W NFZ brakuje pieniędzy. Czy system stać na wysokie wynagrodzenia lekarzy?
Tagi: | Izabela Leszczyna, wynagrodzenia lekarzy, ustawa o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, NFZ, Narodowy Fundusz Zdrowia |
Minister zdrowia Izabela Leszczyna, pytana, czy największym problemem systemu ochrony zdrowia jest brak pieniędzy w Narodowym Funduszu Zdrowia, podkreśliła, że... rząd Prawa i Sprawiedliwości nałożył na NFZ zobowiązania finansowe, które w żaden sposób nie odpowiadają rzeczywistym środkom i dochodom pochodzącym ze składki zdrowotnej.
Jak wyjaśniała minister w TVN24, brak pieniędzy w NFZ wynika z decyzji, jakie podjął rząd PiS, które dotyczyły finansowania przez płatnika ratownictwa medycznego, dotyczących bezpłatnych leków dla seniorów i dzieci, leczenia osób nieubezpieczonych, przeniesienia finansowania wysokospecjalistycznych procedur z budżetu do funduszu. W ten sposób pozostawili sobie w budżecie więcej pieniędzy w okresie wyborczym, a mogli sobie na to pozwolić, bo w NFZ była „poduszka finansowa” po pandemii COVID-19, która powstała w wyniku niewykorzystanych środków.
– Ta „poduszka” się skończyła, a 13 mld zł zobowiązań pozostało w NFZ. Wprowadzono także ustawę podwyżkową, podając źródła jej finansowania. Zgadzam się z tym, że wynagrodzenia w ochronie zdrowia były niskie. Ustawa miała być obowiązywać przez 5 lat, żeby te wynagrodzenia stały się atrakcyjne. I takie się stały. Ale politycy Prawa i Sprawiedliwości w roku przedwyborczym przedłużył działanie tej ustawy – mówiła 29 października Izabela Leszczyna, wyliczając, że rocznie kosztuje nas ona 24 mld zł, a do końca roku jej koszt wyniesie 100 mld zł.
– To jest znacząca kwota. Będę rozmawiała ze związkami zawodowymi, z przedstawicielami lekarzy. Naradzam się cały czas z przedstawicielami dyrektorów szpitali, czyli pracodawców, którzy rzeczywiście uważają, że ta ustawa podwyżkowa jest dla nich ciężarem nie do uniesienia. I na każdym takim spotkaniu mówię o zmianach systemowych, które chcę wprowadzić – mówiła minister.
Jak przekonywała, nasza ochrona zdrowia wymaga fundamentalnych zmian systemowych.
– Na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów przedstawimy ustawę, która pozwoli temu systemowi się zracjonalizować. Na czym to będzie polegało? Damy szansę szpitalom, właścicielom szpitali, organom tworzącym, czyli starostom, marszałkom, żeby placówki się konsolidowały, żeby nie rywalizowały ze sobą o jednego chirurga i jednego ginekologa – dodała.
Minister Leszczyna potwierdziła doniesienia, że są lekarze, którzy nie tylko zarabiają 80 tys. złotych, ale i tacy, którzy wystawiają faktury na swoje wynagrodzenie w kwocie 299 tys. zł, co potwierdza Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
– Czy nasz system stać na takie wynagrodzenia dla lekarzy? Takim zarobkom nie podołają nawet takie systemy jak niemiecki, brytyjski czy francuski – pytał w TVN24.
– Poprosiłam Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji o analizy tych wynagrodzeń. Wczoraj spotkaliśmy się też w tej sprawie z panem premierem i przedstawicielami dyrektorów szpitali, pracodawców i przedstawialiśmy mu problem. Tak, jak powiedziałam, mamy pewne pomysły, ale najpierw będę z nimi o nich rozmawiała z przedstawicielami środowiska, z lekarzami, pielęgniarkami. System potrzebuje dwóch rzeczy. Zmian, które pozwolą odwrócić piramidę świadczeń i sprawić, że nie będziemy walczyć o lekarza między dwoma czy trzema szpitalami. Po drugie, czy ochrona zdrowia potrzebuje więcej pieniędzy? Tak. Dlatego nie uczestniczę w dyskusji o obniżeniu składki zdrowotnej. Zgodziłam się na obniżenie składki od sprzedaży środków trwałych. Ile to będzie kosztowało? Nie potrafimy na razie tego oszacować, bo krajowa administracja skarbowa nie prowadzi takiej ewidencji – stwierdziła minister Leszczyna.
– Dalszej możliwości ograniczania wpływów do NFZ nie widzę. Widzę za to konieczność rozmawiania ze środowiskiem medyków o wynagrodzeniach – podsumowała.
Przeczytaj także: „Na co nas stać – dlaczego nie jest to nielimitowane leczenie w AOS”.