Pieniądze-system-zdrowie

Udostępnij:
Podczas niedawnej debaty wydawnictwa Termedia prof. Stefan Grajek powiedział, że zawały serca Polska leczy najtaniej w Europie. Tego samego zdania są analitycy Uniwersytetu Technicznego w Berlinie.
Dlaczego szpital w Polsce do leczenia szpitalnego zawału potrzebuje około 400 euro, a w Irlandii 7900 euro? Tak zaczyna się artykuł relacjonujący prace dr. Reinharda Busse i 11 analityków UT w Berlinie, od lat badających różnice między krajowymi systemami ochrony zdrowia państw członkowskich Unii Europejskiej oraz dokonujących porównań z systemem USA.
Jak podkreślają analitycy – w większości krajów członkowskich UE systemy refundacyjne oparte są na modelu jednorodnych grup pacjentów (JGP), czyli chorych wymagających identycznego (dla danego schorzenia) postępowania. Wiele krajów stosuje jednak elastyczny system klasyfikacji JGP, czego przykładem są Niemcy, gdzie każdy szpital może tworzyć własne grupy.
Poszczególne kraje przygotowują JGP według własnego uznania. I tu zaczyna się problem wspomnianej wyceny świadczeń. Jak bowiem podkreśla dr Reinhard Busse, w Polsce na liście JGP jest 600 pozycji, a w Holandii aż 4,4 tys. W efekcie takiej stratyfikacji, szpitale w Polsce otrzymują tyle samo za skomplikowane operacje, jak i za łatwe. W Anglii i Austrii placówki medyczne leczące np. zawał serca otrzymują z założenia wysoką rekompensatę za zabieg, bez względu na to, czy pacjent cierpi na współistniejące choroby, czy nie. W W naszym kraju jest ona minimalna bo płatnika interesuje wyłącznie niski koszt. W Austrii i Anglii zaś wycena jest wysoka, ponieważ płatnika interesuje efektywność leczenia. Jak bowiem podkreśla współpracownik dr. Reinharda Busse, dr Wilm Quentin, celem nadrzędnym systemów w Anglii i Austrii jest jak najszybsze wyleczenie pacjenta, bo przetrzymywanie go w szpitalu jest droższe niż najdroższy zabieg.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.