Pacjent ze świńską grypą na OIOM-ie, choć w szpitalu jest nowoczesny oddział zakaźny. To możliwe?
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 10.02.2016
Źródło: Kamilla Gębska i Krystian Lurka
Przedstawiciel Szpitala Miejskiego im. Józefa Strusia w Poznaniu potwierdził obecność w placówce pacjenta, który jest zarażony świńską grypą. Mężczyzna trafił na OIOM, mimo że w szpitalu znajduje się nowoczesny oddział zakaźny. Dlaczego nie znalazł się właśnie tam i czy stanowi zagrożenie dla innych chorych?
Jak dowiedział się „Menedżer Zdrowia”, w szpitalu na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii, od wtorku (9 lutego) przebywa pacjent ze świńską grypą. Stanisław Rusek, rzecznik placówki, na pytanie dlaczego chory nie znajduje się na OIOM-ie (skoro szpital ma oddział zakaźny) i czy nie jest zagrożeniem dla innych, odpowiedział: – Mężczyzna został przewieziony karetką łącznie z lekarzem anestezjologiem. Znaczy to, iż był w tak ciężkim stanie, że nie kwalifikował się do przyjęcia w oddziale zakaźnym. Chodzi tu bezpośrednio o ratowanie jego życia, a nie tylko zdrowia i teraz jest w oddziale anestezjologii i intensywnej terapii. Pacjent jest w śpiączce. Jego życiu zagraża niebezpieczeństwo.
Dopytaliśmy czy ze względów epidemiologicznych, z uwagi na chorobę zakaźną, nie stanowi zagrożenia dla innych pacjentów znajdujących się na OIOM-ie.
– Nie mogę powiedzieć, że nie stanowi, bo w jakimś sensie zapewne stanowi. Natomiast lekarze podejmują najlepszą z możliwych decyzji, według ich wiedzy i umiejętności. Skoro taka decyzja została podjęta, w trosce o zdrowie i życie pacjenta, to na pewno kierowano się również bezpieczeństwem innych pacjentów – powiedział i dodał: – Myślę, że jest on odpowiednio odizolowany i bezpieczeństwo innych pacjentów jest zagwarantowane. Gdyby tak nie było, byłby z całą pewnością w oddziale zakaźnym. Nie mamy sytuacji takiej, w której wybieramy między większym, a mniejszym dobrem, tylko wybieramy między większym, a mniejszym złem.
Stanisław Rusek zapewnił, że oddział zakaźny jest przygotowany, żeby przyjąć chorych na „świńską grypę”, ale… nie w tym przypadku. – Oddział zakaźny, to nowoczesny oddział, wszechstronnie wyposażony w aparaturę medyczną. Natomiast główną przyczyną przyjęcia pacjenta jest ostra niewydolność wielonarządowa, a nie wirus A/H1N1. Pacjent jest w stanie ciężkim, jego życiu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Właściwym miejscem dla niego jest oddział anestezjologii i intensywnej terapii.
Również Andrzej Trybusz, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu przyznał, że zna sprawę pacjenta na OIOM-e i nie widzi w tej sytuacji nic niebezpiecznego. – Lekarze ze szpitala miejskiego najlepiej wiedzą co dolega choremu i według jakich procedur postępować z pacjentem. Skoro uznali, że powinien być na tym, a nie innym oddziale, to właśnie tam powinien być leczony – przyznał Andrzej Trybusz.
Dopytaliśmy czy ze względów epidemiologicznych, z uwagi na chorobę zakaźną, nie stanowi zagrożenia dla innych pacjentów znajdujących się na OIOM-ie.
– Nie mogę powiedzieć, że nie stanowi, bo w jakimś sensie zapewne stanowi. Natomiast lekarze podejmują najlepszą z możliwych decyzji, według ich wiedzy i umiejętności. Skoro taka decyzja została podjęta, w trosce o zdrowie i życie pacjenta, to na pewno kierowano się również bezpieczeństwem innych pacjentów – powiedział i dodał: – Myślę, że jest on odpowiednio odizolowany i bezpieczeństwo innych pacjentów jest zagwarantowane. Gdyby tak nie było, byłby z całą pewnością w oddziale zakaźnym. Nie mamy sytuacji takiej, w której wybieramy między większym, a mniejszym dobrem, tylko wybieramy między większym, a mniejszym złem.
Stanisław Rusek zapewnił, że oddział zakaźny jest przygotowany, żeby przyjąć chorych na „świńską grypę”, ale… nie w tym przypadku. – Oddział zakaźny, to nowoczesny oddział, wszechstronnie wyposażony w aparaturę medyczną. Natomiast główną przyczyną przyjęcia pacjenta jest ostra niewydolność wielonarządowa, a nie wirus A/H1N1. Pacjent jest w stanie ciężkim, jego życiu zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo. Właściwym miejscem dla niego jest oddział anestezjologii i intensywnej terapii.
Również Andrzej Trybusz, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu przyznał, że zna sprawę pacjenta na OIOM-e i nie widzi w tej sytuacji nic niebezpiecznego. – Lekarze ze szpitala miejskiego najlepiej wiedzą co dolega choremu i według jakich procedur postępować z pacjentem. Skoro uznali, że powinien być na tym, a nie innym oddziale, to właśnie tam powinien być leczony – przyznał Andrzej Trybusz.