Stefan Piechocki: - Ministerstwo bierne przypatruje się upadkowi polskiego aptekarstwa
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 24.08.2015
Źródło: KL
Tagi: | Stefan Piechocki, farmacja, farmaceuci, wywóz leków, brak leków |
Farmaceuta z Wielkopolski, który pełni funkcję konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie farmacji, wysłał list do Ministerstwa Zdrowia. W piśmie otwarcie krytykuje działania resortu i międzynarodową firmę farmaceutyczna.
- W związku z obowiązującą od 12 lipca nowelizacją ustawy o prawie farmaceutycznym, chciałbym podzielić się niepokojącymi - zarówno mnie jak i środowiska wielkopolskich aptekarzy - obserwacjami dotyczącymi wyżej wymienionymi zmian prawnych – pisze Stefan Piechocki, w piśmie do Ministerstwa Zdrowia.
Jak przyznaje konsultant wojewódzki, cel zmiany ustawy był szczytny (miała ona ograniczyć wywóz deficytowych leków z kraju), ale po miesięcznym obowiązywaniu poprawek wiele zmieniło się… na gorsze!
- Prowadząc aptekę – a także mając kontakty z wieloma aptekarzami (nie tylko zresztą z Wielkopolski) - zauważa się brak możliwości nabycia preparatów następujących firm i medykamentów: firma „Sanofi” i lek „Clexane” (większość dawek), „Pfeizer” i „Fragmin”, a także „Lilly” i „Humalog”.
Jak przyznaje Stefan Piechocki, szczególnie drastycznym przykładem złej sytuacji polskich aptekarzy jest brak preparatu „Clexane”. Podkreśla także niewłaściwe - jego zdaniem - postępowanie firmy Sanofi.
"Menedżer zdrowia" o braku insuliny pisał w tekście: Farmaceuci: na aptecznych półkach coraz trudniej znaleźć insulinę
- Szczególnym przykładem zamieszania w sprawie leków jest szydercze działanie międzynarodowego potentata „Sanofi”. Z jednej strony zamyka kanał interwencyjny i informuje o przeniesieniu dostaw do tradycyjnych hurtowni, a z drugiej strony hurtownie informują w pisemnych odmowach o braku spowodowanym ograniczonymi dostawami z podmiotu odpowiedzialnego – opisuje Stefan Piechocki i dodaje: - Niestety, ale smaczku całości dodaje fakt odmiennego traktowania indywidualnych aptek i aptekarzy przez hurtownie farmaceutyczne. Dostarczają one deficyty własnym aptekom bez ograniczeń, a pozostałym - indywidualnym – odmawiają dostarczania leków ze względu na rzekomy brak dostaw do producenta.
Stefana Piechockiego jest stanowczy w swoich osądach. Dziwi go to, że władz ministerialne bierne przypatrują się upadkowi polskiego aptekarstwa i stawia pytanie: - A może to zaprogramowany etap uzdrawiania narodu poprzez sieci apteczne, niewiele mające wspólnego z prawdziwym aptekarstwem?
Konsultant zarzuca aptekom sieciowym działania nie związane z farmacją i zadaje kolejne pytanie.
- Jak można nazwać programy tzw. opieki farmaceutycznej, polegające na zbieraniu punktów zamienianych na rabaty przy następnych zakupach? Jako trzecie pokolenie aptekarzy protestuję przeciwko takiej pauperyzacji aptekarstwa, przekształcającej apteki z placówek ochrony zdrowia w zwykłe sklepy z suplementami diety – pisze Stefan Piechocki i list kończy prośbą: - Proszę pana ministra o baczne przyjrzenie się polityce lekowej w Polsce i przejęcie jej sterów, a nie pozostawianie ich w rękach koncernów farmaceutycznych, największych hurtowni farmaceutycznych oraz sieci aptecznych.
Jak przyznaje konsultant wojewódzki, cel zmiany ustawy był szczytny (miała ona ograniczyć wywóz deficytowych leków z kraju), ale po miesięcznym obowiązywaniu poprawek wiele zmieniło się… na gorsze!
- Prowadząc aptekę – a także mając kontakty z wieloma aptekarzami (nie tylko zresztą z Wielkopolski) - zauważa się brak możliwości nabycia preparatów następujących firm i medykamentów: firma „Sanofi” i lek „Clexane” (większość dawek), „Pfeizer” i „Fragmin”, a także „Lilly” i „Humalog”.
Jak przyznaje Stefan Piechocki, szczególnie drastycznym przykładem złej sytuacji polskich aptekarzy jest brak preparatu „Clexane”. Podkreśla także niewłaściwe - jego zdaniem - postępowanie firmy Sanofi.
"Menedżer zdrowia" o braku insuliny pisał w tekście: Farmaceuci: na aptecznych półkach coraz trudniej znaleźć insulinę
- Szczególnym przykładem zamieszania w sprawie leków jest szydercze działanie międzynarodowego potentata „Sanofi”. Z jednej strony zamyka kanał interwencyjny i informuje o przeniesieniu dostaw do tradycyjnych hurtowni, a z drugiej strony hurtownie informują w pisemnych odmowach o braku spowodowanym ograniczonymi dostawami z podmiotu odpowiedzialnego – opisuje Stefan Piechocki i dodaje: - Niestety, ale smaczku całości dodaje fakt odmiennego traktowania indywidualnych aptek i aptekarzy przez hurtownie farmaceutyczne. Dostarczają one deficyty własnym aptekom bez ograniczeń, a pozostałym - indywidualnym – odmawiają dostarczania leków ze względu na rzekomy brak dostaw do producenta.
Stefana Piechockiego jest stanowczy w swoich osądach. Dziwi go to, że władz ministerialne bierne przypatrują się upadkowi polskiego aptekarstwa i stawia pytanie: - A może to zaprogramowany etap uzdrawiania narodu poprzez sieci apteczne, niewiele mające wspólnego z prawdziwym aptekarstwem?
Konsultant zarzuca aptekom sieciowym działania nie związane z farmacją i zadaje kolejne pytanie.
- Jak można nazwać programy tzw. opieki farmaceutycznej, polegające na zbieraniu punktów zamienianych na rabaty przy następnych zakupach? Jako trzecie pokolenie aptekarzy protestuję przeciwko takiej pauperyzacji aptekarstwa, przekształcającej apteki z placówek ochrony zdrowia w zwykłe sklepy z suplementami diety – pisze Stefan Piechocki i list kończy prośbą: - Proszę pana ministra o baczne przyjrzenie się polityce lekowej w Polsce i przejęcie jej sterów, a nie pozostawianie ich w rękach koncernów farmaceutycznych, największych hurtowni farmaceutycznych oraz sieci aptecznych.