Szpitale i POZ potrzebują godziwego finansowania, a pacjenci szybkiego dostępu do leczenia
Szpitale i podstawowa opieka zdrowotna potrzebują godziwego szybkiego dostępu do leczenia. System powinien wreszcie stanąć na szerokiej podstawie, którą są lekarze POZ. Podczas sesji inauguracyjnej „Wizja zdrowia na lata 2024–2025. Postawić system na nogi – czy potrzebujemy odwróconej piramidy świadczeń?” paneliści dyskutowali na temat słuszności wytyczonego kierunku zmian w systemie ochrony zdrowia.
Uczestnikami sesji, podczas VIII Kongresu Wizja Zdrowia – Diagnoza i Przyszłość – Foresight Medyczny, byli:
- Jakub Adamski, dyrektor Departamentu Współpracy Rzecznika Praw Pacjenta,
- Michał Byliniak, dyrektor generalny Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA,
- Jarosław J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali,
- Anna Gołębicka z Centrum im. Adama Smitha,
- Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej,
- Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Leków,
- Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska, kierownik Kliniki Neurologii Rozwojowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodnicząca Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych,
- Andrzej Mądrala, wiceprezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych,
- Katarzyna Piotrowska-Radziewicz, dyrektor Departamentu Polityki Lekowej Ministerstwa Zdrowia,
- Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
Moderowała Marzena Sygut-Mirek, dyrektor działu dziennikarskiego Termedii.
Marzena Sygut-Mirek, Katarzyna Piotrowska-Radziewicz, Krzysztof Kopeć, Jakub Szulc, Anna Gołębicka, Łukasz Jankowski, Andrzej Mądrala, Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska, Jakub Adamski, Michał Byliniak i Jarosław J. Fedorowski
Problemów w systemie ochrony zdrowia jest dużo, a ostatni rok przyniosł wiele potencjalnych rozwiązań mających na celu zbilansowanie działalności świadczeniodawcow, tak aby pacjent otrzymał jak najwięcej świadczeń w jak najkrótszym czasie. System powinien się oprzeć na lekarzach podstawowej opieki zdrowotnej.
Z ostatnich badań PEX wynika, że wprowadzenie koordynowanej opieki w POZ spowodowało u świadczeniodawcow, ktorzy podpisali kontrakt, wzrost liczby świadczeń o 3–4 proc.
Czy kierunek zmian, w ktorym zaczynamy podążać, jest słuszny? Sukces opieki koordynowanej?
W odpowiedzi na pytanie o ocenę i doświadczenia dotyczące ścieżki koordynowanej w POZ Jakub Szulc, wiceprezes Narodowego Funduszu Zdrowia, wskazał, że znajdujemy się na jej początku, ale jest ona prowadzona z sukcesami.
– Jeżeli po niespełna dwóch latach funkcjonowania opieki koordynowanej mamy objętych koordynacją 40 proc. populacji pacjentów, to można mówić o sukcesie – stwierdził.
Jakub Szulc
Reforma szpitali
– Jesteśmy w momencie, w którym zaczynamy odwracanie piramidy świadczeń i stawianie systemu na nogi. Przed nami jeszcze bardzo długa droga w koordynacji opieki w POZ, ale też w różnego rodzaju schorzeniach, przede wszystkim w chorobach przewlekłych, i zaplanowanie leczenia od POZ poprzez ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS) po lecznictwo szpitalne, rehabilitację oraz opiekę paliatywną i hospicyjną – mowił Jakub Szulc.
– Nie wszystko jednak jest realizowane tak, jakbyśmy chcieli – zaznaczył.
– Zajmując się dużą reformą lecznictwa szpitalnego albo dużą reformą POZ, tracimy obraz tego, że od POZ do szpitala jest jeden ciąg funkcjonalny i logiczny, który powinien zadziałać – tłumaczył.
Podał przykład funkcjonowania systemu AOS bez jakichkolwiek limitów, co – jak ocenił – nie przyniosło pożądanych efektów.
– Narodowy Fundusz Zdrowia wydaje dużo więcej pieniędzy, w ciągu ostatnich pięciu lat te kwoty się podwoiły, ale nie kupujemy za nie zdrowia. To pokazuje, że nie wszystkie rozwiązania powodują, że ochrona zdrowia będzie funkcjonowała tak, jak powinna – wyjaśnił Jakub Szulc.
– Potrzebne jest spojrzenie na system jako całość, podejście syntetyczne, ale też zejście do konkretnych ścieżek pacjenta i jednostek chorobowych oraz zaplanowanie leczenia – to jest podstawowe wyzwanie, jeżeli chodzi o organizację systemu. Wyzwań jest więcej, nie tylko w zakresie zmian systemowych, lecz także organizacyjnych – dodał.
– Podejmujemy decyzje zmierzające do tego, aby w jak największym stopniu odciążyć pacjenta. I są efekty, bo wydatki nominalne rosną w NFZ bardzo szybko. Z jednej strony mamy system, który zapewnia teoretycznie dostęp do niemal wszystkich świadczeń i technologii, z drugiej strony nadal na ochronę zdrowia wydajemy prawie najmniej środków wśród krajów Unii Europejskiej – zauważył Jakub Szulc.
Przypomniał, że w ustawie zakładającej podwyższenie odsetka PKB przeznaczanego na zdrowie do 7 proc. nie wszystkie wydatki idą na kupowanie świadczeń opieki zdrowotnej.
– Patrząc na realne wydatki w ochronie zdrowia, to nie przekraczają one 5 proc. PKB, więc tutaj niewiele się zmieniło – stwierdził wiceprezes NFZ.
Dobra diagnostyka dla skutecznej terapii
Grupą pacjentów, któorzy mają zapewnioną dobrą opiekę, są chorzy na rdzeniowy zanik mięśni. To choroba rzadka, która dotyczy 1000 pacjentów w Polsce. Rozwiązanie, które udało się u nas wprowadzić, jest wzorem dla innych krajów europejskich.
– Możemy się pochwalić sukcesem. Od 2022 r. realizujemy badania przesiewowe noworodków, dzięki czemu wyeliminowaliśmy chorobę śmiertelną. Rdzeniowy zanik mięśni stał się dziś de facto chorobą przewlekłą. W obszarze chorób rzadkich i uznanych za nieuleczalne mamy niesamowity postęp – zastosowanie znajdują terapie genowe, które są drogie, ale stwarzają szansę na wyeliminowanie postępów lub wręcz ujawnienia się choroby. Będziemy apelować, żeby standardem stało się identyfikowanie chorych w tych przypadkach, w których możliwe jest skuteczne leczenie. Przesiew noworodkowy zapewniłby ich szybką identyfikację. Potrzeba dobrej diagnostyki i drogiej terapii – mówiła prof. dr hab. n. med. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska, kierownik Kliniki Neurologii Rozwojowej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, przewodnicząca Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Neurologów Dziecięcych.
Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska
W obszarze chorób przewlekłych problemem jest kontynuacja opieki.
– Mali pacjenci mają często przyjazną opiekę pediatryczną (specjalistyczną, kliniczną, ambulatoryjną), której niestety brakuje dorosłym, zwłaszcza gdy nie cierpią na chorobę „świecznikową”, np. udar, nowotwór, chorobę hematologiczną. Taki chory często ma kłopoty z kontynuacją leczenia ambulatoryjnego, bo pierwsza wizyta jest wyznaczana np. za dwa lata, a przecież to zbyt długi okres oczekiwania. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna dla dorosłych jest niewydolna, bo limitowana, tak jak szpitalne świadczenie neurologiczne – dodała prof. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska.
Na przykładzie rdzeniowego zaniku mięśni widać, że da się pokonać wiele trudności organizacyjno-technicznych, takich jak wdrożenie systemu obsługi programów lekowych, zapewnienie odpowiedniego personelu i obsługi monitorowania. Należy jednak odciążyć lekarzy od zajęć, którymi nie powinni się zajmować. Konieczna jest także zmiana wyceny obsługi programów lekowych, która jest zbyt niska. Jak wobec tego udrożnić ścieżkę pacjenta z chorobą rzadką?
– W przypadku pacjenta identyfikowanego w przesiewie noworodkowym są ustalone zasady i procedury, natomiast dorosły pacjent z POZ powinien być skierowany do szybkiej opieki specjalistycznej, co jest dla niego najkorzystniejsze. Jeśli chodzi o neurologię dziecięcą, w Polsce są 22 ośrodki, w tym 12 ośrodków klinicznych. Pewną bolączką jest duża liczba pacjentów, którzy z powodu trudności w szkole czy opóźnionego rozwoju mowy są kierowani na diagnostykę szpitalną, a przecież nie tam jest ich miejsce. Powinni zostać na poziomie POZ i tam być objęci odpowiednią opieką, chyba że lekarz POZ uzna, że wymagają pomocy specjalistycznej. Zaświadczenie o wczesnym wsparciu rozwoju musi wystawić specjalista neurolog, a nie lekarz pediatra, co znacznie utrudnia procedowanie. Zadania lekarzy na poszczególnych szczeblach muszą być dokładnie określone i zdefiniowane. To zaowocuje dobrą współpracą wszystkich specjalistów. Dziś to jest często odwrócone do góry nogami – podsumowała prof. Maria Mazurkiewicz-Bełdzińska.
Skuteczność leczenia nadrzędnym celem
Co oznacza dla naszej gospodarki dostęp do nowoczesnego leczenia? Jak wypadamy w porównaniu z innymi krajami europejskimi?
– Nie możemy się porównywać z żadnym krajem Unii Europejskiej, nie biorąc pod uwagę nakładów na ochronę zdrowia. Im większe różnice w finansowaniu, tym większe różnice w dostępie do nowoczesnego leczenia, choć ważne są także inne kryteria systemowe. Dostęp do nowoczesnego leczenia powinien być traktowany jako inwestycja w kondycję zdrowotną społeczeństwa, a co za tym idzie – w efektywność systemu ochrony zdrowia i w gospodarkę. Pacjent, który jest leczony skutecznie, ma mniej powikłań, nie musi być hospitalizowany, rzadziej korzysta ze zwolnień lekarskich i nie wymaga np. przejścia na rentę. Dzięki wielu nowoczesnym terapiom pacjenci z chorobami przewlekłymi mogą dziś normalnie żyć, pracować, cieszyć się życiem rodzinnym – stwierdził Michał Byliniak, dyrektor generalny Związku Pracodawcow Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA.
Michał Byliniak
Leczenie czasem determinuje ścieżkę pacjenta.
– Tak się rzeczywiście zdarza i to są bariery, które powinny być analizowane i usuwane. Na przykład kobiety diagnozowane w kierunku raka piersi muszą trafić do szpitala, bo nie jest możliwe finansowanie diagnostyki na poziomie ambulatoryjnym. Z kolei leki w prostych postaciach są podawane w szpitalu, a przecież każdy pacjent, który się w nim znajduje, choć mógłby przyjmować lek w domu, niepotrzebnie obciąża system, zmniejsza jego wydolność – a efektywności wyższej nie ma – dodał.
Zdaniem Michała Byliniaka takie pozorne drobiazgi w dużej skali determinują efektywność systemu i niepotrzebnie wydłużają ścieżkę leczenia pacjenta oraz kolejki do lekarzy.
– Finansowo i gospodarczo brakuje nam powszechnego poczucia, że inwestycje w nowoczesne leczenie się zwracają. Na szczęście systemy informatyczne, rejestry oparte na rzetelnych danych i dobrym raportowaniu się rozwijają i będą takich dowodów dostarczać więcej. Dobrym przykładem skuteczności nowoczesnego leczenia są chorzy na WZW C. Kiedyś ta choroba była bez sukcesu długotrwale leczona interferonem, a dziś jest całkowicie wyleczalna przy zastosowaniu nowej i krótkiej terapii biologicznej. Lek jest narzędziem, które ma prowadzić do jak najlepszego stanu pacjenta, a efektem leczenia jest poprawa sytuacji gospodarczej, bo pacjent wraca do normalnego funkcjonowania – powiedział.
Jak zauważył Michał Byliniak, pojawiające się nowoczesne terapie zmieniają perspektywę przeżycia i jakość życia, co dla pacjentow ma fundamentalne znaczenie.
– Bezpieczeństwo pacjenta nie zależy od tego, gdzie lek jest produkowany, ale czy jest dostępny (np. dzięki refundacji) i przede wszystkim podany na czas. W przypadku pewnych grup pacjentów, np. z chorobami onkologicznymi, każdy dzień robi różnicę. Ci pacjenci nie mogą czekać. Dlatego skuteczne leczenie polega na skracaniu ścieżek, jak najszybszej diagnostyce i możliwie najlepszym leczeniu – podsumował ekspert.
Dobry program bezpłatnych leków 65 plus
Czy polityka lekowa w Polsce buduje bezpieczeństwo przeciętnego pacjenta? Które leki są nam najbardziej potrzebne? Czy wykorzystujemy potencjał przemysłu farmaceutycznego?
Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawcow Przemysłu Farmaceutycznego – Krajowi Producenci Lekow, uważa, że system lekowy w Polsce jest przejrzysty i dobrze uregulowany – wiadomo, na co wydajemy, za co płacimy i co kupujemy.
Krzysztof Kopeć
– W żadnym razie nie można mówić o marnowaniu pieniędzy – stwierdził.
– Program bezpłatnych leków dla osób 65 plus, choć jest wyzwaniem, to równocześnie bardzo dobrym i potrzebnym rozwiązaniem. Zmienia naszą pozycję w krajach OECD, bo do tej pory współpłacenie za leki przez pacjenta było wysokie – mowił Krzysztof Kopeć.
Jego zdaniem starsze osoby wcale nie marnują dużych ilości leków, o co często je się posądza.
– Wolę, żeby pacjent z czterech paczek zmarnował jedną (średnio kosztuje 30 zł), zamiast trafił do szpitala, gdzie trzeba płacić za jego leczenie kilkadziesiąt tysięcy złotych – tłumaczył.
– Ewidentnie standardy i regulacje dotyczące leków są wyraźnie lepsze niż kiedyś. Pacjenci są w Polsce dobrze leczeni – ocenił.
Krzysztof Kopeć zaznaczył, że należy bardziej inwestować w krajowy przemysł farmaceutyczny, a istotną sprawą jest stworzenie polskiej listy leków krytycznych, która obejmie przede wszystkim leki ważne dla dużej grupy społeczeństwa. Jego zdaniem potencjał produkcyjny firm farmaceutycznych nie jest w pełni wykorzystywany. Można produkować w Polsce znacznie więcej.
– Gdyby tej gałęzi produkcji w Polsce nie było, w perspektywie roku ponad 20 mld zł zniknęłoby z naszego PKB. Firmy odprowadzają bezpośrednio w różnych obciążeniach ok. 4 mld zł do budżetu państwa, natomiast do krajowych producentów za leki refundowane, z których co drugi jest produkowany w polskich fabrykach, trafia niespełna 30 proc. budżetu na leki, czyli ok. 3 mld zł. Więcej wkładamy do budżetu państwa, niż otrzymujemy w ramach środków na refundację – tłumaczył Krzysztof Kopeć.
Bezpieczeństwo lekowe
Katarzyna Piotrowska-Radziewicz, dyrektor Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia, mówiła o refundowanych terapiach i ich dostępności dla pacjentów.
Katarzyna Piotrowska-Radziewicz
– Lista leków krytycznych powstaje. Wysłaliśmy zapytania do podmiotów z branży, jaki sposób finansowania byłby dla nich najkorzystniejszy. Mając na względzie bezpieczeństwo lekowe, resort zdrowia stworzył platformę dyskusji o finansowaniu produkcji leków w Polsce. Działania zmierzają do znalezienia takich narzędzi finansowania, aby także produkcja substancji czynnych mogła być wspierana przez państwo – wyjaśniła.
Podkreśliła rolę leków innowacyjnych.
– Innowacyjne terapie dają pacjentom nowe możliwości leczenia, są jednak coraz droższe, a płatnik potrzebuje pieniędzy, aby móc je refundować i dawać pacjentom szanse na leczenie. Ze względu na budżet płatnika potrzebne są nam leki generyczne, co daje często 61–90 proc. oszczędności na cząsteczce. To oznacza też większy dostęp do terapii dla pacjentów – tłumaczyła Katarzyna Piotrowska-Radziewicz.
– Przedstawiciele ministerstwa przygotowują obwieszczenia refundacyjne tak, aby pacjent był jak najlepiej zabezpieczony w terapię. Dobry lek to ten, który leczy. W 2024 r. zrefundowaliśmy 135 nowych cząsteczkowskazań, w tym 36 onkologicznych i 99 innych. To są bardzo drogie terapie. Wszystkie leki są równie potrzebne – podsumowała.
Szpitale do gruntownej reformy
– Trudno o optymizm, bo sytuacja finansowa systemu ochrony zdrowia jest trudna. Na pieniądze czekają dyrektorzy i prezesi szpitali – zauważył Andrzej Mądrala z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Prywatnych, podkreślając, że trzeba dążyć do godziwego wynagradzania lekarzy za zaangażowanie w zdrowie pacjenta i dobrze wykonaną pracę.
Andrzej Mądrala
– Idziesz do domu – wiesz, ile masz w kieszeni. Takie zasady wprowadziłem – dodał.
Zdaniem eksperta potrzebne są zmiany dotyczące między innymi powiatowych centrów zdrowia w zakresie opieki ostrej i planowej, jak również finansowania szpitali publicznych, ponieważ zbyt niska wycena procedur jest jedną z przyczyn ich zadłużenia.
– Wprowadzając jednak nutę optymizmu: mamy czas na reformę szpitali. Zabierzmy się do tego porządnie, aby dobrze wykorzystać ten czas i osiągnąć zamierzone cele. Weźmy jak najwięcej dobrych doświadczeń z innych krajów – zaapelował Andrzej Mądrala.
Równie ważne jest postawienie na jakość leczenia pacjenta.
– Jest on najważniejszy w systemie ochrony zdrowia – zaznaczył ekspert.
W ocenie prof. dr. n. med. Jarosława J. Fedorowskiego, prezesa Polskiej Federacji Szpitali, reforma szpitalnictwa powinna zmierzać do integracji, czyli współpracy podmiotów leczniczych.
Jarosław J. Fedorowski
– Bardzo dobrze, że padł postulat odejścia od silosów. Do tej pory za pewnik uznawaliśmy POZ, AOS, szpitale i ZOL, ale to nie jest pewnik. Możemy zamiast tego mieć organizację koordynowanej ochrony zdrowia i to byłby zrównoważony system – ocenił prof. Jarosław J. Fedorowski.
– System jest bardzo pofragmentowany, brakuje współpracy różnych jego elementów. Aby uzyskać w przyszłości zrównoważenie, powinniśmy działać ponad podziałami – stwierdził prezes PFSz.
Dla pacjenta najważniejsza jest dostępność świadczeń
Jakub Adamski, dyrektor Departamentu Wspołpracy w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta, mówił o potrzebie zmian krotkoterminowych i długoterminowych w ochronie zdrowia z perspektywy pacjentów, dla których najważniejsza jest szeroko pojęta dostępność świadczeń. Ważnymi kwestiami są także jakość i bezpieczeństwo, czyli wysokie poczucie objęcia opieką przez system. Model opieki koordynowanej w POZ najbardziej odpowiada na potrzeby pacjentów zgłaszane do Rzecznika Praw Pacjenta.
– Pacjenci potrzebują osoby, która ich poprowadzi, powie, jak rozwiązać problem, dlatego ważne jest dla nich szybkie dotarcie do lekarza POZ, który wskaże im, co zrobić dalej – tłumaczył ekspert.
Brakuje kompleksowej strategii
Zdaniem Anny Gołębickiej z Centrum im. Adama Smitha problemem jest to, że pacjent w systemie ochrony zdrowia stał się przedmiotem. System nagradza za odpowiednie rozliczenie procedury, a nie za efekt zdrowotny.
Anna Gołębicka
– Nie mamy kompleksowej strategii, całościowego spojrzenia na system. Nie łączymy kropek. Naprawiamy jedną przestrzeń, ale zaniedbujemy inne. Zajmujemy się fragmentami. Procedujemy np. centralną rejestrację, co jest potrzebne, ale już dziś wiadomo, że potrzebujemy dużo więcej – systemu informatycznego, który połączy wszystkie poziomy (POZ, AOS, szpital, aptekę itd.). Taki system ułatwi leczenie pacjentom i medykom. Mieliśmy znaleźć nowe, holistyczne spojrzenie na system, odwracające piramidę, a słyszymy o reformie poziomej w jednym segmencie. Kolejny problem to brak pomysłu na kadry – podkreśliła Anna Gołębicka.
– Obecnie lekarze wybranych specjalności są „podkupowani” przez placówki medyczne, pacjent w systemie jest jak piłeczka tenisowa – byle przebić na inne boisko, NFZ przestał płacić nawet za część świadczeń gwarantowanych, a doniesienia medialne mówią o tonach leków, które się utylizuje – wymieniała ekspertka.
Według Anny Gołębickiej ogromnym wyzwaniem jest kryzys demograficzny. Do systemu trafia coraz więcej pacjentów z wielochorobowością, na których – przy podejściu specjalizacyjnym, braku koordynacji i po macoszemu traktowanej internie – nie jesteśmy gotowi.
– Pacjenci zabiegają o wizyty w placówkach medycznych o najwyższej referencyjności, bo są przekonani, że znajdą tam najszybszą i najlepszą, kompleksową opiekę. W komunikowanych reformach Ministerstwo Zdrowia zajęło się na razie jedynie częścią szpitalnictwa, deregulacjami otwierającymi drogę do konsolidacji dostosowanej do mapy potrzeb zdrowotnych. W aktualnych warunkach ma to jednak dla szpitali drugorzędne znaczenie w stosunku do dobrze wycenianych procedur – podsumowała.
Lekarze nie powinni się zajmować biurokracją
Zdaniem Łukasza Jankowskiego, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, opieka koordynowana jest na dobrym poziomie, a byłaby jeszcze lepsza, gdyby zwiększono nakłady.
Jak zaznaczył, lekarze są pozytywnie nastawieni do zmian.
Łukasz Jankowski
– Trzeba koordynować ścieżkę pacjenta, żeby nie błąkał się po systemie, i to właśnie lekarz POZ powinien się tym zajmować. To się dzieje za wolno – ocenił ekspert, wspominając, że długo czeka się na opiekę specjalistyczną, dlatego konieczne jest finansowanie oraz właściwe wykorzystanie pracy lekarzy.
– Warto byłoby wprowadzić opiekę koordynowaną w całości, czyli zmienić system pracy lekarza – najdroższego pracownika systemu ochrony zdrowia, tak żeby nie musiał on wykonywać zadań za innych pracowników – zauważył prezes NRL.
Jego zdaniem lekarze powinni interesować się przede wszystkim leczeniem i nowoczesnymi technologiami pod kątem wdrożenia ich do terapii, a nie evidence-based medicine i uwarunkowaniami prawnymi.
– Czas zrozumieć, że lekarz jest od leczenia, pielęgniarka od pielęgnowania, dietetyk od ustawiania diety, a fizjoterapeuta od fizjoterapii. Podziały kompetencji powinny się tworzyć samoistnie – podkreślił.
Komentując pomysł zamrożenia ustawy wynagrodzeniowej, o co postulują dyrektorzy szpitali, Łukasz Jankowski stwierdził, że to nie jest dobry krok.
– Lekarze mają za dużo obowiązków. Biurokrację trzeba oddać w inne ręce. Lekarz specjalista powinien zarabiać trzy średnie krajowe. Porada lekarska jest wysoko specjalistycznym świadczeniem, za które trzeba zapłacić na tyle dużo, żeby opłacało się zadbać o optymalne wykorzystanie wysoko wykwalifikowanego pracownika. Szpital nie wyda tylu pieniędzy, jeśli odciąży kosztochłonnych specjalistów – zauważył.
Problemem jest też forma zatrudnienia lekarzy.
– Kontrakt, a na nim jest aż 85 proc. specjalistów, nie jest optymalną formą wykonywania zawodu lekarza, ponieważ nie określa czasu jego pracy. Umowa o pracę też nie jest właściwa dla tego zawodu, bo dyżur jest specyficznym połączeniem pracy, odpoczynku i gotowości do pracy. Powstają z tego łamańce prawne. Optymalna forma prawna powinna łączyć kontrakty i etaty w jedno – stwierdził Łukasz Jankowski.
Relacja wideo z sesji dostępna jest na stronie internetowej: www.youtube.com/MjM4NTE.