Archiwum prywatne
O odmowie aborcji – komentarz prawny
Tagi: | Radosław Tymiński, aborcja, prawo |
– W sprawie zgwałconej 14-latki z pewnością naruszono prawa pacjentki poprzez to, że w podmiotach leczniczych, w których są oddziały ginekologiczno-położnicze finansowane z pieniędzy publicznych, nie było możliwości legalnej aborcji – twierdzi dr hab. n. praw. Radosław Tymiński.
Komentarz radcy prawnego Radosława Tymińskiego:
Opinią publiczną wstrząsnęła sprawa 14-latki, której odmówiono aborcji w dwóch publicznych szpitalach. Dziewczynka przeżyła wielki dramat, a w sprawie zaczęło wypowiadać się wielu „ekspertów”, którzy mówili o nieetycznym zachowaniu lekarzy i skandalu. Niestety, w bardzo wielu wypowiedziach brakuje jakiegokolwiek odniesienia do obowiązujących przepisów. Oczywiście można dopatrzyć się wielu nieprawidłowości, jednakże nie tam, gdzie się je widzi. Poniżej prawna ocena faktów, które znamy z mediów.
Przede wszystkim należy przypomnieć, co wiemy. Otóż bezsporne są następujące fakty, o których informowały media, czyli:
– 14-letnia dziewczynka z orzeczoną niepełnosprawnością intelektualną została zgwałcona przez swojego wujka,
– dziewczynka wskutek gwałtu zaszła w ciążę,
– o sprawie zawiadomiono prokuraturę, a rodzina miała zaświadczenie od prokuratora, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego,
– ciocia dziewczynki zwróciła się o wykonanie legalnej aborcji do dwóch publicznych szpitali na Podlasiu,
– szpitale i lekarze z tych placówek odmówili wykonania legalnej aborcji, powołując się na klauzulę sumienia,
– aborcję ostatecznie wykonano w jednym z warszawskich szpitali.
Nie przesądzając oczywiście tego, że pewne okoliczności mogą ulec doprecyzowaniu lub zmianie, gdy sprawa trafi do sądu, należy wskazać na to, iż z obecnego obrazu wyłania się bardzo zagmatwany i problematyczny obraz sprawy.
Po pierwsze, w przypadku współżycia z 14-latką niewątpliwie mamy do czynienia z czynem zabronionym, który można kwalifikować – w zależności od okoliczności czynu – z art. 197 § 3 pkt 1 k.k. (gwałt na małoletnim poniżej 15. roku życia), z art. 198 k.k. (wykorzystanie niepoczytalności w celu doprowadzenia do współżycia) albo 200 § 1 k.k. (obcowanie płciowe z małoletnim poniżej 15. roku życia).
Po drugie, do stwierdzenia tego, że ciąża pochodzi z czynu zabronionego, jest uprawniony wyłącznie prokurator (art. 4a ust. 5 ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży). Na podstawie materiałów prasowych wiadomo, że małoletnia i jej rodzina dysponowała takim zaświadczeniem. Spełniono zatem jeden z podstawowych warunków uprawniających do przerwania ciąży w trybie art. 4a ust. 1 pkt 3 wymienionej ustawy.
Po trzecie, przepisy przewidują określoną procedurę przed wykonaniem legalnej aborcji. Jednym z podstawowych elementów tej procedury jest w przypadku osób małoletnich uzyskanie zgody ich przedstawiciela ustawowego. Z mocy art. 98 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego przedstawicielami ustawowymi dziecka są jego rodzice. Z materiałów prasowych wynika, że to ciocia pomagała 14-latce, jeżeli tak, to nie mogła ona wyrażać zgody zamiast rodziców dziewczyny, chyba że była jej opiekunem prawnym. Brak zgody przedstawiciela ustawowego (co najmniej jednego) wyklucza zatem możliwość dokonania legalnego przerwania ciąży. Jeżeli zatem zgody co najmniej jednego z rodziców nie było, to lekarze nie mieli możliwości prawnej przeprowadzenia legalnej aborcji.
Po czwarte, lekarz może odmówić wykonania pewnych czynności medycznych (nie tylko świadczeń zdrowotnych) na podstawie art. 38 lub art. 39 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, czyli tzw. klauzuli sumienia. Obecne prawo wyznacza lekarzom dość szeroki margines swobody w ustalaniu tego, jakie procedury medyczne wykonują. Można zatem stwierdzić – niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, czy nie – że lekarze mają prawo nie podejmować czynności medycznych (świadczeń zdrowotnych), o ile nie jest to przypadek zagrożenia życia pacjenta. Z istoty sprawy wynika, że ciąża nie jest zagrożeniem dla życia człowieka (chyba że są jakieś szczególne okoliczności, które uzasadniałyby natychmiastowe przerwanie ciąży, nie ma jednak o nich informacji). Można więc zasadnie uznać, że lekarze mieli prawo odmówić wykonania aborcji.
Po piąte, prawo do odmowy wykonania pewnych czynności medycznych (czy węższa zakresowo klauzula sumienia) jest wyłącznie prawem lekarza (osoby fizycznej), nie zaś podmiotu leczniczego. Oznacza to, że szpital nie może powołać się na klauzulę sumienia.
Po szóste, obowiązujące przepisy jednoznacznie wskazują, że osobom objętym ubezpieczeniem społecznym i osobom uprawnionym na podstawie odrębnych przepisów do bezpłatnej opieki leczniczej przysługuje prawo do bezpłatnego przerwania ciąży w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej (art. 4b ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży). Na tej podstawie należy stwierdzić, że w każdym szpitalu, mającym kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, w którym jest oddział ginekologiczno-położniczy, pacjentka powinna móc dokonać zgodnego z prawem przerwania ciąży. Szpital finansowany przez fundusz, w którym jest oddział ginekologiczno-położniczy, nie może więc odmówić 14-latce legalnego przerwania ciąży.
Po siódme, to na kierowniku podmiotu leczniczego spoczywa obowiązek zapewnienia tego, żeby w podmiocie leczniczym istniała możliwość zrealizowania uprawnień pacjentki, gwarantowanych przez prawo (art. 46 ust. 1 ustawy o działalności leczniczej brzmi: „Odpowiedzialność za zarządzanie podmiotem leczniczym niebędącym przedsiębiorcą ponosi kierownik”). Tym samym to kierownik podmiotu leczniczego, który nie zapewnia możliwości zrealizowania uprawnień pacjentki, gwarantowanych przez prawo i finansowanych ze środków publicznych, nie dopełnia swoich obowiązków. W tym zakresie można zatem stwierdzić, że obowiązkiem kierownika podmiotu leczniczego, finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia, jest takie zatrudnianie lekarzy ginekologów i położników, żeby pacjentka miała możliwość legalnego przerwania ciąży.
Podsumowując, nie rozstrzygając, czy w tej sprawie istniała możliwość legalnego przerwania ciąży – brakuje informacji o zgodzie przedstawiciela ustawowego – należy stwierdzić, że lekarze mieli możliwość odmówienia pomocy. Z pewnością jednak naruszono prawa pacjentki poprzez to, że w podmiotach leczniczych, w których są oddziały ginekologiczno-położnicze finansowane z pieniędzy publicznych, nie było możliwości legalnej aborcji. Istota problemu w tej sprawie nie polega na tym, że jacyś lekarze powołali się na klauzulę sumienia, lecz na tym, że w szpitalach publicznych mających przeprowadzać takie zabiegi, zatrudnieni są wyłącznie lekarze, którzy aborcji nie wykonują.
Przeczytaj także: „Sprawa zgwałconej nastolatki”.
Opinią publiczną wstrząsnęła sprawa 14-latki, której odmówiono aborcji w dwóch publicznych szpitalach. Dziewczynka przeżyła wielki dramat, a w sprawie zaczęło wypowiadać się wielu „ekspertów”, którzy mówili o nieetycznym zachowaniu lekarzy i skandalu. Niestety, w bardzo wielu wypowiedziach brakuje jakiegokolwiek odniesienia do obowiązujących przepisów. Oczywiście można dopatrzyć się wielu nieprawidłowości, jednakże nie tam, gdzie się je widzi. Poniżej prawna ocena faktów, które znamy z mediów.
Przede wszystkim należy przypomnieć, co wiemy. Otóż bezsporne są następujące fakty, o których informowały media, czyli:
– 14-letnia dziewczynka z orzeczoną niepełnosprawnością intelektualną została zgwałcona przez swojego wujka,
– dziewczynka wskutek gwałtu zaszła w ciążę,
– o sprawie zawiadomiono prokuraturę, a rodzina miała zaświadczenie od prokuratora, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego,
– ciocia dziewczynki zwróciła się o wykonanie legalnej aborcji do dwóch publicznych szpitali na Podlasiu,
– szpitale i lekarze z tych placówek odmówili wykonania legalnej aborcji, powołując się na klauzulę sumienia,
– aborcję ostatecznie wykonano w jednym z warszawskich szpitali.
Nie przesądzając oczywiście tego, że pewne okoliczności mogą ulec doprecyzowaniu lub zmianie, gdy sprawa trafi do sądu, należy wskazać na to, iż z obecnego obrazu wyłania się bardzo zagmatwany i problematyczny obraz sprawy.
Po pierwsze, w przypadku współżycia z 14-latką niewątpliwie mamy do czynienia z czynem zabronionym, który można kwalifikować – w zależności od okoliczności czynu – z art. 197 § 3 pkt 1 k.k. (gwałt na małoletnim poniżej 15. roku życia), z art. 198 k.k. (wykorzystanie niepoczytalności w celu doprowadzenia do współżycia) albo 200 § 1 k.k. (obcowanie płciowe z małoletnim poniżej 15. roku życia).
Po drugie, do stwierdzenia tego, że ciąża pochodzi z czynu zabronionego, jest uprawniony wyłącznie prokurator (art. 4a ust. 5 ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży). Na podstawie materiałów prasowych wiadomo, że małoletnia i jej rodzina dysponowała takim zaświadczeniem. Spełniono zatem jeden z podstawowych warunków uprawniających do przerwania ciąży w trybie art. 4a ust. 1 pkt 3 wymienionej ustawy.
Po trzecie, przepisy przewidują określoną procedurę przed wykonaniem legalnej aborcji. Jednym z podstawowych elementów tej procedury jest w przypadku osób małoletnich uzyskanie zgody ich przedstawiciela ustawowego. Z mocy art. 98 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego przedstawicielami ustawowymi dziecka są jego rodzice. Z materiałów prasowych wynika, że to ciocia pomagała 14-latce, jeżeli tak, to nie mogła ona wyrażać zgody zamiast rodziców dziewczyny, chyba że była jej opiekunem prawnym. Brak zgody przedstawiciela ustawowego (co najmniej jednego) wyklucza zatem możliwość dokonania legalnego przerwania ciąży. Jeżeli zatem zgody co najmniej jednego z rodziców nie było, to lekarze nie mieli możliwości prawnej przeprowadzenia legalnej aborcji.
Po czwarte, lekarz może odmówić wykonania pewnych czynności medycznych (nie tylko świadczeń zdrowotnych) na podstawie art. 38 lub art. 39 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, czyli tzw. klauzuli sumienia. Obecne prawo wyznacza lekarzom dość szeroki margines swobody w ustalaniu tego, jakie procedury medyczne wykonują. Można zatem stwierdzić – niezależnie od tego, czy to się komuś podoba, czy nie – że lekarze mają prawo nie podejmować czynności medycznych (świadczeń zdrowotnych), o ile nie jest to przypadek zagrożenia życia pacjenta. Z istoty sprawy wynika, że ciąża nie jest zagrożeniem dla życia człowieka (chyba że są jakieś szczególne okoliczności, które uzasadniałyby natychmiastowe przerwanie ciąży, nie ma jednak o nich informacji). Można więc zasadnie uznać, że lekarze mieli prawo odmówić wykonania aborcji.
Po piąte, prawo do odmowy wykonania pewnych czynności medycznych (czy węższa zakresowo klauzula sumienia) jest wyłącznie prawem lekarza (osoby fizycznej), nie zaś podmiotu leczniczego. Oznacza to, że szpital nie może powołać się na klauzulę sumienia.
Po szóste, obowiązujące przepisy jednoznacznie wskazują, że osobom objętym ubezpieczeniem społecznym i osobom uprawnionym na podstawie odrębnych przepisów do bezpłatnej opieki leczniczej przysługuje prawo do bezpłatnego przerwania ciąży w publicznym zakładzie opieki zdrowotnej (art. 4b ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży). Na tej podstawie należy stwierdzić, że w każdym szpitalu, mającym kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, w którym jest oddział ginekologiczno-położniczy, pacjentka powinna móc dokonać zgodnego z prawem przerwania ciąży. Szpital finansowany przez fundusz, w którym jest oddział ginekologiczno-położniczy, nie może więc odmówić 14-latce legalnego przerwania ciąży.
Po siódme, to na kierowniku podmiotu leczniczego spoczywa obowiązek zapewnienia tego, żeby w podmiocie leczniczym istniała możliwość zrealizowania uprawnień pacjentki, gwarantowanych przez prawo (art. 46 ust. 1 ustawy o działalności leczniczej brzmi: „Odpowiedzialność za zarządzanie podmiotem leczniczym niebędącym przedsiębiorcą ponosi kierownik”). Tym samym to kierownik podmiotu leczniczego, który nie zapewnia możliwości zrealizowania uprawnień pacjentki, gwarantowanych przez prawo i finansowanych ze środków publicznych, nie dopełnia swoich obowiązków. W tym zakresie można zatem stwierdzić, że obowiązkiem kierownika podmiotu leczniczego, finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia, jest takie zatrudnianie lekarzy ginekologów i położników, żeby pacjentka miała możliwość legalnego przerwania ciąży.
Podsumowując, nie rozstrzygając, czy w tej sprawie istniała możliwość legalnego przerwania ciąży – brakuje informacji o zgodzie przedstawiciela ustawowego – należy stwierdzić, że lekarze mieli możliwość odmówienia pomocy. Z pewnością jednak naruszono prawa pacjentki poprzez to, że w podmiotach leczniczych, w których są oddziały ginekologiczno-położnicze finansowane z pieniędzy publicznych, nie było możliwości legalnej aborcji. Istota problemu w tej sprawie nie polega na tym, że jacyś lekarze powołali się na klauzulę sumienia, lecz na tym, że w szpitalach publicznych mających przeprowadzać takie zabiegi, zatrudnieni są wyłącznie lekarze, którzy aborcji nie wykonują.
Przeczytaj także: „Sprawa zgwałconej nastolatki”.