Urzędnicza e-fobia w sektorze ochrony zdrowia

Udostępnij:
Horror, efekciarska technologia i fobia. To najbardziej delikatne określenia, jakie padły pod adresem systemu e-WUŚ na konferencji lekarzy rodzinnych Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.
19 marca odbył się panel dyskusyjny poświęcony tematyce związanej z ostatnio wdrażanymi, często za wszelką cenę, rozwiązaniami informatycznymi w sektorze zdrowia. W pokonferencyjnym komunikacie możemy przeczytać m.in.: „Wielkopolski Ośrodek Medycyny Pracy w Pile (…) do lekarzy skierował ostatnio pismo, w którym jego kierownik w sposób kategoryczny informuje nas - lekarzy, że podstawowym narzędziem pracy lekarza jest komputer, a nie słuchawki lekarskie, i nakazuje wręcz zakup sprzętu i oprogramowania. Grozi - tym, którzy nie zrobią tego w ciągu 1,5 roku (po tym okresie dokumentacja medyczna funkcjonować będzie tylko w formie elektronicznej) - cyfrowym wykluczeniem z możliwości wykonywania zawodu!!!” - mówi doktor Bożena Janicka, prezes PPOZ, i dodaje: „ Zorganizowaliśmy dzisiejszy panel dyskusyjny, bo chcemy poznać odczucia społeczne. Nikt bowiem nie prowadzi takiego społecznego dialogu, nie bada nastrojów i zapotrzebowania na nowe technologie. Tak dzieje się właśnie w sektorze ochrony zdrowia. Wprowadzając nowe rozwiązania informatyczne, nikt nie liczy się ze zdaniem ani pacjentów, ani świadczeniodawców. Czy w tej sprawie najbardziej zainteresowani, tzn. pacjenci i pracownicy ochrony zdrowia, cokolwiek będą mieli do powiedzenia i kto ma ponieść wysokie koszty rozruchu, a następie utrzymania owych innowacyjnych rozwiązań. Nie można zatem dziwić się, że zabrakło nam optymizmu, skoro o technologiach, które już nas bezpośrednio dotyczą, nie wiadomo nic, ani że poprawiają dostępności do świadczeń zdrowotnych, ani że ułatwiają ich udzielania. Coraz częściej słyszymy, że technologia jest już częścią naszego życia zawodowego i osobistego, ale za jaką cenę? Obawiamy się, że właśnie za cenę e-wykluczenia społecznego, stąd ta dzisiejsza rozmowa”. „Już dziś chorzy na hemofilię do niedawna zaopatrujący się w konieczne do życia czynniki w stacjach krwiodawstwa, muszą mieć wniosek wypisany przez lekarza POZ, ba, ale nie tylko wypisany – lekarz drogą elektroniczną musi to zamówienie złożyć do Narodowego Centrum Krwi. Wdrożony przez Narodowe Centrum Krwi z dniem 1 stycznia 2013 roku internetowy system zleceń na koncentraty czynników krzepnięcia i desmopresynę dla chorych na hemofilię i pokrewne skazy krwotoczne w ramach „Narodowego Programu Leczenia Chorych na Hemofilię i Pokrewne Skazy Krwotoczne na lata 2012-2018 wskazuje, że to jest jedyna ,możliwa droga do otrzymania, inaczej dojdzie do e- wykluczenia, pytanie: tylko kogo - pacjenta czy lekarza?”- dodaje doktor Jarosław Król z Turku. „Niestety, całą tę urzędniczą e- fobię zapoczątkował system e-WUŚ. To on miał stać się takim innowacyjny rozwiązaniem informatycznym, dzięki któremu przepustką do lekarza miał być tylko PESEL pacjenta. Miały zniknąć, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kolejki po świadczenia zdrowotne a świadczeniodawcy mieli uzyskać gwarancje, że po sprawdzeniu statusu ubezpieczenia pacjenta, NFZ zapłaci za udzielone świadczeniobiorcy świadczenia. Koszty wdrożenia miały szybko się zwrócić dzięki wyeliminowaniu z systemu „martwych dusz”, za które dotąd NFZ rzekomo płacił. Dzisiaj już wiadomo, że nic takiego się nie wydarzy. U lekarza sam PESEL nie wystarczy. Trzeba mieć przede wszystkim:
- dowód osobisty, ponieważ przed każdym świadczeniem będziemy wylegitymowani,
- formularz RMUA, bo bez NIP-u pracodawcy nie otrzymamy zwolnienia lekarskiego
- legitymację potwierdzającą nasze specjalne uprawnienia, bo bez niej nie otrzymamy recepty ze stosowna zniżką.
A już prawdziwy horror przeżywamy, kiedy na czerwono wyświetla się ekran niepotwierdzający uprawnień do świadczeń. Trzeba wtedy udowodnić, że tak nie jest, albo jakimś honorowanym przez NFZ dokumentem, albo - jeżeli takowego nie posiadamy - wypełniając specjalne oświadczenie. Kolejki do lekarzy się nie skrócą, bo nie od systemu eWUŚ kolejki te zależą. Wręcz przeciwnie będą jeszcze większe. Koszty wdrożenia tej efekciarskiej technologii się nie zwrócą, ponieważ w obecnym systemie każdy korzystający ze świadczeń zdrowotny jest z jakiegoś tytułu ubezpieczony. „Martwych dusz” jest tyle co kot napłakał. Będą natomiast wysokie koszty utrzymania tej technologii. Poniosą je, przede wszystkim, świadczeniodawcy. To oni będą musieli wyposażyć się w odpowiednio szybki Internet, odpowiedniej klasy sprzęt komputerowy, drukarki, tonery, papier do drukowania oświadczeń, segregatory do ich magazynowania no i oczywiście będą musieli zatrudnić dodatkowy personel do obsługi tego systemu. Wstępne wyliczenia wskazują na to, że będzie to około 0,5 mld zł rocznie.”- komentuje doktor Andrzej Masiakowski ekspert ds. strategii PPOZ.
Dr Janicka dodaje „Co się porobiło w tej ochronie zdrowia, pacjent czerwony a jednak zielony. A na dodatek lekarz, który nie posługuje się komputerem to - „taka jednostka, którą należy wyeliminować z rynku usług medycznych”-( cyt...) A jeszcze nie tak dawno lekarzem był ten, który leczył i udzielał porad pacjentom w systemie ochrony zdrowia.
Ale - Nie ma już systemu. Jest rynek.
Nie ma pacjenta. Jest PESEL, ostatecznie świadczeniobiorca
Nie ma lekarza. Jest jednostka świadcząca usługi...“
Lekarze z PPOZ zastanawiają się, skąd wzięła się ta wszechogarniająca e-fobia, zmiany nazewnictwa? A jeszcze w planie e-zwolnienie lekarskie, e-dokumentacja medyczna, e-rejestracja…. Czy te nowinki wyeliminują człowieka? Jak dane i analizy ze świata pokazują stety, czy niestety – NIE. Czy może ekipa rządząca uznała informatyzację za lekarstwo na kryzys? Twarde dane, jakie możemy znaleźć w dokumencie Komisji Europejskiej mówią o tym, że mimo wszechogarniającego kryzysu wydatki ochrony zdrowia państw UE na innowacyjne technologie co roku rosną. Na samą telemedycynę w roku 2010 wydano 9,8 mld dol. a w roku 2011 11,6 mld dol. W latach następnych wydatki te nadal będą rosnąć w tempie około 18,6% rocznie. Rynek ochrony zdrowia ocenia się jako ten, który jest w stanie wchłonąć wiele innowacyjnych rozwiązań, a to przyczyni się z pewnością do ożywienia zwalniających gospodarek. Zatem wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie takimi innowacyjnymi technologiami i pomysłami pacjenci, lekarze i pielęgniarki zostaną dosłownie zasypani, żeby nie powiedzieć przygnieceni…
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.