Wojciech Matusewicz: Pomiędzy AOTMiT a MZ nie było konfliktu

Udostępnij:
Nigdy nie było i nie ma żadnego konfliktu pomiędzy Agencją a Ministerstwem Zdrowia. Ekonomia jest rzeczą nieubłaganą. Rada Przejrzystości, a potem ja, musimy brać pod uwagę koszty terapii i ich wpływ na system. Obliguje nas do tego ustawa. Jesteśmy w pewnym sensie jej strażnikami - mówi "Menedżerowi Zdrowia" dr n. med. Wojciech J. Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji.
Od 1 stycznia 2015 r. Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji otrzymała nowe uprawnienia i zadania. Jak to się dzieje, co przeszkadza, co pomaga?
Jestem mile zaskoczony, bo była pełna zgoda z ministerstwem, że zaczniemy od tych świadczeń, które są niedofinansowane. Mieliśmy świadomość, że najbardziej niedofinansowana jest psychiatria i zaczęliśmy ją w tej chwili wyceniać, taryfikować. Odbyliśmy wiele spotkań i szkoleń z psychiatrami i jest bardzo duże zainteresowanie współpracą z nami. My jednak mamy przekonanie, że psychiatria wymaga nie tylko finansowych, ale także systemowych zmian. Optymalnym modelem byłby zintegrowany system opieki psychiatrycznej w Polsce. Byliśmy zresztą w Niemczech, widzieliśmy jak ten system działa, choć nie we wszystkich niemieckich landach tak samo.

Niestety zdajemy sobie sprawę, że nie ma idealnych rozwiązań, dlatego chcemy przedstawić ministrowi zdrowia dwie albo trzy wersje do wyceny świadczeń psychiatrycznych. Jesteśmy gotowi, aby zrobić to do końca czerwca.

Należy jednak w tym miejscu podkreślić, że zgodnie z zapisami znowelizowanej ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, nasza wycena będzie punktowa, a nie ściśle finansowa. W gestii NFZ pozostaje nadal to, ile za dany punkt będzie fundusz płacić.

Przybliżmy te wersje.
Chcemy spróbować zmniejszyć nacisk na leczenie szpitalne, a zwiększyć na ambulatoryjne, przede wszystkim na opiekę środowiskową. Dobrze byłoby, żeby alokacja środków była zupełnie inna, mniej na szpital, więcej na AOS, a najwięcej na opiekę środowiskową. Takie modele funkcjonują w Niemczech, we Włoszech i tam też sukcesy terapeutyczne są największe. A przy tym wcale nie bardziej kosztowne, bo jest to właśnie kwestia alokacji środków. Drugą rzeczą, bardzo istotną, jest to, że świadczeniodawcy wykazali ogromną chęć współpracy. Zwłaszcza, że obecnie opieramy się na ocenie mikrokosztów, czyli wychodzimy od bardzo szczegółowych danych np. kosztu badań pacjenta, do bardzo ogólnych i stanowiących znaczny udział w kosztach np. wynajem lokali, czy amortyzacja. Kiedyś NFZ brał pod uwagę tylko koszt do poziomu oddziału, a my idziemy głębiej, bardziej wnikliwie do pacjenta, konkretnie wyceniając każde świadczenia.

Świadczeniodawcy są na to przygotowani, chętnie zawierają z AOTMiT umowy?
Mimo że niekiedy nie mają narzędzi, żeby monitorować koszty zgodnie z naszą metodologią, starają się, jak mogą i jestem zaskoczony mnogością umów, jakie w tej chwili podpisaliśmy ze świadczeniodawcami z zakresu psychiatrii. Zresztą my tym placówkom za współprace z nami płacimy, oni mogą zatrudnić za te pieniądze dwie lub trzy osoby, które będą zbierać i przekazywać dane kosztowe na potrzeby wyceny. Chcielibyśmy w ciągu trzech do pięciu lat wycenić wszystkie procedury, które w Polsce są finansowane, aby potem co dwa lata je aktualizować . Ten horyzont czasowy jest jak najbardziej realny . Na pewno będzie łatwiej, gdy w naszym systemie ochrony zdrowia na dobre zagości informatyzacja, a dane kosztowe świadczeniodawców będą zbierane w ten sam sposób.

Jak często teraz są aktualizowane wyceny?
Do tej pory wycena leżała w gestii NFZ, i pewnie wyglądało to różnie, w zależności od kontraktu i świadczeniodawcy. W niektórych przypadkach być może co roku. Jeśli chodzi o Agencję, to w rok nie udałoby nam się wycenić wszystkich świadczeń obecnie finansowanych, mimo że mamy znakomite kadry. To po prostu niemożliwe.

Czy wciąż istnieje konflikt pomiędzy AOTMiT a Ministerstwem Zdrowia?
Nigdy nie było i nie ma żadnego konfliktu pomiędzy Agencją a ministerstwem zdrowia czy inną instytucją. Wykonujemy przecież swoją pracę coraz lepiej, ciągle się ucząc i dostosowując do nowy zadań. Zapewne chodzi o ekonomiczny aspekt oceny technologii medycznych (HTA). Trzeba mieć bowiem na uwadze, że oceniając technologie medyczne, w tym leki, bierze się pod uwagę skuteczność, bezpieczeństwo i efektywność kosztową, czyli aspekt ekonomiczny, który w HTA nie jest łatwy. Ekonomia jest rzeczą nieubłaganą w ochronie zdrowia. Rada Przejrzystości, która funkcjonuje przy agencji, a potem ja, który wydaje rekomendacje musimy brać pod uwagę wszystkie trzy aspekty i nie tylko te. Ja nawet uważam, że bezpieczeństwo jest ważniejsze od skuteczności, natomiast nie uciekniemy od ekonomii i musimy brać pod uwagę koszty terapii i ich wpływ na system ochrony zdrowia. Obliguje nas do tego ustawa. Jesteśmy w pewnym sensie jej strażnikami. Wtedy gdy koszty ocenianej technologii medycznej są bardzo wysokie, przekraczają próg efektywności kosztowej, podmioty odpowiedzialne coraz częściej proponują zastosowanie instrumentu podziału ryzyka, który spowoduje, że z punktu widzenia ekonomicznego ten lek, ta technologia medyczna będzie bardziej opłacalna dla systemu i polskiego pacjenta.

Panie doktorze, wiemy że będzie pan kandydował w następnej kadencji, czy jakieś nowe plany, nowe strategie, gdy okaże się, że pan wygra?
Będę startował, to prawda. Nie planuję żadnych rewolucji, ponieważ ich nie potrzeba. Ale wiem, że dziś Agencja stoi przed nowymi wyzwaniami związanymi nie tylko z taryfikacją świadczeń opieki zdrowotnej, ale też zmianą mającą na celu zwiększenie użyteczności oceny technologii medycznych, w procesie racjonalnego zwiększania dostępu do świadczeń gwarantowanych. Ta zmiana musi być odpowiedzią na problemy zdrowotne polskich pacjentów, a nie tylko na zapotrzebowanie podmiotów prywatnych. Żeby temu sprostać, trzeba mieć koncepcję i plan jak kierować tą instytucją.

Pracuję systemowo od tych siedmiu lat. Pani premier Ewa Kopacz, wówczas minister zdrowia, powołała mnie w 2008 roku, w dniu moich imienin na to stanowisko i od tego czasu, krok po kroku stworzyliśmy agencję, która dziś jest liderem HTA w krajach Europy Środkowo-wschodniej. Chętnie uczą się od nas nasi sąsiedzi. Naszymi rozwiązaniami interesują się też bardziej egzotyczne kraje, ostatnio np. gościliśmy delegację z Japonii i Tajlandii. W maju będziemy świętować 10 lecie powstania agencji i będzie to moment podsumowań. Moim zdaniem nie wygląda to wcale źle. Całkiem sprawnie, przez 7 lat mojego zarządzania, wprowadzaliśmy nowe rozwiązania związane albo z nowelizacją, albo z wejściem w życie nowych ustaw, albo nowymi europejskimi trendami związanymi z rolą czy metodologią HTA. O tym, że z roku na rok stawaliśmy się coraz lepsi i sprawniejsi świadczy chociażby rosnąca rokrocznie liczba ocenionych zleceń ministra zdrowia i wydanych rekomendacji (w ubiegłym roku było ich rekordowo dużo – aż 270). Mam bowiem świadomość, że sprawne funkcjonowanie AOTMiT ma bezpośrednie przełożenie na zdrowie pacjentów w postaci dostępności do skutecznych i bezpiecznych terapii.

Rozmawiał Janusz Maciejowski
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.