nauczyć”. Czy może pan? – pisze kobieta o loginie Kapsyda Korbo. - Bardzo chciał. I pogadaliśmy razem. Po wyjściu z sali lekarz rozpłakał się na korytarzu. Czasem jest tak źle, tak cholernie ciężko, rzadko piszę o interwencjach – dodaje.
- Wszystkie programy można ulepszyć, ale zmienić ludzi i ich mentalność o wiele trudniej. Jako lekarz, jak to trywialnie dzisiaj brzmi, byłem przy śmierci wielu osób, nie wszystkie chciały dowiedzieć się, że umierają – odpowiada Warczyński. - Kiedyś myślałem, że każdy powinien dowiedzieć się prawdy o szansach na przeżycie lub o nieuniknionej śmieci, że powinien mieć czas na pożegnanie się z najbliższymi, czas na załatwienie niezałatwionych, ostatnich spraw. Jednak nauczyłem się, że takich odważnych, którzy chcą wiedzieć, jest niewielu. Większość chce mieć nadzieję do samego końca i to jest dla nich jedyne akceptowalne rozwiązanie. Nie dziwi mnie płaczący lekarz, jak jest ciężko przeżywać śmierć swoich pacjentów, swoich bliskich, bo walcząc o ich zdrowie i życie takimi się dla nas stają, niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, a jeżeli ta bezsilność dotyczy dzieci, trudno to sobie wyobrazić – wyjaśnia.
To bardzo trudny temat. Czytając te wypowiedzi, takie osobiste, oparte na własnych przeżyciach, dają niesamowitą wiedzę o człowieku.
I na koniec pada wyznanie i nadzieja.
- Oby jak najwięcej lekarzy w takich chwilach płakało, to są ci z powołaniem, najlepsi, ale jak bardzo wtedy jest im ciężko i jak długo to wytrzymają? – pisze na swoim profilu minister.
Minister jest obecnie na urlopie, jak sam pisze zaszyty gdzieś w puszczy, w ciszy i wolny od codziennego zgiełku. To sprzyja refleksji.
Poznajemy też marzenie Piotra Warczyńskiego:
„Na chwilę wychyliłem głowę z głębi puszczy, w której się zaszyłem (tu pewnie tylko działają telefony satelitarne). Wracam tam z nadzieją, że tam zostanę, jeszcze nie teraz, ale niedługo.(…)… polecam są takie miejsca w Polsce”.