Archiwum
Pacjentki się boją
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 27.07.2022
Źródło: Miesięcznik Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls”/Michał Gontkiewicz
Tagi: | Michał Gontkiewicz |
– Rejestracja ciąży w systemach medycznych to doskonałe narzędzie agregujące informacje o stanie zdrowia pacjenta. Może być to świetny pomocnik medyka zapewniający szybki dostęp do danych, ale ryzyko niewłaściwego ich wykorzystania istnieje – przyznaje specjalista położnictwa i ginekologii, członek prezydium ORL w Warszawie Michał Gontkiewicz.
Komentarz Michała Gontkiewicza, specjalisty położnictwa i ginekologii, członka prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie:
Przede wszystkim nie istnieje coś takiego jak rejestr ciąż. Na szczęście. Myśl o tym, że ktoś chciałby rejestrować ciążę w osobnym dokumencie, jest głęboko niepokojąca i słusznie wywołuje opór zarówno pacjentek, jak i personelu medycznego. To, o czym głośno w mediach, jest tylko jedną z rubryk wypełnianych przez nas w Systemie Informacji Medycznej na potrzeby karty pacjenta czy też Patient Summary. Konieczność raportowania takich danych wynika z art. 14 dyrektywy Parlamentu Europejskiego o opiece transgranicznej, która zawiera katalog danych zamieszczanych właśnie w Patient Summary. To doskonałe narzędzie agregujące informacje o stanie zdrowia pacjenta i pozwalające skuteczniej udzielać mu pomocy, ale...
No właśnie. Problemem jest to „ale”.
Samo narzędzie może być świetnym pomocnikiem medyka zapewniającym szybki dostęp do danych o operacjach, uczuleniach, grupie krwi pacjenta itd., lecz ryzyko niewłaściwego wykorzystania zawartych tam informacji przez osoby bezpośrednio niezwiązane z procesem leczniczym – niestety – istnieje. Co prawda art. 26 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta ogranicza listę instytucji mających dostęp do danych medycznych, także zawartych w karcie pacjenta, jednak ta lista nadal jest bardzo długa. Poza sędziami i prokuratorami zawiera także „organy władzy publicznej, w tym Rzecznika Praw Pacjenta, Narodowy Fundusz Zdrowia, organy samorządu zawodów medycznych oraz konsultantów w ochronie zdrowia” i dwanaście innych grup. Tego właśnie boją się pacjentki – że wprowadzane w dobrej wierze informacje zostaną wykorzystane przeciwko nim, gdy dojdzie do poronienia lub legalnej aborcji. Zaostrzenie prawa aborcyjnego i działania organizacji antyaborcyjnych już poczyniły dużo złego, wywołując strach kobiet planujących ciążę. Coraz częściej słyszymy pytania w gabinecie „Czy na pewno trzeba tę ciążę rejestrować?”, „A jeśli poronię, jak to będzie zarejestrowane?”. Pacjentka powinna czuć się w gabinecie komfortowo i wiedzieć, że przychodzi do nas po pomoc. A nie bać się, że jeśli usunie ciążę, poroni lub będzie operowana z powodu ciąży ektopowej, zapuka do niej prokurator. W większości krajów Unii Europejskiej takich dylematów nie ma i w 2013 r., gdy opracowywane były dyrektywy Komisji Europejskiej dotyczące Patient Summary, nikt nie brał pod uwagę, że takie problemy mogą się pojawiać.
To niebywale smutne, że o narzędziu, które moim zdaniem jest rewelacyjne i którego wprowadzaniu na naszym rynku przez Centrum e-Zdrowia od początku kibicuję, musimy myśleć również w perspektywie czysto politycznej. To bardzo niedobra droga, która może blokować dalszy rozwój cyfryzacji w ochronie zdrowia. Ale za Patient Summary nadal będę mocno trzymał kciuki i wspierał jego rozwój. Pamiętajmy jednak, że jest to narzędzie tworzone dla pacjentów i personelu medycznego, i tylko do tych dwóch grup powinien zostać ograniczony dostęp do niego.
Co więcej, art. 51 Konstytucji RP podkreśla wrażliwość zbieranych danych o obywatelach, również danych o ich stanie zdrowia oraz byciu lub nie w ciąży. Nakazuje ujawnianie danych na podstawie ustawy, a nie rozporządzenia, co jest o tyle istotne, że proces legislacyjny ustawy pozwoliłby przeprowadzić prawdziwą dyskusję na temat wszystkich wspomnianych wątpliwości i być może chociaż częściowo uspokoił nastroje wśród pacjentek.
Komentarz opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 7–8/2022.
Przeczytaj także: „Warto walczyć o profesjonalny rejestr ciąż”, „Zastrzeżenia w sprawie rejestracji ciąż – stanowisko resortu”, „Wątpliwości w sprawie rejestracji ciąż i wkładek antykoncepcyjnych – pismo RPO”, „W przypadku rejestru ciąż nie ma mowy o korzyści dla pacjentek”, „Dobry pomysł, ale...”, „Zbieranie danych o ciążach to realizacja zalecenia KE” i „Więcej zbieranych danych – także o ciążach”.
Przede wszystkim nie istnieje coś takiego jak rejestr ciąż. Na szczęście. Myśl o tym, że ktoś chciałby rejestrować ciążę w osobnym dokumencie, jest głęboko niepokojąca i słusznie wywołuje opór zarówno pacjentek, jak i personelu medycznego. To, o czym głośno w mediach, jest tylko jedną z rubryk wypełnianych przez nas w Systemie Informacji Medycznej na potrzeby karty pacjenta czy też Patient Summary. Konieczność raportowania takich danych wynika z art. 14 dyrektywy Parlamentu Europejskiego o opiece transgranicznej, która zawiera katalog danych zamieszczanych właśnie w Patient Summary. To doskonałe narzędzie agregujące informacje o stanie zdrowia pacjenta i pozwalające skuteczniej udzielać mu pomocy, ale...
No właśnie. Problemem jest to „ale”.
Samo narzędzie może być świetnym pomocnikiem medyka zapewniającym szybki dostęp do danych o operacjach, uczuleniach, grupie krwi pacjenta itd., lecz ryzyko niewłaściwego wykorzystania zawartych tam informacji przez osoby bezpośrednio niezwiązane z procesem leczniczym – niestety – istnieje. Co prawda art. 26 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta ogranicza listę instytucji mających dostęp do danych medycznych, także zawartych w karcie pacjenta, jednak ta lista nadal jest bardzo długa. Poza sędziami i prokuratorami zawiera także „organy władzy publicznej, w tym Rzecznika Praw Pacjenta, Narodowy Fundusz Zdrowia, organy samorządu zawodów medycznych oraz konsultantów w ochronie zdrowia” i dwanaście innych grup. Tego właśnie boją się pacjentki – że wprowadzane w dobrej wierze informacje zostaną wykorzystane przeciwko nim, gdy dojdzie do poronienia lub legalnej aborcji. Zaostrzenie prawa aborcyjnego i działania organizacji antyaborcyjnych już poczyniły dużo złego, wywołując strach kobiet planujących ciążę. Coraz częściej słyszymy pytania w gabinecie „Czy na pewno trzeba tę ciążę rejestrować?”, „A jeśli poronię, jak to będzie zarejestrowane?”. Pacjentka powinna czuć się w gabinecie komfortowo i wiedzieć, że przychodzi do nas po pomoc. A nie bać się, że jeśli usunie ciążę, poroni lub będzie operowana z powodu ciąży ektopowej, zapuka do niej prokurator. W większości krajów Unii Europejskiej takich dylematów nie ma i w 2013 r., gdy opracowywane były dyrektywy Komisji Europejskiej dotyczące Patient Summary, nikt nie brał pod uwagę, że takie problemy mogą się pojawiać.
To niebywale smutne, że o narzędziu, które moim zdaniem jest rewelacyjne i którego wprowadzaniu na naszym rynku przez Centrum e-Zdrowia od początku kibicuję, musimy myśleć również w perspektywie czysto politycznej. To bardzo niedobra droga, która może blokować dalszy rozwój cyfryzacji w ochronie zdrowia. Ale za Patient Summary nadal będę mocno trzymał kciuki i wspierał jego rozwój. Pamiętajmy jednak, że jest to narzędzie tworzone dla pacjentów i personelu medycznego, i tylko do tych dwóch grup powinien zostać ograniczony dostęp do niego.
Co więcej, art. 51 Konstytucji RP podkreśla wrażliwość zbieranych danych o obywatelach, również danych o ich stanie zdrowia oraz byciu lub nie w ciąży. Nakazuje ujawnianie danych na podstawie ustawy, a nie rozporządzenia, co jest o tyle istotne, że proces legislacyjny ustawy pozwoliłby przeprowadzić prawdziwą dyskusję na temat wszystkich wspomnianych wątpliwości i być może chociaż częściowo uspokoił nastroje wśród pacjentek.
Komentarz opublikowano w Miesięczniku Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie „Puls” 7–8/2022.
Przeczytaj także: „Warto walczyć o profesjonalny rejestr ciąż”, „Zastrzeżenia w sprawie rejestracji ciąż – stanowisko resortu”, „Wątpliwości w sprawie rejestracji ciąż i wkładek antykoncepcyjnych – pismo RPO”, „W przypadku rejestru ciąż nie ma mowy o korzyści dla pacjentek”, „Dobry pomysł, ale...”, „Zbieranie danych o ciążach to realizacja zalecenia KE” i „Więcej zbieranych danych – także o ciążach”.