Sławomir Kamiński/Agencja Wyborcza.pl
Ponownie zajmą się ustawą o jakości
Tagi: | ustawa o jakości, Sejm, Senat, lekarz, lekarze, pacjent, pacjenci, Beata Małecka-Libera, Piotr Magda, Maciej Miłkowski, Waldemar Kraska, Adam Niedzielski |
Można przypuszczać, że w Sejmie będzie gorąco. 12 kwietnia o godz. 11.30 politycy znów podejmą temat ustawy o jakości – odbędzie się posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia i posłowie rozpatrzą uchwałę Senatu, w której odrzucono rządowe przepisy. Do tej pory prace nad dokumentem wywoływały sporo emocji.
Przypominamy przebieg procesu legislacyjnego ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta z ostatnich kilkudziesięciu dni.
Projekt ustawy o jakości niezgodny z konstytucją?
16 marca członkowie senackiej Komisji Zdrowia odrzucili w całości projekt – zrobili to na wniosek przewodniczącej Beaty Małeckiej-Libery i po tym, gdy przedstawiciel Biura Legislacyjnego Senatu powiedział, że „ustawie należy postawić wiele zasadniczych zarzutów niezgodności jej przepisów z konstytucją” i poinformował o „zastrzeżeniach ogólnych natury systemowej, jak również szczegółowych – dotyczących konstytucyjności”.
– Wątpliwości nie mają charakteru wyczerpującego i odnoszą się między innymi do istoty koncepcji normatywnej systemu jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwa pacjenta. Ich całościowe wyeliminowanie – senackimi poprawkami – bez uszczerbku dla meritum kwestionowanych obszarów regulacji wymagałoby, jak się wydaje, opracowania alternatywnej koncepcji merytorycznej tego systemu oraz jej należytego skonsultowania z zainteresowanymi podmiotami i środowiskami – ocenił mecenas Piotr Magda.
Projekt ustawy o jakości odrzucony – resort zaskoczony
30 marca odbyło się posiedzenie Senatu, podczas którego ponownie zajmowano się ustawą – było także o niekonstytucyjności przepisów.
– Dokument był przedstawiany za wzorcowy, długo wyczekiwany i kompleksowy, a tymczasem opinia Biura Legislacyjnego Senatu, co do konstytucyjności, jest druzgocąca – recenzowała Beata Małecka-Libera z Koalicji Obywatelskiej, przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia, dodając, że „dlatego wnioskuje o odrzucenie ustawy w całości”.
Maciej Miłkowski stwierdził, że „te zarzuty są chybione”.
Mówiono też o pieniądzach na półkolonie, czyli o kontrowersyjnej poprawce do przepisów, dzięki której 50 mln zł z funduszu zapasowego Narodowego Funduszu Zdrowia miałoby zasilić Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej.
– Dopiero ta kwota przekonała część posłów Prawa i Sprawiedliwości do poparcia ustawy, której projekt wcześniej przepadł w Komisji Zdrowia i został zdjęty z porządku obrad Sejmu – stwierdziła przewodnicząca.
– To skandal, że zabiera się pieniądze z naszych składek, które powinny być przeznaczane na zdrowie – komentowała.
Gdy poprawka była procedowana w Sejmie, wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przyznał, że dzięki tym pieniądzom i analogicznej kwocie z Ministerstwa Sportu i Turystyki około 300 tys. dzieci skorzysta z porady rehabilitacyjnej, psychologicznej i dietetycznej w trakcie letnich półkolonii. Tłumaczono, że jest to wspólny projekt obu resortów.
Tymczasem w Senacie wiceminister Maciej Miłkowski zaznaczył, że „na część poprawek, które zostały zgłoszone przez posłów, a nie są bezpośrednio związane z jakością, Ministerstwo Zdrowia czasami nie ma wpływu”. Stwierdził też, że „Ministerstwo Zdrowia nie było wcześniej świadome poprawki”.
Karawana idzie dalej – minister odpowiedział na krytykę
31 marca w stolicy województwa pomorskiego odbyła się – zorganizowana przez Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku i Biuro Rzecznika Praw Pacjenta – konferencja, podczas której mówiono o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Wziął w niej udział szef resortu zdrowia Adam Niedzielski, który nie pominął procedowania przepisów w parlamencie.
Minister skomentował decyzję Senatu z 30 marca – wtedy przedstawiciele izby wyższej odrzucili projekt ustawy. Było między innymi o niekonstytucyjności przepisów.
– Karawana idzie dalej – powiedział Adam Niedzielski.
– Niestety, w związku ze zbliżającą się kampanią wyborczą wszystko zaczyna nabierać ciężaru politycznego. Dyskusje stają się coraz bardziej upolitycznione. W Senacie buzię wycierano sobie słowem „niekonstytucyjność”. To są jakieś absurdy. Czasami zastanawiam się, czy osoby, które formułują pewne zarzuty, w ogóle czytały ustawę – stwierdził szef resortu.
Minister mówił też, że „środowisko lekarskie bezpodstawnie powołuje się na doświadczenia innych krajów w zakresie braku odpowiedzialności karnej lekarzy za popełnione błędy”.
– Pada zarzut, że wszędzie na świecie stosuje się całkowite odstąpienie od karania lekarzy, czyli zamiast instytucji nadzwyczajnego złagodzenia środowisko proponuje zniesienie odpowiedzialności karnej. W żadnym kraju w Europie nie ma takiego rozwiązania – przekonywał minister.
Adam Niedzielski podkreślił też, że „wbrew pojawiającym się sugestiom ustawa nie pogarsza sytuacji prawnej lekarzy”.
– Ustawa wprowadzi nadzwyczajne złagodzenie kary – podkreślił.
– Uchwalenie jej da większe możliwości obrony środowisku lekarskiemu, bo wprowadzi nową możliwość, to jest obronę w przypadku błędów medycznych, której w tej chwili nie ma – tłumaczył.
Mówił też, że „w ustawie przewidziano zmianę dotychczasowych zasad akredytacji podmiotów leczniczych”.
Zgodnie z nowymi przepisami udzielał będzie jej minister zdrowia, a Narodowy Fundusz Zdrowia przejmie zadania Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. Lecznice będą musiały natomiast spełnić nowe, wyższe wymagania. To nie spodobało się części świadczeniodawców, którzy stwierdzili, że jest to sprzeczne z zasadą obiektywizmu i niezależności.
– Zarządzania jakością w filozofii tej ustawy nie można pozostawiać z boku. Ono ma być przedmiotem rozliczania działalności leczniczej, a jeżeli ma być przedmiotem rozliczenia, to kto inny, jak nie płatnik, miałby się tym zajmować? – spytał retorycznie minister, podkreślając, że „to właśnie płatnik powinien egzekwować jakość, a nie CMJ, który na podstawie opracowanych standardów wyda ocenę”.
– Pojęcie jakości jest zdecydowanie szersze niż akredytacja. W przypadku akredytacji raz na kilka lat przeprowadza się audyt i stwierdza się, czy standardy funkcjonują, czy zostały wdrożone. Mówiąc o jakości, wprowadzamy element pomiaru wskaźnikowego, czyli mamy de facto dwa aspekty podejścia do jakości. Jeden na podstawie wskaźników, które są konkretnie mierzone, a drugi to wypełnianie pewnych standardów – tłumaczył Adam Niedzielski, podkreślając, że „to fundusz będzie mierzył i nadzorował jakość w placówkach ochrony zdrowia – będzie też wobec tego pomiaru definiował standardy, jakie powinny spełniać jednostki”.
– Nie jestem natomiast przekonany co do tego, czy audyty będą przeprowadzali pracownicy płatnika. Być może będą one wykonywane na zlecenie przez audytorów dostępnych na rynku i wynajmowanych – zastanawiał się.
– Fundusz będzie identyfikował obszary, w których lecznice muszą „podgonić”, a standardy będą wskazówką, któremu obszarowi trzeba się przyjrzeć dokładnie, bo za chwilę będzie mierzony i weryfikowany. Ta filozofia przeniesienia odpowiedzialności za jakość na NFZ ma spowodować, że nie będzie ona hobbystycznym zadaniem, tylko elementem rozliczenia w systemie opieki zdrowotnej – przekonywał.
Ustawy o jakości nie da się poprawić
4 kwietnia wypowiedź ministra zdrowia stanowczo skomentowała w „Menedżerze Zdrowia” przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia Beata Małecka-Libera.
– Wypowiedź pana Niedzielskiego nie przystoi ministrowi konstytucyjnemu – mówiła ekspertka, podkreślając, że „senatorowie za każdym razem wnikliwie zajmują się ustawami, które trafiają do Senatu – zarówno pod względem prawnym, jak i merytorycznym”. – Tak było też w przypadku ustawy o jakości – dodała.
– Minister zdrowia zarzuca nam, że „wycieraliśmy sobie buzię” uwagami o niekonstytucyjności. Otóż jest to nieprawda. Co więcej, krytykując zarzut o niekonstytucyjności, podważa opinię prawników z Biura Legislacyjnego Senatu, którzy w 22-stronicowym dokumencie [link do strony, na której znajduje się opinia prawnicza na końcu tekstu – red.] stwierdzili między innymi, że „ustawie należy postawić wiele zasadniczych zarzutów niezgodności jej przepisów z konstytucją”, pisali też o „zastrzeżeniach ogólnych natury systemowej, jak również szczegółowych – dotyczących konstytucyjności”, było też o tym, że „wątpliwości nie mają charakteru wyczerpującego i odnoszą się między innymi do istoty koncepcji normatywnej systemu jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwa pacjenta”. Prawnicy stwierdzili też, że „całościowe wyeliminowanie uchybień – senackimi poprawkami – bez uszczerbku dla meritum kwestionowanych obszarów regulacji wymagałoby, jak się wydaje, opracowania alternatywnej koncepcji merytorycznej tego systemu oraz jej należytego skonsultowania z zainteresowanymi podmiotami i środowiskami” – wyjaśniła.
– W związku z tym ustawa w proponowanej przez rządzących formie nie nadaje się do poprawek – mimo że początkowo chcieliśmy to zrobić, ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się odrzucić w całości rządowe przepisy. Niepokojące i szokujące jest to, że minister nie bierze pod uwagę opinii parlamentarnych prawników i podważa je – wyjaśniła Beata Małecka-Libera w „Menedżerze Zdrowia”.
– Skandaliczne są też słowa ministra o karawanie. Odpowiem więc w nawiązaniu do tego porównania – oczywiście, karawana może iść dalej. Podpowiadam jednak, że warto zwrócić uwagę na szczekające psy, które ostrzegają przed niebezpieczeństwem. A twierdzę, że jeśli ustawa o jakości w proponowanej przez rząd wersji zaczęłaby obowiązywać, stanowiłaby zagrożenie zarówno dla pacjentów, jak i dla lekarzy – mówiła.
– Na ustawę o jakości czekaliśmy od wielu lat – ale nie taką, jaką zaproponowano – stwierdziła Beata Małecka-Libera, dodając, że „ta ma niewiele wspólnego z celem, jaki powinien temu dokumentowi przyświecać, a wręcz go wypacza”.
Co miała na myśli?
– Ustawą chce się wprowadzić obowiązkową autoryzację podmiotów leczniczych, udzielających świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Autoryzację – potwierdzenie spełnienia warunków dotyczących miejsca udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, personelu medycznego, wyposażenia w sprzęt i aparaturę medyczną – miałby wydawać na pięć lat prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Oznacza to likwidację zadań Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia w zakresie akredytacji i centralizację w ochronie zdrowia, a także to, że za jakość nie odpowiadałby oddzielny niezależny organ, tylko płatnik. Nie jest to porządkowanie systemu, lecz likwidacja niezależnego audytu – mówiła w „Menedżerze Zdrowia” Małecka-Libera.
– Zgodnie z nowymi przepisami to urzędnicy z Narodowego Funduszu Zdrowia mają egzekwować jakość. Panie ministrze, jakość się stymuluje i buduje, a nie egzekwuje. Pan minister nie jest lekarzem i ma prawo nie rozumieć, jak skomplikowanym procesem w ochronie zdrowia jest jakość i jej utrzymanie – właśnie dlatego ocena jakości wymaga podejścia eksperckiego, a nie urzędniczego. To błąd w założeniach – oceniła.
Co poza tym?
– Kontrowersje dotyczą między innymi art. 62 ustawy, dającego możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary przez sąd, pod warunkiem że sprawca sam zgłosi zdarzenie niepożądane. Przedstawiciele resortu uważają, że złagodzenie odpowiedzialności karnej za nieumyślne uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia lub narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia to coś, z czego ucieszą się lekarze. Mylą się. Ten przepis zaprojektowano tak, jakby lekarze byli przestępcami, którzy przyznając się do błędu i przepraszając, będą mogli liczyć na złagodzenie kary. W przypadku leczenia to błędne myślenie. Bywają zdarzenia niepożądane niezależnie od okoliczności i nie jest to zawinione przez lekarza – wyjaśniła Beata Małecka-Libera, dodając, że „przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia nie spojrzeli na realia pracy lekarskiej – na to, że jest to zajęcie wysokiego ryzyka zdarzeń niepożądanych”.
– W proponowanych przez rządzących przepisach medyków traktuje się jak przestępców, a nie partnerów. Nie poprawi to sytuacji ani lekarzy, ani personelu medycznego – podkreśliła Małecka-Libera, zwracając uwagę, że „nowoczesne podejście do bezpieczeństwa pacjentów to odejście od dyskusji o błędach i karach, a skupienie się na eliminacji zdarzeń niepożądanych – takich, których można unikać i które już nigdy nie powinny się wydarzyć”.
– Pan minister uparcie mówi o karach. To nie pomoże poprawić systemu – zdarzenia muszą być zgłaszane, a personel, aby to robił, musi czuć się bezpiecznie. Nadzwyczajne złagodzenie kar nie spowoduje, że personel będzie chciał zgłaszać zdarzenia – oceniła senatorka, podkreślając, że „ustawa o jakości powinna być dokumentem o nowoczesnym zapobieganiu zdarzeniom niepożądanym, a nie o karaniu i obronie personelu medycznego”. – To kolejny fundamentalny błąd tej ustawy – podkreśliła.
Co dalej z ustawą?
12 kwietnia o godz. 11.30 politycy ponownie zajmą się ustawą o jakości – odbędzie się posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia i posłowie rozpatrzą uchwałę Senatu, w której odrzucono rządowe przepisy.
W „Menedżerze Zdrowia” opiszemy to, co wydarzy się w Sejmie.
Opinia prawników z Biura Legislacyjnego Senatu dostępna na stronie: www.senat.gov.pl/ustawa1492.
Projekt ustawy o jakości niezgodny z konstytucją?
16 marca członkowie senackiej Komisji Zdrowia odrzucili w całości projekt – zrobili to na wniosek przewodniczącej Beaty Małeckiej-Libery i po tym, gdy przedstawiciel Biura Legislacyjnego Senatu powiedział, że „ustawie należy postawić wiele zasadniczych zarzutów niezgodności jej przepisów z konstytucją” i poinformował o „zastrzeżeniach ogólnych natury systemowej, jak również szczegółowych – dotyczących konstytucyjności”.
– Wątpliwości nie mają charakteru wyczerpującego i odnoszą się między innymi do istoty koncepcji normatywnej systemu jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwa pacjenta. Ich całościowe wyeliminowanie – senackimi poprawkami – bez uszczerbku dla meritum kwestionowanych obszarów regulacji wymagałoby, jak się wydaje, opracowania alternatywnej koncepcji merytorycznej tego systemu oraz jej należytego skonsultowania z zainteresowanymi podmiotami i środowiskami – ocenił mecenas Piotr Magda.
Projekt ustawy o jakości odrzucony – resort zaskoczony
30 marca odbyło się posiedzenie Senatu, podczas którego ponownie zajmowano się ustawą – było także o niekonstytucyjności przepisów.
– Dokument był przedstawiany za wzorcowy, długo wyczekiwany i kompleksowy, a tymczasem opinia Biura Legislacyjnego Senatu, co do konstytucyjności, jest druzgocąca – recenzowała Beata Małecka-Libera z Koalicji Obywatelskiej, przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia, dodając, że „dlatego wnioskuje o odrzucenie ustawy w całości”.
Maciej Miłkowski stwierdził, że „te zarzuty są chybione”.
Mówiono też o pieniądzach na półkolonie, czyli o kontrowersyjnej poprawce do przepisów, dzięki której 50 mln zł z funduszu zapasowego Narodowego Funduszu Zdrowia miałoby zasilić Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej.
– Dopiero ta kwota przekonała część posłów Prawa i Sprawiedliwości do poparcia ustawy, której projekt wcześniej przepadł w Komisji Zdrowia i został zdjęty z porządku obrad Sejmu – stwierdziła przewodnicząca.
– To skandal, że zabiera się pieniądze z naszych składek, które powinny być przeznaczane na zdrowie – komentowała.
Gdy poprawka była procedowana w Sejmie, wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przyznał, że dzięki tym pieniądzom i analogicznej kwocie z Ministerstwa Sportu i Turystyki około 300 tys. dzieci skorzysta z porady rehabilitacyjnej, psychologicznej i dietetycznej w trakcie letnich półkolonii. Tłumaczono, że jest to wspólny projekt obu resortów.
Tymczasem w Senacie wiceminister Maciej Miłkowski zaznaczył, że „na część poprawek, które zostały zgłoszone przez posłów, a nie są bezpośrednio związane z jakością, Ministerstwo Zdrowia czasami nie ma wpływu”. Stwierdził też, że „Ministerstwo Zdrowia nie było wcześniej świadome poprawki”.
Karawana idzie dalej – minister odpowiedział na krytykę
31 marca w stolicy województwa pomorskiego odbyła się – zorganizowana przez Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku i Biuro Rzecznika Praw Pacjenta – konferencja, podczas której mówiono o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Wziął w niej udział szef resortu zdrowia Adam Niedzielski, który nie pominął procedowania przepisów w parlamencie.
Minister skomentował decyzję Senatu z 30 marca – wtedy przedstawiciele izby wyższej odrzucili projekt ustawy. Było między innymi o niekonstytucyjności przepisów.
– Karawana idzie dalej – powiedział Adam Niedzielski.
– Niestety, w związku ze zbliżającą się kampanią wyborczą wszystko zaczyna nabierać ciężaru politycznego. Dyskusje stają się coraz bardziej upolitycznione. W Senacie buzię wycierano sobie słowem „niekonstytucyjność”. To są jakieś absurdy. Czasami zastanawiam się, czy osoby, które formułują pewne zarzuty, w ogóle czytały ustawę – stwierdził szef resortu.
Minister mówił też, że „środowisko lekarskie bezpodstawnie powołuje się na doświadczenia innych krajów w zakresie braku odpowiedzialności karnej lekarzy za popełnione błędy”.
– Pada zarzut, że wszędzie na świecie stosuje się całkowite odstąpienie od karania lekarzy, czyli zamiast instytucji nadzwyczajnego złagodzenia środowisko proponuje zniesienie odpowiedzialności karnej. W żadnym kraju w Europie nie ma takiego rozwiązania – przekonywał minister.
Adam Niedzielski podkreślił też, że „wbrew pojawiającym się sugestiom ustawa nie pogarsza sytuacji prawnej lekarzy”.
– Ustawa wprowadzi nadzwyczajne złagodzenie kary – podkreślił.
– Uchwalenie jej da większe możliwości obrony środowisku lekarskiemu, bo wprowadzi nową możliwość, to jest obronę w przypadku błędów medycznych, której w tej chwili nie ma – tłumaczył.
Mówił też, że „w ustawie przewidziano zmianę dotychczasowych zasad akredytacji podmiotów leczniczych”.
Zgodnie z nowymi przepisami udzielał będzie jej minister zdrowia, a Narodowy Fundusz Zdrowia przejmie zadania Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. Lecznice będą musiały natomiast spełnić nowe, wyższe wymagania. To nie spodobało się części świadczeniodawców, którzy stwierdzili, że jest to sprzeczne z zasadą obiektywizmu i niezależności.
– Zarządzania jakością w filozofii tej ustawy nie można pozostawiać z boku. Ono ma być przedmiotem rozliczania działalności leczniczej, a jeżeli ma być przedmiotem rozliczenia, to kto inny, jak nie płatnik, miałby się tym zajmować? – spytał retorycznie minister, podkreślając, że „to właśnie płatnik powinien egzekwować jakość, a nie CMJ, który na podstawie opracowanych standardów wyda ocenę”.
– Pojęcie jakości jest zdecydowanie szersze niż akredytacja. W przypadku akredytacji raz na kilka lat przeprowadza się audyt i stwierdza się, czy standardy funkcjonują, czy zostały wdrożone. Mówiąc o jakości, wprowadzamy element pomiaru wskaźnikowego, czyli mamy de facto dwa aspekty podejścia do jakości. Jeden na podstawie wskaźników, które są konkretnie mierzone, a drugi to wypełnianie pewnych standardów – tłumaczył Adam Niedzielski, podkreślając, że „to fundusz będzie mierzył i nadzorował jakość w placówkach ochrony zdrowia – będzie też wobec tego pomiaru definiował standardy, jakie powinny spełniać jednostki”.
– Nie jestem natomiast przekonany co do tego, czy audyty będą przeprowadzali pracownicy płatnika. Być może będą one wykonywane na zlecenie przez audytorów dostępnych na rynku i wynajmowanych – zastanawiał się.
– Fundusz będzie identyfikował obszary, w których lecznice muszą „podgonić”, a standardy będą wskazówką, któremu obszarowi trzeba się przyjrzeć dokładnie, bo za chwilę będzie mierzony i weryfikowany. Ta filozofia przeniesienia odpowiedzialności za jakość na NFZ ma spowodować, że nie będzie ona hobbystycznym zadaniem, tylko elementem rozliczenia w systemie opieki zdrowotnej – przekonywał.
Ustawy o jakości nie da się poprawić
4 kwietnia wypowiedź ministra zdrowia stanowczo skomentowała w „Menedżerze Zdrowia” przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia Beata Małecka-Libera.
– Wypowiedź pana Niedzielskiego nie przystoi ministrowi konstytucyjnemu – mówiła ekspertka, podkreślając, że „senatorowie za każdym razem wnikliwie zajmują się ustawami, które trafiają do Senatu – zarówno pod względem prawnym, jak i merytorycznym”. – Tak było też w przypadku ustawy o jakości – dodała.
– Minister zdrowia zarzuca nam, że „wycieraliśmy sobie buzię” uwagami o niekonstytucyjności. Otóż jest to nieprawda. Co więcej, krytykując zarzut o niekonstytucyjności, podważa opinię prawników z Biura Legislacyjnego Senatu, którzy w 22-stronicowym dokumencie [link do strony, na której znajduje się opinia prawnicza na końcu tekstu – red.] stwierdzili między innymi, że „ustawie należy postawić wiele zasadniczych zarzutów niezgodności jej przepisów z konstytucją”, pisali też o „zastrzeżeniach ogólnych natury systemowej, jak również szczegółowych – dotyczących konstytucyjności”, było też o tym, że „wątpliwości nie mają charakteru wyczerpującego i odnoszą się między innymi do istoty koncepcji normatywnej systemu jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwa pacjenta”. Prawnicy stwierdzili też, że „całościowe wyeliminowanie uchybień – senackimi poprawkami – bez uszczerbku dla meritum kwestionowanych obszarów regulacji wymagałoby, jak się wydaje, opracowania alternatywnej koncepcji merytorycznej tego systemu oraz jej należytego skonsultowania z zainteresowanymi podmiotami i środowiskami” – wyjaśniła.
– W związku z tym ustawa w proponowanej przez rządzących formie nie nadaje się do poprawek – mimo że początkowo chcieliśmy to zrobić, ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się odrzucić w całości rządowe przepisy. Niepokojące i szokujące jest to, że minister nie bierze pod uwagę opinii parlamentarnych prawników i podważa je – wyjaśniła Beata Małecka-Libera w „Menedżerze Zdrowia”.
– Skandaliczne są też słowa ministra o karawanie. Odpowiem więc w nawiązaniu do tego porównania – oczywiście, karawana może iść dalej. Podpowiadam jednak, że warto zwrócić uwagę na szczekające psy, które ostrzegają przed niebezpieczeństwem. A twierdzę, że jeśli ustawa o jakości w proponowanej przez rząd wersji zaczęłaby obowiązywać, stanowiłaby zagrożenie zarówno dla pacjentów, jak i dla lekarzy – mówiła.
– Na ustawę o jakości czekaliśmy od wielu lat – ale nie taką, jaką zaproponowano – stwierdziła Beata Małecka-Libera, dodając, że „ta ma niewiele wspólnego z celem, jaki powinien temu dokumentowi przyświecać, a wręcz go wypacza”.
Co miała na myśli?
– Ustawą chce się wprowadzić obowiązkową autoryzację podmiotów leczniczych, udzielających świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Autoryzację – potwierdzenie spełnienia warunków dotyczących miejsca udzielania świadczeń opieki zdrowotnej, personelu medycznego, wyposażenia w sprzęt i aparaturę medyczną – miałby wydawać na pięć lat prezes Narodowego Funduszu Zdrowia. Oznacza to likwidację zadań Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia w zakresie akredytacji i centralizację w ochronie zdrowia, a także to, że za jakość nie odpowiadałby oddzielny niezależny organ, tylko płatnik. Nie jest to porządkowanie systemu, lecz likwidacja niezależnego audytu – mówiła w „Menedżerze Zdrowia” Małecka-Libera.
– Zgodnie z nowymi przepisami to urzędnicy z Narodowego Funduszu Zdrowia mają egzekwować jakość. Panie ministrze, jakość się stymuluje i buduje, a nie egzekwuje. Pan minister nie jest lekarzem i ma prawo nie rozumieć, jak skomplikowanym procesem w ochronie zdrowia jest jakość i jej utrzymanie – właśnie dlatego ocena jakości wymaga podejścia eksperckiego, a nie urzędniczego. To błąd w założeniach – oceniła.
Co poza tym?
– Kontrowersje dotyczą między innymi art. 62 ustawy, dającego możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary przez sąd, pod warunkiem że sprawca sam zgłosi zdarzenie niepożądane. Przedstawiciele resortu uważają, że złagodzenie odpowiedzialności karnej za nieumyślne uszkodzenie ciała, rozstrój zdrowia lub narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia to coś, z czego ucieszą się lekarze. Mylą się. Ten przepis zaprojektowano tak, jakby lekarze byli przestępcami, którzy przyznając się do błędu i przepraszając, będą mogli liczyć na złagodzenie kary. W przypadku leczenia to błędne myślenie. Bywają zdarzenia niepożądane niezależnie od okoliczności i nie jest to zawinione przez lekarza – wyjaśniła Beata Małecka-Libera, dodając, że „przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia nie spojrzeli na realia pracy lekarskiej – na to, że jest to zajęcie wysokiego ryzyka zdarzeń niepożądanych”.
– W proponowanych przez rządzących przepisach medyków traktuje się jak przestępców, a nie partnerów. Nie poprawi to sytuacji ani lekarzy, ani personelu medycznego – podkreśliła Małecka-Libera, zwracając uwagę, że „nowoczesne podejście do bezpieczeństwa pacjentów to odejście od dyskusji o błędach i karach, a skupienie się na eliminacji zdarzeń niepożądanych – takich, których można unikać i które już nigdy nie powinny się wydarzyć”.
– Pan minister uparcie mówi o karach. To nie pomoże poprawić systemu – zdarzenia muszą być zgłaszane, a personel, aby to robił, musi czuć się bezpiecznie. Nadzwyczajne złagodzenie kar nie spowoduje, że personel będzie chciał zgłaszać zdarzenia – oceniła senatorka, podkreślając, że „ustawa o jakości powinna być dokumentem o nowoczesnym zapobieganiu zdarzeniom niepożądanym, a nie o karaniu i obronie personelu medycznego”. – To kolejny fundamentalny błąd tej ustawy – podkreśliła.
Co dalej z ustawą?
12 kwietnia o godz. 11.30 politycy ponownie zajmą się ustawą o jakości – odbędzie się posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia i posłowie rozpatrzą uchwałę Senatu, w której odrzucono rządowe przepisy.
W „Menedżerze Zdrowia” opiszemy to, co wydarzy się w Sejmie.
Opinia prawników z Biura Legislacyjnego Senatu dostępna na stronie: www.senat.gov.pl/ustawa1492.