Archiwum
Koronawirus silniejszy niż głos rozsądku
Redaktor: Krystian Lurka
Data: 07.01.2021
Źródło: Menedżer Zdrowia i Fundacja My Pacjenci
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Tagi: | Jacek Jassem |
– Przez COVID-19 znacznie zmniejszyła się liczba chorych zgłaszających się na wizyty do onkologów. Paraliżujący strach przed zakażeniem koronawirusem był silniejszy niż głos rozsądku. Niestety, efekty zaniedbań okazały się katastrofalne – zatrważająco wzrosła liczba zaawansowanych nowotworów, szczególnie przewodu pokarmowego i piersi – opisuje prof. Jacek Jassem.
Komentarz prof. Jacka Jassema, kierownika Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii w Gdańskim Uniwersytecie Medycznym:
– Pandemia COVID-19 sparaliżowała świat. Służba zdrowia we wszystkich krajach stanęła przed ogromnym wyzwaniem – musi walczyć z pandemią, a jednocześnie utrzymać gotowość w odniesieniu do innych chorób. Nadal bardzo wiele osób wymaga specjalistycznej pomocy. Choroby nowotworowe mają szczególny charakter, ponieważ nigdy nie zatrzymują się w rozwoju. Opóźnienie rozpoznania i terapii może mieć negatywne skutki dla zdrowia pacjenta, a niekiedy oznacza utratę szansy na wyleczenie.
W ostatnich miesiącach znacznie zmniejszyła się liczba chorych zgłaszających się na wizyty do lekarzy onkologów. Paraliżujący strach przed zakażeniem koronawirusem był silniejszy niż głos rozsądku. Niestety, efekty zaniedbań okazały się katastrofalne – zatrważająco wzrosła liczba zaawansowanych nowotworów, szczególnie przewodu pokarmowego i piersi.
Opóźnienie rozpoznawania i leczenia nowotworów niesie nieobliczalne skutki. Choroba nie zaczeka na koniec epidemii. Usprawnienie systemu, który do tej pory działał marnie, jest bezwzględnie koniecznością. Absolutnie niedopuszczalne jest pomijanie chorego zakażonego, który jest w stanie zagrożenia życia i zdrowia z innego powodu niż SARS-CoV-2.
Z powodu pandemii do początku września zmarło w Polsce ok. 1,9 tys. osób. To tyle, ile z powodu nowotworów umiera zaledwie w ciągu kilku dni. Jeśli zaniedbamy leczenie nowotworów, to będziemy mieli 5–10 tys. więcej zgonów rocznie. Nie są to szacunki wzięte z powietrza, wynikają z rzetelnych badań prowadzonych na świecie.
Służba zdrowia jest zamknięta i niewydolna. Placówki POZ praktycznie zamknęły się już w marcu. Pacjenci, którzy nie mogą się dostać do swojego lekarza w przychodni, szturmują SOR-y. Do nas także dobijają się chorzy, którzy nie dostali się do lekarza pierwszego kontaktu. Zapraszamy ich więc do poradni onkologicznej. Nie jest to jednak normalna sytuacja, żeby chory z bólem głowy czy brzucha przychodził do poradni onkologicznej!
Pewne rzeczy można załatwić przez teleporady, ale jeśli chory ma niepokojące objawy – krwawienie, przedłużającą się chrypkę, długotrwałe zaparcia, bóle czy krwio mocz – trzeba go pilnie zbadać. Lekarz udzielający teleporady bierze na siebie dużą odpowiedzialność. Nie zawsze przez telefon można zdiagnozować chorego. Aby nie dopuścić do wzrostu liczby zgonów z powodu chorób nowotworowych, musimy zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze, powiedzieć osobom z niepokojącymi objawami: nie bójcie się, po kilku miesiącach epidemii wiemy, jak zapewnić wam bezpieczne warunki wizyty u lekarza. Po drugie, otworzyć chorym drzwi do placówek służby zdrowia. Celowe jest wprowadzenie tzw. opieki narządowej. Chorzy na najczęstsze nowotwory (rak piersi, płuca, jelita grubego czy gruczołu krokowego) tułają się po systemie z plikiem skierowań, trafiając do przypadkowych instytucji i lekarzy. Trzeba stworzyć ośrodki, gdzie „pod jednym dachem” będą mieli kompleksową opiekę fachowców wyspecjalizowanych w leczeniu danego nowotworu. n
Tekst powstał na podstawie materiałów Fundacji My Pacjenci.
Komentarz opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 11-12/2020. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Kłopoty onkologii w czasie pandemii”, „Piotr Warczyński o pocovidowej rzeczywistości” i „Ofiary poboczne”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.
– Pandemia COVID-19 sparaliżowała świat. Służba zdrowia we wszystkich krajach stanęła przed ogromnym wyzwaniem – musi walczyć z pandemią, a jednocześnie utrzymać gotowość w odniesieniu do innych chorób. Nadal bardzo wiele osób wymaga specjalistycznej pomocy. Choroby nowotworowe mają szczególny charakter, ponieważ nigdy nie zatrzymują się w rozwoju. Opóźnienie rozpoznania i terapii może mieć negatywne skutki dla zdrowia pacjenta, a niekiedy oznacza utratę szansy na wyleczenie.
W ostatnich miesiącach znacznie zmniejszyła się liczba chorych zgłaszających się na wizyty do lekarzy onkologów. Paraliżujący strach przed zakażeniem koronawirusem był silniejszy niż głos rozsądku. Niestety, efekty zaniedbań okazały się katastrofalne – zatrważająco wzrosła liczba zaawansowanych nowotworów, szczególnie przewodu pokarmowego i piersi.
Opóźnienie rozpoznawania i leczenia nowotworów niesie nieobliczalne skutki. Choroba nie zaczeka na koniec epidemii. Usprawnienie systemu, który do tej pory działał marnie, jest bezwzględnie koniecznością. Absolutnie niedopuszczalne jest pomijanie chorego zakażonego, który jest w stanie zagrożenia życia i zdrowia z innego powodu niż SARS-CoV-2.
Z powodu pandemii do początku września zmarło w Polsce ok. 1,9 tys. osób. To tyle, ile z powodu nowotworów umiera zaledwie w ciągu kilku dni. Jeśli zaniedbamy leczenie nowotworów, to będziemy mieli 5–10 tys. więcej zgonów rocznie. Nie są to szacunki wzięte z powietrza, wynikają z rzetelnych badań prowadzonych na świecie.
Służba zdrowia jest zamknięta i niewydolna. Placówki POZ praktycznie zamknęły się już w marcu. Pacjenci, którzy nie mogą się dostać do swojego lekarza w przychodni, szturmują SOR-y. Do nas także dobijają się chorzy, którzy nie dostali się do lekarza pierwszego kontaktu. Zapraszamy ich więc do poradni onkologicznej. Nie jest to jednak normalna sytuacja, żeby chory z bólem głowy czy brzucha przychodził do poradni onkologicznej!
Pewne rzeczy można załatwić przez teleporady, ale jeśli chory ma niepokojące objawy – krwawienie, przedłużającą się chrypkę, długotrwałe zaparcia, bóle czy krwio mocz – trzeba go pilnie zbadać. Lekarz udzielający teleporady bierze na siebie dużą odpowiedzialność. Nie zawsze przez telefon można zdiagnozować chorego. Aby nie dopuścić do wzrostu liczby zgonów z powodu chorób nowotworowych, musimy zrobić dwie rzeczy. Po pierwsze, powiedzieć osobom z niepokojącymi objawami: nie bójcie się, po kilku miesiącach epidemii wiemy, jak zapewnić wam bezpieczne warunki wizyty u lekarza. Po drugie, otworzyć chorym drzwi do placówek służby zdrowia. Celowe jest wprowadzenie tzw. opieki narządowej. Chorzy na najczęstsze nowotwory (rak piersi, płuca, jelita grubego czy gruczołu krokowego) tułają się po systemie z plikiem skierowań, trafiając do przypadkowych instytucji i lekarzy. Trzeba stworzyć ośrodki, gdzie „pod jednym dachem” będą mieli kompleksową opiekę fachowców wyspecjalizowanych w leczeniu danego nowotworu. n
Tekst powstał na podstawie materiałów Fundacji My Pacjenci.
Komentarz opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 11-12/2020. Czasopismo można zamówić na stronie: www.termedia.pl/mz/prenumerata.
Przeczytaj także: „Kłopoty onkologii w czasie pandemii”, „Piotr Warczyński o pocovidowej rzeczywistości” i „Ofiary poboczne”.
Zachęcamy do polubienia profilu „Menedżera Zdrowia” na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia i obserwowania kont na Twitterze i LinkedInie: www.twitter.com/MenedzerZdrowia i www.linkedin.com/MenedzerZdrowia.