Pacjenci, których nie opłaca się leczyć

Udostępnij:
Młode kobiety zagrożone bezpłodnością, chorzy, którzy nie mogą normalnie funkcjonować – ich codzienność to ból brzucha oraz 20 wizyt w toalecie, ciężkie operacje jelita grubego i życie ze stomią.
Pacjenci z wrzodziejącym zapaleniem jelita grubego (WZJG) od lat apelują o program lekowy. Ci najciężej chorzy błagają o leki biologiczne, które pozwoliłyby powstrzymać rozwój choroby i uniknąć operacji. Nikt ich nie słyszy. Zazdroszczą pacjentom z chorobą Leśniowskiego-Crohna, których błagalny głos z toalety dotarł w końcu, po wielu latach batalii, do uszu urzędników. Kiedy ministerstwo zauważy, że wielu chorych na WZJG leczenie biologiczne może uchronić przed niepełnosprawnością?

Wrzodziejące zapalenie jelita grubego jest przewlekłym procesem zapalnym błony śluzowej jelita grubego o nieustalonej dotychczas etiologii. Dla niektórych jedyną szansą na uratowanie przed wycięciem całego jelita grubego jest podanie leków biologicznych. Obniżają one stężenie czynników sprzyjających stanom zapalnym w organizmie. Niestety w Polsce do tej pory chorzy na WZJG nie doczekali się refundacji tej skutecznej terapii. Dostępna jest ona czysto teoretycznie w ramach jednorodnych grup pacjentów (JGP), dopóki nie zostanie stworzony dla nich osobny program lekowy, szpitalom nie opłaca się ich leczenie.
Choroba występuje pod każdą szerokością geograficzną. Jest jednak znacznie częstsza w krajach wysoko rozwiniętych. Zachorowalność w Europie wynosi około 10 nowych przypadków na 100 tysięcy ludności rocznie. W Polsce nie mamy precyzyjnych danych o liczbie chorych. Zachorować można w każdym wieku, jednak najczęściej WZJG dotyka ludzi młodych między 15. a 30. rokiem życia.

Najczęstsze objawy WZJG to bóle brzucha i uporczywa, często krwawa biegunka prowadząca do odwodnienia, niedokrwistości. Towarzyszą mu inne choroby i liczne powikłania m.in. choroby wątroby i dróg żółciowych, zmiany stawowe, powikłania oczne a także skórne. Najpoważniejszym, odległym skutkiem WZJG jest rak jelita grubego, a czynnikami ryzyka: długi czas trwania choroby (ponad 8 lat), jej wczesny początek i rozległość zmian.

Dla osób z ciężką postacią WZJG, u których standardowe leczenie nie przyniosło rezultatów, nadzieją są leki biologiczne hamujące reakcje immunologiczne podtrzymujące stan zapalny. Najdłużej znane i najczęściej stosowane są przeciwciała monoklonalne skierowane przeciwko czynnikowi martwicy nowotworów (TNF-α), wytwarzanej w organizmie cytokiny prozapalnej. Trzeba jednak podkreślić, że leki biologiczne nie są lekami pierwszego wyboru i stosowane są wtedy, gdy standardowe leki nie przynoszą poprawy lub są źle tolerowane.

„Niestety leczenie biologiczne nie jest w dalszym ciągu refundowane dla chorych na wrzodziejące zapalenie jelita grubego, mimo że Agencja Oceny Technologii Medycznych (AOTM) pozytywnie zaopiniowała zgłoszony program lekowy” – mówi prof. dr hab. Grażyna Rydzewska, Konsultant Krajowy w dziedzinie Gastroenterologii. Program ten dotyczył podawania leku tylko w tych przypadkach, gdy pacjent jest zagrożony kolektomią.

Już w 2010 roku Towarzystwo J-elita pisało do ówczesnej Minister Zdrowia prośby o modyfikację programu terapii biologicznej dla osób cierpiących na nieswoiste zapalenia jelita, w tym o objęcie programem lekowym WZJG. Niestety nie otrzymało żadnej odpowiedzi. „Od tego czasu jeden z leków uzyskał rejestrację u dzieci. Program lekowy pozwoliłby części z nich uniknąć okaleczającej metody leczenia jaką jest totalna kolektomia. Zabieg ten, mimo postępu chirurgii, często prowadzi do ciężkich powikłań” – mówi dr hab. Piotr Albrecht z Kliniki Gastroenterologii i Żywienia Dzieci Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Alternatywą dla leczenia biologicznego o podobnej skuteczności jest cyklosporyna, która w Polsce jest rzadko stosowana, gdyż wymaga trudno dostępnego oznaczania jej stężeń we krwi. Jest też lekiem o wielu działaniach niepożądanych. „Na ostatnim Kongresie ECCO przedstawiono analizy farmakoekonomiczne, które pokazują, że jeśli uwzględni się wszystkie koszty związane z chorobą, to leczenie biologiczne nie jest droższe niż cyklosporyną” – mówi wiceprezes Towarzystwa J-elita dr Małgorzata Mossakowska.

Polska po raz kolejny udowadnia, że to co na zachodzie jest standardem w naszym kraju jest nieopłacalne. Chorujący na WZJG młodzi ludzie są wyłączani z życia społecznego i zawodowego, uniemożliwia się im naukę czy pracę. „Polscy pacjenci zagrożeni kolektomią w wielu przypadkach mogliby otrzymać leczenie biologiczne, niestety stosowane jest ono wyjątkowo rzadko, gdyż rozliczenie w ramach jednorodnych grup pacjentów, nie pokrywa kosztów terapii, a o tzw. zgodę płatnika dla konkretnego chorego wystąpić można tylko na 2, a nie na 3 dawki. Tak więc brak programu terapeutycznego i nasze przepisy sprawiają, że polscy chorzy nie są leczeni zgodnie ze światowymi, europejskimi i nawet polskimi standardami. Podkreślić chciałam również iż program, który nie wszedł od 1 marca z niejasnych powodów, pomimo akceptacji AOTM zawierał wyłącznie terapię ratunkową, tzn. 3 dawki leku u chorych zagrożonych kolektomią, a nie leczenie podtrzymujące, które jest w Europie i na świecie również stosowane rutynowo! Niestety nasi chorzy nawet z tej ratunkowej opcji nie mogą nadal korzystać” – mówi prof. Rydzewska.

Niestety WZJG nie da się całkowicie wyleczyć stosując farmakoterapię. Można jedynie opanować stan zapalny i złagodzić objawy. Są już na szczęście dostępne leki, dzięki którym pacjenci nie są narażeni na uporczywy ból, biegunki i skuteczną, ale okaleczającą terapię, jaką jest kolektomia. Jednak, aby tak się stało Ministerstwo Zdrowia musi objąć to nowoczesne leczenie refundacją.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.