123RF
Shock team szansą dla pacjentów we wstrząsie kardiogennym
Redaktor: Jacek Janik
Data: 26.02.2024
Źródło: PAP/Roman Skiba
Tagi: | niewydolność serca, wstrząs kardiogenny, kardiologia, kardiochururgia, Wrocław, Wiktor Kuliczkowski |
Ratowanie osób we wstrząsie kardiogennym to zadanie kardiologicznego shock teamu z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu – praca w tym zespole przypomina wyciąganie Łazarza z grobu.
Pierwszy taki zespół w Polsce
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu działa pierwszy w Polsce tzw. shock team, czyli zespół lekarzy różnych specjalizacji, którzy w sytuacjach nagłych zajmują się pacjentami we wstrząsie kardiogennym.
– Po ponad roku pracy we wrocławskim szpitalu efekty są imponujące, ponieważ uratowano wielu pacjentów – mówi konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii i kierownik Pracowni Hemodynamiki Kliniki Kardiologii USK prof. Wiktor Kuliczkowski w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
– Średnio połowa pacjentów we wstrząsie kardiogennym w Polsce umiera, gdy do niego dochodzi po zawale. Po samym zawale bez wstrząsu ratuje się 95 proc. pacjentów. Nam w roku 2023 udało się uratować z pomocą działania shock teamu 80 proc. naszych pacjentów we wstrząsie, czyli o 30 proc. więcej – wylicza lekarz, wyjaśniając, że „po zawale, gdy pacjent dostaje wstrząsu kardiogennego sytuacja jest trudna i wymaga natychmiastowej, wszechstronnej reakcji specjalistów z wielu różnych dziedzin medycyny”.
– Zaczyna się zawał, spada ciśnienie krwi, niedokrwiony jest cały organizm: nerki, wątroba, mózg przede wszystkim. I organizm „rozłazi się, rozpada”. Pierwsza myśl to naprawić serce, od tego się zaczyna, ale następnie trzeba naprawiać nerki, wątrobę. Nie wiadomo, jaki jest stan neurologiczny pacjenta. Wymaga to pracy wielu specjalistów jednocześnie, żeby człowieka wyciągnąć z takiego głębokiego wstrząsu – wyjaśnia prof. Kuliczkowski, podkreślając, że „w takich przypadkach uruchomiany jest shock team, w którym pracują kardiolodzy, kardiochirurdzy, anestezjolodzy i inni specjaliści”.
Kontakt na WhatsAppie, natychmiastowa reakcja
– Nasz zespół kontaktuje się ze sobą na WhatsAppie. Jeśli jest informacja, że na szpitalnym oddziale ratunkowym znajduje się pacjent we wstrząsie albo że z innego szpitala wiozą osobę we wstrząsie, to się spotykamy na SOR, oglądamy go i decydujemy, jakie będzie postępowanie. Dzięki temu, że mamy skoordynowaną pomoc od samego początku i wszyscy widzą tego pacjenta na oczy, to ci pacjenci mają lepszą przeżywalność – zaznacza lekarz.
Dzięki rozpoczętemu w 2021 r. programowi transplantacji serca w USK również można szybciej i skuteczniej pomóc pacjentowi we wstrząsie kardiogennym, bo gdy okazuje się, że jego serce jest całkowicie zniszczone, to do przeszczepienia może dojść szybciej i od razu na miejscu.
– Jesteśmy pierwszym takim shock teamem w Polsce i nawet szkolimy naszych kolegów z innych ośrodków – tych, którzy chcą, by u nich takie zespoły powstały. To jest kwestia dogadania się pomiędzy kardiologami, kardiochirurgami i anestezjologami, żeby współpracować. Wartością dodaną jest też to, że w zespole lepiej się poznajemy, zaczynamy robić nowe rzeczy – informuje prof. Kuliczkowski.
Tylko 5–10 proc. zawałów kończy się wstrząsem kardiogennym, ale ta grupa pacjentów szanse na przeżycie ma znacznie mniejsze, dlatego ważna jest walka o ich uratowanie.
– To są najbardziej wymagający pacjenci, bo to jest trochę tak, jak wyciąganie Łazarza z grobu – podkreśla ekspert.
Shock team działa w strukturach uczelni i szpitala klinicznego w Instytucie Chorób Serca.
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu działa pierwszy w Polsce tzw. shock team, czyli zespół lekarzy różnych specjalizacji, którzy w sytuacjach nagłych zajmują się pacjentami we wstrząsie kardiogennym.
– Po ponad roku pracy we wrocławskim szpitalu efekty są imponujące, ponieważ uratowano wielu pacjentów – mówi konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii i kierownik Pracowni Hemodynamiki Kliniki Kardiologii USK prof. Wiktor Kuliczkowski w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
– Średnio połowa pacjentów we wstrząsie kardiogennym w Polsce umiera, gdy do niego dochodzi po zawale. Po samym zawale bez wstrząsu ratuje się 95 proc. pacjentów. Nam w roku 2023 udało się uratować z pomocą działania shock teamu 80 proc. naszych pacjentów we wstrząsie, czyli o 30 proc. więcej – wylicza lekarz, wyjaśniając, że „po zawale, gdy pacjent dostaje wstrząsu kardiogennego sytuacja jest trudna i wymaga natychmiastowej, wszechstronnej reakcji specjalistów z wielu różnych dziedzin medycyny”.
– Zaczyna się zawał, spada ciśnienie krwi, niedokrwiony jest cały organizm: nerki, wątroba, mózg przede wszystkim. I organizm „rozłazi się, rozpada”. Pierwsza myśl to naprawić serce, od tego się zaczyna, ale następnie trzeba naprawiać nerki, wątrobę. Nie wiadomo, jaki jest stan neurologiczny pacjenta. Wymaga to pracy wielu specjalistów jednocześnie, żeby człowieka wyciągnąć z takiego głębokiego wstrząsu – wyjaśnia prof. Kuliczkowski, podkreślając, że „w takich przypadkach uruchomiany jest shock team, w którym pracują kardiolodzy, kardiochirurdzy, anestezjolodzy i inni specjaliści”.
Kontakt na WhatsAppie, natychmiastowa reakcja
– Nasz zespół kontaktuje się ze sobą na WhatsAppie. Jeśli jest informacja, że na szpitalnym oddziale ratunkowym znajduje się pacjent we wstrząsie albo że z innego szpitala wiozą osobę we wstrząsie, to się spotykamy na SOR, oglądamy go i decydujemy, jakie będzie postępowanie. Dzięki temu, że mamy skoordynowaną pomoc od samego początku i wszyscy widzą tego pacjenta na oczy, to ci pacjenci mają lepszą przeżywalność – zaznacza lekarz.
Dzięki rozpoczętemu w 2021 r. programowi transplantacji serca w USK również można szybciej i skuteczniej pomóc pacjentowi we wstrząsie kardiogennym, bo gdy okazuje się, że jego serce jest całkowicie zniszczone, to do przeszczepienia może dojść szybciej i od razu na miejscu.
– Jesteśmy pierwszym takim shock teamem w Polsce i nawet szkolimy naszych kolegów z innych ośrodków – tych, którzy chcą, by u nich takie zespoły powstały. To jest kwestia dogadania się pomiędzy kardiologami, kardiochirurgami i anestezjologami, żeby współpracować. Wartością dodaną jest też to, że w zespole lepiej się poznajemy, zaczynamy robić nowe rzeczy – informuje prof. Kuliczkowski.
Tylko 5–10 proc. zawałów kończy się wstrząsem kardiogennym, ale ta grupa pacjentów szanse na przeżycie ma znacznie mniejsze, dlatego ważna jest walka o ich uratowanie.
– To są najbardziej wymagający pacjenci, bo to jest trochę tak, jak wyciąganie Łazarza z grobu – podkreśla ekspert.
Shock team działa w strukturach uczelni i szpitala klinicznego w Instytucie Chorób Serca.