Janusz Skowronek: - Do WCO przyjadą lekarze i fizycy z Azji, np. Chińczycy i Hindusi. Będziemy ich szkolić
Autor: Andrzej Kordas
Data: 28.09.2015
Źródło: Krystian Lurka
Działy:
Wywiad tygodnia
Aktualności
Tagi: | Janusz Skowronek, Wielkopolskie Centrum Onkologii, WCO, zakładu brachyterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii, BrachyAcademy, KL |
Rozmowa z profesorem Januszem Skowronkiem, kierownikiem zakładu brachyterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii
Zakład Brachyterapii Wielkopolskiego Centrum Onkologii został przyłączony do światowej sieci ośrodków referencyjnych tworzonych przez „BrachyAcademy”. Dlaczego akurat Zakład Pana Profesora? Można się domyślać, że powód jest najprostszy z możliwych. Jest na takim wysokim poziomie, prawda?
Wolałbym uniknąć komplementowania siebie i swojej pracy. Stwierdzam obiektywnie jednak, że – po pierwsze - nasz zakład jest jednym z największych patrząc pod względem liczby leczonych chorych w Europie. W zakładzie rocznie leczymy około 1200 chorych. Po drugie, wydajemy jedną z dwóch gazet na świecie opisujących zagadnienia związane z brachyterapią. To czasopismo „Journal of Contemporary Brachytherapy”. Jestem jego redaktorem naczelnym a w jego tworzeniu bierze udział cały zakład. Czasopismo zostało przyjęte w tym roku do tzw. listy filadelfijskiej i otrzymało indeksację Impact Factor. Dzięki temu popularność naszego zakładu jest coraz większa. I po trzecie i najważniejsze – kadra lekarska i naukowa pracująca w zakładzie to specjaliści światowej klasy, którzy są w stanie przekazywać wiedzę i doświadczenie inny.
Odnośnie przekazywania wiedzy i doświadczenia innym: „BrachyAcademy” to sieć placówek szkolących lekarzy i fizyków z całego świata. Podobno w ciągu roku ośrodek Pana Profesora będzie gościć kilkakrotnie brachyterapeutów pragnących szkolić się z zakresu brachyterapii. Kiedy Poznań może się ich spodziewać i czy wiadomo, kto przyjedzie do Pana zakładu?
Zainteresowanie przyjazdem wykazują przede wszystkim lekarze i fizycy z Azji, np. Chińczycy i Hindusi, który wykonując mało zabiegów brachyterapii raka płuca i zamierzają wykonywać te zabiegi u siebie. Liczymy też na uczestników z Europy czy nawet Ameryki Południowej. Na szkolenie kierować będzie firma Elekta, po ustaleniu terminu skontaktuje się z nami. Wtedy zorganizujemy szkolenie w Wielkopolskim Centrum Onkologii. Za szkolenie gości będę odpowiedzialny ja i moi asystenci - lekarze i fizycy medyczni.
Kiedy jest szansa na przyjazd specjalistów z innych placówek?
Najbardziej prawdopodobny termin to początek przyszłego roku. Zagraniczni goście w naszej placówce będą zdobywać certyfikaty, uczyć się teorii i poprawiać umiejętności praktyczne. Dzięki zaświadczeniom i szkoleniom będą mogli wykonywać wyuczone w Poznaniu zabiegi na miejscu, u siebie w kraju. Można powiedzieć, że poznańska kadra będzie pomagała pacjentom z różnych stron świata szkoląc lekarzy z najodleglejszych krajów.
Powiedział Pan Profesor, że Hindusi wykonują mało zabiegów brachyterapii raka płuca. A jak to wygląda u Pana w zakładzie: które nowotwory leczy się najczęściej i jaka jest jej skuteczność?
Brachyterapia jest stosowana w leczeniu prawie wszystkich nowotworów złośliwych, oczywiście wg ustalonych wskazań i standardów. Najczęściej stosujemy ją w leczeniu raka prostaty, od lat uważa się, że jest to nie tylko najskuteczniejsza metoda leczenia ale również obarczona najmniejszym ryzykiem powikłań. Ta grupa chorych to około 30 procent naszych pacjentów. Kolejne 30 procent to pacjentki z rakiem szyjki i trzonu macicy. Następne około 10 - 15 procent to chore z rakiem piersi po chirurgicznym leczeniu oszczędzającym. W tych nowotworach brachyterapia, podobnie jak w raku skóry, pozwala uzyskać wysokie 80-90 % odsetki wyleczeń we wczesnych stadiach choroby. Często stosujemy też brachyterapię w leczeniu raka płuca i przełyku, a także nowotworów głowy i szyi. W tych nowotworach brachyterapia ma często złagodzić objawy choroby i jest stosowana paliatywnie.
Czy można powiedzieć, że brachyterapia jest skuteczniejsza w porównaniu do chirurgii czy
chemioterapii?
Tak nie można stwierdzić, my patrzymy na chorego całościowo, czyli dobieramy metody leczenia w zależności od wielu czynników. Pamiętajmy, że mamy około 200 różnych nowotworów, w różnych stadiach zaawansowania i na dodatek różniących się często histopatologią. Trzeba podkreślić, że często stosujemy brachyterapię łącząc ją z leczeniem chirurgicznym czy teleradioterapią, a w przypadku niektórych pacjentów w żaden sposób nie można zastąpić chemioterapii. Są jednak nowotwory, takie jak np. rak prostaty, skóry, wargi, gdzie jest to leczenie jedyne, nie wymagające w większości przypadków innych metod uzupełniających.
Brachyterapia ma wiele pozytywnych cech: jest najczęściej jednorazowa, często nie wymaga w ogóle lub długiej hospitalizacji. A to za tym idzie, jest tania dla placówki i obniża koszty dla opieki zdrowotnej. Przykład: poza tym, że brachyterapia raka prostaty jest skuteczna to pobyt w szpitalu chorego trwa około dwa i pół dnia, czasami krócej. Pacjent już po kilku dniach może wrócić do pracy i do normalnego życia.
Jest tania, ale czy płatnik ją dostatecznie finansuje? Myśląc zdroworozsądkowo: płatnikowi powinno zależeć na tym, żeby była jak najczęściej stosowana, bo i pacjent jest zdrowy i płatnik oszczędza.
Podam przykład: jak składamy wniosek do NFZ to mija rok, dwa lub trzy i otrzymujemy dopiero odpowiedź. Stąd prostu wniosek, że powinno zależeć, ale nie zależy. Nie umiemy jeszcze w Polsce dobrze liczyć kosztów. O wpisanie brachyterapii LDR raka prostaty na listę świadczeń refundowanych walczyliśmy prawie 4 lata.
A jakie możemy wymienić skutki uboczny brachyterapii?
Skutki uboczne mogą się pojawić ale oczywiście nie muszą i dlatego zawsze podajemy ryzyko w procentach. Dla każdego nowotworu trochę inaczej to wygląda. Przy leczeniu raka prostaty mogą wystąpić przemijające problemy z nietrzymaniem moczu. Obejmują one od 5 do 15 procent pacjentów. Z kolei po brachyterapii raka piersi czasami może pojawić się ból lub stan zapalny. Podkreślam: może, ale nie musi. Powiedzmy sobie otwarcie: każda metoda leczenia ma działania uboczne. Ważne jest aby pacjent był dobrze poinformowany a jednocześnie mógł dokonać wyboru.
Wolałbym uniknąć komplementowania siebie i swojej pracy. Stwierdzam obiektywnie jednak, że – po pierwsze - nasz zakład jest jednym z największych patrząc pod względem liczby leczonych chorych w Europie. W zakładzie rocznie leczymy około 1200 chorych. Po drugie, wydajemy jedną z dwóch gazet na świecie opisujących zagadnienia związane z brachyterapią. To czasopismo „Journal of Contemporary Brachytherapy”. Jestem jego redaktorem naczelnym a w jego tworzeniu bierze udział cały zakład. Czasopismo zostało przyjęte w tym roku do tzw. listy filadelfijskiej i otrzymało indeksację Impact Factor. Dzięki temu popularność naszego zakładu jest coraz większa. I po trzecie i najważniejsze – kadra lekarska i naukowa pracująca w zakładzie to specjaliści światowej klasy, którzy są w stanie przekazywać wiedzę i doświadczenie inny.
Odnośnie przekazywania wiedzy i doświadczenia innym: „BrachyAcademy” to sieć placówek szkolących lekarzy i fizyków z całego świata. Podobno w ciągu roku ośrodek Pana Profesora będzie gościć kilkakrotnie brachyterapeutów pragnących szkolić się z zakresu brachyterapii. Kiedy Poznań może się ich spodziewać i czy wiadomo, kto przyjedzie do Pana zakładu?
Zainteresowanie przyjazdem wykazują przede wszystkim lekarze i fizycy z Azji, np. Chińczycy i Hindusi, który wykonując mało zabiegów brachyterapii raka płuca i zamierzają wykonywać te zabiegi u siebie. Liczymy też na uczestników z Europy czy nawet Ameryki Południowej. Na szkolenie kierować będzie firma Elekta, po ustaleniu terminu skontaktuje się z nami. Wtedy zorganizujemy szkolenie w Wielkopolskim Centrum Onkologii. Za szkolenie gości będę odpowiedzialny ja i moi asystenci - lekarze i fizycy medyczni.
Kiedy jest szansa na przyjazd specjalistów z innych placówek?
Najbardziej prawdopodobny termin to początek przyszłego roku. Zagraniczni goście w naszej placówce będą zdobywać certyfikaty, uczyć się teorii i poprawiać umiejętności praktyczne. Dzięki zaświadczeniom i szkoleniom będą mogli wykonywać wyuczone w Poznaniu zabiegi na miejscu, u siebie w kraju. Można powiedzieć, że poznańska kadra będzie pomagała pacjentom z różnych stron świata szkoląc lekarzy z najodleglejszych krajów.
Powiedział Pan Profesor, że Hindusi wykonują mało zabiegów brachyterapii raka płuca. A jak to wygląda u Pana w zakładzie: które nowotwory leczy się najczęściej i jaka jest jej skuteczność?
Brachyterapia jest stosowana w leczeniu prawie wszystkich nowotworów złośliwych, oczywiście wg ustalonych wskazań i standardów. Najczęściej stosujemy ją w leczeniu raka prostaty, od lat uważa się, że jest to nie tylko najskuteczniejsza metoda leczenia ale również obarczona najmniejszym ryzykiem powikłań. Ta grupa chorych to około 30 procent naszych pacjentów. Kolejne 30 procent to pacjentki z rakiem szyjki i trzonu macicy. Następne około 10 - 15 procent to chore z rakiem piersi po chirurgicznym leczeniu oszczędzającym. W tych nowotworach brachyterapia, podobnie jak w raku skóry, pozwala uzyskać wysokie 80-90 % odsetki wyleczeń we wczesnych stadiach choroby. Często stosujemy też brachyterapię w leczeniu raka płuca i przełyku, a także nowotworów głowy i szyi. W tych nowotworach brachyterapia ma często złagodzić objawy choroby i jest stosowana paliatywnie.
Czy można powiedzieć, że brachyterapia jest skuteczniejsza w porównaniu do chirurgii czy
chemioterapii?
Tak nie można stwierdzić, my patrzymy na chorego całościowo, czyli dobieramy metody leczenia w zależności od wielu czynników. Pamiętajmy, że mamy około 200 różnych nowotworów, w różnych stadiach zaawansowania i na dodatek różniących się często histopatologią. Trzeba podkreślić, że często stosujemy brachyterapię łącząc ją z leczeniem chirurgicznym czy teleradioterapią, a w przypadku niektórych pacjentów w żaden sposób nie można zastąpić chemioterapii. Są jednak nowotwory, takie jak np. rak prostaty, skóry, wargi, gdzie jest to leczenie jedyne, nie wymagające w większości przypadków innych metod uzupełniających.
Brachyterapia ma wiele pozytywnych cech: jest najczęściej jednorazowa, często nie wymaga w ogóle lub długiej hospitalizacji. A to za tym idzie, jest tania dla placówki i obniża koszty dla opieki zdrowotnej. Przykład: poza tym, że brachyterapia raka prostaty jest skuteczna to pobyt w szpitalu chorego trwa około dwa i pół dnia, czasami krócej. Pacjent już po kilku dniach może wrócić do pracy i do normalnego życia.
Jest tania, ale czy płatnik ją dostatecznie finansuje? Myśląc zdroworozsądkowo: płatnikowi powinno zależeć na tym, żeby była jak najczęściej stosowana, bo i pacjent jest zdrowy i płatnik oszczędza.
Podam przykład: jak składamy wniosek do NFZ to mija rok, dwa lub trzy i otrzymujemy dopiero odpowiedź. Stąd prostu wniosek, że powinno zależeć, ale nie zależy. Nie umiemy jeszcze w Polsce dobrze liczyć kosztów. O wpisanie brachyterapii LDR raka prostaty na listę świadczeń refundowanych walczyliśmy prawie 4 lata.
A jakie możemy wymienić skutki uboczny brachyterapii?
Skutki uboczne mogą się pojawić ale oczywiście nie muszą i dlatego zawsze podajemy ryzyko w procentach. Dla każdego nowotworu trochę inaczej to wygląda. Przy leczeniu raka prostaty mogą wystąpić przemijające problemy z nietrzymaniem moczu. Obejmują one od 5 do 15 procent pacjentów. Z kolei po brachyterapii raka piersi czasami może pojawić się ból lub stan zapalny. Podkreślam: może, ale nie musi. Powiedzmy sobie otwarcie: każda metoda leczenia ma działania uboczne. Ważne jest aby pacjent był dobrze poinformowany a jednocześnie mógł dokonać wyboru.