123RF
Jak spłacić dług zdrowotny w hematoonkologii
Redaktor: Iwona Konarska
Data: 02.02.2022
Źródło: PAP
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Tagi: | hematoonkologia |
Dług ten, zaciągnięty w czasie pandemii, będziemy spłacać przez najbliższych kilka lat – oceniają eksperci. Ich zdaniem rozszerzenie dostępu do nowoczesnych terapii może to przyspieszyć.
Specjaliści mówili o tym podczas debaty Rady Ekspertów ds. Onkologii Medycznej Racji Stanu.
– Hematologia, a szczególnie jej część dotycząca nowotworów krwi, czyli hematoonkologia, zmaga się z licznymi skutkami pandemii. Nie wiemy tak naprawdę, jaki dług zdrowotny spowodowany pandemią został zaciągnięty w hematologii, ale na pewno jest on niemały i pewnie będziemy go spłacać jeszcze przez najbliższe lata – oceniła konsultant krajowa ds. hematologii prof. Ewa Lech-Marańda.
Według niej skutki pandemii można podzielić na organizacyjne i lecznicze.
– Wśród aspektów organizacyjnych chodzi przede wszystkim o niedobory kadry lekarskiej i pielęgniarskiej. Lekarze i pielęgniarki zakażają się COVID-19, ciężko chorują, a część personelu jest przekierowana do opieki nad pacjentami chorymi na COVID-19. Ci, którzy pozostają, są przemęczeni zarówno fizycznie, jak i psychicznie – tłumaczyła.
Drugim problemem organizacyjnym, który jej zdaniem dotknął hematoonkologię, jest niedobór łóżek na oddziałach hematologii, który był odczuwalny jeszcze przed pandemią.
– Kolejnym aspektem organizacyjnym, o którym warto powiedzieć (…) jest zmniejszenie tempa przeszczepień szpiku spowodowane trudnościami w pozyskiwaniu komórek macierzystych. Tutaj przede wszystkim mam na myśli dostęp do dawców, szczególnie dawców niespokrewnionych, ale również problem zakażania się dawców i oczywiście trudności logistyczne, takie jak transport komórek macierzystych od dawców niespokrewnionych z zagranicy – wymieniała prof. Lech-Marańda.
Jak dodała, dużym problemem, podobnie jak w całej onkologii, jest fakt, że pacjenci zbyt późno zgłaszają się do lekarzy, z już bardzo zaawansowanymi chorobami. – A wiemy, że im bardziej zaawansowana choroba, im bardziej zaawansowany nowotwór hematologiczny, tym trudniej go skutecznie wyleczyć – podkreśliła.
Zdaniem konsultant krajowej ds. hematologii w spłaceniu długu zdrowotnego w dziedzinie hematologii pomogłoby wdrożenie przygotowanego projektu sieci hematologicznej, jak również rozszerzenie dostępu do nowoczesnych terapii. – Trzeba powiedzieć, że w ostatnich 2–3 latach zapadło bardzo wiele pozytywnych decyzji refundacyjnych. (…) Myślę, że rozszerzenie dostępu do nowoczesnych terapii dla pacjentów hematologicznych jest bardzo ważnym aspektem, który może nam pomóc w pewien sposób wyjść z tej trudnej sytuacji i w ogromnej części spłacić dług zdrowotny zaciągnięty w okresie pandemii – powiedziała.
Hematolodzy uczestniczący w debacie ocenili, że ogromną potrzebą jest dostosowanie modelu leczenia ostrej białaczki szpikowej w Polsce do standardów europejskich.
– Bardzo wiele się zmieniło, jeśli chodzi o leczenie tej choroby na świecie i w Europie, natomiast w Polsce postęp jest naprawdę bardzo niewielki – powiedziała prof. Lidia Gil z Katedry i Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Przypomniała, że od 2021 r. część pacjentów z ostrą białaczką szpikową zyskała dostęp w ramach programu lekowego do terapii celowanej – do leku o nazwie midostauryna.
Eksperci zwrócili uwagę, że wciąż nie ma dostępu do bardzo skutecznej terapii dla pacjentów z ostrą białaczką szpikową, którzy ze względu na bardziej zaawansowany wiek czy choroby współistniejące nie mogą być leczeni intensywnie chemioterapią. Chodzi o kombinację leku o nazwie wenetoklaks z azacytydyną.
– To jest absolutny przełom. Leczenie zostało zarejestrowane w 2021 r. przez Europejską Agencję Leków – powiedziała prof. Lech-Marańda.
– Ta terapia zadziwiła hematologów, ponieważ okazało się, że w tej grupie pacjentów udaje się uzyskać odpowiedź na leczenie podobną do odpowiedzi po intensywnej terapii – powiedziała prof. Gil.
Innym lekiem, na którego refundację czekają hematolodzy i pacjenci, jest gilterytynib, lek doustny, który stosuje się u pacjentów z ostrą białaczką szpikową nawrotową i oporną z mutacją FLT3.
Jak zaznaczyła prof. Gil, chorzy z oporną i nawrotową ostrą białaczką szpikową muszą być leczeni intensywnie i skutecznie. Gilterytynib okazał się bardziej skuteczny niż wielolekowa intensywna chemioterapia. – Wiemy to również z obserwacji dotyczących naszych pacjentów – powiedziała specjalistka.
Zaznaczyła, że w Polsce nie ma dostępu do leku – nie jest finansowany w ramach programu lekowego i nie można go kupić w ramach ratunkowego dostępu do technologii lekowych (RDTL).
– Pacjenci, których informujemy o tym leczeniu, są zmuszeni finansować je ze środków własnych bądź fundacji. Ale kilku takich chorych udało nam się leczyć z bardzo dobrymi efektami, kwalifikując ich do transplantacji i osiągając trwałe wyleczenia – tłumaczyła. Dodała, że nowe leki mają też wygodną formę podania – doustną lub podskórną, co wiąże się większymi oszczędnościami dla systemu ochrony zdrowia, gdyż nie wymaga pobytu w szpitalu.
Prof. Krzysztof Giannopoulos, kierownik Zakładu Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, zwrócił uwagę na konieczność nowocześniejszego leczenia chorych na szpiczaka plazmocytowego. Ocenił, że Polska nie nadąża w tej dziedzinie za zaleceniami Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO).
– Decyzje refundacyjne, które – miejmy nadzieję – nadejdą, tak naprawdę przybliżą nas do roku 2015 w Europie. W Polsce wciąż nie jest stosowany w pierwszej linii lenalidomid z deksametazonem oraz lenalidomid z deksametazonem i bortezomibem – tłumaczył. Jego zdaniem wprowadzenie lenalidomidu do pierwszej linii leczenia chorych na szpiczaka plazmocytowego będzie bardzo istotne, ale nadal to nie będzie przełom. – Wszyscy mówią obecnie o dołączaniu przeciwciała daratumumab do schematu lenalidomid, deksametazon. I to jest standard leczenia dla pacjentów niekwalifikujących się do przeszczepienia szpiku – powiedział. Dodał, że w kolejnych liniach leczenia (po lenalidomidzie w pierwszej linii) powinien być wprowadzany pomalidomid, również w połączeniu z innymi lekami.
Prof. Gil zwróciła uwagę, że terapie komórkowe CAR-T są w Polsce dostępne jedynie dla chorych na ostre białaczki limfoblastyczne, czyli dla dzieci i młodych dorosłych, do 25. roku życia. Nie są natomiast finansowane dla dużej populacji pacjentów z chłoniakami.
– Nasze obserwacje pokazują wysoką skuteczność tego leczenia – zaznaczyła. Jak dodała, terapia ta jest coraz bezpieczniejsza, odsetek powikłań wynosi mniej niż 2 proc.
W Polsce jest już kilka ośrodków przygotowanych do terapii CAR-T.
– Na świecie przestaje to być terapia ostatniej szansy. Z badań wynika, że CAR-T zastosowana na wcześniejszym etapie zmienia naturalny przebieg choroby, zmniejsza ryzyko występowania tych postaci, których obawiamy się najbardziej, czyli opornych i nawrotowych, i być może pozwala na wyleczenie większej grupy pacjentów – podsumowała.
– Hematologia, a szczególnie jej część dotycząca nowotworów krwi, czyli hematoonkologia, zmaga się z licznymi skutkami pandemii. Nie wiemy tak naprawdę, jaki dług zdrowotny spowodowany pandemią został zaciągnięty w hematologii, ale na pewno jest on niemały i pewnie będziemy go spłacać jeszcze przez najbliższe lata – oceniła konsultant krajowa ds. hematologii prof. Ewa Lech-Marańda.
Według niej skutki pandemii można podzielić na organizacyjne i lecznicze.
– Wśród aspektów organizacyjnych chodzi przede wszystkim o niedobory kadry lekarskiej i pielęgniarskiej. Lekarze i pielęgniarki zakażają się COVID-19, ciężko chorują, a część personelu jest przekierowana do opieki nad pacjentami chorymi na COVID-19. Ci, którzy pozostają, są przemęczeni zarówno fizycznie, jak i psychicznie – tłumaczyła.
Drugim problemem organizacyjnym, który jej zdaniem dotknął hematoonkologię, jest niedobór łóżek na oddziałach hematologii, który był odczuwalny jeszcze przed pandemią.
– Kolejnym aspektem organizacyjnym, o którym warto powiedzieć (…) jest zmniejszenie tempa przeszczepień szpiku spowodowane trudnościami w pozyskiwaniu komórek macierzystych. Tutaj przede wszystkim mam na myśli dostęp do dawców, szczególnie dawców niespokrewnionych, ale również problem zakażania się dawców i oczywiście trudności logistyczne, takie jak transport komórek macierzystych od dawców niespokrewnionych z zagranicy – wymieniała prof. Lech-Marańda.
Jak dodała, dużym problemem, podobnie jak w całej onkologii, jest fakt, że pacjenci zbyt późno zgłaszają się do lekarzy, z już bardzo zaawansowanymi chorobami. – A wiemy, że im bardziej zaawansowana choroba, im bardziej zaawansowany nowotwór hematologiczny, tym trudniej go skutecznie wyleczyć – podkreśliła.
Zdaniem konsultant krajowej ds. hematologii w spłaceniu długu zdrowotnego w dziedzinie hematologii pomogłoby wdrożenie przygotowanego projektu sieci hematologicznej, jak również rozszerzenie dostępu do nowoczesnych terapii. – Trzeba powiedzieć, że w ostatnich 2–3 latach zapadło bardzo wiele pozytywnych decyzji refundacyjnych. (…) Myślę, że rozszerzenie dostępu do nowoczesnych terapii dla pacjentów hematologicznych jest bardzo ważnym aspektem, który może nam pomóc w pewien sposób wyjść z tej trudnej sytuacji i w ogromnej części spłacić dług zdrowotny zaciągnięty w okresie pandemii – powiedziała.
Hematolodzy uczestniczący w debacie ocenili, że ogromną potrzebą jest dostosowanie modelu leczenia ostrej białaczki szpikowej w Polsce do standardów europejskich.
– Bardzo wiele się zmieniło, jeśli chodzi o leczenie tej choroby na świecie i w Europie, natomiast w Polsce postęp jest naprawdę bardzo niewielki – powiedziała prof. Lidia Gil z Katedry i Kliniki Hematologii i Transplantacji Szpiku Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Przypomniała, że od 2021 r. część pacjentów z ostrą białaczką szpikową zyskała dostęp w ramach programu lekowego do terapii celowanej – do leku o nazwie midostauryna.
Eksperci zwrócili uwagę, że wciąż nie ma dostępu do bardzo skutecznej terapii dla pacjentów z ostrą białaczką szpikową, którzy ze względu na bardziej zaawansowany wiek czy choroby współistniejące nie mogą być leczeni intensywnie chemioterapią. Chodzi o kombinację leku o nazwie wenetoklaks z azacytydyną.
– To jest absolutny przełom. Leczenie zostało zarejestrowane w 2021 r. przez Europejską Agencję Leków – powiedziała prof. Lech-Marańda.
– Ta terapia zadziwiła hematologów, ponieważ okazało się, że w tej grupie pacjentów udaje się uzyskać odpowiedź na leczenie podobną do odpowiedzi po intensywnej terapii – powiedziała prof. Gil.
Innym lekiem, na którego refundację czekają hematolodzy i pacjenci, jest gilterytynib, lek doustny, który stosuje się u pacjentów z ostrą białaczką szpikową nawrotową i oporną z mutacją FLT3.
Jak zaznaczyła prof. Gil, chorzy z oporną i nawrotową ostrą białaczką szpikową muszą być leczeni intensywnie i skutecznie. Gilterytynib okazał się bardziej skuteczny niż wielolekowa intensywna chemioterapia. – Wiemy to również z obserwacji dotyczących naszych pacjentów – powiedziała specjalistka.
Zaznaczyła, że w Polsce nie ma dostępu do leku – nie jest finansowany w ramach programu lekowego i nie można go kupić w ramach ratunkowego dostępu do technologii lekowych (RDTL).
– Pacjenci, których informujemy o tym leczeniu, są zmuszeni finansować je ze środków własnych bądź fundacji. Ale kilku takich chorych udało nam się leczyć z bardzo dobrymi efektami, kwalifikując ich do transplantacji i osiągając trwałe wyleczenia – tłumaczyła. Dodała, że nowe leki mają też wygodną formę podania – doustną lub podskórną, co wiąże się większymi oszczędnościami dla systemu ochrony zdrowia, gdyż nie wymaga pobytu w szpitalu.
Prof. Krzysztof Giannopoulos, kierownik Zakładu Hematoonkologii Doświadczalnej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, zwrócił uwagę na konieczność nowocześniejszego leczenia chorych na szpiczaka plazmocytowego. Ocenił, że Polska nie nadąża w tej dziedzinie za zaleceniami Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO).
– Decyzje refundacyjne, które – miejmy nadzieję – nadejdą, tak naprawdę przybliżą nas do roku 2015 w Europie. W Polsce wciąż nie jest stosowany w pierwszej linii lenalidomid z deksametazonem oraz lenalidomid z deksametazonem i bortezomibem – tłumaczył. Jego zdaniem wprowadzenie lenalidomidu do pierwszej linii leczenia chorych na szpiczaka plazmocytowego będzie bardzo istotne, ale nadal to nie będzie przełom. – Wszyscy mówią obecnie o dołączaniu przeciwciała daratumumab do schematu lenalidomid, deksametazon. I to jest standard leczenia dla pacjentów niekwalifikujących się do przeszczepienia szpiku – powiedział. Dodał, że w kolejnych liniach leczenia (po lenalidomidzie w pierwszej linii) powinien być wprowadzany pomalidomid, również w połączeniu z innymi lekami.
Prof. Gil zwróciła uwagę, że terapie komórkowe CAR-T są w Polsce dostępne jedynie dla chorych na ostre białaczki limfoblastyczne, czyli dla dzieci i młodych dorosłych, do 25. roku życia. Nie są natomiast finansowane dla dużej populacji pacjentów z chłoniakami.
– Nasze obserwacje pokazują wysoką skuteczność tego leczenia – zaznaczyła. Jak dodała, terapia ta jest coraz bezpieczniejsza, odsetek powikłań wynosi mniej niż 2 proc.
W Polsce jest już kilka ośrodków przygotowanych do terapii CAR-T.
– Na świecie przestaje to być terapia ostatniej szansy. Z badań wynika, że CAR-T zastosowana na wcześniejszym etapie zmienia naturalny przebieg choroby, zmniejsza ryzyko występowania tych postaci, których obawiamy się najbardziej, czyli opornych i nawrotowych, i być może pozwala na wyleczenie większej grupy pacjentów – podsumowała.