Wirus na smartfona będzie ratował życie

Udostępnij:
Opracowana przez Leonardo Ramireza z Instytutu Fraunhofera w St Augustin w Niemczech aplikacja na smartfon, która pozwoli na wysłanie sygnału ratunkowego z telefonu nawet, gdy w miejscu katastrofy nie będzie zasięgu może być rozsyłana do użytkowników nawet w formie wirusa. Pomoże to w dotarciu do miejsca zdarzenia także i wtedy, gdy osoby poszkodowane nie mają zainstalowanej takiej aplikacji ratunkowej.
Na pomysł tej aplikacji stworzonej dla ratowników wpadł Ramireza obserwując swoich sąsiadów, którzy wysyłali do siebie wiadomości poprzez zmianę nazw swoich domowych sieci Wi-Fi. Były to proste informacje powiadamiające sąsiada, żeby nie palił na balkonie lub ściszył muzykę. Zmiana nazwy sieci nie wymaga zasięgu sieciowego, bo jest przekazywana na urządzenie w postaci sygnału radiowego. Twórca aplikacji uświadomił sobie, że można stworzyć usługę, która wyśle komunikat z telefonu i w postaci sygnału radiowego zostanie odebrana przez telefon ratownika.
W przypadku wielu katastrof nie tylko jest problem z sieciami telefonicznymi i łączami internetowymi, ale też ludzie znajdujący się w takich warunkach, nie zawsze mają możliwość jakiegokolwiek wezwania pomocy.
Metoda takiej komunikacji nie wymaga ani specjalistycznego sprzętu, ani skomplikowanych programów informatycznych, w prosty sposób można ją włączyć w każdy system operacyjny obecnych aparatów komórkowych.
Naukowcy z Niemiec przeprowadzili udany eksperyment wprowadzając do telefonów aplikacje „ofiary” i „poszukiwacza” – poszkodowany mógł przesłać do ratownika krótką wiadomość do 27 znaków, np. „Pomocy, pożar na 7. piętrze”. Ratownik ma możliwość odebrania komunikatu z odległości 100 metrów.
Podczas prób terenowych w fabryce chemicznej w Stavanger w Norwegii udało się odnaleźć dwie osoby – informuje PAP.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.