Prof. Pieńkowski o tekście prof. Jędrzejczaka na temat polskiej onkologii
Autor: Marta Koblańska
Data: 23.04.2019
Źródło: Tadeusz Pieńkowski
Tagi: | Tadeusz Pieńkowski, onkologia |
- Zgadza się, system jest niespójny, co sprawia, że polska onkologia nie może realizować swoich zadań - przyznaje prof. Tadeusz Pieńkowski, odnosząc się do tekstu pod tytułem "Profesora Wiesława Jędrzejczaka plan naprawczy dla polskiej onkologii".
Komentarz prof. Tadeusza Pieńkowskiego:
- Znakomity tekst profesora Jędrzejczaka dowodzi, jaką wielką wagę ma doświadczenie połączone z wybitnym intelektem. Ten zarys projektu chwyta wszystkie słabe strony obecnego stanu opieki onkologicznej.
To, co dziś w onkologii mamy, to ogromne zadania i chaotyczne, niespójne działania, które z pewnością nie mają powiązania z systemem. Tego dowodzi na przykład sposób wprowadzania karty DILO. Dla wielu pacjentów jest to rozwiązanie pozornie korzystne. Dlaczego pozornie? Bo zajmuje zbyt dużo czasu lekarzowi, a to znaczy, że ten czas chorym – per saldo odbiera. I to dotyczy większości rozwiązań biurokratyzujących onkologię. Tymczasem czas lekarza i czas pacjenta powinny być traktowane z wielkim szacunkiem i ostrożnością. Tak nie jest.
Pozorność prowadzonych zmian wynika najbardziej z braku logiki i mylenia pojęć. Wszystko, co związane z ekonomią, czyli działaniem prowadzącym do optymalizacji podziału środków, sprowadza się u nas do działalności nadzorczo–księgowej. Rozlicza się wydatki, ale nie odnosi się ich do rzeczywistych efektów pracy. Najdalej wysuniętym przyczółkiem uwagi NFZ jest sprawdzanie komplementarności jednych przepisów względem innych.
Trudnych pytań o ich wpływ na życie konkretnego pacjenta nie bierze się pod uwagę. To, co prof. Jędrzejczak definiuje jako problem onkologii - czyli 160 tysięcy nowych zachorowań rocznie, 100 tysięcy zgonów rocznie i ponad pół miliona ludzi żyjących w naszym kraju z chorobą nowotworową oraz fakt, że ta liczba będzie wzrastać - zasadniczo przedmiotem zainteresowania nadzorczej księgowości nie jest.
Pacjenci onkologiczni to przede wszystkim osoby po pięćdziesiątym roku życia. W związku z tym na ogół poza nowotworem cierpią często na inne schorzenia. Nasza onkologia, jak słusznie zauważa profesor, nie jest na to przygotowana. Czy dlatego, że sama jest taka chaotyczna? To by było zbyt proste. Cały system opieki zdrowotnej nad Polakami jest chaotyczny. Dlatego mamy problem SOR-ów. Jeśli ratowniczy oddział ratunkowy przejmuje funkcje podstawowej opieki zdrowotnej, bo ta jest niedofinansowana i przez to niewydolna, to oddział taki przestaje być ratunkowy.
Czy jest jakiś promyk nadziei? Ano jest.
Tym promykiem jest intelektualna sprawność polskich lekarzy. Ich czas pilniej należy liczyć niż cokolwiek innego. Po pierwsze, nie utrudniać im pracy przy użyciu rozdętych procedur biurokratycznych. Po drugie, należy im ułatwiać kreatywne kształcenie i za osiągnięcia w tej dziedzinie ich nagradzać.
Znam klinikę pana profesora i wiem, jak sprawnie i wielotorowo musi jej szef pracować, by chorzy byli leczeni na przyzwoitym poziomie. Podziwiam go. Mając dużo mniejsze osiągnięcia, lecz podobne doświadczenia, tęsknię za spójnym systemem, za logicznym rozliczaniem, za traktowaniem czasu lekarzy jako czegoś cennego i policzalnego.
Od wielu już lat propaguję w Polsce tworzenie specjalistycznych ośrodków leczenia raka piersi. Ten anglosaski wynalazek sprawdza się znakomicie na całym świecie. Musi być oparty na koordynacji i certyfikacji. Obie te czynności muszą następować stale. Polscy onkolodzy rozumieją to, z wielkim poświęceniem tworzą kolejne ośrodki i przechodząc z powodzeniem przez proces akredytacji Światowego Towarzystwa Senologicznego. Jednego do tej pory nie udało się uzyskać: oficjalnego prawnego uznania, że takie placówki powinny być odrębnie finansowane.
Onkologia jest specyficzną dziedziną medycyny. Coraz głębiej postrzegamy możliwości związane z takim podejściem. Badania i terapie ukierunkowane molekularne są dla nas oczywistym poziomem diagnozowania i leczenia. Uczymy się, stosujemy naszą wiedzę i rezultaty są coraz lepsze. Natomiast to, w jaki sposób jesteśmy włączeni w całość społecznego porządku, nie satysfakcjonuje.
Komentarz prof. Pieńkowskiego to jeden z materiałów dotyczących onkologii z "Menedżera Zdrowia" 1-2/2019. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: "Profesora Wiesława Jędrzejczaka plan naprawczy dla polskiej onkologii" i "Gadomski ocenia polską onkologię".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
- Znakomity tekst profesora Jędrzejczaka dowodzi, jaką wielką wagę ma doświadczenie połączone z wybitnym intelektem. Ten zarys projektu chwyta wszystkie słabe strony obecnego stanu opieki onkologicznej.
To, co dziś w onkologii mamy, to ogromne zadania i chaotyczne, niespójne działania, które z pewnością nie mają powiązania z systemem. Tego dowodzi na przykład sposób wprowadzania karty DILO. Dla wielu pacjentów jest to rozwiązanie pozornie korzystne. Dlaczego pozornie? Bo zajmuje zbyt dużo czasu lekarzowi, a to znaczy, że ten czas chorym – per saldo odbiera. I to dotyczy większości rozwiązań biurokratyzujących onkologię. Tymczasem czas lekarza i czas pacjenta powinny być traktowane z wielkim szacunkiem i ostrożnością. Tak nie jest.
Pozorność prowadzonych zmian wynika najbardziej z braku logiki i mylenia pojęć. Wszystko, co związane z ekonomią, czyli działaniem prowadzącym do optymalizacji podziału środków, sprowadza się u nas do działalności nadzorczo–księgowej. Rozlicza się wydatki, ale nie odnosi się ich do rzeczywistych efektów pracy. Najdalej wysuniętym przyczółkiem uwagi NFZ jest sprawdzanie komplementarności jednych przepisów względem innych.
Trudnych pytań o ich wpływ na życie konkretnego pacjenta nie bierze się pod uwagę. To, co prof. Jędrzejczak definiuje jako problem onkologii - czyli 160 tysięcy nowych zachorowań rocznie, 100 tysięcy zgonów rocznie i ponad pół miliona ludzi żyjących w naszym kraju z chorobą nowotworową oraz fakt, że ta liczba będzie wzrastać - zasadniczo przedmiotem zainteresowania nadzorczej księgowości nie jest.
Pacjenci onkologiczni to przede wszystkim osoby po pięćdziesiątym roku życia. W związku z tym na ogół poza nowotworem cierpią często na inne schorzenia. Nasza onkologia, jak słusznie zauważa profesor, nie jest na to przygotowana. Czy dlatego, że sama jest taka chaotyczna? To by było zbyt proste. Cały system opieki zdrowotnej nad Polakami jest chaotyczny. Dlatego mamy problem SOR-ów. Jeśli ratowniczy oddział ratunkowy przejmuje funkcje podstawowej opieki zdrowotnej, bo ta jest niedofinansowana i przez to niewydolna, to oddział taki przestaje być ratunkowy.
Czy jest jakiś promyk nadziei? Ano jest.
Tym promykiem jest intelektualna sprawność polskich lekarzy. Ich czas pilniej należy liczyć niż cokolwiek innego. Po pierwsze, nie utrudniać im pracy przy użyciu rozdętych procedur biurokratycznych. Po drugie, należy im ułatwiać kreatywne kształcenie i za osiągnięcia w tej dziedzinie ich nagradzać.
Znam klinikę pana profesora i wiem, jak sprawnie i wielotorowo musi jej szef pracować, by chorzy byli leczeni na przyzwoitym poziomie. Podziwiam go. Mając dużo mniejsze osiągnięcia, lecz podobne doświadczenia, tęsknię za spójnym systemem, za logicznym rozliczaniem, za traktowaniem czasu lekarzy jako czegoś cennego i policzalnego.
Od wielu już lat propaguję w Polsce tworzenie specjalistycznych ośrodków leczenia raka piersi. Ten anglosaski wynalazek sprawdza się znakomicie na całym świecie. Musi być oparty na koordynacji i certyfikacji. Obie te czynności muszą następować stale. Polscy onkolodzy rozumieją to, z wielkim poświęceniem tworzą kolejne ośrodki i przechodząc z powodzeniem przez proces akredytacji Światowego Towarzystwa Senologicznego. Jednego do tej pory nie udało się uzyskać: oficjalnego prawnego uznania, że takie placówki powinny być odrębnie finansowane.
Onkologia jest specyficzną dziedziną medycyny. Coraz głębiej postrzegamy możliwości związane z takim podejściem. Badania i terapie ukierunkowane molekularne są dla nas oczywistym poziomem diagnozowania i leczenia. Uczymy się, stosujemy naszą wiedzę i rezultaty są coraz lepsze. Natomiast to, w jaki sposób jesteśmy włączeni w całość społecznego porządku, nie satysfakcjonuje.
Komentarz prof. Pieńkowskiego to jeden z materiałów dotyczących onkologii z "Menedżera Zdrowia" 1-2/2019. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: "Profesora Wiesława Jędrzejczaka plan naprawczy dla polskiej onkologii" i "Gadomski ocenia polską onkologię".
Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.