Ordynator-ofiara zawału po dyżurach sam przewidział i wcześniej opisał następstwa nadmiernego dyżurowania

Udostępnij:
Lekarz z Proszowic leży po zawale na oddziale kardiologii. Miał kilka kilkunastogodzinnych dyżurów pod rząd i dwa oddziały pod opieką. Wcześniej sam z autopsji opisywał złe skutki nadmiernego dyżurowania. Podobnie jak Krzysztof Hałabuz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
- Jeszcze na początku listopada ordynator pulmonologii ze szpitala w Proszowicach na pytanie o to, jak się czuje lekarz dyżurujący kilka dni pod rząd – pisze „Gazeta Wyborcza”.

- Kręci mu się w głowie. Traci koncentrację. Przestaje kontrolować to, co robi, a to jest bardzo niebezpieczne – mówił lekarz. -Wydaje mu się, że wszystko jest w porządku, ale po tylu godzinach pracy non stop nie jest. A to zlekceważy się jakiś ważny objaw u chorego. A to nie przeglądnie się dokładnie EKG i nie zauważy, że to zawał – opowiadał.

Teraz sam leży na oddziale kardiologii. Trafił tam z powodu zawału. Informację o tym jako pierwsze podało Radio Kraków.

Swoje własne doświadczenia z nadmiernym dyżurowaniem ma wielu lekarzy. W tym, Krzysztof Hałabuz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL. Opisał je w rozmowie z radiem Zet. - Funkcjonuje się dość ciężko. Człowiek z czasem coraz bardziej spowalnia się i pod koniec takiego dyżuru te bardziej zajęcia odpowiedzialne staramy się przerzucać na kolegów, a sami zajmować się ciut spokojniejszymi zajęciami – opowiadał. - I to można powiedzieć, że nawet jeżeli uda się zachować cierpliwość w stosunku do pacjentów to już względem bliskich, po wyjściu z pracy, to już faktycznie złudne – dodawał.

Przeczytaj także: Lekarz po kilku dniach dyżuru z zawałem. Otarł się o śmierć
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.