123RF
Pandemia nie zahamowała diagnostyki chorób onkologicznych u dzieci
Redaktor: Monika Stelmach
Data: 24.09.2021
Źródło: PAP/Anna Gumułka
Działy:
Aktualności w Onkologia
Aktualności
Około 1200 dzieci rocznie zapada w Polsce na chorobę onkologiczną. Liczba rozpoznań podczas pandemii nie zmniejszyła się mimo utrudnionego dostępu do opieki medycznej. 80 proc. dzieci udaje się wyleczyć – poinformowali onkolodzy dziecięcy. Wrzesień jest miesiącem świadomości chorób nowotworowych u dzieci.
– W Polsce rocznie ok. 1200 nowych pacjentów zapada na chorobę onkologiczną. Ponad 80 proc. ma szansę na wyleczenie. Wśród 20-latków jedna osoba na 700 to ktoś wyleczony z choroby nowotworowej – to ogromny sukces. Liczba rozpoznań w ubiegłym, pandemicznym roku była taka sama jak rok wcześniej, choć pojawiały się obawy o spóźnioną diagnostykę w związku z utrudnionym dostępem do lekarza i systemem teleporad. Jednocześnie jednak z wielu ośrodków docierały do mnie sygnały, że trafiali tam pacjenci w późniejszej fazie choroby – powiedział prof. Jan Styczyński, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej podczas sympozjum Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej Katowicach.
Jak podkreślił rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, a zarazem prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej, prof. Tomasz Szczepański, dużym problemem jest w dobie pandemii ograniczenie możliwości odwiedzin i pobytu rodzin na oddziałach.
Potwierdziła to prezes działającej na rzecz dzieci z chorobą nowotworową Fundacji Iskierka, Jolanta Czernicka-Siwecka: – Zwykle otaczamy dziecko i rodzinę opieką. Kiedy tylko mały pacjent trafi na oddział, rozmawiamy, tłumaczymy, radzimy, jak załatwiać formalności. W pandemii nie było to możliwe, naszą odpowiedzią było utworzenie portalu Onkorodzice, który jest bazą rzetelnej wiedzy, pomagaliśmy też telefonicznie. Kiedy wreszcie mogliśmy wrócić na oddziały, rozpoczęły się spotkania z rodzicami, zobaczyliśmy, jak bardzo dzieci na nas czekały, nieraz pojawiły się łzy.
Do najczęściej występujących u dzieci nowotworów zaliczane są ostre białaczki, guzy mózgu i chłoniaki. Jak podkreślają onkolodzy dziecięcy, specyfika choroby nowotworowej u dzieci jest zupełnie inna niż u dorosłych. Choć generalnie rzecz biorąc, rokowania są lepsze niż u dorosłych, to jednocześnie nowotwory u dzieci nieraz rozwijają się niezwykle szybko. Dlatego ważna jest czujność lekarzy rodzinnych i rodziców.
– Czasem to niecharakterystyczne objawy, ale zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z dwoma, trzema jednocześnie, w głowach rodziców, opiekunów, nauczycieli powinien odezwać się alarm. To np. powiększenie węzłów chłonnych, niespecyficzne zmęczenie, bladość, osłabienie, gorączka, wysypka krwotoczna – wyliczał prof. Styczyński.
Prof. Szczepański zaznaczył, że wrzesień to obchodzony na całym świecie, a zwłaszcza w Europie, miesiąc świadomości chorób nowotworowych u dzieci. Symbolem tej kampanii jest złota wstążka, a wiele budynków jest podświetlanych na złoto jako znak solidarności z chorymi dziećmi.
– Walczymy o to, żeby żadne dziecko nie umierało z powodu choroby nowotworowej i dokonał się wielki postęp – udaje się wyleczyć ponad 80 proc. pacjentów. Chcielibyśmy móc wyleczyć wszystkie dzieci, ośrodki potrzebują więc wsparcia, żeby wprowadzać najnowsze terapie u dzieci i stosować je w sytuacjach, w których wiemy, że nie ma żadnej innej możliwości – oznajmił prof. Szczepański.
Ekspert zwrócił uwagę na niedawne wprowadzenie w Polsce refundacji nowoczesnej terapii CAR-T Cells.
To około 30 pacjentów w skali roku, którym w innym przypadku lekarze nie mieliby nic do zaoferowania poza leczeniem paliatywnym.
– Potrzeba jednak dalszych nakładów, aby dzieci mogły chorować w godziwych warunkach, by były łóżka i dla dziecka, i dla rodzica, bo standardem jest to, że rodzic jest w szpitalu ze swoim synem czy córką w jednej sali – podsumował prof. Tomasz Szczepański.
Jak podkreślił rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, a zarazem prezes Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej, prof. Tomasz Szczepański, dużym problemem jest w dobie pandemii ograniczenie możliwości odwiedzin i pobytu rodzin na oddziałach.
Potwierdziła to prezes działającej na rzecz dzieci z chorobą nowotworową Fundacji Iskierka, Jolanta Czernicka-Siwecka: – Zwykle otaczamy dziecko i rodzinę opieką. Kiedy tylko mały pacjent trafi na oddział, rozmawiamy, tłumaczymy, radzimy, jak załatwiać formalności. W pandemii nie było to możliwe, naszą odpowiedzią było utworzenie portalu Onkorodzice, który jest bazą rzetelnej wiedzy, pomagaliśmy też telefonicznie. Kiedy wreszcie mogliśmy wrócić na oddziały, rozpoczęły się spotkania z rodzicami, zobaczyliśmy, jak bardzo dzieci na nas czekały, nieraz pojawiły się łzy.
Do najczęściej występujących u dzieci nowotworów zaliczane są ostre białaczki, guzy mózgu i chłoniaki. Jak podkreślają onkolodzy dziecięcy, specyfika choroby nowotworowej u dzieci jest zupełnie inna niż u dorosłych. Choć generalnie rzecz biorąc, rokowania są lepsze niż u dorosłych, to jednocześnie nowotwory u dzieci nieraz rozwijają się niezwykle szybko. Dlatego ważna jest czujność lekarzy rodzinnych i rodziców.
– Czasem to niecharakterystyczne objawy, ale zwłaszcza kiedy mamy do czynienia z dwoma, trzema jednocześnie, w głowach rodziców, opiekunów, nauczycieli powinien odezwać się alarm. To np. powiększenie węzłów chłonnych, niespecyficzne zmęczenie, bladość, osłabienie, gorączka, wysypka krwotoczna – wyliczał prof. Styczyński.
Prof. Szczepański zaznaczył, że wrzesień to obchodzony na całym świecie, a zwłaszcza w Europie, miesiąc świadomości chorób nowotworowych u dzieci. Symbolem tej kampanii jest złota wstążka, a wiele budynków jest podświetlanych na złoto jako znak solidarności z chorymi dziećmi.
– Walczymy o to, żeby żadne dziecko nie umierało z powodu choroby nowotworowej i dokonał się wielki postęp – udaje się wyleczyć ponad 80 proc. pacjentów. Chcielibyśmy móc wyleczyć wszystkie dzieci, ośrodki potrzebują więc wsparcia, żeby wprowadzać najnowsze terapie u dzieci i stosować je w sytuacjach, w których wiemy, że nie ma żadnej innej możliwości – oznajmił prof. Szczepański.
Ekspert zwrócił uwagę na niedawne wprowadzenie w Polsce refundacji nowoczesnej terapii CAR-T Cells.
To około 30 pacjentów w skali roku, którym w innym przypadku lekarze nie mieliby nic do zaoferowania poza leczeniem paliatywnym.
– Potrzeba jednak dalszych nakładów, aby dzieci mogły chorować w godziwych warunkach, by były łóżka i dla dziecka, i dla rodzica, bo standardem jest to, że rodzic jest w szpitalu ze swoim synem czy córką w jednej sali – podsumował prof. Tomasz Szczepański.